Witam. Mam pewien problem - jestem z chłopakiem od maja, na początku było pięknie, szał, różowe okulary, po prostu żyć bez siebie nie mogliśmy. Od początku wiedziałam,że jego mama jest chora - ma raka. W listopadzie ja straciłam pracę, a ona w tym samym momencie trafiła do szpitala i miała operację, od tamtej pory jej stan się pogorszył, On musiał poświęcać jej więcej czasu, rzadziej się widzieliśmy, coś się popieprzyło.. Mi było ciężko przez brak pracy, a jemu przez mamę. Rozumiem go, bynajmniej się staram, ale wcześniej mówił, że mu dobrze, że się zakochuje, a jak mamie się pogorszyło to jego uczucia jakby osłabły - nie potrafił się określić, myśli tylko o tym co dalej będzie z mamą. Ogólnie jest skryty, mało mówi więc na siłę nic z niego nie wyciągam. Ale boję się.. Boję się, bo ja się staram, jemu jest dobrze, przez jakiś czas jest świetnie - jest czuły i kochany jak na początku, ale gdy pojawia się temat mamy on znów się zamyka, znów mniej mówi i czuję się wtedy tak jakbym w ogóle nie była potrzebna...
Czy myślicie, że warto czekać? Na uczucie, na dalszy rozwój tego związku? Czy jego wątpliwości wiążą się z mamą, z tym, że może wkrótce odejść i po prostu muszę być cierpliwa? Nie jestem egoistką, po prostu chciałabym żeby mimo wszystkich problemów jakoś Nam się ułożyło