Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polly84

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Polly84

  1. Przecież nie jestem przeciwniczką zawierania małżeństw. Tylko śmieszy mnie, że ktoś przez kilka stron przekonuje mnie, że mój związek nie jest "na poważnie", albo upierdza ciągle o tym dziedziczeniu. To nie chodzi o to, że urządza się tygodniowy maraton biegania po urzędach po rozmaite upoważnienia- tylko pewne sprawy formalne załatwia się na bieżąco, w zależności od potrzeby. Natomiast jeśli jest to jedyny motyw- to ja się pytam w czym tkwi różnica w romantyźmie wizyty w USC do wizyty u notariusza? Co innego motyw wiary i przysięgi przed Bogiem- tu nie mam argumentów, dziękuję i przyznaję rację. Tyle.
  2. Do gościa z 17:55: Ujmę to tak- kilka lat temu jeden pan oświadczył mi się po 1,5 roku : do dzisiejszego dnia dziękuję wszystkim świętym, że małżeństwo nie doszło do skutku. Od kilku lat jestem naprawdę szczęśliwa, nawet sobie nie wyobrażałam, że można tak żyć. Noszę na palcu pierścionek, życie mamy już ułożone, może kiedyś weźmiemy ślub cywilny. ALE WYTŁUMACZ MI CO MIĘDZY NAMI TO ZMIENI?
  3. Allium nie sprowadzam małżeństwa do patologii, może trochę źle to ujęłam. Piszę o odosobnionych przypadkach, które zdarzają się w związkach z różnym statusem. Generalnie uważam ocenianie jakiegokolwiek związku właśnie jedynie po jego statusie za mocno naciągane, bo sorry ale liczy się to jak jest na codzień. I te uświęcone związki małżeńskie nie zawsze są szczęśliwe. A czasem osoby wypowiadające się tutaj traktują to małżeństwo jako dożywotnią gwarancję szczęśliwego życia. I analogicznie sławetne "bo nie jest ciebie pewny" i inne badziewia traktują jako pewnik.
  4. "nie przepuści fajnej dupci" Cóż, aż się chce do ołtarza iść.
  5. allium w sumie masz rację, ale może faktycznie do pewnego momentu zwyczajnie się o tym nie myśli. Zależy jaką kto ma sytuację, czy są dzieci, jak wyglądają sprawy mieszkaniowe i majątkowe itp. I mogę się wypowiadać o sobie- bo nie wiem jak jest u innych dziewczyn- ale nie wiem, na czym konkretnie polegałaby ta zmiana w moim przypadku- i wydaje mi się, że na niczym. Mogę się mylić. Podasz jakieś konkretne przykłady?
  6. Mireczka- zawsze fajnie się czyta, co piszesz: o ułożeniu granicy między byciem fajnym rodzicem, a dbaniem o relacje tylko między Wami dwojgiem. Jak czytam niektóre wypowiedzi to mam wrażenie, że sporo osób staje się "tylko" rodzicami, a dbanie o jakąś tam atmosferę, namiętność schodzi na spoooro dalszy plan. My dziś wieczorem rodzinnie- z moją mamą, od rana jedziemy na grzybki :) I dlatego wczoraj trochę "pobalowaliśmy"- kolacja i wstyd się przyznać 0,5 l w domu, kino o 23:00, więc dziś w pracy siedzimy lekko nieprzytomni :)
  7. dodam jeszcze: "z zupelnie innej strony- Jasne, sa i rozwody, ale wtedy mozna choc spytac - dlaczego? cos poradzic. a tu - po prostu było , minęlo, koniec, nie ma dyskusji." Napiszę Ci jak było ze mną. To nie jest tak, że nie liczę się ze zdaniem mojej mamy. Ale w sytuacji, w której po prostu czujesz, że to nie to- po co ma mnie przekonywać, żeby coś ratować. Ja wiedziałam, że to ja będę z tym człowiekiem żyła, nie mama, siostra, przyjaciółka, a troska, lubienie się, zaufanie to trochę mało.
  8. I tak allium- uważam, że należy "testować" ile wlezie, nawet do 40, póki nie znajdzie się właściwej osoby. Bo w znacznym stopniu pozwoli to zminimalizować szanse tzw. małżeństwa z rozsądku/ z wpadki/ z przyzwyczajenia/ z poczucia konieczności/ z tego, że rodzina nalegała.
  9. Jedna rzecz: Allium Twoim tokiem rozumowania- też miałam kilku chłopaków w życiu- i teraz z perspektywy czasu widzę, jak modelowo spaprałabym sobie życie, gdyby plany małżeńskie z jednym z nich parę lat wstecz doszły do skutku. A teraz moja rodzina ZUPEŁNIE do niczego nas nie naciska, po prostu przyjęli go jak swoje dziecko i tyle. Jakoś moja mama nie zastanawia się kto goli się rano w jej łazience- jej syn i tyle.
  10. Ta ustawa to nie jest "prawie ślub" tylko zabezpieczenie kwestii formalnych- które podałaś jako jeden z głównych fundamentów brania ślubu. I nie zrobi z ludzi "prawie małżonków", ale pozwoli na zabezpieczenie kwestii, które Twoim zdaniem powinny być motorem do biegania pod ołtarz.
  11. Cześć Mireczka :) I z seksem jest podobnie- jeśli bierze się ślub przestrzegając wszelkich prawideł wiary- trzeba z nim poczekać do nocy poślubnej. Co też, moim zdaniem za co pewnie zaraz będę zjechana, to delikatnie nazywając dość duże ryzyko. Różne temperamenty, upodobania. Jasne, że większym zagrożeniem jest rutyna- ale z nią można jakoś walczyć, a z niedopasowaniem/ róznicą temperamentów już niekoniecznie.
  12. O co chodzi z tym dziedziczeniem? Jeżeli mamy współwłasność to w czym problem? Zresztą chyba nie sądzisz, że przeciętna kobieta w wolnym związku zwróci się do partnera ze zwrotem: "Kotku weźmy ślub bo chcę po Tobie dziedziczyć".
  13. Allium o czym ty piszesz? O pierwszeństwie w serduszku, opiece, wierności? znów górnolotne hasła i zero konkretów. I wiesz co?- zmartwię Cię: te same hasła obowiązują w każdym związku, nie tylko małżeńskim.
  14. 1. KomÓrka społeczna. 2. Faktycznie branie ślubu na wypadek kopnięcia w d... przez partnera jest lekko dziwne. 3. Jeśli mężuś/ partner będzie miał ochotę to może do woli kokietować/ zdradzać i obrączka na palcu jest jednak kiepskim strażnikiem.
  15. Polly84

