Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Woczekiwaniu

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. mona69- odezwij się, jeśli chcesz. jestem "bydgoską pacjentką", może coś podpowiem: honorata.a1@wp.pl
  2. Hej. Miekki- Częściowy brak smaku, czy metaliczny posmak? Ja po pierwszej operacji miałam mocno zaburzone odczuwanie smaków na połowie języka, po stronie operowanego ucha.... tak miałam przez 13 lat. Czasami do tego ból( pomagało przygryzanie :d) i właśnie chwilami metaliczny posmak. A teraz mam tylko i cały czas metaliczny posmak :D za chwilę powycinają i pozaklejają :D
  3. Hej. Nadal czekam, strach coraz większy... Silvana77- hmm... W czasie operacji miałam również plastykę przewodu słuchowego, ponieważ mam (miałam) bardzo wąski "kanał".... po operacji mam jeszcze mniejszy :D Taka tendencja organizmu...(usłyszałam od lekarza- pewnie tego samego, skoro synek operowany był w WSD). Chwilę po operacji była wersja- usuwania kości u utworzenie przewodu słuchowego wielkości jak 50 groszy :D Ale to był chwilowy plan... teraz zaszyją "na amen" to i przewód nie potrzebny. Mocno wierzę, że u Twojego synka leczenie zakończy się niebawem, a i Tobie życzę cierpliwości. Jak już wspominałam wcześniej- perlakowa jestem już 15 lat.... też nie miałam sił, mnie pomogło gdy tak mocno zaczęłam traktować moje perlaki- jako chorobę przewlekłą- nieuleczalną, ale taka której rozwój mogę "kontrolować". Tak jest i tak będzie- do końca życia opieka laryngologiczna- ale robię wszystko by było lepiej. Przestałam mieć złudzenia, że kiedyś będzie koniec i mniej mam teraz rozczarowań. Ściskam mocno Twojego synka.
  4. Hmm... u mnie coraz bliżej kolejnej operacji....strach coraz większy, bo i mam świadomość realnych zagrożeń, jakie są przy operacjach z pogranicza neurochirurgii. and.60- pierwszą operację lata temu miałam podobnie wykonaną- mieli tylko naciąć błonę bębenkową- zabieg max 30 minut, a z sali operacyjnej wyjechałam po 5 godzinach. Perlak ogromny.... po kosteczkach wspomnienie, usunięcie znacznej ilości kory i kości czaszkowej, odsłonięcie nerwu błędnego, "naruszone kubki smakowe na połowie języka"- to się nawet jakoś medycznie nazywa. No ale lata temu nie było ani TK ani MR. Ratowali życie. Dobrze, że i Twoje uratowali. Co do niedosłuchu, to skąd niezdolność do pracy? Mam orzeczenie, oprócz schorzeń narządów słuchu, to jeszcze narządów ruchu i otwarty rynek pracy :D Nigdy nie był przeciwwskazaniem do pracy niedosłuch. Ale pewnie mam takie a nie inne stanowisko pracy. Nosiłam aparaty słuchowe, nie było możliwości rekonstrukcji kosteczek słuchowych, teraz czekam na implant BAHA, bo i samo ucho będą wypełniać i zaszywać, więc to jedyny sposób na słyszenie. Życzę cierpliwości, dobrych lekarzy i siły.
  5. bazylia1- I pięknie. Gratuluję "polubienia" wizyt u lekarza, to mi tu ładnie pachnie akceptacją choroby :) Ja nawet po majowej operacji nie pamiętam do kiedy miałam odrętwienie małżowiny.... To było tak mało istotne... A po samej operacji wcale mnie ucho nie bolało, tylko pięty :D Moja Mama nie mogła się nadziwić o co mi chodzi :D Jak miło czytać... za dwa miesiące wizyta... ja jestem prawie co tydzień... Już się z Panami parkingowymi śmiejemy, że powinnam dostać kartę stałego pacjenta :D Ale mimo, ze operacja przebiegła zgodnie z planem, ku ogólnemu zadowoleniu moich lekarzy.... to czekam na kolejną. Taki sobie jestem "wyjątkowy przypadek". Już się psychicznie szykuję, poduszkę mam
  6. Hej. Tak sobie poczytałam ten temat, przyznam, że pobieżnie, ale jestem zadziwiona bardzo, a i nieco przerażona..... Dlaczego się "leczycie" sami?? Pytania, typu: kiedy coś minie, czy minie, czy jest możliwe jakieś powikłanie.... Absolutnie nie chcę by ktoś poczuł się urażony, ale dlaczego nie pytacie o to swojego lekarza? Ja wiem z własnego doświadczenie, że czasami "zapomina" się o jakimś pytaniu, lub też coś "wyskakuje" nagle. Tak jak mnie ostatnio po nieudanej kateteryzacji- dopiero w domu "napuchłam", ale od czego jest telefon? Po godzinie obserwacji siebie i narastającej panice- już wiedziałam, że tak się dzieję, że to nic poważnego. Pierwszą operację radykalną miałam 15 lat temu.....W maju zeszłego roku kolejną, teraz czekam na trzecią.... doświadczenia mam sporo.... niestety również tego nie miłego. Zajrzałam sobie tutaj w poszukiwaniu informacji jak sobie pomóc, by lepiej czuć się po operacji, czy ktoś z Was używał poduszki przeciwodleżynowej? A o tym warto "nowym" mówić. Ech rozpisałam się.... wybaczcie. A teraz tylko informacyjnie. Doktor Mierzwiński z Bydgoszczy prowadzi również praktykę prywatną, operuję również w Szpitalu Uniwersytecki nr 2 (Biziela). Perlak20- to tak przede wszystkim dla Ciebie info. W Bizielu "polecam" doktora A. Zwierz, to "uczeń" dr Mierzwińskiego. Choć kolejki... masakryczne... teraz to pewnie na 2016.
×