limetka_87
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez limetka_87
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 8
-
Oliwia - ja jeszcze nic, zero okresu..
-
My wczoraj na szczepieniu byliśmy i mała w nocy miała 38 stopni i mi dwa razy się budziła i płakała trochę przez sen..dałam czopeczka i temperatura spadła, ale dziś po południ znowu wzrosła..a teraz Marcelka śpi już chyba ponad dwie godziny biedactwo.. Jej ja dziewczyny jakoś na razie chyba boję się dawać te słoiczki, jeszcze poczekam...a gluten - tak jak mówicie- chyba do mleka swojego zacznę dodawać trochę i na łyżeczkę spróbuję - ale to jak mała będzie miała 5 miesięcy. aa i któraś pytała o spacerówkę - kiedy można już dziecko sadzać do spacerówki? bo moja oczywiście dalej nienawidzi gondoli i zastanawiam się czy sytuacja się polepszy jak będzie w spacerówce... I widzę, że Miss M. właśnie wróciła z zaświatów :) ciekawe co u Vicodin słychać
-
tarlala - no właśnie..ja też się dowiedziałam wiele dzięki temu forum :) a i może z jednej strony dobrze, że byłaś nieświadoma, czasem to wychodzi na plus :) a dziecku nic się nie działo. Ja to się boję z moją małą, bo ona alergiczka, ale też spróbuję z tym glutenem, ale poczekam jeszcze, bo twój Brajanek starszy od mojej Marcelki
-
A co do pieluszek, to Marcelka też nosi już 4ki, bo 3ki jakoś tam ją obciskały na nóżkach i też wyglądały jak biodrówki już..4ki zakrywają pępek i są dluższe sporo ale dobrze trzymają i zapinam praktycznie, że rzepy do połowy na siebie zachodzą. A któraś pisała o tempie rozwoju - moja też nie lubi na brzuszku, nie przekręca się jeszcze leniuszek ale do siadania się tak schyla, że nie wiem. Nawet w samochodzie, jak dziś jechaliśmy to w nosidełku się schylała strasznie :) chciała wyjść chyba :) i złości się strasznie, jak ma kombinezon na sobie, że nie może łapek do buzi wziąć, bo oczywiście smoka nie chciała, więc będzie niestety czy stety- bez-smokowe dziecko
-
hej dziewczyny! Ja jakoś ostatnio nie mam czasu pisać...dziś na szczepieni byłam z małą i moja waży 7kg, ale z tą wagą to wiadome - zależy od dzieciaczka... Mam pytanko do dziewczyn "piersiowych" - kiedy wprowadzacie gluten i zupki? Ja sama nie wiem - myślałam, żeby gluten najpierw, ale jak go tu wprowadzić, jak piersią karmię - może łyżeczką spróbować? bo butelkę to nie za bardzo chcę na razie dawać...albo podobno tak można, że dodawać kaszki do obiadku - ale to raczej koło 6 miesiąca, zwłaszcza, że moja mała alergiczna trochę..
-
hej dziewczyny! mnie pochłonęły święta całkowicie, nawet nie zajrzałam, żeby złożyć życzenia, ale teraz jestem i i przed nowym rokiem życzę wszystkiego, co najlepsze dla wszystkich - dużo zdrówka dla Was i maluszków i waszych bliskich przede wszystkim, bo to najważniejsze!
-
dziewczyny, przepisy wyglądają zachęcająco :) może i ja skorzystam i coś upiekę..szkoda,że nic nie zjem :/ ale może reszta rodziny posmakuje ;) jej moja mała strasznie marudna, tylko je i śpi praktycznie... siedzę teraz z nią na rękach. Ale wydaje mi się, że widziałam na dole na dziąsełku białą kropke - czyżby ząbek się wyżynał? dziewczyny ile to trwa to wyżynanie? - pyt do tych, które już przez to przeszły:)
-
A i zapomniałam dodać, że marudna jest...dokucza mi, że nie wiem..
