Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

8eatta

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. a tak w ogóle to trzymam mocno kciuki za wszystkie maluszki które sa swiezo po lub przed operacja, karmienie było najwiekszym stresem i uwazam ze najtrudniejsze pierwsze 2 tyg, i przeciwbolowych trzeba dawac dluzej niz 2 dni..bo widac ze je boli. My juz 6tyg po operacji i klopoty z karmieniem sie skonczyly odkad zaczelam karmic lyzeczka, nawet mleko znow pije na ktorego widok dostawał wstretu:)a poza tym 1 zabek sie pojawił, wiec to wycie w ostanich tygodniach jest wytlumaczalne.Jeszcze szwy sie nie rozpusciły i ten nieprzyjemny zapaszek z ust...octenisept i rumianek nie pomagaja, miałyscie na to inne sposoby, by usunac kaszke lub kleik (co sie swietnie do szwów przyklejaja)?
  2. mam pytanie: 1)czy któraś z was miała problem z przetoką po operacji podniebienia i miała zabieg lapisowania jej?czy to jednorazowo załatwia sprawe czy trzeba powtarzać.pytanie 2)czy wiecie, na czym polega praca z logopedka u 7 miesiecznego dziecka po operacji?
  3. kwaitee...doskonale Cie rozumiem, nie wiem dlaczego dzieci szczególnie w podstawowce potrafia byc tak okrutne..jak spotykalo sie kogoś z "nas"na ulicach jedno spojrzenie wystarczylo by wiedziec ile kazdy przeszedl.To prawda moja pierwsza mysla gdy dowiedzialam sie o wadzie dziecka był skurcz serca, ze bedzie musialo przechodzic to samo a nawet wiecej niz ja. Ale teraz nie wyobrazam sobie zycie bez tego malca...no i zawsze bede mogla powiedziec: widzisz mama tez tak ma jak ty, nie martw sie..:)Z jakis powodow rodzi sie tyle dzieci z rozszczepem i to nie jest nasza wina, a chyba jedynie proba...moze proba milosci, moze tolerancji, moze po prostu zrozumienia?:)
  4. o...przepraszam za podwojny post...problem z internetem..
  5. u mnie sytuacja wyglądała tak:w mojej rodzinie jakas daleka kuzynka mojej mamy miala syna z rozszczepem, po czym moja mama urodziła mnie i moja siostre blizniaczke z rozszczepem wargi. Była chora w 6 tygodniu ciazy.Prawdopodobienstwo ze ja urodze lub ktoras z moich siostr dziecko z rozszczepem jest (roznie podaja) od 4%-12% jesli moj partner tej wady nie mial...ale raczej genetyka ma mniejszy wplyw, bo bardzo wielu rodzicow nie posiada tej wady a dzieci sie rodza.Z moja siostra blizniaczka obie bylysmy w ciazy w tym samym czasie:ja urodziłam dziecko z roszczepem podniebienia i wargi, ona zupelnie zdrowa dziewczynke, pomimo ze obie chorowałysmy(wirus) w 6 tygodniu ciazy(co determinuje rozszczep wargi) i 9 tygodniu(rozszczep podniebienia)-moja siostra pisala na ten temat prace stad wiem.Wiem ze wirusy maja ogromny wplyw na te wade i mysle ze u mnie najwiekszy.Ja dowiedzialam sie w 20tyg ciazy o niej, ale lekarz nie zauwazyl ze podniebienie jest rozszczepione calkowicie u synka, ale zdarzaja sie i odwrotne przypadki, ze USG 3 lub 4d wykazuje podniebienie a rodzi sie dziecko tylko z wargą.Mi lekarze do konca mowili ze moze sie zdarzyc ze urodzi sie bez wady.Ale np u mnie miał tez wpływ obecność urzadzen jonizujacych i przypuszczam nadmiar wit A i E...ale tego nigdy sie nie dowiem na pewno, to tylko moje przypuszczenia.Ale co jest najwazniejsze technika sie posunela o 30 lat do przodu i operacje ktore ja przeszlam teraz da sie ograniczyc i zanim dziecko pojdzie do szkoly wyglada na prawde dobrze. Kwaitee nie martw sie na zapas, kazde malenstwo ktore bedziesz nosic bedzie najwiekszym skarbem ale jesli nie urodzi sie w pelni zdrowe jeszcze bardziej tulonym i kochanym przez swoja slabosc.To ze ja mialam rozszczep nie znaczy ze jestem mniej szczesliwa osoba niz inni, a poza tym mysle ze ludzie ktorzy przeszli trudnosci czy byli przesladowani przez swoje wady sa czasami duzo bardziej wartosciowymi ludzmi od rowiesnikow bez wad:)A propos Polanicy ja nie polecam ....mialam operacje tam w wieku 14 lat i nie tylko personel zle wspominam ...efekt tez, a lekarz ktory mial mnie operowac, mial do tego stopnia w nosie mojego tate, ze podczas jego rozmowy odebral 10 zagranicznych telefonow..Ale moze to moje zdanie. Prof dudkiewicz powiedziala ze przeszlam co najmniej o 3 operacje za duzo.Ale coz takie byly czasy.
