ryżówka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ryżówka
-
hej nie było mnie wieki... mam nadzieję, że pochudłyście:) ja zaszłam w ciążę w międzyczasie:) więc dieta bez kolacji poszła w łeb:) powodzenia i pozdrawiam:)
-
60tka, tak 3kg w 2 tygodnie. Na razie idzie mi świetnie, nie myślę w ogóle o kolacji. za to śniadania jadam królewskie;) dziś 2 wielkie bułki z dodatkami -normalnie byłam strasznie głodna:) ale wiem, że mi nie zaszkodzą, bo jeszcze dziś tylko obiadek (po tych 2 bułach, obiad będzie chyba o 15tej, bo głodu nie czuję. Waga poleciała nie wiadomo kiedy. Mąż wczoraj dopiero zauważył, hihihi:) mam tylko 1 problem - skóra mi została...i trochę opada:( zaczynam używać znowu balsamów na brzuch ujędrniających. mam nadzieję,że pomogą. 56kg to już piękna waga i sama się przyznaję, że to mój sukces. Liczę jednak na więcej, bo jak mam być laska, to jeszcze do 50tki muszę zjechać:) choć teraz czuję się naprawdę dobrze. 56kg przy obcasach,w których mam 170cm wzrostu to ładnie wygląda. dziewczyny 3mam kciuki mocno. Judyta, jak wczoraj ci poszło? te 10-12 pierwszych dni jest cięzko, ale teraz to jest normalnie NORMA i to lubię. Lubię rano jeść a potem już nic nie jeść i widzieć jak chudnę. jak zlecę do 50kg zrobię małą przerwę, możeeee:) na razie złapałam wiatr w żagle i lecę do celu. i wam tego życzę.
-
I moja nowa piękna stopka:
-
dziewczynki, gratuluję wam tych spadków i cieszę się ogromnie, że się przekonałyście do tego mojego sposobu. Jestem normalnie z was dumna, że dajecie radę! mery, super! judytka, spadek jest, nie przejmuj się tym co jesz do 15tej. To jest w twojej głowie, to musi być nagroda, ale potem nic, pamiętaj i trwaj w tym nawet jak waga stanie, bo ona staje tylko na chwilę... no dobra, to i ja was zmotywuję - weszłam dziś na wagę. Mam swoje ukochane i wytęsknione 56kg:) jestem bardzo szczęśliwa... dziś na śniadanie 2 kanapki, 2 suche gofry, activia mała do picia przegryzka: jabłko + jogurt kawowy obiad: głęboki talerz spaghetti i 2 gofry suche na dopchanie się:) I juz jestem po "karmieniu":) jest 13:37, a ja już skończyłam na dzisiaj. jestem syta i pełna. może jeszcze później kawkę wypiję. Oczywiście ustalam dalej cel, tym razem ambitnie 52kg. Mam nadzieję, że za miesiąc/dwa miesiące zobaczę na wadze 52kg:) Dziewczyny ja jestem na tej diecie już 11 dni. Schudłam równe 3kg. Na chwilę waga się zatrzymała, ale minęły dwa dni i dziś właśnie zobaczyłam 56kg. Dla mnie ten nawyk stał się normalnością, ale na to potrzeba około tygodnia. Nawet jeśli wrócę do kolacji kiedyś (po osiągnięciu wagi 52kg) to będzie to kolacja o godz. 16tej max. A zresztą nie wiem czy do niej wrócę, bo uwielbiam teraz moją wagę:) mery, judytka, powodzenia! czytam z ciekawością o waszych sukcesach. rzadziej będę się odzywać teraz, bo dostałam w pracy awans i mam sporo nauki. Ale jak tylko schudnę więcej, wejdę tu, żeby poprawić stopkę i was zdopingować. 3mam za was mocno kciuki... i powiem wam...warto... jem sporo rano, naprawdę ciąglę mielę =buzią...ale to jest jedyny czas kiedy mogę i sprawia mi to ogromną przyjemność. Jestem osobą, ktora kocha jeść:) jak my wszystkie tutaj. Jeść można, jak widać i chudnąć. nie trzeba się glodzić całymi dniami. papappapa
-
jak będziecie miały kryzys, to mowcie sobie w duszy: jutro to zjem na śniadanie, jutro wszystko sobie zjem, wynagrodzę to sobie. wiem, że to psychiczne, ale odchudzanie siedzi w głowie, jak i nadwaga... ja dziś już myślę o jutrzejszym śniadaniu...kupiłam 2 jogurty naturalne i kilo truskawek...wyobrażam już sobie ten przepyszny koktajl, mniammmmm wychlam chyba z 1 litr:) ale to jutro. dziś już lada chwila się kończy. zaraz noc. buziaki
-
kalorii się tu nie liczy. nie o to chodzi. szukałam diety bez tego całego "dietowania". i mam...
