Cześć dziewczyny. Jestem nową użytkowniczką pearly. tzn może już nie tak nową, bo używam tego wynalazku od początku września. Parę dni temu jednak pierwszy raz kochałam się bez zabezpieczenia, polegając na pearly, było to pierwsze zielone światełko po owulacji. Teraz trochę schizuję:O Pocieżcie mnie że niepotrzebnie:O Mój facet nie skończył we mnie, ale wyszedł tuż przed końcem. No wiem, że było zielone (dzień wcześniej było żółte) i wiem też że nasze urządzenia są bardziej uważne od własnych interpretacji, ale mimo to mam taki jakiś strach w sobie. Czy miałyście tak na początku używania?
Dodam, że nie mam bardzo dużego skoku temperatury, ale pearly i tak widocznie odczytał owulację.