Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Tessa Tessa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Tessa Tessa

  1. nie martw sie Prinzesska, ja juz tez walcze z @, niestety :( moze jednak Twoja nie przyjdzie? czasem objawy mozna pomylic...:)
  2. No pewnie Alanja - to jest super pomysl, choc musze przyznac, juz na wstepie, ze pewnie beda mi sie wpadki przytrafiac... :( bo cholera ja malo konsekwentna jestem...
  3. Hej dziewczynki! Dzieki za dobre rady w sprawie zrucenia odrobiny sadelka haha, no mam z tym problem i powiem, ze jeszcze nie wiem jak to rozwiaze. Na pewno bede musiala zrezygnowac z weglowodanow, no moze poza sniadaniem a za to jesc duzo wiecej warzyw, no i trioche owocow. Tak bym chciala do Wielkanocy cos zrzucic, mam nadzieje, ze sie uda. Natomiast fitness, fajna rzecz, ale ja chyba jestem za leniwa na to - wystarczy mi, ze w pracy duzo chodze... ;) Alanja - ale masz fajnie z ta Anglia! super! mnie sie jeszcze nie udalo tam doleciec... a jak jeszcze towarzystwo odpowiednie,, to juz w ogole bomba! :)
  4. Dzien Dobry! A u mnie szarowka, co prawda nie pada (jeszcze nie) , ale nie wiadomo co bedzie potem. Stefi - a jakie Ty warzywa jadlas ? i tylko warzywa caly dzien?! kurcze, tez bym tak chciala sie opychac... :) Milego dnia, choc szarego...
  5. dzieki Ivanka - ja nie mam duzej nadwagi, ale jednak "cos" mi sie przyczepilo i nie umiem sobie z tym poradzic, choc zawsze jakos tam to zrzucalam. A teraz od jakiegos czasu mam problem z samozaparciem, zaczynam jakas diete, czy zmiane w jedzeniu i nic, nie potrafie tego przytrzymac...:( najgorsze sa dla mnie slodycze, uwielbiam je i to jest moja zguba...
  6. Anika - no niestety, ja Ci nie pomoge, nie mam za duzego doswiadczenia z tabletkami :(
  7. Ivanka - ja sie musze przyznac bez bicia, ze juz w miedzyczysie widzialam dwie wersje tej czesci - wiem, najpierw sie czyta, potem oglada :(
  8. sluchajcie, ja juz wczesniej pytalam, ale nikt mi nic nie doradzil oprocz "plastra na pysk" haha, wiec probuje jeszcze raz bo widze, ze tez Was ten temat zajmuje :), co robicie zeby sie troche odchudzic? moze macie jakies rady bo ja ostatnio nie moge sobie ze soba poradzic, jakos za bardzo sie rozeszlam na boki haha...
  9. A co do ksiazek, to ja tez jestem w trakcie czytania?? raczej sluchania, Stiega Larssona "Mezczyzni, ktorzy nienawidza kobiet" , mam to jako audiobook, to moja pierwsza ksiazka do czytania i musze przyznac, ze mi sie odoba taka wersja. A sama ksiazka bardzo interesujaca, mysle, ze warta polecenia... choc masa nazwisk do zapamietania haha ;)
  10. nie jestes zmierzla Sm - a prosic to ja sie tez strasznie nie lubie i mysle nawet, ze to nie ma ze soba nic wspolnego. Jestes nauczona sobie radzic, ale w tym temacie poradzic sobie nie potrafisz. Sluchaj, przeciez nie mozesz tak do konca zycia siedziec i sie zastanawiac, tu trzeba cos zaczac dzialac. Ja wiem, ze Ci ciezko, ze to delikatna sprawa - tyle lat razem, nie mozna tak jednego dnia wziasc wstac i "wyjsc", ale pomysl, chcesz tak zyc do konca zycia?? w takiej stagnacji? przeciez jesli bedziesz czekala na to az on sam sie zmieni na lepsze, to sie nigdy nie doczekasz!!! Jezeli naprawde chcesz pozytywnych zmian w swoim malzenstwie, to MUSISZ ruszyc sama z miejsca... przestac myslec: "ach tak juz najwidoczniej musi byc". Malymi kroczkami, zacznij od siebie... mysl pozytywnie...
  11. racja, racja mon cheri, ale czasem jakos trzeba zaczac... :) jesli na poczatku nic nie pomaga, to trzeba sie chwytac wszystkich sposobow... a potem to juz tylko usmiech :)
  12. Witajcie! Karmi - calkowicie sie z Toba zgadzam odnosnie mezczyzn Sm - wierze, ze sobie poradzisz, zbierz wszystkie sily i pokaz mu, ze jestes silna, niezalezna, ze swiat dla Ciebie nie konczy sie na domu i sprawach rodzinnych -jestem pewna, ze zauwazy to zmiane szybciej niz myslisz ( w pozytywnym znaczeniu) Bedzie dobrze, zobaczysz!