-
słodyczy unikam, ale ich się nie wyrzekłam. raz na tydzień jeśli muszę, jem kawałek ciasta drożdżowego lub z owocami. Czekolada, cukier i inne słodycze absolutnie NIE. Żadnej czekolady. Bez tego nie umrę. To co jem to normalne jedzenie - bułki, sałatki, warzywa, owoce, kanapki, obiad z mięsem i ziemniakami, zupy, kluski. Boże wszystko!!!!!!!
-
paranoją to jest żarcie cały dzień i noc. nie dziwne, że ludzie po świecie grubi chodzą. trzeba znaleźć sposób. nie tylko ja to mówię, mówią to naukowcy. ja nie znalazłam lepszego. co gubiłam, to wracalo. gubiłam mało, bo diety były wyczerpujące. nie wytrzymywałam do końca. organizm się buntował biegunkami i złą formą. tu nic takiego się nie dzieje. przemiana materii wspaniała. jem owoce, pyszne obiadki, wszystko dostarczam, same witaminki. odmawiam sobie tylko kolacji. czy może być lepsza dieta?
-
co do ćwiczeń - zero ćwiczeń. jedynie chodzę/biegam/oddycham:) do 17:00. Po 17tej w domu leżę i oglądam tv i bawię się z dzieckiem. do 15tej od rana (czyli wtedy kiedy jest czas mojego karmienia) pracuję, czyli biegam, jeżdżę, chodzę...wiadomo... i to powoduje, ze człowiek spala to co je... niestety to co zjemy po 17tej nie spalamy...metabolizm zwalnia, nie ruszamy się. wszystko idzie w d.... a to co zjesz do 15tej spalisz choćby nie wiem co to było...
-
60tka. sposób jest prosty jak konstrukcja cepa. jesz normalnie!!!! do godz. 15tej. wszystko i ile chcesz (ale nie nażerasz się jak świnka, tylko jesz, aby się najeść). Jeśli to są 3 posiłki, niech będą i 3, jeśli 4 niech będą 4, ale musisz skończyć do 15tej. Ja w tym momencie już tak się przestawiłam, że jem śniadanie o 9:00 lub 10:00 kanapki z kawką, potem o 11:00 jakąś przekąskę typu drożdżówka lub kanapka lub sałatka, o 14:00 obiad z dwóch dań lub jedno danie i już więcej nic nie jem, czyli nie jem od 14tej. picie - wieczorem jak mi się chce pić to woda gazowana. czasami kawa z mlekiem i słodzikiem (jak mnie ssało), a tak to po prostu NIC. ZERO. Nie myślę już o jedzeniu wieczorem. pierwsze dni, będzie strasznie, ale motywuje spadek wagi z dnia na dzień będziesz gubić kilogramy. nie wiem ile teraz ważę, ale na pewno jest to około 56kg, bo czuję po ciuchach. Ostatnio wpisałam wagę 57kg, ale od tamtej pory się nie wazyłam. jestem pewna, że jest już 56. ale na wagę chcę wejść dopiero w poniedziałek. 60tka do dzieła! dasz radę. każdy da. trzeba się zmusić do nie jedzenia. mi pomagało wychodzenie z domu i mycie zębów (odechciewało mi się jeść). pierwsze 3 dni chodziłam wściekła, bolała mnie z głodu głowa i szłam spaćo 21 żeby nie myśleć o przyrastajacym do kręgosłupa żołądku, ale zawzięłam się. powiedziałam dość...nie chcę być gruba. jestem ładną dziewczyną, a ładna to szczupła i koniec. trzeba w końcu coś z tym zrobić. życzę wam takich rezultatów jak ja. dodam tylko, że teraz nie jest mi ciężko. stało się to normą, że marzę o śniadaniu, rano kiedy wstaję wiem, że mogę sobie bezkarnie jeść i jest to dla mnie nagroda za to, że nie jem wieczorem. I tak to działa - tzw. czekanie na śniadanie. polecam.
