Ivonk@
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ivonk@
-
To ja Ci powiem co bedzie, bo przerabiam to co rok;) Najpierw uzyskujesz upragniony cel, nawet schodzisz poniżej, a po pewnym czasie (np wakacje, jakieś wesela, imprezy, czy zwykły czas obżarstwa) waga znów skacze. Nie da sie wązyć ciągle tyle samo, a nawet jesli sie da to jest wielkie prawdopodobieństwo wyladowania w psychiatryku... Wazne żeby ustalić sobie przedział wagowy i nie wychodzić poza jego ramy. U mnie jest to 56-52kg i odkąd 6 lat temu zeszłam z 65 kg, taką wagę trzymam. Wiadomo ze przy 56 zapalają mi się wszystkie lampki i zaczynam akcję taką jak teraz, ale kiedy mam 52, 51 zwykle koło maja, czerwca to jestem przeszczęsliwa:) I tak w kółeczko:):):):) Jedno wiem na pewno: nigdy już nie doprowadzę sie do takiego stanu jak 6 lat temu, chyba ze bede chora albo już na tyle stara, ze moj wyglad bedzie mi zwisał;)
-
U mnie dziś na wadze równe kilo mniej niż wczoraj, przestaję to już ogarniać. Staję na wadzę po 5 razy, bo już sie boję czy nie fiksuje, nawet synowi kazałm sie dzis wazyć w 3 róznych miejscach w domu i pokazuje to samo... Ja nie wiem jak to jest, człowiek cwicząc i bedąc na diecie czasem nie potrafi kilograma w miesiąc zrzucić a tu nagle w jedną dobę spada... Jebyne racjonalne wytłumaczenie jest takie, że od poniedziałku biorę aqua femin róniez wieczorem i dziś wstawłałam do toalety w nocy dwa razy, co mi sie raczej nie zdarza, bo zwylke spokojnie wytzrymuę do 7.00 rano... Może tu tkwi przyczyna, bo fakt, że dałam sobie wczoraj nieziemski siłowy godzinny wycisk, potem jeszcze aerobowy, ale to mi raczej powinno dodać masy, bo dałam w kosc kazdemy chyba mięsniowi. Dziś ultradzwiękowo-elektrostymulacyjno-drenażowa imprezka;)
-
no co Ty Oli, jakie 52;) Ma mojej wadze waze 54, w zalezności od dnia z mniejszym lub wiekszym hakiem;) Pomijając niedzielę gdzie przekroczyłam 57;) Na tej wadze na siłowni w sobote wazyłam poniżej 53 (jakies poł kreseczki, bo tam jest waga wskazówkowa) Ja już dawno przestałam sie przejmowac tym co widze na wadze, bo na moim przykładzie widać najlepiej jakie to niewymierne (dodam ze w tą niedzielę wieczorem nie czułam sie wcale jakaś mega napuchnięta czy ociężała, nic mi sie w ciągu tych paru godzin nie wylewało ze spodni, ani nie musiałam "luzować" paska). Dla mnie priorytetem jest jedrne (na ile to możliwe przed 40tka) szczupłe, gibkie ciało, które bedę mogła pokazać w bikini, bo nie ma sie co oszukiwać, do swojego wyglądu w ubraniu, w sumie kazdym nawet najbardziej obcisłym, nie moge miec zastrzeżeń...
