ja być może dziwnie zaczęłam, ale tak nakazała mi konsultantka...
tzn 3 posiłki DC i jeden własny. Więc marchewką i tak się zajadłam :)
Chciałabym z głową z tego wyjść, nie taktuję tego w żadnym razie, jak chwilowego kaprysu.
Planowałam własnie tak, najpierw białko, warzywa, później dopiero owoce i na samym końcu dobre węglowowodany, tylko rano. I stopniowo zwiększać wysiłek fizyczny...
Tylko że, dalej chciałabym chudnąć :)
A jak tak czytam, to się boję, że przy normalnym jedzeniu, nawet maks. 1000 kcal, to mogę co najwyżej utrzymać to, co udało się teraz.
Może jednak złamię się i spotkam się z konsultantką, kolejne dwa tygodnie to wedłu niej dwa posiłki własne i dwa DC.
Sama nie wiem, co robić...