-
judyta, jak mały nie zje serka, danonka, obiadku, naleśniczka, nie oblizuję nawet łyżeczki, bo wiem, że na pewno zjadłabym więcej. Po prostu chowam mu na jutro...a jak jutro nie zje, to wyrzucam. nie żałuję. to są małe porcje...bez przesady. nie zbiedniejemy od tego. wyobraź sobie, że jak gotuję wieczorami na następny dzień dla mojej rodziny, to czasami muszę spróbować na słoność czegoś wiadomo...i próbuję pół łyżeczki, a potem wypluwam..żeby ani grama się nie dostało mi do żołądka. Kubki smakowe są na języku, więc nie muszę tego połykać, żeby poczuć. Od połykania mam czas rano i do 15tej:) wtedy się rozkoszuję każdym kęsem wszystkiego i nie żałuję sobie. I tylko w ten oto sposób wyćwiczyłam sobie ten nawyk. Dziś mija dokładnie tydzień i dopiero teraz mogę powiedzieć, że daję radę, że się odzwyczaiłam i nie ssie mnie. na początku było strasznie ciężko, ratowałam się kawą ze słodzikiem i mlekiem. pomagało, na chwilę... naprawdę warto przemordować się te pierwsze kilka dni. dziewczyny zaczynajcie i chudnijcie tak jak ja!!!!
-
judyta, nie musisz jeść dietetycznie, naprawdę...w ciągu dnia jesz wszystko na co masz ochotę, bo spalisz to (albo conajmniej połowę) bieganiną, zwykłym oddychaniem...lekkim ruchem itp. to z wieczorami jest problem, kiedy jesz. nie odmawiaj sobie w ciągu dnia bo nie będziesz w stanie przejść tej diety bez kolacji. naprawdę. wiem co mówię. taki obiad to nie obiad co ty zjesz o 16tej. no ale jak wolisz. ja tylko mówię wam jak działa to u mnie i jestem zaskoczona rezultatem.
-
ja mojemu synkowi prezentu nie kupuję.Zabieram go za to na dzień pełen wrażeń, zoo, basen, małpi gaj i wiele innych. To będzie dla niego wspaniały prezent. ja dziś od rana zajadam smakołyki:) kawka, kanapka z indyczkiem plus sałatka, naleśnik z bitą śmietaną i truskawkami i pękam:) jeszcze mam obiadek: ziemniaczki z kurczaczkiem i surówką, który zjem o 15tej, bo teraz pękam. Mniam, jakie to wszystko pyszniutkie. Nie mogę się doczekać jutrzejszego śniadanka, choć przede mną jeszcze wypasiony obiad za 2 godzinki:) Wspaniała dieta, wspaniałe rezultaty, polecam wszystkim, którzy mają dość diet. jak zjadę do 50kg, to sobie zrobię przerwę:) bo wtedy nawet jak przytyję, to będę laska. miłego dnia! judyta, do dzieła!
-
judyta, super dieta, widać, że się starasz. Zobaczysz, niedługo będziemy laseczki:) ja chlebek lubię;( więc go nie odstawię, ale ograniczam kolację, robię koktajl sobie albo piję dużo herbat. Organizm już się przestawił. Co do zumby, ćwiczeń, ja mam 60min marszu do pracy dziennie plus zabawy z maluchem, zakupy, dźwiganie, wchodzenie po schodach - nie mam siły ani czasu na ćwiczenia lub chodzenie na siłownię/basen/zumbę. Kto mi by wtedy z maluchem siedział??? Ja jestem młodą mamą i myślę, że zdrowym odżywianiem bez słodyczy osiągnę cel. A nic chyba lepiej nie poprawia mi humoru jak wspaniałe zakpy ciuchowe w sklepie np. spódniczka i ładna bluzka, w której wyglądam po prostu bomba. Nie zapominajmy, żeby nagradzać się za każde 0,5kg mniej. Pewność siebie to podstawa!