-
No kochana, podniosłaś mnie na duchu, nie powiem:) Jesli chodzi o kwas hialurowowy to tez biorę pod uwagę ale w kontekscie twarzy. Szczególnie chodzi mi o linię szczęki, czyli poprawe owalu, bo jak jeszcze mi spadnie ze 2-3 kilo to obwisnie na pewno. Z twarza jest zawsze odwrotnie, lepeij wygląda jak sie wazy wiecej;) Z tym, ze jesli chodzi o twarz to bede szukac dobrego lekarza, nie zadnych gruponowych okazji... Co do biustu to u mnie nie ma tego problemu, gdyż jest mały i nie wiem czy kiedykolwiek grawitacja bedzie go dotyczyła;) Kiedyś czytałam o teście "ołowkowym" dot biustu, chodziło o to że wsadzałao sie pod pierś ołówek i jesli sie trzymał to znaczy że biust opadał. U mnie nie ma możliwości przeprowadzenia takiego testu bo moja piers wygląda jak prztyklejona połowka jabłka wiec zaden ołówek nigdy sie pod nią trzymał nie bedzie. Co najwyżej grozi mi całkowity zanik biustu na skutek utraty wagi;) mjluska, Nie przejmuj sie, tak to już z tą waga jest, ciągle nam robi "pod górkę";)
-
Ja byłam wczoraj na tym nowym zabiegu. Jest zupełnie inny niż tamten, bo najpierw faktycznie są ultradzwieki, potem 40 minut elektrostymulacji czyli leżenia z pooklejanym elektordami ciałem, które po wpływem impulsów elektyrycznych rzucane jest jakby w konwulsjach (babka powiedziała ze jest to równowartośc 3 godzin cwiczenia mięsni na siłowni, w co już nie wierzę, bo wiem jak czuję sie po normalnym treningu siłowym a po tym nie czuję w miesniach nic, choć np miałąm robione uda, na które oprócz biegu na siłowni nie ćwiczę). Na koniec też elektryczny drenaż limfatyczny. Ogólnie zabieg przyjemny (choć ponoć babki niecwiczące wczesniej narzekają na ból mięsni podczas zabiegu), ale efekty...nie wiem, zobaczymy... No i byłam tam ponad 1,5 godziny, nie jak nas poprzednim, jedną niecałą... Ogólnie, tu sie zwracam głownie do Oli, poczytałam wczoraj opinie o tych liposukcjach bez skalpela i 90% to niestety opinie negatywne. Najbardziej obawiam sie tego, że na ten mój brzuch działa głwonie wmozony trening i dieta, tak jak to było z endermologią... Ech..., móże jakoś dziś jestem sceptycznie do tego nastawiona i mi przejdzie, ale ponoć na babki, które nie cwiczą i nie stosują jakiejś extra diety to nie działa w ogołe, wiec może na mnie działa po prostuy moja dieta i codzienne wizyty na siłce... Jesli chodzi o wagę to jestem rekordzistką: od niedzieli godz.22.00 do dziś 7.15 straciłam na wadze 3,1 kg;) ;) ;) Jesli któras tez lubi popcorn i je duży w kinie zróbcie dla mnie taki eksperyment wagowy, bo nie wiem czy tylko ja taka skrzywiona jestem, ze ta sól mnie aż tak tuczy... Miłego dzionka, słoneczko wyszło ale zimno jak jasna cholera (na termeometrze w aucie o 8.00 rano były 4 stopnie).
-
Wy to kombinujecie na tym sb;) Piczecie naleśniki, chlebki... Ja ide na łatwiznę, ale bez życie bez chleba jest dla mnie normą, słodkiego ogólnie nie lubie i mało jadałam w zyciu, a słodzik w ogołe nie przechodzi mi przez gardło (jedynie w coli zero). Ja na sb zywie sie głownie jajkami, chudym serkiem, kurczakiem, rybami i wszelakimi sałakami i surówkami:) Nie skorzystałam jeszcze z zadnego z sb przepisów choćiaż mam w domu ksiązke;)