-
Basia też oglądałam ten program w ddtvn i tak się zastanawiałam, ile kosztuje ten dinozaur..masakra - rzeczywiście cena zabójcza..ale w sumie chyba adekwatna do możliwości tej zabawki... jej dziewczyny, moja Marcelka ma chyba skok rozwojowy, od dwóch dni praktycznie cały czas je i dużo śpi, ale już się zaczynam stresować, czy wyrobię z produkcją mleka...tak się zastanawiam, bo od jakiegoś czasu przesypia mi noce - idzie spać po 20 i budzi się po 5.00 albo o 6.00, ale znowuż zaczynam się stresować, że te nocne karmienia napędzały dobrze laktację..a jak tam wasze maluszki - też tak mają?
-
I tralala - jej na prawdę współczuję, tak głupio nawet pocieszać, jak się nie ma takiej sytuacji, ale trzymam kciuki, żeby wszystko było ok! Czasem zdarzają się takie ciężkie chwile i trzeba je przezwyciężyć jakoś...
-
Moja Marcelka też jeszcze się nie przekręca, w ogóle jakaś leniwa jest :) na brzuchu jak nie lubiła, tak nie lubi do tej pory, leżeć na plecach prędzej, ale też chwilkę - najlepiej to na rączkach i główkę już ładnie trzyma, na prosto ją noszę albo przodem albo tyłem do mnie. Do siadania się już wychyla, nawet jak chcę ją karmić to się do cyca schyla sama albo udaje że chcę ją z leżenia za rączki pociągnąć to się dźwiga :) A dziewczyny piersiowe - też tak macie, że jak karmicie to dziecko wam miętoli pierś - bo moja to tak rączką mi naciska, jakby masaż robiła :) albo za bluzkę mnie ciągnie mocno, tak to śmiesznie wygląda :)
-
Moja właśnie jest też taka przytulaska, najlepiej to na rękach lub przy cycusiu..aby wyjdę z pokoju to już woła lalala - od małego tak do niej powtarzałam, bo jak była głodna za wsze płakała la la la - i teraz ja, cycek i ja razem z cycem jesteśmy lalala :) ogólnie moja nie mówi jakiegoś mamamma, czy podobnie :) tylko gygygy i lala, a raz jej się wyrwało ata, czyli prawie tata jej wyszło. Więc Asiulki mała to jakiś ewnement, że jej tak wyszło ,,mama", w ogóle z tego, co opisujesz, to bardzo ładnie się twoja mała rozwija i jest tak ,,do przodu" bym powiedziała. Moja Marcelka jest strasznie przyzwyczajona do mnie...bo ze mną spędza głównie całe dnie..ostatnio wyszłam na chwilę do suszarni pranie wywiesić i płakała, została z mamą i mężem i jakieś takie humory miała. Jak przyszłam, wzięłam ją na ręce i przytuliłam, od razu przestała..wydaje mi się, że to zależy od dziecka...ale powiem wam, że ja nie za bardzo coś mogę zrobić, bo nawet jak ona się bawi, to musi mnie widzieć przy sobie, bo jak wyjdę, to już "woła" mnie i marudzi. W sobotę przecierałam kurze i sprzątała, ona leżała i bawiła się na macie i zerkała na mnie, ale, ponieważ chciałam otworzyć okna, żeby je przemyć, musiałam ją wyeksmitować do innego pomieszczenia i dałam ją mamie - oczywiście płacz i marudzenie...sprzątnęłam, przyszła z nią do pokoju i spokój. Takie to sprytne małe dzieciątko. A i jeszcze chciałam powiedzieć, że ja uważam, że Vicodin wcale nie była tutaj przyczynkiem do żadnego konfliktu - może się tak komuś wydawać, bo po prostu w każdej sprawie praktycznie wyraża swoje poglądy i raczej, z tego, co widzę, nie jest kłótliwą osobą..a wręcz ze spokojem opisuje swoją postawę w różnych sprawach i też na 100% jestem pewna, że nie robiła z siebie pomarańczki, bo po co? I tak zawsze pisze otwarcie, co uważa..to na tyle by było z mojej strony :)
-
No i tak uogólniając moją opinię - na pewno nie potępiam tych mam, które musiały przejść na mm, bo po prostu nie miały wyjścia, czy sytuacja tego wymagała, jednakże nie popieram osób, które robią to z wygodnictwa, tak jak np. moja koleżanka, której nie chciało się po prostu wstawać w nocy i wstaje jej mąż, który de facto chodzi do pracy, a ona nie..chyba raczej mu ciężko, jednak nie wątpię, że może mu to sprawiać przyjemność... Choć jednocześnie rozumiem, tak jak wcześniej pisałam, że nie każdy ma do tego cierpliwość i serce i na pewno nie każdy to odbiera tak, jak ja. Koniec o kropka, już nic na ten temat nie piszę, bo jeszcze wywołam burzę :)