  6. u mnie sytuacja wyglądała tak:w mojej rodzinie jakas daleka kuzynka mojej mamy miala syna z rozszczepem, po czym moja mama urodziła mnie i moja siostre blizniaczke z rozszczepem wargi. Była chora w 6 tygodniu ciazy.Prawdopodobienstwo ze ja urodze lub ktoras z moich siostr dziecko z rozszczepem jest (roznie podaja) od 4%-12% jesli moj partner tej wady nie mial...ale raczej genetyka ma mniejszy wplyw, bo bardzo wielu rodzicow nie posiada tej wady a dzieci sie rodza.Z moja siostra blizniaczka obie bylysmy w ciazy w tym samym czasie:ja urodziłam dziecko z roszczepem podniebienia i wargi, ona zupelnie zdrowa dziewczynke, pomimo ze obie chorowałysmy(wirus) w 6 tygodniu ciazy(co determinuje rozszczep wargi) i 9 tygodniu(rozszczep podniebienia)-moja siostra pisala na ten temat prace stad wiem.Wiem ze wirusy maja ogromny wplyw na te wade i mysle ze u mnie najwiekszy.Ja dowiedzialam sie w 20tyg ciazy o niej, ale lekarz nie zauwazyl ze podniebienie jest rozszczepione calkowicie u synka, ale zdarzaja sie i odwrotne przypadki, ze USG 3 lub 4d wykazuje podniebienie a rodzi sie dziecko tylko z wargą.Mi lekarze do konca mowili ze moze sie zdarzyc ze urodzi sie bez wady.Ale np u mnie miał tez wpływ obecność urzadzen jonizujacych i przypuszczam nadmiar wit A i E...ale tego nigdy sie nie dowiem na pewno, to tylko moje przypuszczenia.Ale co jest najwazniejsze technika sie posunela o 30 lat do przodu i operacje ktore ja przeszlam teraz da sie ograniczyc i zanim dziecko pojdzie do szkoly wyglada na prawde dobrze. Kwaitee nie martw sie na zapas, kazde malenstwo ktore bedziesz nosic bedzie najwiekszym skarbem ale jesli nie urodzi sie w pelni zdrowe jeszcze bardziej tulonym i kochanym przez swoja slabosc.To ze ja mialam rozszczep nie znaczy ze jestem mniej szczesliwa osoba niz inni, a poza tym mysle ze ludzie ktorzy przeszli trudnosci czy byli przesladowani przez swoje wady sa czasami duzo bardziej wartosciowymi ludzmi od rowiesnikow bez wad:)A propos Polanicy ja nie polecam ....mialam operacje tam w wieku 14 lat i nie tylko personel zle wspominam ...efekt tez, a lekarz ktory mial mnie operowac, mial do tego stopnia w nosie mojego tate, ze podczas jego rozmowy odebral 10 zagranicznych telefonow..Ale moze to moje zdanie. Prof dudkiewicz powiedziala ze przeszlam co najmniej o 3 operacje za duzo.Ale coz takie byly czasy.
  7. dzieki za odpowiedź wszytskim, kazda rada dobra.C hciałam wrócić do butli, bo wydawał mi sie ten sposob najprostszy do wprowadzenia płynów, a w tym wieku dziecko mimo wszystko bazuje jeszcze na mleku(najwiecej wartosci odzywczych i witamin) a reszta diety to dopiero powolne rozszerzanie pokarmów stałych.Strzykawką przy tak rzucającym głową brzdacu jakiego mam :)jest trochę wieksze ryzyko uszkodzenia szwów zewnetrznej wargi niz miekkim smoczkiem, a łyzeczka jest świetna do kaszki i zupek, ale kompletnie u mnie beznadziejnie idzie jesli chodzi o mleko..Ląduje wszedzie poza jego waskim juz pysiem ;)Ale trudno jak nie zaskoczy bede musiala probowac ta łyzeczka.Jeśli chodzi o Babice, nie mam pretensji do fachowców, wiem ze i tam i w Warszawie sa świetni (własciwie Ci sami)jedynie rozczarowała mnie pielegniarka, która dawała mi do zrozumienia ze w nocy czuwajac przy małym irytuję dziecko bo sie stresuję i on to czuje i sie wybudza (inna sprawa ze drugi maluch na drugim łóżeczku go co chwile wybudzał bo przeciez tez go bolało), i w końcu delikatnie mówiac "doradziła" mi opuszczenie sali pooperacyjnej (ona zreszta pracuje w IMiD i ma to sprawdzone).A o uczeniu karmienia juz wspomniałam, a przecież mówili że dopoki dziecko i rodzice beda pewni karmienia nie wypuszcza nas, a okazalo sie, ze pielegniarka konczy