-
judyta, czasem trzeba zjeść coś dobrego, żeby odetchnąć. Czerp przyjemność z dzisiejszego jedzonka. To też jest radość życia. Kiedyś ta waga zleci. ale na pewno ja nie pojdę już w żadną głodowkową dietę, bo wtedy odechciewa mi sie odchudzać na długie miesiące, co powoduje kolejne tycie. wolę odmawiać sobie małych porcji, małe ograniczenia. najwyżej będę chudła po prostu dłużej. ale dieta "płynna" jest naprawdę ok. jutro znowu - na śniadanko koktajl może, potem kanapeczka, na obiadek zupka, potem jakaś maślaneczka owocowa, jogurt pitny, soczek marchewkowy i mówię wam leci.... i oczywiście ta kawka bioactive:)
-
judyta, ja już zeszłam z obłoków na ziemię i moim celem do osiągnięcia jest 56kg. O 52kg już nie marzę. 56kg i będę bardzo szczęśliwa. niby tylko 3 kg brakuje, ale obie wiemy jakie to jest trudne dla nas, które jadłyśmy od lat normalnie i nie tyłyśmy, a teraz by się przyadło i ciężko tak po prostu nie jeść...
-
mery ona ma chyba z 54 kalorie, jest bez cukru, choć ja ją słodzę słodzikiem i dolewam mleka (ma w sobie mleko), bo ja lubię białą kawę. Ale tak działa, że szok. mam wspaniałą przemianę materii po niej. wczoraj wieczorem miałam przedokresowy kryzys i trochę podjadłam (sporooooo), a rano oczywiście zaliczyłam wc (co mi sie nie zdarza). Czuję się naprawdę lekko. 59kg to już jest mi dobrze;) i komplement w pracy od koleżanek - ale ty masz szczupłą twarz - schudłaś?:) dziewczyny, czasem nie trzeba katorżniczych diet. O to chodzi w odchudzaniu, żeby się nie katować, tylko jeść. Moim zdaniem. Ja trzymam się planu - jem co chcę ale zdrowo i ile chcę, na kolację koktajl dietaLight i oczywiście ta KAWKAAAAAAAA powiem więcej po jakiś 2 tygodniach, ale czuję, że tendencja będzie spadkowa. Na razie mój pierwszy i piękny cel 56 kg. Na razie tylko tyle. Brakuje tylko 3 kg. Pozdrawiam!
-
mery, tak to ja byłam z tym białkiem:( dostałam od niego takiej biegunki, że ledwo żyłam. To było na amerykance...niby nie samo białko, ale dużo i to wystarczyło, żeby mnie złamać. Więc dukan odpada zupełnie. Już kiedyś na nim byłam z tym samym efektem:( kopenhaska też zawiera głównie białko, więc trochę się jej boję. Jejku już sama nie wiem. Może spróbuję ją, ale będę łykać błonnik dodatkowo, to mie ustrzeże przed szalejącymi jelitami. To chyba z nią ruszę. To jest istna głodówka,ale cóż:( jak trzeba to trzeba;( muszę tylko kupić składniki
-
kasiu, ja o płci nic nie pisałam:) pomyliłaś mnie z kimś. ale gratuluję:) oczywiście aby zdrowe. płeć jest nieistotna;) pewnie, że zaglądam. coś czuję,że moje dobre czasy niedługo się skończą. wczoraj sporo zjadłam i dziś wyrzuty sumienia... rano - bułeczka z dodatkami, obiad - sushi, kolacja o 16:30 kanapka plus 2 kawałki (spore) sernika z lukrem (taką miałam ochotę, że masakra). wiem wiem, nie powinnam. mnie kanapki tuczą, więc dziś wszystko tylko nie chleb. wczoraj w sumie po raz pierwszy kanapki jadłam (zwykłe) od diety. żałuję, brzuch widzę już dziś większy. ale wcisnęłam się w dżinsy rozmiar 27 i nawet ładnie wyglądam;P na pewno motywacja aby ważyć te 55 wróci lada dzień, więc niedługo dołączę znowu. wiecie, ja myślę jaką tu dietę zastosować taką krótką...bo na niej jest duża motywacja a krótko trwa... taka coś ala amerykanka lub kopenhaska (ale nie oparta na białku i warzywach, bo tego mój organizm po raz nty nie zniesie). czy ktoś zna jakąś dietę?
