Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

judyta22

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Po pierwsze już nie raz pisano tutaj że rejestrowani są pracownicy przeważnie na jedną czwartą etetu, na moim byłym sklepie '' stara'' pracownica zarabiała od 1000 do 1300- 1400 maks a nowe ok 700 zł więc przemyśl sobie.
  2. Ja pracowałam na sklepie niskoobrotowym ( bo zawsze mało brakowało żeby wskoczyć na wyższy poziom ) co nie znaczy małym, dostawy były rózne od 3 do nawet 14 kontenerów i tylko jedna osoba. Trzeba było niezle zap**ać żeby się wyrobić a druga osoba ganiała sama po całym sklepie. Dwie na zmianie rarytas tylko w dostawy i weekendy normalnie samemu do 12- tej wiadomo dlaczego.Albo kierownik trzepie dwunastki żeby nadgonić. Tylko na początku miałyśmy asystentów potem tylko kierowniczka. Ale sporo nowych pracowników trzeba było szkolić jeden łapał w minute a przy drugim trzeba było się chamować żeby go ''z buta nie pociągnąć''.
  3. A co do stawki to nie pitolcie bo były niższe stawki. Koleżanka jak jeszcze pracowałam przenosiła się z naszego miasta gdzie miała ponad 11 brutto, do małej miejscowości i spadła na 9 z groszami brutto więc bez komentarza.
  4. A i co do stawek to nie pitolcie bo koleżanka kiedyś przechodziła ze sklepu w mieście gdzie stawke miała ponad 11 brutto do małej miejscowości i spadła na 9 z małym haczkiem brutto więc bez komentarza. Nie wiem czy im podnieśli czy nie.Bo to jakiś czas temu było.
  5. Wszystko ok dokładnie tak samo i tutaj nie ma problemu spoko. Ale ale co się dzieje kiedy niestety jestes sama na zmianie do 12 czy 13- tej? Hmmm jak nie ma ruchu tzn. standardowo non stop do 5 klientów na sklepie i kupujących i oglądających (wtedy nie ma ruchu) wtedy da się ogarnąć chociaż i tak nie zawsze. Natomiast jak są takie fale gdzie nagle na sklep wchodzi ci z 15 osób bo właśnie autobus podjechał i wszyscy walą pooglądać buty a ty jesteś sama to co musisz ogarnąć. Aż tu nagle Pan konwojent wchodzi i chce pieniążki ty lecisz na zaplecze i zostawiasz sklep, potem sejf, potem biegusiem przez sklep z tymi pakietami no może ci się uda nikt cię nie zauważy i nie DOSTANIESZ W ŁEP za te parę groszy. A w między czasie nagle wszyscy mają pytania ty tutaj kase wydajesz tam cię wołają, ktoś przy kasie stoi bo chce złozyć reklamacje i już jest zle bo nie podchodzisz!!! Pan konwojent też się irytuje bo przeciez on też odpowiada za odebranie pakietu a to się powinno robić w innych warunkach. A ja się pytam co by było jak bym np. zemdlała??? Czy coś innego. Ktoś o tym pomyślał. A jeszcze np jakby jakiś złodziej wszedł to kogo pilnować??? Złodzieja, klientów, pakietów odmawiać obsługi i zająć się priorytetami a potem słuchać wielce obrażonych ludzi i przepraszać za to że nie mogę się rozdwoić??? No bo o siku to już wogóle zapomnijcie ;) Takie to były czasy i pewnie nadal są. Pozdrawiam
  6. Uuuuuuuuu aż strach się bać lepie pisać jak najlepiej bo Pan Aeko Was zlinczuje pozdrawiam
  7. wiesz jak czytam twoje wpisy to od razu robię się weselsza po prostu ''BAJKA''
  8. Wczoraj spotkałam się z moimi koleżankami z byłej pracy i troszkę rozmawiałyśmy;) Nawiązując do tematu i depozyciki i przebudowa i znów OBCIĘTE ETATY powodzenia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
