Ivonk@

Dziekuje jeszcze raz za zyczenia:) Misiek, jesli masz zakwasy, to znaczy że ćwiczyłaś prawidłowo i mięsnie to odczuły:) A co do marszobiegu to nie ma w nim nic śmiesznego;) Widac że kobieta dba o kondycję, a śmieszyć może ewentualnie jakies "kanapowe" amatroki całej blachy ciasta przed tv z brazylijslim serialem;) U mnie wysyp pań w sednim wieku maszeujacych z kiljakmi ;)

Moze mi ten tłuszcz wpłynie w cycki;) ;) ;)

Oli, jakby nie to że była mega, mega zniżka na Gruponie to bym nie ryzykowała ;) Teraz patrze że wbiłam 3, a mam 4 zabiegi na 2 wybrane partie ciała (wolałabym 8 tylko na brzuch, może wynegocjuję na miejscu, bo przez telefon były "krzywe geby" jak o to zapytałam). Ednermologię miałam na siłowni tez w fajnej promocji, ale poza tym że skóra była gładsza nic wiecej to nie dało, a wazyłam wtedy (w czerwcu ub roku) 52 kilo, wiec "złogi tłuszczowe" na które ona ma tak niby zbawiennie dzialać maiłm tylko niewielkie w okolicach brzucha i 15 zabiegów tego nie zmieniło. Pomijam już fakt, że przez ten cały czas ostro cwiczyłam i jadłam "z głową" bo zależało mi zeby dobrze wygladać w lipcu na wczasach. Takze nie dajcie sie nabrać :)

Dzękuję za życzenia:):):):) MJluska, a 89 to Twoj rok urodzenia? Jesli tak to urodziłaś małego w tym samym wieku, co ja:) Z tym, ze moj ma już 17 lat. Strasznie mi czasem brakuje tych chwil, kiedy był takim małym sodziakiem, kurczowo trzymającym sie mamusi;) Cieszcie sie kazdą taka chwilka, bo to cholernie szybko przemija ;)

Ja dziś dziele tortem bo mam urodziny:) Bierzcie laski po dwa kawały (wirtualny nie tuczy;) Dziś mam w domu imprezke dla rodziny a w sobote dla znajomych. Jedno co moge w sobie pochawlić, to to, że cokolwiek bym nie przygotowała na stół dla gości to prawie niczego sie nie dotykam. Jakoś "swoje" tak nie kusi, gorzej jak ja ide do kogoś ;) Ale pewni troche % wypiję za swoje zdrowie, tego sobie nie odmówię ;) W poniedziałek mam pierwszy z 3 zabieg "liposukcji bez skalpela", zobaczymy czy to coś da, czy podobnie jak endermologia to zwykła ściema, tyle ze za grubą kasę ;)

Paseczki, Jesli jesteś na SB i jesz tyle posiłkow ile powinnaś to watpię zebyś spowolniła metabolizm... Zawsze mozna jednak na jego podkręcenie dodac jakies chude miesko czy warzywka zeby tego zarełka było dobowo wiecej... Z wagą już tak, jest że nigdy nie jest tak ze spada ciągle podczas odchudzania. Za dużó czynników na nią wpływa, wiec bywa ze staje a nawet rosnie, mimo ze chudniemy (czytaj: tracimy tłuszcz).

Misiek, ja uważam że waga staneła w miejscu bo spowolniłaś sobie metabolizm. 1000kcal to jest mało i organizm sie broni, zwłaszcza ze coś tam też cwiczysz. Nie czytałam wszystkich Twoich ostatnich postów bo troche mnie tu nie było, ale coś tam napomnknęłaś o tym, żeby jeszcze uszczuplic dzienną podaz kalorii. To już jest prawdziwa "pętla na szyję"... Musisz koniecznie podkręcić metabolizm czyli teraz nie pozostaje ci nic innego jak dodać ruchu i KONIECZNIE dodawać zdrowich kalorii, bo nparawde dziewczyno, bedziesz sie cofała w tym co już osiagnęłaś, a szkoda bo jesteś zdetrerminowana na maxa;) Olej tą skakanke, która nic ci i tak nie da, bo skaczesz po 10 minut i weż się tak jak chciałaś za marszobieg!!!! P.S. Nie porównuj South Beach do Dukana, bo to "niebo a ziemia". ;) SB jest naprawde zdrowym sposobem odzywiania na całe życie a Dukan...no coż..wiadomo:o Dasz rade!!!!!!!!

mozna oczywiście założyć, że to kwestia przypadku, ale coś w tym jednak musi być ;)

