Polly84
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Polly84
-
Allium o czym ty piszesz? O pierwszeństwie w serduszku, opiece, wierności? znów górnolotne hasła i zero konkretów. I wiesz co?- zmartwię Cię: te same hasła obowiązują w każdym związku, nie tylko małżeńskim.
-
1. KomÓrka społeczna. 2. Faktycznie branie ślubu na wypadek kopnięcia w d... przez partnera jest lekko dziwne. 3. Jeśli mężuś/ partner będzie miał ochotę to może do woli kokietować/ zdradzać i obrączka na palcu jest jednak kiepskim strażnikiem.
-
"Po to pracuje zeby mnie i dzieci uszczesliwiac. A nie dlatego, ze ma nieslychanie ambitna prace ktora "uwaza za misje dla ludzkosci" jak napisala" I dlatego nie zrozumiesz o czym pisała- że praca to niekoniecznie zapieprzanie na żonkę i dzieci. Ale robienie czegoś dla siebie.
-
Autorka zdrowe rączki i główkę posiada? To jak zarobić też powinna wiedzieć. I doskonale wiedziała z kim się wiąże, więc niech teraz cudów nie oczekuje.
-
"Auroka powinna wziasc swoje zycie w swoje rece i znalezc sobie innego partnera" Sorry ale tym stwierdzeniem mnie zabiłaś- i jeśli czasem pisałaś z sensem to jeśli wzięcie życia w swoje ręce polega na złapaniu jakiegoś leszcza, który mi wszystko poopłaca- sama rozumiesz...
-
Czerwona: A istnieje jakiś powód, z którego wnioskujesz, że mnie/ nam czegoś w życiu brakuje?! Nie mam tendencji do przechwalania się na forum bo i po co? Zaimponuje komuś, wzbudzę zazdrość i lepiej mi się zrobi? Chcesz się wymieniać wypisem ze stanu konta- i co będziemy się licytować dopisując kolejne zera? Co tu jest do uproszczenia? Ambicje? Ktoś je ma, inny nie. Super, że Twój facet Cie rozpieszcza, mój też to robi- chociaż limuzyny po mnie nie wysyła bo uwielbiam prowadzić auto. Ja po prostu chcę kiedyś móc wymienić, do czego w życiu doszłam sama, a nie co dało mi wyjście za mąż.
-
ewa90: mnie się wydaje, ze powinniście wspólnie jakoś poplanować to wszystko- bo też nie o to chodzi, żebyś w nieskończoność zaciskała zęby jak czegoś innego chcesz od życia. Nie wiem- dowiedz się, jakie ma zamiary, czy wiąże z Wami przyszłość, jeśli tak- jak to widzi. Wiesz łatwo się wpakować w dom, dzieci, a potem zostać z takim głupim uczuciem niespełnienia i tego, że coś tam przepadło.
-
Teraz mi się natłok pytań rzucił :) Stanislav: A Twoja żona kiedykolwiek "psioczyła" Ci coś o wysokości Twoich zarobków? Z tego, co piszesz wnioskuję, ze masz fajną żonę i bardzo poukładane w głowie- i jestem ciekawa, jak byś zareagował na coś takiego?
-
Ale podziwiam Was dziewuszki- jak kiedyś będę mamą też chciałabym tak fajnie to poukładać: dom + dziecko, tak żeby nie trzeba było z pracy rezygnować :)
-
czerwona płachta na byka: Prać, sprzątać i gotować nikt mi nie karze- robię to, bo lubię mojemu sprawiać przyjemność, jak on coś ugotuje to trafimy na OIOM. Sprzątamy i pierzemy bo lubimy czystość. Razem. I to nie jest jakaś katorga.
-
kochanka swojego męża: Ja właśnie patrzę przez pryzmat swoich znajomych, gdzie odbyło się to bardzo bezproblemowo: Pojawienie się trzeciej osoby (akurat faceta) spowodowało, że usiedli, pogadali, stwierdzili, że im nie wyszło i pora się wycofać (jeszcze się upili i mięli z tego ubaw)- Rozwód bez urazów i żali, podział opieki nad synkiem, do tej pory mają świetny kontakt. Tylko mierzi mnie taka walka podjazdowa- knucie za plecami, a druga połówka żyje w słodkiej niewiedzy... a później szok, łzy i rozpacz.
-
I chyba często takie marudzenie i wytykanie wysokości zarobków u faceta niestety odnosi odwrotny skutek. Jeszcze bardziej dołuje i utwardza przekonanie o tym, ze jest nieudacznikiem. Nie ma złotego środka, bo tez trudno dziwić się kobiecie, że chce zapewnić rodzinie dobre warunki życia.
-
Dzień dobry- widzę, że dyskusja trwa. Coś mnie ominęło od wczoraj? :)
-
Tak, tak - ale jak już ten facet co to ma kokosy do domu przynosić- pracuje ciężko, czasem nawet po godzinach, żeby te wymagania finansowe spełnić- to pojawiają się posty w stylu: "nie poświęca mi czasu", "mało zajmuje się dzieckiem", itp. Sama mam znajomych, gdzie kumpel po 8 h pracy dorabia jeszcze ok. 5 h, bo mają wydatki i jak już dopełźnie do domu to jest ciągły foch, że tylko się pobawi z synkiem i od razu zasypia. To nie jest życie, tylko katorga. Ale mieszkanko 120 m w centrum...
-
gośka: za dużo mam znajomych, którzy kasy maja w bród, ale pożycie małżeńskie raczej nieciekawe, żeby uwierzyć, w to, co piszesz. Pieniądze bardzo ułatwiają życie, ale wszystkiego Ci nie zapewnią. Wystarczy, że źle się ulokuje uczucia i ani wyjazdy, ani luksusy tego nie naprostują.