-
judyta, mi też amerykanka nie służyła:( 3 dni wytrzymałam, ale pod koniec dnia 3 zaczęły się buntować jelita (za dużo białka w diecie...) i też miałam "grypę jelitową", tylko, że to nie wirus, a ta dieta spowodowała biegunkę i bóle. wróć na 2-3 dni do nromalnego jedzenia (dużo błonnika, czyli chleb, musli) a zdrówko powróci i uwazaj z dietami pełnymi bialka. niektórzy nie mogą i koniec. ja nie mogę. u mnie zostaje bez kolacji, ryż i chudo:) dziś powoli zaczynam. obecnie jem przekąskę, słodką chwilę budyń i koniec. jutro spróbuję tylko obiad o 12 i o 15tej jabłko i koniec.
-
hej hej hej, wracam do dietki ryżowej. Od jutra:) dziś dzień wstępu, bo na śniadanie była drożdżówka lukrowa, na obiad sushi, a wieczorem mam zamiar nie jeść już nic. Od jutra spróbuję rano jeść coś ryżowego, obiad ryżowy lub sushi, ewentualnie maluśka przekąska przed 15tą (obiad jem o 12) i nie chcę już więcej jeść. Nic nigdy bardziej mi nie pomogło schudnąć jak niejedzenie kolacji, choć jest to trudne na początku. Próbuję małymi kroczkami w oparciu o ryż. nie mam bardzo czasu ani weny ciągle myśleć o odchudzaniu i o tym co jem, bo sporo się dzieje teraz u mnie. Wyjazdy, plany, zakupy, dużo pilnych spraw, w pracy też sajgon, dlatego opieram się na kilku prostych zasadach ale bez liczenia kalorii,nie mam czasu. ryż na obiad, małe śniadanko ryżowe i to wszystko. Mam nadzieje, ze się uda. trońkę przytyłam, ale czuję się chociaż zdrowo:) mam jakieś 58,8kg na wadze. źle nie jest. ale walczę dalej.
-
ja na razie odpoczywam jednak od tych diet i odchudzania. Jakoś muszę nabrać znowu energii i motywacji. ta amerykanka mnie wykończyła. muszę trochę odsapnąć. na weekend jedziemy do rodziców, tam będzie pełny stół samych dobrych i zdrowych rzeczy. Nie zamierzam sobie odmawiać, więc kochane zajrzę do was od poniedziałku. Na razie nie przejadam się, ale też nie odmawiam sobie tego, na co mam ochotę (oprócz słodyczy i strasznie tłustych niezdrowych rzeczy). Buziaki i powodzenia.
-
dziewczynki dziękuję bardzo za wsparcie i dobre słowo. Tak, ale dopiero dziś jest już ze mną dobrze. Trochę się martwiłam tym, bo wczoraj w sumie przespałam 16 godzin, bolał mnie brzuch po wszystkim i ogólnie ciągle miałam wrażenie że zaraz upadnę. Ale dziś w końcu ok. toaleta normalna.To też zasługa wczorajszego normalnego jedzenia - krupnik, kanapki. I moje jelita znowu pracują normalnie. teraz muszę opracować kolejny plan odchudzania, choć mam ochotę jeszcze dziś odpocząć i normalnie jeść, tzn zdrowo, dietetycznie, ale bez odmawiania sobie posiłku gdy jestem głodna. zobaczę jeszcze. ale motywacja lada moment się pojawi. na wadze dziś 58,5 czyli podobnie jak wczoraj. buziaki