-
Jestem, jestem:) Ja czasem znikam na troche, głównie w weekendy, ale zawsze o Was pamiętam i zawszę wracam:) Widze że nasze south beach'owe kółeczko sie powiększa. A u mnie w weekend: W sobotę po wysprzątaniu cąłej chaty coś mnie tknęło i poleciałąm na siłownie, chociąz w soboty nie chodzę. Odwaliłam bardzo porządny trening siłowy i przebiegłam 9 km. Wieczorem byliśmy u znajomych na sushi, wiec bez szaleństw, ale pękło troche wina, jedno pszeniczne piwko i odrobina whiskacza;) Za to wczoraj zarezerwowałam rano bilety na Titanica w 3d. Sniadanko sb, rosołek z miesem zamiast makaronu, potem troche rybki. No ale jak kino to wiadomo: popcorn. Uwielbiam i nie uważam, żebym musiała z niego rezygnować, zwłaszcza jesli film trwa ponad 3 godzny. Przeprowadziłam eksperyment, bo wiadomo że w popcornie jest masa soli, która zatrzymuje wodę. Zważyłam sie wychodząc z domu do kina, w kinie musieliśmy być wczesniej zeby odebrać rezerwację (tłok nieziemski na sali) wiec poszliśmy sobie już w kinie na piwko, potem oczywiście popcorn mega wielki i wielka cola na 2jke (tu oczywiście cola zero). Wiecie ile miałam na wadze po powrocie do domu????? 2,8 kg wiecej niż 4 godziny wczesniej:):):):) Oczywiście sie nie przejełam bo wiadomo, skąd... Dziś rano też "chomikowa" opuchlizna, ale myśle ze Aqa Femin sobie z nią poradzi;) DSzś zaczynam kolejny pakiet liposukcji i tak już coś mi w duchu mówi, ze bede chodzć na te zabiegi aż do wakacji. Pewnie nie ciągle, ale jak znam siebie to jeszcze pare serii dokupie:) Dziś dietka oczyszczająca jak co poniedziałek, czyli jem tyle zeby sie nie przewrócić. Sniadanie dwa malutkie kawałki ryby po grecku, kawa i 3 szklanki wody:)
-
Misiek, Albo zaserwuj sąsiadkom zupę kapuścianą, jak je poskręca tak jak biedną serenke to Cię bedą omijać szerokim łukiem i przestana kusic ;)
-
U nas podobnie misku: krajobraz po bitwie, czyli kazda cos tam na plusie;) Ale walczymy, walczymy ;) ;) ;)
-
A jakie macie plany na długi weekend, dziewczynki? Ja chyba sobie wezmę te 3 dniu urlopu i bede miała wolne od piątku po południu do nastepnego poniedziałku... Moze gdzies pojedziemy na jakies 2-3 dni... Pewnie posypią sie zaproszenia na grille, piwo itp itd... Planowaliśmy kiedys Paryż na długi weekend, ale chyba przelożymy, bo własnie zmieniam samochód wiec "nie wszystko na raz" ;) Obawiam się że święta to był "pikuś" biorac pod uwage to z czym bedzie sie trzeba zmierzyć teraz (pokusy)... A sezon bikini tuz tuz...;)
-
Ja już też dziś "po litrze" ;) A dopiero 9.40 ;) Swoją drogą właśnie sobie zdałam sprawę że od soboty nie byłam w toalecie (uroki south beach'a) i nawet to swiąteczne obżarstwo mnie nie pogoniło... Trzeba bedzie wodą z kiszonej zadziałać ;) Liposukcje mam dopiero od przyszłego tygodnia, bo na ten nie było miejsc, ale to dobrze, bo przynajmniej dam sobie w tym tygodniu mega wycisk, na codziennych treningach, bo czasem mi kolidują z liposukcją, U mnie jest tak ,że jak sie nie pojawię na siowni do 18.00 to potem jest tyle ludzi że trzeba czekać na sprzety, a mnie wtedy trafia szlag... Poza tym, ćwiczenia wieczorem jakoś nie baedzo mi pasują, nie mam już powera...