    Mój facet zarabia 1800 zł

    "Po to pracuje zeby mnie i dzieci uszczesliwiac. A nie dlatego, ze ma nieslychanie ambitna prace ktora "uwaza za misje dla ludzkosci" jak napisala" I dlatego nie zrozumiesz o czym pisała- że praca to niekoniecznie zapieprzanie na żonkę i dzieci. Ale robienie czegoś dla siebie.
  16. Polly84

    Mój facet zarabia 1800 zł

    Autorka zdrowe rączki i główkę posiada? To jak zarobić też powinna wiedzieć. I doskonale wiedziała z kim się wiąże, więc niech teraz cudów nie oczekuje.
  17. Polly84

    Mój facet zarabia 1800 zł

    "Auroka powinna wziasc swoje zycie w swoje rece i znalezc sobie innego partnera" Sorry ale tym stwierdzeniem mnie zabiłaś- i jeśli czasem pisałaś z sensem to jeśli wzięcie życia w swoje ręce polega na złapaniu jakiegoś leszcza, który mi wszystko poopłaca- sama rozumiesz...
  18. Polly84

    Mój facet zarabia 1800 zł

    Czerwona: A istnieje jakiś powód, z którego wnioskujesz, że mnie/ nam czegoś w życiu brakuje?! Nie mam tendencji do przechwalania się na forum bo i po co? Zaimponuje komuś, wzbudzę zazdrość i lepiej mi się zrobi? Chcesz się wymieniać wypisem ze stanu konta- i co będziemy się licytować dopisując kolejne zera? Co tu jest do uproszczenia? Ambicje? Ktoś je ma, inny nie. Super, że Twój facet Cie rozpieszcza, mój też to robi- chociaż limuzyny po mnie nie wysyła bo uwielbiam prowadzić auto. Ja po prostu chcę kiedyś móc wymienić, do czego w życiu doszłam sama, a nie co dało mi wyjście za mąż.
  19. Polly84

    Mój facet zarabia 1800 zł

    ewa90: mnie się wydaje, ze powinniście wspólnie jakoś poplanować to wszystko- bo też nie o to chodzi, żebyś w nieskończoność zaciskała zęby jak czegoś innego chcesz od życia. Nie wiem- dowiedz się, jakie ma zamiary, czy wiąże z Wami przyszłość, jeśli tak- jak to widzi. Wiesz łatwo się wpakować w dom, dzieci, a potem zostać z takim głupim uczuciem niespełnienia i tego, że coś tam przepadło.
  20. Polly84

    Mój facet zarabia 1800 zł

    Teraz mi się natłok pytań rzucił :) Stanislav: A Twoja żona kiedykolwiek "psioczyła" Ci coś o wysokości Twoich zarobków? Z tego, co piszesz wnioskuję, ze masz fajną żonę i bardzo poukładane w głowie- i jestem ciekawa, jak byś zareagował na coś takiego?
  21. Polly84

    Mój facet zarabia 1800 zł

    Ale podziwiam Was dziewuszki- jak kiedyś będę mamą też chciałabym tak fajnie to poukładać: dom + dziecko, tak żeby nie trzeba było z pracy rezygnować :)
  22. Polly84

    Mój facet zarabia 1800 zł

    czerwona płachta na byka: Prać, sprzątać i gotować nikt mi nie karze- robię to, bo lubię mojemu sprawiać przyjemność, jak on coś ugotuje to trafimy na OIOM. Sprzątamy i pierzemy bo lubimy czystość. Razem. I to nie jest jakaś katorga.
  23. Polly84

    Mój facet zarabia 1800 zł

    kochanka swojego męża: Ja właśnie patrzę przez pryzmat swoich znajomych, gdzie odbyło się to bardzo bezproblemowo: Pojawienie się trzeciej osoby (akurat faceta) spowodowało, że usiedli, pogadali, stwierdzili, że im nie wyszło i pora się wycofać (jeszcze się upili i mięli z tego ubaw)- Rozwód bez urazów i żali, podział opieki nad synkiem, do tej pory mają świetny kontakt. Tylko mierzi mnie taka walka podjazdowa- knucie za plecami, a druga połówka żyje w słodkiej niewiedzy... a później szok, łzy i rozpacz.
  24. Polly84

    Mój facet zarabia 1800 zł

    I chyba często takie marudzenie i wytykanie wysokości zarobków u faceta niestety odnosi odwrotny skutek. Jeszcze bardziej dołuje i utwardza przekonanie o tym, ze jest nieudacznikiem. Nie ma złotego środka, bo tez trudno dziwić się kobiecie, że chce zapewnić rodzinie dobre warunki życia.
×