Witam.jestem tutaj nowa.Piszę bo chciałąbym sie z Wami podzielić tym co przezyłam a jednoczesnie dowiedziec sie czy i Wy dziewczyny macie tak jak ja.W listopadzie 2008 roku poroniłam to był totalny szok.Byłąm szczesliwa czekałam z radościa na moją dzidzię aż na listopadowej wizycie dowiedziałam sie,że moja dzidzia nie żyje:(Serduszko przestało bić w 13 tyg;(Potem oczywiście szpital zabieg,po którym okazało sie że moja pani gin zle zrobila zabieg i mnie dobrze nie wyczyscila.bylam słaba obolala, nie mogłam wstawac z łozka.Miałąm starszna anemie,musieli przetaczac mi krew.W końcu dostałam krwotoku i wzięli mnie na kolejny zabieg myślalam juz ze umre,bylo juz krytycznie.Po powrocie do domu zapomnialam o tym co przeszlam w szpitalu liczylo sie tylko moje dziecko,ktorego juz nie było:((dwa miesiace po tym zdarzeniu mąż ode mnie odszedł,wtedy kiedy go najbardziej potrzebowalam.Minęlo troche czasu i poznalam fantastycznego faceta z ktorym jestem bardzo szczesliwa,Jestesmy razem prawie dwa lata,jestem szczesliwą narzeczoną w 16 tyg upragnionej ciąży;)Ale nie do konca potrafię sie ztego faktu cieszyc coraz czesciej wraca do mnie przeszlosc,boję sie ze i tym razem strace mojego dzidziusia.Wpędziłam sie w jeszcze większa nerwice.Strach odbiera mi radosc z oczekiwania na malenstwo.Kazda wizyta u gina jest strasznym przezyciem dla mnie, boje sie ze znów uslysze te slowa.a tego juz bym chyba drugi raz nie przezyla,Prosze napiszcie czy Wy tez tak macie?!Pozdrawiam