-
A ja wczoraj do tej dietki dorzuciłam jeszcze mega wyczerpujący trening. W domu, niespodzianka, mąż ugotował ogromny gar zupki dietetycznej z kurczaka, fasolki szparagowej i kilku innych zielenin. Mozna ją jeść do woli, bo jest i southbeachowa i małokaloryczna... Dziś na wadze 0,3 mnie niż wczoraj a wiec do przodu... Co prawda znów krąże wokół sowjego magicznego 55, ale znow zważyłam sie na siłce i tam miałam niecałe 54. Zreszta co za róznica... Byłam wczoraj świadkiem jak na siłowni taka nowa babka, która cwiczy z trenerem weszła na wagę (oni waża klientki raz w tygodniu) i wpadła w dziką histerię, że to niemożliwe, ona wcale w swięta nie jadła i nie mogła od tygodnia tyle przytyć ;) Uparcie twierdziła, ze waga jest zepsuta i musi zawyżać. Trenenr przekonywał ją że wazy idealnie (waga, oczywiscie, nie ona) co ja z kolei słysząc, skakałam pod sufit:) Dziewczynki, które chwilowo poległy: zbierajcie tyłeczki i wracajcie do diet. Jest taka "święta prawda", która ja swoim doświadczeniem potwierdzam, że schudnąć potrafi każdy,ale prawdziwą sztuką jest utrzymac tą "schudniętą" wagę... Oczywiście, wiem, że macie zacięcie i dacie rade!!!!! Oli, Ty cwiczysz coś? Pytam w kontkście liposukcji, bo nie chce mi się za bardzo szukać w postach, a troche mi się miesza, co która z Was robi;)
-
Hejka:) U mnie po swiętach również kilo w górę, ale cieszę sie niezmiernie, bo jadłam i piłam bez specjalnych oporów i spodziewałam sie conajmniej dwóch. Poza tym czowiek jest jeszcze pełen tej treści pokarmowej i wody, wiec dopiero, jutro, pojutrze waga bedzie bardziej wymierna... Dziś robię dzień prawie głodówkowy tj: jesc tak żeby nie umrzeć;) Wzieam z domu dwa jajka, kawałek chudziutkiej szyneczki i w sklepei kupiłam wiejski lekki... Przed treningiem zakupię w pobliskiej garmażerce kubeł surówki z kapusty i oczywiście od rana zaczęłam maraton z piciem wody, wlasnie zbieram sie za 3-cią szklanke. 2 liry w pracy, 1,5 na siłowni i potem poł w domu przed snem... Będzie dobrze:) Swoją droga to jak fajnie było po tych kilku tygodniach reżimu ponapawać się smakiem świątecznego żarełka;)
-
Nie chciałam ci wtedy tego napisac, żeby cię nie demotywowac, bo liczylas na więcej. Ją najpierw myślałam o 3, za chwilę 4 więc wypośrodkowalam. Po tylu tygodniavh diety, waga już tak na dół nie leci ;)
-
Ją tylko na chwilke, bo jestem w domu i piszę na telefonie. Paseczki, gratulacje! Chciałam tylko napisać że 3 tygodnie temu zalozylam że do świąt Mjluska schudnie 3,5 kilo. Daj znać ile schudlas bo ją nie wiem ile wtedy ważyłas. Wesołych świąt, raz jeszcze :)
-
a nie mówiłam...;)
-
Serenka, co Ty sie okanmi przejmujesz;) Namachasz sie z za chwilę znów lunie deszczem;) Ja myłam okna w piatek (miałam wolne) i akcja przebiegała na zmianę w gradobiciu, deszczu i deszczu ze sniegiem ;) Ale miniony weekend był ostatnim terminem kiedy mogłam to zrobić bo w tygodniu wracam do domu chwile przed zmrokiem... Oczywiście "polewało" cały tydzięn wiec też mam ochalapane, ale stwierdziąłm, że dopiero jak zrobi sie piekna pogoda to wypucuję jescze raz same szyby;)
-
Powiem Ci z własnego doswiadczenia, że jesli jakiś ciuch jest na ciebie rozmiarowo dobry a nie nosiłaś go przez rok, to już go nie założysz... To samo jest z butami... Ja już sie nauczyłam że jesli coś ma kwitnąc w szafie, tylko dlatego że stosunkowo niedawno to kupiłam, to wolę oddać komuś, kto bedzie szczęsliwy ze to ma i bedzie nosił z zapałem;) I przyznam sie szczerze, że nie raz w amoku rozdałam rzeczy, których obawiałam sie, że mi bedzie brakowac, ale jakoś nigdy nie brakowało... Zreszą ciągle ściągam do domu nowe :o
