Tak, stara jak świat "mięsożerców" śpiewka, od paru lat obserwuję to samo, niemalże jest 100% pewne że pojawi się w każdym wątku o zabijaniu zwierząt, powtarzana jak mantra przez ludzi szukających usprawiedliwienia swoich czynów. Niektórzy porównują nawet jabłoń do rodzica, i uważają za bestialstwo odbieranie jej dzieci poprzez zbieranie owoców z ziemi. Bardziej absurdalnej myśli nie widziałam na świecie, już nawet ludzie porwani przez ufo brzmią wiarygodniej.
W którym momencie sadystyczna babcia idąca do sadu, popełnia zbrodnię zabójstwa porównywalną do podrzynania gardła krówce patrzącej się w ostatnich chwilach swojego marnego życia błagalnym wzrokiem "nie zabijaj", czy gdy jabłko podnoszone jest z ziemi następuje zgon? Czy dopiero w wiklinowym koszu zrobionym z wiklinowych zwłok, jabłko przygniecione swoimi pozostałymi równie brutalnie zamordowanymi towarzyszami, ginie pod wpływem braku powietrza, lub połamania czegoś co prowadzi do czegoś co nazywacie świadomością (gdziekolwiek jabłko ją posiada)?
Powstaną schroniska mandarynek, śliwek..., wykształci pan treserów owoców, aby przystosowali je do przyszłej adopcji... trzymam kciuki i proszę się nie poddawać....