-
Aneto ja ciebie doskonale rozumiem, że to dla ciebie drażliwy temat, bo dla mnie też do tej pory..ja na prawdę to strasznie przeżywałam. Tylko, tak jak pisałam, przestałam się tak tym przejmować i sobie wmawiać i jakoś się polepszyło. Może to rzeczywiście mit z tą psychiką, nie wiem, może to po prostu zależy od organizmu. Ważne, żeby walczyć, jeśli nam zależy, a każdy walczy ile może :)
-
Ten stres, czy ją wykarmię odczuwałam długo, aż w końcu powolutku, powolutku, przestałam tak się przejmować i pomyślałam sobie, że dam radę, no i w moim przypadku się udało, jakoś wyszłam na prostą...I też był to dla mnie drażliwy temat i trochę do tej pory jest. Wkurzało mnie to jak ktoś mnie dopytywał, czy karmię piersią, a dlaczego dokarmiam itd. ale wiadome, każdy organizm jest inny..moja koleżanka np. miała dużo pokarmu i nagle w 5tym miesiącu -koniec, jakby ktoś odciął kanaliki. Tak więc i ja nie wiem, jak to będzie u mnie - może też będę musiała przejść na mm. Różnie to bywa. Wszystko dla dobra dziecka, a dziecko jeść musi. I oczywiście ja to rozumiem, że każdy ma prawko do własnego zdania i nie uważam bynajmniej, żeby matki które karmią sztucznym były złymi matkami, czy coś. Każdy jest inny, nie każdy ma rzeczywiście czas, mając np 2ke, 3ke dzieci, nie każdy ma do tego nerwy też, bo to tego też trzeba mieć cierpliwość. Nie wiem, jak u mnie sie będzie przedstawiała sytuacja, jak będę miała kolejne dziecko..kto wie.. Podobnie, jak vicodin, powiem szczerze, że są ciężkie momenty - moja też często je, czasem mnie tak wymęczy, że hoho - zwłaszcza przy skokach i też czasem powątpiewam, czy wystarczy mi tego mleka dla niej - pudełko bebilonu stoi w domu w razie "w". I oczywiście nie mogę sobie pozwolić na jakiś wypad dłuży, ale mi to na razie nie przeszkadza, cieszę się, że karmię po prostu.
-
Oj aneto - ja nie chciałam nikogo urazić, rzeczywiście wszystko, co napisałam, to po prostu mój punkt widzenia - a to, że wszystko jest w naszej psychice - z tym karmieniem, opisałam na podstawie swojego przypadku i doświadczenia, po prostu w ten sposób mi się napisało. U mnie na początku słabo było z laktacją, wiadome pierwszą dobę to mało tego mleka. W szpitalu pediatra przyszła i powiedziała, żebym się nie przejmowała, jak nie mam siły (bo byłam bardzo słaba) a pokarmu niewiele, jak dziecko nie woła jeść, nie płacze (a ona praktycznie cały czas spała) to żeby się nie przejmować karmieniem, bo dziecko ma jeszcze zapas kalorii. I co się stało? Mała praktycznie wcale nie jadła, ja mało pokarmu, rano przyszły ją obejrzeć, okazało się, że się bardzo trzęsie - bardzo duży spadek cukru ,hipoglikemia -jednym słowem mogła mi zapaść w śpiączkę. Dali mi mm wcześniej dla niej, ale wiadome nie byłam po cesarce, więc uważali, że coś tam pokarmu powinnam mieć. Nikt nie pokazał mi, jak ją przystawiać do piersi, a ja nie potrafiłam, na prawą stronę to w ogóle mi nie szło... Zabrali mi ją na intensywną i dali kroplówkę. Bardzo to przeżyłam, że nie byłam w stanie jej wykarmić i płakałam. Oczywiście zostałam dłużej w szpitalu. Wychodząc do domu, dostałam zalecenia - karmić na żądanie, po karmieniu dokarmiać mm. Jednej z pierwszych nocy karmiłam ją i w pewnym momencie zaczęła strasznie płakać, a ja nie widziałam, co sie dzieje, jak to w pierwszych dniach - taka zahukana byłam i wystraszona, przejęta... Mój M. zrobił butelkę i okazało się, że była głodna. Z/w na tą hipoglikemie dali mi skierowanie do przychodni neonatologicznej na kontrolę, czy mała dobrze przybiera na wadze - modliłam się, żeby tak było, tak więc wiem co to znaczy...przejmować się, czy pokarmu wystarcza..cały czas stresowałam się, czy ona jest aby najedzona i z wielkim trudem w sercu przychodziło mi dawać jej butelkę - nie wiem dlaczego, ale po prostu mi zależało, żeby mieć pokarm.