-
Ja mam taki sposób, że mam w rodzinie dwie osoby (siostra i kuzynka) + jedna koleżanka. Kuzynka i kolezanka mają trudną sytuację finansowa i nie mają kasy po prostu na ciuchy. Po przesegregowaniu szaf rzucam wszystko na łożko w sypialni, najpierw przychodzi moja siostra i bierze co jej sie widzi, nastepnie dzwnię do dwóch pozostałych informując, ze robiłam przegląd szafy i mam sporo rzeczy w ktorych już nie bede chodzić i mam zamiar sie ich pozbyć. Prześcigają sie, która przyjdzie pierwsza;) A to co zostało, zwykle pojedyńcze stuki, w worek i na smietnik;)
-
Oj widze że komuś tu "apetyt rosnie w miarę jedzenia" , oczywiście nie dosłownie;) Oli Ja jestem skłonna rózwniez podpisac sie pod tym, ze proces uwalniania tych komórek po tej liposukcji jest bardziej długotrwały niż sam zabieg np jestem przekonana ze brzuch zmalał mi podczas weekendu (wiem, brzmi śmiesznie) Piję zawziecie ta obrzydliwa wodę, szklanka za szklanka i wczoraj dobiłam już do 4 litrów... Co do boczków, wczoraj mierzyłam takie swoje mega małe dzinsy-biodrówki, w których zdarzalo sie moim boczkom zarysowywac, nawet do tego stopnia ze musiałam wkładac lużniejsze koszulki zeby sie nie odznaczały... Wczoraj, jakby po tych boczkach została tylko "wypompowana" skóra... Brzuch topi mi sie w ten sposób, że znika od boków do środka i w związku z tym ,że intensywnie cwićze na maszynach do brzuszków skrętnych wiec na bokach już ładnei widać rzeżbę... Tak więc lipo działa:):):):)
-
Wilekie gratulacje miętka, idziesz jak burza:) Ja dziś na sniadanko zaserwowałam sobie sledziki z cebulka;) Wiem, wiem, niektózy mają teraz odruch wymiotny;) W ogołe to mam od wczoraj mętlik w głowie... Jestem już jakis czas na tej diecie, bardzo dużo cwiczę, a ta moja waga, same wiecie...ledwo, ledwo spada... Przyzanm sie że tak w głębi duszy to uważam, ze na to jak wygladam waga powyżej 55 kg (ostatnio miałam 55,2) to troche duzo, no ale tłumaczę to cwiczeniami siłowymi i ewentualnym wzrostem wagi mięsni... Wchodze we wszystkie swoje najmniejsze ciuszki, a kupując nowe biorę rozmiar 34 bo 36 na mnie wisi... Ale do rzeczy: wczoraj na siłowni postawili wagę, wiec długo zastanawiałam sie czy na nią wejsc, bo po pierwsze jest pózne popołudnie, po drugie po treningu mięsnie puchna no i 1,5 litra wody wlane w siebie bez skorzystania z toalety, po trzecie przecięz sie nie rozbiore do ważenia... Ale wiedziona pokusą wlazłam, tak jak stałam, nawet w butach... Wynik: 53,5... Oczy mi wyszły z orbity i już nie wiem co mysłeć, czyzby moja waga domowa leciała ze mną w ch***??? Z drugiej strony gdybym odjęła nawet to kilo na ciuchy i buty to 52,5 to troche mało... Muszę niezwłocznie udać sie w miejsce w którym bede mogła sie zwazyc, w miare bez ubrania i porównać wyniki, bo ewidentnie któraś z tych wag ściemnia :)
-
Lec, bo będziesz żałować potem jak wykupią. Sto razy tak miałam ;)
-
Paseczki, wygladasz zjawiskowo!!! Ja pod przysięgą, na wszystko co mi najdroższe, nie dalabym Ci więcej niż 40 a raczej mniej... Fryzurka jeszcze cię odmlodzila, a sukienka przesliczna :) Mjluska, Powtórzę to co pisałam ci kiedyś: trzeba od czasu do czasu wymusić na organizmie spalanie "grzechów" żeby po diecie sobie radził z w miarę normalnym jedzeniem.... Zwłaszcza przed świętami przyda mu się taki trening, więc główka do góry :)
-
Widzisz mjluska, ja Ci wsadziałm już dziecko w brzuch ;) ;) ;)
-
Ach tak... Zgłupiałam, bo moja znikoma matematyczna wiedza mówi mi że mjlusce waga skoczyła o 0,3 ale u mnie z liczeniem kiepsko;)