Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

blue13

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. jak rodziłam pierwsze dziecko to była niedziela i też kasy były zamknięte i wtedy mój mąż miał zapłacić następnego dnia i donieść kwit. ale wiem że moja koleżanka jak rodziła i też bała się że będzie niedziela zapłaciła dwa dni przed terminem porodu
  2. mój mąż zapłacił w dzień porodu, z kwitkiem przyszedł na sale przedporodową i tam dostał.ochraniacze kupił w automacie sam,ale jak w między czasie mu się porwały to dostał od położnej nowe.
  3. jeśli chodzi o strój dla taty , to jak ja rodziłam, to było 2-częściowe wdzianko, koszt to ok 20 zł, więc cena znośna i do tego szpitalne ochraniacze. ja na sali przedporodowej mogłam korzystać z piłek, materaca itp.Położna pokazała mi co mam robić gdy zbliża się skurcz, a już po porodzie, gdy leżałam już na sali z dzidziusiem , położne które były przy mnie jak rodziłam przyszły na koniec swojej zmiany sprawdzić jak się czuje
  4. cześć dziewczyny, pisze tu pierwszy raz choć forum śledzę na bieżąco:)Rodziłam w połowie września, i szczerze mówiąc włos mi się jeży jak czytam niektóre historie szpitalne, chyba że jestem jednym z nielicznych wyjątków co miał szczęście mieć dobrą opiekę.To była moja druga ciąża,rodziłam w terminie ale miałam podaną oksytocynę ze względu na brak rozwarcia.Nie ma co się oszukiwać bo bolało i to strasznie, ale opiekę uważam że miałam świetną,i nikomu nie musiałam za to płacić.Położne były rewelacyjne, jak leżałam pod ktg to ciągle któraś do mnie przychodziła i pytała się jak się czuje.Jak już powiedziałam że już dłużej nie wytrzymam to jedna zrobiła mi masaż szyjki macicy i 15 minut później urodziłam. Moja rada,słuchać położnej dzięki temu nie nacinali mnie, pękłam tylko w jednym miejscu i miałam założony jeden szef i dzięki temu 2 godz. po porodzie prawie normalnie funkcjonowałam. Jeśli chodzi o szpitalne jedzenie wiadomo żadna rewelacja ale tragicznie nie było bo zdarzały się przyzwoite obiadki. Jeśli jakaś dziewczyna chciała coś p/bólowego nikt nie robił problemu a dziewczyny po cc dostawały zastrzyk.tak samo z mlekiem dla dzidzi tyle że pielęgniarki nie roznosiły a trzeba samemu było po nie pójść.I nie były to wcale przedpotopowe butle szklane z wielkim smoczkiem tylko takie jednorazówki chyba z emfamil( nie pamietam dokładnie nazwy tego mleka). tak wiec każdej życzę takiego porodu i dziewczyny to nie sanatorium więc nie wymagajcie za duzo od 3-dniowego pobytu w szpitalu
×