Czytalam przed chwila artykul o tym ,ze pamiec nowordka ksztaltuje sie okolo wieku 3-4 lat, co znaczy, ze nic nie pamietamy przed.
A ja wlasnie pamietam. Ze mama dala mnie na rece dziadkowi, ale ja nie wiedzialam kim on jest, strasznie sie balam bo dziadek zawsze mial ponura twarz. Pamietam dywan i rozwego kota ktorego wtedy dostalam.
Mialam wtedy gora 3-4 miesiace.
I wiecie co, mysle ,ze wtedy moj sposob myslenia byl identyczny jaki mam teraz, tzn. myslalam jak mysle teraz, ale nie bylam w stanie przetworzyc tych informacji. Wiem ze myslalam sobie kim jest ten pan, gdzie jest mana, ze te dywan jest straszny. Jakby cos blokowalo logiczne myslenie w glowie.
I tak siedze i czytam opinie innych na roznych forach i znalazlam ciekawe teorie zwiazana z reinkarnacja. Ze jest to okres czasu w ktorym tracimy swoje poprzednie wspomniena, wspomnienia z poprzedniego zycia, zostaje nam swiadomosc relacji zachodzacych przed nami ( strach przed dziadkiem, ocena tegio co sie dzieje, proba zapanowania nad tym, zastanwianie sie czemu i dlaczego ) ale jestesmy jakby w szoku i nowym ciele i nie zdajemy sobie z tego sprawy, Ze ten okres do 3-4-5 roku zycia kiedy zaczynami juz dobrze pamietac i uczyc sie zycia od nowa, jest okresem gdy zapominamy swoje poprzednie zycie. Ta teoria szoku Freuda. Moze mozg nam to robi , zebysmy nie przezyli tragedi wiedzac ze umarlismy i wymazuje wszystko zebysmy mogli lepiej zyc, tak od nowa.
Co o tym myslicie, moim zdaniem ciekawy temat. Ktos z was ma jakies wspomnienia?