Igrek, mój mąż na 100% bezpłodny. Ja w sumie bez większych problemów, jak się okazało w praniu produkcja jajeczek była leniwa.
Mieliśmy z mężem dwa wyjścia: 1. adopcja lub 2. dawca. Wybór nie był prosty ale szybko podjęliśmy decyzję. Mąż oszalał na punkcie naszego szkraba tak samo jak ja.
Próbuję sobie przypomnieć szczegóły z okresu przed i po InV, ale był to tak wielki stres (środki finansowe się kończyły i wiedziałam, że jak się teraz nie uda to długo będziemy zbierać na następny raz a zegar bije) - pamiętam, że stymulacja przed punkcją miała trwać około tygodnia, u mnie trwała chyba około 2 tygodni. Pieniądze uciekały nam wtedy z konta jak szalone, bo musiałam robić sobie od 3 do 4 zastrzyków dziennie plus masę tabletek. Co drugi dzień byłam w Novum (mieszkamy nie daleko Warszawy).
Po moim wpisie, któraś z Was bardzo się zdenerwowała tym, że podkreśliłam, że to dr Lewandowski wykonał InV. Nie napisałam jednak, że jak miałam stymulację i dr zobaczył w jakim jestem stanie psychicznym sam polecił, że chce osobiście wykonać zabieg. Zrobił to za darmo. Dla mnie jest on cudotwórcą i jestem mu bardzo wdzięczna.
Jeszcze raz trzyma za Was wszystkie kciuki. Jesteście bardzo dzielne i podziwiam Was.