-
No oczywiście wiadome, że jak się wraca do pracy, to sprawa utrudniona - bo z odciąganiem to też ciężko...ja myślę, że nie odciągnęłabym chyba za bardzo, bo u mnie na bieżąco zawsze mleko się produkuje, jak mała ciągnie, wtedy czuję taki napływ dopiero.. nie mam po godzinie od karmienia takich "balonów" od razu, tylko dłużej to u mnie trwa, np jak mi noc mała przesypia, to to są "nabuzowane" :) a wiadome - laktator nie działa tak jak dziecko i ten pokarm jakoś nie chciał mi za bardzo lecieć, jak próbowałam odciągać...ja chcę karmić jak najdłużej - ile natura pozwoli...nie mam problemu z wracaniem do pracy, bo miałam po studiach tylko staż odbyty i wiadome - teraz jestem po prostu bezrobotna, mąż pracuje...więc mam nadzieję uda mi się pokarmić do roku czasu i jak podrośnie mała, to wtedy się rozejrzę za pracą...u mnie też nie ma kto za bardzo się zająć Marcelką, bo teściowa już ma jedną wnuczkę na głowie, a moja mama aktywna zawodowo..z resztą jakoś nie wiem ,ja też uważam, że ja wychowam moje dziecko najlepiej :D
-
Hej dziewczynki! Oj widzę, że się dzieje tu trochę! Goju - biedna, trzymaj się, każda z nas wie, że jak się coś dzieje dziecku, to jest najgorsze, co może być..a choroba..o jej.. Co do karmienia piersią - ja też uważam, że jest to najlepsze dla dziecka i coś cudownego dla matki ...ja też przechodziłam wiele ciężkich chwil z tym związanych i nadal katuję się dietą, ale czego nie robi się dla dziecka...na początku miałam mało pokarmu i strasznie walczyłam, żeby go było więcej i jakoś się unormowało...ale teraz wiem, że to wszystko jest w naszej głowie- jak sobie wmawiamy i się przejmujemy, że mleka nie będzie, to tak się stanie. Trzeba wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Teraz już widzę, że u małej z cerą lepiej i jestem bardzo szczęśliwa, że jej nie odstawiłam od piersi, choć pediatra mi to sugerowała.. ostatnio byłam u dermatolog i ona powiedziała, że bardzo dobrze,że karmię, bo nawet jak dziecko ma alergię, to ja przekażę mu ciała odpornościowe i w przyszłości będzie mniejsze ryzyko rozwinięcia się tej choroby, czy przerodzenia np. w astmę itp. Dla mnie to cudowne uczucie i taka więź z dzieckiem, uwielbiam patrzeć na moją córeczkę, jak je i w ogóle, jak się cieszy, że dostanie cyca :) nie rozumiem tego, jak ktoś rezygnuje z karmienia piersią, choć ma dużo pokarmu, a dziecko nie ma np. skazy białkowej i nie ma żadnych przeciwwskazań, no myślę, że po prostu przejście na butelkę jest łatwiejszym rozwiązaniem pod tym względem, że dziecko nie jest już tak uzależnione od matki, bo butelkę może każdy dać...ale znowu latać i podgrzewać to mleko i w ogóle...