  13. ja tez doceniam tez czas oczekiwania... naprawde - teraz moge to smialo napisac, mysle, ze bez tego nie doszalbym do tego punktu, w ktorym jestem teraz ( wiem, glupio brzmi!) najwidoczniej to bylo niezbedne... by moc docenic inne rzeczy w zyciu...
  14. Kochana - to musisz zaczac... taka pozytywna, Ty wiesz co ja mam na mysli... ;)
  15. ale wiesz, ze tak nie mozna - trzeba byc troche egoista, inaczej sie nie da, inaczej cierpia tez Twoi najblizsi... a i na splodzenie potomka ma to zapewne nie male znaczenie.... ;)
  16. I co? zrobisz sobie troche odpoczynku od pracy? przeciez na pewno sobie jakos bez Ciebie poradza! wypocznij bo sie zameczysz!
  17. doszedl kochana, doszedl - wlasnie jestem w trakcie odpisywania... :) ale czy ja go dzisiaj wysle??!
  18. mon - z tymi mezami, to ciezka sprawa, na to sie sklada tak wiele czynnikow, to sie zbiera latami.Teraz sama widze, ze drobiazgi, ktore kiedys byly dla mnie bez znaczenia i spychalam je na bok ( albo jak kto woli pod dywan) pozbieraly sie w calosc i widoczne sa teraz jako duza brakujaca czesc ukladnaki, Strasznie ciezko to potem nadrobic... daltego tak wazne jest "dbac" o wszystko, niczego nie pomijac...
  19. mon cheri - ja kocham kawe... ale nie cierpie ryb, bee... wiem, wiem sa zdrowe i smaczne :)
  20. Wiesz Sm - jeszcze rok temu tez bylam tak strasznie nastawiona na dziecko, wlasciwie odkad moja cora skonczyla 3 lata nie myslalam o niczym innym, troche wpadlam w taki diabelski krag. Przez ten okres bardzo oddalilismy sie z mezem, napierw bylo tak troszeczke, ale z biegiem czasu, z latami nieudanych prob bylo coraz gorzej. Ja - zamknieta w swoim swiecie, sfrustrowana, nerwowa, z wiecznymi pretensjami potem to wlasciwie o wszystko i on jakos nie mogacy mnie w ogole zrozumiec, pogubiony w tych moich humorach, zmeczony. I im bardziej chcialam, tym mniej wychodzilo. Nie spedzalismy razem czasu bo tak wychodzilo, albo nie bylo okazji, albo ochoty... i w pewnym momencie sie ocknelam i wystraszylam jednoczesnie... pomyslalam: po co mi to dziecko jesli tak ma wygladac moje malzenstwo? jesli nie bedziemy razem? popatrzylam na to troche z boku, z jego perspektywy - nie przyslo mi to latwo bo tez ma swoje za uszami, ale zrobilam to i nie zaluje. Wyciagnelam odpowiednie wnioski, przestalam tak napierac choc nadal mi zalezy na dziecku, przestalam tak intensywnie o tym myslec. Zaczelismy rozmawiac, powolutku sie do siebie zblizac, sie rozumiec. Nie bylo latwo i nadal nie jest do konca "rozowo", ale jestesmy razem i mysle, ze bedzie coraz lepiej, ale musze przyznac, ze sama zmarnowalam 5 lat mojego malzenstwa na uparta walke o 2 dziecko... majac to wiedze, dzis postapilabym zupelnie inaczej. Chcialam przez to tylko powiedziec, ze czasem majac jakis cel , jestesmy tak skoncentrowani na jego osiagnieciu, ze jakby przestajemy dostrzegac wszystko wokol, ze mna tak wlasnie bylo - prawie zgubilam po drodze meza... Nie mowie, ze z Toba tak wlasnie jest, tylko tak ciezko jest czasem zrozumiec druga osobe - warto wtedy sie zastanowic i najpierw "spojrzec" na siebie.
  21. I jest jeszcze cos - prosze nie obraz sie tylko, ale czy Ty aby sama go do tego nie przyzwyczailas, ze stal sie taki wygodny? wydaje mi sie, ze jestes bardzo poswiecajaca sie dla rodziny osoba, taka zupelnie zapominajaca o sobie, wlasnych potrzebach. Wiekszosc mezczyzn ma te wade (przynajmniej moj), ze zbyt szybko sie przyzwyczajaja do wygod, zupelnie ich nie doceniajac. U mnie tez minelo sporo czasu zanim to odkrylam, ale przyszedl dzien kiedy zwyczajnie sie "postawilam" , a potem malymi kroczkami "zdobylam" to na czym mi zalezalo. Ja wiem, rozumiem, ze jestes od niego w pewnym sensie uzalezniona, ze trudno jest tak nagle zaczac cos zmieniac, ale warto, wierz mi.
×