dyzur o 13 i musimy opuscic sale i nie interesowalo ją że dziecko własnie co usnelo i przenoszenie go przy -23*C juz o 12stej do apartamentu jest dla nas nieco klopotliwe jakby nie mogla poczekac te 30 min. No ale cóż to nie jej wina ze jej nie placa po 13..a zmiany nie ma. Po prostu szanuje swoj czas.To tez rozumiem.Trudno.Ale czlowiek jesli placi sporą sume czesto kosztem roznych wyrzeczen, oczekuje po prostu troche zrozumienia i nieco wiecej cierpliwosci.Zreszta juz pare wypowiedzi o dosc wczesnym wypuszczaniu z Babic słyszałam, nie jestem jedyna osoba ktora to zauwazyla.Ale przeciez dla tych maluchów najbezpieczniejszym miejscem jest ich wlasne łóżeczko i dom.Wiec moze tak i lepiej. A co do operacji w IMiD mialam juz wyznaczona date i gdyby nie fakt ze miała sie odbyc 3 miesiace pozniej i lekarz z góry powiedzial ze przy takim szerokim rozszczepie nie gwarantuje powstania przetoki,to na pewno bym sie zdecydowala.A dr Dudkiewicz przekonała mnie ze spokojnie mozna sie tego podjac w wieku 6 miesiecy i jest to wg jej badan i doswiadczenia najlepszy okres do przeprowadzenia tego zabiegu i zdziwiła sie ze jej asystent zreszta mówił o przetokach w jego przypadku.I dodała mi z usmiechem.."wie Pani w IMiD jest duzo chetnych i czasami podaja rozne powody rodzicom, by wytlumaczyc pozniejsza date wykonania zabiegu".W sumie operacja okazała sie dość skomplikowana i nie zaluje ze wykonała ja własnie ta lekarka, ale tez szanuje wszystkich ktorzy zdecydowali sie na Warszawe, bo wiele osob jest do tej pory bardzo zadowolonych:)Ale wracajac do karmienia, najwazniejsze ze dzieci jedza i ze z kazdym dniem jest troche lepiej.
  8. Słuchajcie....prosze WAS o pomoc...niektore z Was już to przeszły.Pielegniarka po operacji powiedziała że trzymanie dziecka na siłę i wmuszanie mleka pomimo jego wydzierania i protestów całym ciałem jest jedynym sprawdzonym sposobem na nauczenie go ssania smoczkiemz butli.Po tygodniu jak sobie z tym nie radziłam powiedziała ze to moja wina bo jestem niekonsekwentna w przytrzymywaniu go podczas wciskania butli i on mną rządzi....A moj problem polega na tym ze mi sie to wydaje nieludzkie:trzymanie raczek, wtryskiwanie mleka w prawie dławiące się z płaczu dziecko i ciągłe zwiekszanie porcji by wrócic do ilości sprzed operacji.Nie rozumiem dlaczego kaszke potrafi zjesc spokojnie a przy mleku jest taki bunt...procz łyzeczki i strzykawki,i przemycaniu mleka w zupkach czy zmienianiu smaku mleka dodajac troche kaszki smakowej prosze powiedzcie czy znalazlyscie JAKIKOLWIEK INNY SPOSOB NA NAUCZENIE GO PIĆ Z BUTLI/?czy to poprostu po 2-3 tyg mija??już nie wiem co robić...help.
  9. hej wszystkim, jestem mama 6 miesiecznego Filipka, który miał operacje (8dni temu) w Babicach u dr Dudkiewicz na całkiwity lewostronny rozszczep podniebienia i wargę. Efekt wizualny na prawde super.Ale bulgota mu z nosa, z oddychaniem problemy, marudny strasznie, pielegnacji ran nienawidzi....i trochę sie nie spodziewałam że mój mały żarłoczek po zabiegu bedzie miał az takie problemy z jedzeniem, a wlasciwie piciem mleka...Na siłe wciskam ze smoka mleko, a krzyk jest taki jakby go obdzierali ze skory.To wmuszanie jest koszmarne. Byłam pewna że głód zwyciezy nad uporem i niechecia do smoczka, mleka, szwow itd a tu guzik.Ile to moze jeszcze potrwać..?nie ukrywam ze dobrze by bylo gdyby wrocil do butli, sonde zdjełam, strzykawka wydaje mi sie lekko nieludzka, wiec trwa walka tego zbuntowanego cialka z butla. Ciekawe ze nauka karmienia przez pielegniarki polega glownie na pokazaniu sondy,strzykawki, i proby zalapania smoka na siłe i zostajesz po niecałej dobie wypisany z kliniki czy tego chcesz czy nie i radz sobie sam...
×