-
no a z rozszerzaniem diety to ja też czekam, tak myślałam ten gluten to tak po 5tym miesiącu..bo podobno do pół roku, to praktycznie dziecku wystarcza mleko matki i jest dla niego najlepsze, a układ pokarmowy jeszcze zdąży się przystosować do nowych pokarmów..zwłaszcza, że moja taka trochę alergiczna jest, więc się zawzięłam z tym kamieniem, oby tylko mleko było :)
-
Ita - tak mi się wydaje - tzn z tą pozycją - to taka bardziej na "półsiedząco", tzn główka tak na wprost bardziej do ciebie- ja moją tak czasem karmię -tzn. zależy jak się ułoży, ale i ona już większa, więc jej tak wygodnie
-
hej dziewczyny! Ja też jakoś nie mam czasu pisać, podczytałam Was i nadrobiłam trochę :) jej, ja to powiem szczerze, że jak jest to -7 to nie wychodzę wcale z małą. Wczoraj byliśmy na chwilkę na dworze w drodze do i z samochodu, bo do dermatologa jeździliśmy..ale tak to nie chodzę na spacery..z resztą mała mi zawsze płakała w wózku i się zniechęciłam :/ Tralala - mam nadzieję, że mały szybko wyzdrowieje.. Co do "sterylizacji" zabawek - najlepiej jest wywiesić za okno na mróz, ja tam zrobiłam dziś ;) - niska temperatura zabija roztocza i bakterie :) pościel też wywieszam, pół godziny wystarczy Dałam sobie spokój z nauką samodzielnego zasypiania na razie...ja się męczyłam i mała i w końcu praktycznie nie chciała mi spać w dzień, jak widziała, że ją odkładam..a jak sobie dałam spokój to mi przespała w niedzielę pół dnia i całą noc do 6.00 od 20.30.., w poniedziałek od 20.30 do 5.30 spała..no i dziś mi wstała o 2.00 i po 5.00, no i oczywiście pobudka 7.30 - to tak zawsze ma praktycznie :) i usypia przy cycu dalej albo lulanie i odkładana do łóżeczka jest, czasem się szybko obudzi, a czasem pośpi...ale nie mam siły na razie jej uczyć, bo może nie jest gotowa.. i ja chyba też nie jestem..chciałabym, żeby tak zasypiała, jak mała asiulki :), ale chyba nie da rady..każde dziecko jest inne.. ja nie wiem, jak to jest, ale w weekend, jak wszyscy są w domu, to ona śpi jak suseł i nawet hałas i rozmowy jej nie przeszkadzają, a jak ja sama jestem z nią w domu, to nic nie mogę zrobić, bo chce do mnie na ręce cały czas ;)
-
A co do maty :) ja mam w końcu z fisherprice tą dżunglę - pożyczyliśmy od szwagierki, bo jej mała podrosła i już się nie bawi - jest bardzo fajna, ale też droga niestety
-
demagogia - dzięki za info o twoim szkrabie - moja ma tak samo - po prostu duży odruch ssania :) ale żeby się nie uzależniła od mojej piersi, to daje ją mężowi i mamie, żeby czasem ją usypiali, bo tak to będzie kojarzyć że, jak cyc to od razu spanie :)
-
hej dziewczyny! a u mnie koszmar z usypianiem...chyba zrezygnuję, nie mam już siły, moje próby skończyły się na tym, że mała spała pół godziny, bo bez cyca nie potrafi usnąć i była wykończona, a potem przyszła ciotka, wzięła ją na ręce i jej na rękach spała.. dziś w taką histerię rano wpadła, bo nie dospała, a jej nie dała cyca po przebudzeniu...no ale całą noc mi spała, jak poszła przed 21 spać, tak obudziła się o 5.30..czyli chyba potrafi sama usnąć, jak się obudzi w nocy, ale w dzień nie..w ogóle, jak widzi, że ją wkładam do łóżeczka, to się rozbudza i koszmar...znowu muszę do cyca i tak w kółko... no i mam pytanie do tych mam, których dzieciaczki zasypiają przy piersi - nie macie wrażenia, że jak się wasze małe budzą, to są niedospane - ziewają po przebudzeniu? bo moja tak ma..i wiem, że się nie wysypia.. i do goi - ty swojego karmiłaś, zanim odkładałaś spać czy wcześniej i czy dajesz smoka? a euphoria ck -też moje ulubione :) jej ale się cieszę dziewczyny, że idą święta i nie będę sama w domu, bo ja jak tak siedzę sama, to chyba za dużo myślę i za wiele się przejmuję..