  9. ja myślę że sprzedawcy w moim byłym sklepie jak również ja zdawali sobie sprawę że sklep musi sobie zarobić na ich utrzymanie i godziny pracy. Powiem prosto nie ma obrotu to i nie ma godzin. To jest proste. Aleeeeeeeeeeeeeeee nie jest zrozumiałe dla mnie do tej pory jedna rzecz a mianowicie : skoro sklep nie zarabia i nie ma godzin no to i pracowników jest mniej żeby wykonać pracę której zawsze było od groma i ciut ciut, godziny się zmniejszały ale praca do wykonania ta sama!!!!! W momencie kontroli jakie przechodziły sklepy nie można było się wytłumaczyć że ktoś nie zdążył z pracą, bo się siedziało samemu do 12tej albo kierowniczka fizycznie wymiękała bo strzelała zmiany 12 godzinne tego nie wolno było głośno powiedzieć. A osoby kontrolujące nas mówiły: ,, No musicie, musicie jakoś to zrobić,, i tyle. I o każdą pierdołe zjeby dostawała kierowniczka. A na sam koniec chcę stwierdzić, że ty Droga Kaleko albo jesteś naprawdę w super wysokoobrotowym sklepie i masz bardzo dobre warunki albo zajebiście wybielasz pewne rzeczy , tylko się nie gniewaj na moje słowa bo nie chce Cię urazić poprostu pewnie większość dziewczyn chciałoby się znalezć w takim sklepie. Bo w tych niskoobrotowych przynajmniej do zeszłego roku była TRAGEDIA pozdrawiam
  10. Droga kaleko, muszę ci pogratulować bo chyba trafiłaś na super sklep, w którym jest mnóstwo godzin,kilka osób na zmianie więc masz super naprawdę , szkoda że nie wszędzie tak jest a przynajmniej było. Nie wiem może teraz tak firma się zatroszczyła o swoich pracowników no więc bardzo pozytywnie.
  11. Moja kierowniczka jak najbardziej nadawała się na tą funkcję, o tym pisałam już wcześniej. Gdyby mogła nigdy nie pozwoliłaby na to aby na dostawie była jedna osoba lub żeby zastępcy pracowali sami do 12 tej, bardzo często to ona siedziała sama 12 godzin i zadarzało się jej przyjść w dniu wolnym. I nigdy nie zasłaniała się budżetem, jej zawsze NAKAZYWANO go przestrzegać i straszono zwolnieniami. Więc tak jak pisałam we wcześniejszych wypowiedziach na to miały wpływ osoby wyżej postawione OKS-i i RKS-i. Ja poroniłam bo prawie do 3 miesiąca miałam normalnie okres i zerowe objawy, a że nie bałam się pracy to pracowałam w dużym tempie, po prostu o tym nie wiedziałam. Tak musiało być.I zapewne jest sporo kobiet które przeżyły to samo w Deichmannie.Ale ludzie tak nie musi być. Czy te dziewczyny które tam pracują proszą o tak wiele!!! Nie!!! To pracownicy ,ekspedientki, zastępcy i kierownicy tworzą wizerunek tej firmy. To oni są najbliżej klienta. Więc godziwie im zapłaćcie za tą pracę. Dajcie godziwy etat a i pracownicy będą zadowoleni.Czy to tak wiele??? Im się to należy!!!!!!!!!!!!
  12. A co z osobami, które wkładają dużo sera w swoją pracę , nie obijają się wręcz przeciwnie dają z siebie wszystko, są cierpliwe czasami na awans czekają kilka lat pracując na jedną czwartą etatu, szkolą nowe dziewczyny i cały czas są zwodzone obietnicami? A tak w ogóle nie mają szans bo zawsze ktoś inny ,,zasłużył,, albo budżet jest najważniejszy itd. Ja też pracowałam ładnych kilka lat i w końcu coś drgnęło ale niestety organizm nie wytrzymał.