Ja tez nie bardzo wierzłyam w pomiar tkanki, ale kiedys miałam mierzone fałdy (taka babka przyjechała z profesjonalnym sprzętem na siłownie). Mierzłya mnie chyba z poł godziny i w porównaniu z pomiarem na mojej wadze łazienkowej % tłuszczu był rózny tylko o 0,2 Mój syn jest sportowcem i mają takie pomiary raz w miesiącu i też zwykle mniej wiecej sie zgadza z tym co pokazuje nasza waga z 89 zł;)

Dziewczyny jak macie możliwość to zóbcie sobie gdzies pomiar składu ciała. Ja np kiedy zaczynałam diete SB kilka lat temu ważyłam 65 kg i miałam 23% tkanki tłuszczowej (ile mięsni, nie pamiętam), po niecałych 3 miesiącach schudłam do 55kg natomiast % tłuszczu wzrósł mi do prawie 26%... Wtedy sie z tego smiałam, zwalając na defekt sprzętu, ale dziś juz jestem o tyle mądrzejsza, że wiem że to niestety był fakt. Szybko chudnąc straciam głownie mięsnie... Kiedy teraz ubieram spodnie z tamtego okresu (tych 55kg) to spadają mi z tyłka zapiete, chiciąz waże teoretycznie poł kilo wiecej niż wtedy, wtedy pamiętam ze jeszcze wylewały mi się z nich boczki. W obowdach mam zdecydowanie mniej niż wtedy i teraz nosze rozmiar 34 (czasem 36) a wtedy w 36 wciskałam się z bólemJednak te 2 lata regularnych cwiczęń zobiły swoje.... Także wyświetlacz wagi to nie mżę być nasza wyrocznia;)

mjluska Ponoc równie skutecznei działa woda z kiszonych ogórków, ale nie próbowałam... W razie czego ogórki tez mozna kupic w paczce albo nawet słoiku, tylko ze woda z ogorków ma duzo soli, po której możesz jutro być nieco spuchnięta no i na wadze może sie kosmos okazać ;).

Witam dziewczynki:) Ja to poszłam po bandzie w ten weekend:) Piątek 4 połsłodkie wina w 4 osoby na imprezce u rodziców. Do tego zjadłam co nie co z zminej płyty, ale byłam po solidnym treningu wiec niech już bedzie że kalorycznie nie było przegięcia... Sobota, Miałam gości, wiec stół zastawiłam żarłem ale sama dzielnie sie trzyamłam (5 szt sushi, pare plastrów salcesonu z musztardą, mała łyzka sałtki) no ale do tego kilka szklaneczek whiskey (piję solo bez wody czy coli) Niedziela, Jeżdzilismy z męzem za sprzetem kuchennym, bo nasz już sie wysłużył nieco no i zaliczylismy obiad w amerykanskiej reatauracji. Porcja miała ze dwa miliony kalorii;) Do tego duże piwko i w domu wieczorem przed TV kolejne (zostąło z imprezki) Aż dziw bierze że dziś na wadze dalej 55,8 (chyba ze waga sie zepuła;) Dzś dieta scisła + mordęga na siłowni (podwójna!!!!!)

Nie kuście;) Pogadamy w Święta;)

Organizm ludzki jest w stanie spalić tylko 1 kg tłuszczu na tydzień (u soób otylych wiecej). Wiec jedyne co mozna zrobić w tydzień to stracić na wadze, nie schudnać. Tutaj pierwsze to utrata wody (srodki przeczyszczające, ograniczenie picia i głodóka), potem intensywne cwiczenia czyli palenie mięsni... Oczywiscie wszystko max niezdrowe i niebezpieczne, zle inaczej 5 kg w tydzień nie stracisz

Raczej nie pij wody, odwodnisz sie to moze "piatkę" zaliczysz;)

Trzymamy kciuki mjluśka!!!! Dajesz od jutra!!!!! Ja obstawiam pewną ilość kg, którą wg mnie stracisz do Świąt, ale podam ją dopiero wtedy kiedy Ty podasz ile ważysz w Wielki Piątek czy Sobotę... Przysięgam, że napisze prawdę, nawet jak sie bardzo pomylę;)

Serek wiejski to bardzej nabiał niż białko... Ale "od biedy" niech będzie ;)

Jako że bedziesz na SB silą rzeczy bedziesz miała do czynienia z białkiem, postaraj sie jako ten ostatni (piąty) posiłek wziąć chociaż "gryza" (50 -100 gram) kurczaka, ryby czy czegoś scisle białkowego. I niech to bedzie ok 2 gdzniny przed snem... OBIECUJĘ Ci że da to bedzie zbawiennie dla Twojej przemiany materii... Wypróbowane, sprawdzone :)