-
Dzięki dziewczyny za rady na prawdę...wiecie, mnie by to nie przeszkadzało, że moja Marcelka sobie zasypia przy piersi, bo mi sprawia ogromną radość jej karmienie i trzymanie na rękach! Tylko wiecie, mam z nią taki problem, że jak ją odłożę, ona potrafi obudzić się za 5, 10, 15 minut i dokuczać,że chce znowu do piersi, bo zobaczy, że jest w łóżeczku i ziewa i jest dalej niedospana i co za tym idzie - zmęczona. Albo jak uśnie mi przy piersi, to jej nie odbijam - wiadome i budzi się, bo gdzieś jej tam pokarm wraca i się ulewa czasem..Śpi dłużej już, jak jest wyczerpana. Do tej pory było tak w dzień i przez to ona nie chciała za bardzo się bawić i nic, bo ciągle chciała do piersi i przy niej drzemała..A ostatnio i w nocy zaczyna mi więcej razy się budzić, więc stąd wnioskuję, że coś jest nie tak. Boję się, że jej się to wszystko pogmatwa. Ale widzę, że to moja wina, bo po prostu jej nie ustaliłam jakiegoś rytmu dnia, podobno powinno to wyglądać mniej więcej tak: pobudka - pieluszka - karmienie - aktywność - sen, a u mnie to był nieład i chaos w sumie. A ja już teraz widzę, że popełniałam błędy - przede wszystkim leciałam do niej na każde chrząknięcie, w nocy jak wstawałam, bo jakieś odgłosy wydawała, to od razu ją brałam z łóżeczka i dawałam pierś, choć przypuszczam, że może jej nawet nie potrzebowała, bo mogła po jakimś czasie zasnąć sama...Ale to z mojej troskliwości i nadgorliwości.. Moja kuzynka też swojego synka wychowywała, że spał przy piersi itp. - w ogóle go rozpieściła, jako swoje pierwsze dziecko..no i skończył niedawno 1,5 roku i do tej pory wstawała do niego w nocy 4razy, choć on nie jadł, bo go odstawiła od piersi..ale musiała z nim siedzieć i go usypiać przytulając..Kocham moje dziecko ,ale taka wizja mnie przeraża - chciałabym i ja mieć troszkę swojego życia i mieć siłę nawet na sex z mężem..a nie chodzić, jak cień człowieka dotąd, aż dziecko urośnie z podkrążonymi oczami... Podobno dziecko już, jak skończy pół roku powinno być przestawione na 24 h cykl, jak osoba dorosła i przesypiać ok. 11 godz w nocy. A teoretycznie do mojej powinnam wstawać teraz tylko 1-2 razy w nocy, a u mnie się robi na odwrót..Wiem, że książki książkami, a życie swoje scenariusze pisze i w ogóle serce mi pęka, jak moje dziecko płacze..ale wiecie co..ja też spróbuję tak, jak Goja - postaram się ją odkładać, a jak będzie płakać - będę brać na ręce i przytulać. Dziś już tak dwa razy robiłam i udało mi się jej nie dawać piersi przed spaniem A i Basiu - rzeczywiście było Barbary, również dołączam się do życzeń i przepraszam, że tak z opóźnieniem :) no i ja też tak mam, że bardzo źle znoszę krytykę i mnie zbiera na płacz, a wręcz czasem ujawniam swoje histeryczne "ja" :)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 8