  13. droga cecille, ludzie często traktowali ekspedientki pracujące w Deichmannie jako osoby nie wykształcone, glupie itd. więc naprawdę jest to porównywalne z tym co napisałaś. A nami się też nikt nie przejmował, kierowniczka niewiele mogła bo jej kazano się wywiązywać z odgórnych poleceń i nie było dyskusji.Nasza ekipa była zgrana a dziewczyny mocno przykładały się do pracy tylko że, fizycznie nie dało rady wszystkiego zrobić przy tak małej ilości godzin.A trzeba było. Więc czasami musiałyśmy się dwoić i troić żeby np. zdążyć z jedną dostawą bo za chwile druga i tak w kolo, wszystko w biegu się odbywało i nikt nie pytał się czy jest ciężko czy nie.Ja musiałam odejść choć tą pracę polubiłam mimo tego że trzeba było mieć ogromną siłę.Niestety poroniłam i odeszłam.Pozdrawiam
  14. Witam ;) ja też pracowałam w tej firmie spory czas lecz zmieniłam pracę. Oczywiście powodem było wycieńczenie organizmu ;( Deichmann ma tak jakby klasyfikację sklepów w zależności od obrotów. Moja opinia może się odnieść do tych niskoobrotowych. Też przeżyłam kilka osób kierujących i asystentów i kierowników. Byli beznadziejni ale byli też tacy z prawdziwego powołania. Pracowałam i po 60h miesięcznie i po 140. Byłam też na stanowisku kierowniczym (jeden z zastępców).Spore doświadczenia. Kierowniczkę tą z którą pracowałam najdłużej miałam PROFESJONALNĄ ! Zapytacie dlaczego zmieniłam pracę, dlaczego wycieńczenie organizmu. A no dlatego że, to co piszecie o samej pracy (obowiązkach, tempie pracy, jej nadmiarze wręcz natłoku,) jest prawdą. Odczuwała i pewnie do tej pory tak jest, to moja kierowniczka. Bardzo często wymagała od nas tego i również od siebie ( zapierdzielała równo z nami , w sprzątaniu nie było na nią mocnych, dostawy również normalnie jak my, czasami siedziała sama od 8.00 do 12.00 sama i nawet siku nie mogła zejść, dopóki ktoś nie przyszedł - wiadomo budżet). Wiecznie straszono ją kontrolami, wiecznie było coś zle, osoby ją kontrolujące wywierały na niej ogromną presję, wręcz zastraszanie.Często płakała po ich wizycie, to myśmy ją uspokajały bo naprawdę sklep miała na tip top a oni o bzdurę potrafili ją zmiażdżyć zrobić z niej małą i głupią panią kierowniczkę.Więc co się dziwić że kobita musiała to ogarnąć jakoś i pokierować swoim personelem. Więc wymagała dużo ale tez dużo dawała. Za każdym razem jakieś aneksy i albo to zrobisz albo cię zwolnią , miała przesrane i to było widać. Oczywiście że nie każdemu to pasowało, bo nie każdemu chce się robić. Ale moja kierowniczka nigdy się nie spózniała, i nigdy nie zostawiała nas samych na sklepie kiedy miałyśmy ruch, oczywiście żeby ułożyć grafik czy zamknąć miesiąc trzeba trochę posiedzieć na zapleczu.Ja mam wielki uraz i żal nie do mojej kierowniczki że praca w Deichmannie była ciężka i fizycznie i psychicznie, ala do OKS-ów i RKS-ów bo oni napędzali tą machinę. Wiedzieli jak jest ale nie chcieli nic z tym robić.Oczywiście pewnie nie wszyscy tacy byli , pewnie byli tez tacy którzy szanują swoich podwładnych może w innych okręgach. Opanujcie się i poszanujcie tych ludzi bo to nie roboty mają swoje możliwości a strach czasami pozwala im tkwić w GÓWNIE !!! Pozdrawiam
×