Myslę, że jak najbardziej, przecięz nie masz nic do stracenia;) Jako, ze już znacznie ograniczylaś wczesniej węgle może nie być u ciebie az tak spektakularnego efektu na poczatku, ale moim zdaniem coś tam ci na pewno spadnie... Staraj sie tylko zwiększyć liczbę posiłków do 5-6, tzn lepeij wiecej małych niż mniej wiekszych, a kiedy organizm dostaje pokarm co 3 godzniny to metabolizm musi pracowac pełną parą i nie ma czasu na odpoczynek, dlatego nie zwalnia... Wiadomo że kiedyś musimy skończyć z dieta i miłoby było co nieco wtedy od czasu do czasu zjeść, żeby nam w tyłek od razu nie poszło, wiec nakręcaj spalanie;) Taka moja skromna opinia;)

Byłam na SB 6 lat temu. Przeszłam na nią prosto z fazy permanentnego obżarstwa i schudłam 10 kg w 7 tygodni. Z tym że byłam na I fazie równy miesiąc... Od tamtego czasu nie jem ziemniaków, białego chleba, cukru (sporadycznie coś słodkiego), makaronu itd... Teraz własciwiwie cały czas staram sie jesc zgodnie z II i III fazą i chcetnie wracam do I jak mam coś nadto ale w związku z niskowęglowodanowym sposobem odzywiania cały czas, praktycznie na mnie nie działa... Ale potwierdzam, dieta jest super (wg mnie najlepsza ze znanych)

mjluska To 1500 to był tylko taki przykład żeby zobrazowac o co chodzi... 1000kcal to zdecydowanie za mało dla ćwiczącego organizmu i nie może sie to raczej dobrze skończć (czytaj: trwałą utrata tkanki tłuszczowej) Na pewno masz mniej tłuszczu skoro schudłaś już tyle kg, ja miałam na mysli raczej obecny stan, czyli to, ze w takim deficycie kalorycznym i cwiczeniach możesz już tej tkanki nie palić... Spoko, ja cię nie oceniam ani nie krytykuję, kazdy niech walczy z tłuszczem po swojemu;)

No to super, bo pewnie uda Ci sie wyjść tego niskiego progu kalorycznego bez wagowych plusów. Normalnie to jest nie jest proste... Sama przez to wszystko przechodziłam nie raz wiec troche mam doświadczenia... dopiero kiedyś jak już weszłam w świat dietetyki, fitnessu itp..madrzy ludzie wytłumaczyli mi na czym to wszystko polega, dlatego chętnie sie z Wami tym co wiem dzielę... mjluska, tak jak ci wczoraj mówiłam utrata wagi nie zawsze znaczy chudnięcie, a przyrost wagi nie zawsze znaczy przytycie ;) Pametaj i nie martw sie na zapas;)

Tłumacząc na "chłopski rozum" twoj organizm przyzwyczaił sie do tego że dostaje za mała ilość energii tzn głodzisz go (łaknienie nie ma tu nic do rzeczy). Wszedł najprawdopodobniej już w taki tryb że wszystko co jesz on magazynuje, na "czarną godzinę" niestety w postaci zapasów tłuszczowych. Wiadomo ze też coś spalasz ale on wydziela to na zasadzie niezbednego minimum... Kiedyś przy normalnej podzay kalorycznej Twoj organizm był w stanie spalić np 1500 kcal dziennie, a teraz "broniąc się" , przy tych samych czynnościach, spali np tylko 700, dodatkowo magazynując kazda nadwyzkę jako tluszcz "na przyszłość" Tak to niestety wygląda...

Obawiam sie że wtedy możesz zacząc tyć a teraz juz mało chudnąć :(

mjluska Moim zdaniem Ty i Oli za mało jecie. Taka podaż kaloryczna jaką macie 800-900 kcal), jeszcze przy jakimkolwiek wysiłku fizycznym musi skończyć sie bloladą metaboliczna, któa niestety skutkuje tym ,że predzej czy poźniej w miejsce utraconej wody i mieśni pojawi sie tłuszcz, a przeciez nie o to chodzi... Powtarzam po raz kolejny, ze szczerego serca dziewczyny, żeby chudnąć (czytaj: tracić tłuszcz) trzeba jeść!!!!!! Mam nadzieję,że nie czujecie sie urażone....