Olaminika
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Olaminika
-
Cześć. Też jestem w szoku. Ja miałam cesarkę i miałam narkozę, a jeśli by było zewnątrzoponowe to raczej takie by zastosowali.
-
Cześć. Ja tez miała dwie torby. Jedną podróżną i jedną reklamówkę z rzeczami małego. Jeśli chodzi o spirytus to wymagają niby octenisept i gazikami każą przemywać, ale ja już w domu stosowałam spirytus nie rozcieńczany i patyczki do uszu. Położna mi tak doradziła, bo powiedziała, ze tym octeniseptem to to będzie trwało wieki. Mimo wszystko pępek odpadł dopiero w czwartym tyg. Lewatywy nie trzeba barć sami Ci zrobią, a jeśli chodzi o takie rzeczy to przyda się więcej podkładów na łóżko - z tym że ja leżałam 5 dób po cesarce, więc póki co kup tylko jedną paczkę najwyżej Ci ktoś doniesie i z dwie paczki podkładów higienicznych, bo się sporo krwawi. Myślę, że może ci się tez przydać bepanthen na poranione brodawki, bo na początku bolą. Masz listę rzeczy potrzebnych ze szpitala? Pisałyśmy ją też wczesniej. Ja dzisiaj byłam na szczepionce, która się właściwie nie odbyła, bo musimy najpierw iść do neurologa skoro już padło takie hasło.Ale dzisiaj lekarka powiedziała, że nie widzi w nim nic dziwnego i że nie ma syndromy zachodzącego słońca jak zasugerowała ta kardioloszka. Mały waży 5780g. Amelia jak tam sytuacja u Ciebie? Uspokoiła się trochę?
-
Cześć. No właśnie mam już tą karuzelę. Od niedawna dopiero zwraca na nią uwagę. Dzisiaj ważyłam Franusia i waży 5700g. Nieźle masa mu idzie:p Wczoraj byłam u ginekologa na kontroli. Bardzo miło mnie przywitał:) Wszystko ok. Idziemy zaraz na spacerek,bo nie może coś się dobrze wyspać, więc może na dworze uśnie na dłużej.
-
Cześć dziewczyny:) Fajnie Amelia, że w końcu się odezwałaś. Tak myślałam, że masz cały czas sajgon skoro tak długo nie piszesz. Ja właśnie wróciłam od kardiologa. Na szczęście wszystko z serduszkiem ok, ale kazała mi iść do neurologa, że niby za bardzo zaciska piąstki o oczy wybausza. Nie wydaje mi się, żeby to było coś dziwnego, ale ziarnko niepewności zasiała i będę się musiała gdzieś zgłosić. Najprędzej prywatnie, bo na Sobieskiego są terminy na grudzień:/ Fajnie, że tyle lekarzy go oglądało i nikt by nie zauważył, że za bardzo rączki zaciska. Nie wiem już co o tym myśleć. Ostatnio stwierdziłam, że chyba Franuś ma lekkie kolki, bo popołudniami jest bardzo niespokojny. Nie jest tak bardzo źle, ale widać, że coś mu jest. Pewnie ten biedny brzuszek go boli. Ale już coraz częściej ma takie momenty, że sam leży. Wczoraj np. pół godziny sam sobie leżał spokojnie i zrobiłam w tym czasie mnóstwo rzeczy:) Coraz więcej gaworzy i się śmieje. Jakie to kochane. :)Coraz lepiej też znosi spacery. Chodzimy codziennie. Nie denerwuje się od razu po włożeniu do wózka jak wcześniej,tylko po jakimś czasie. Wtedy w miejscu go wożę i zasypia. Jak jet bardzo źle to go karmie gdzieś na ławeczce. W nocy też w miarę spoko śpi, budzi się na karmienie co godzinę do trzech - różnie.W przyszłym tyg idziemy na szczepienie. Już się boję tego płaczu:( Natalia nie przejmuj się, nami też mały rządzi. Tak to już chyba jest, bo człowiek by wszystko dla dziecka zrobił. Może jak będzie trochę większy to się go trochę ustawi:p
-
cześć dziewczyny:) Fajnie Amelia, że się odezwałaś w końcu. Tak myślałam, że musisz mieć pewnie cały czas sajgon skoro się nie odzywasz. Współczuję takich przeżyć. Ja właśnie wróciłam od kardiologa, z serduszkiem wszystko ok:), ale kazała mi iść do neurologa, że niby bardzo zaciska piąstki i oczy wybausza. Nie wydaje mi się żeby to było coś dziwnego, ale ziarnko niepewności zasiała i trzeba będzie się gdzieś zgłosić:/ Najpewniej prywatnie, bo na Sobieskiego są terminy na grudzień:/ Fajnie, że tyle lekarzy co go oglądało i nikt nie zauważyłby, że za bardzo zaciska rączki. Już sama nie wiem co o tym myśleć, ale wdać się z lekarzami to taki właśnie jest. Ostatnio stwierdziłam, że Franuś chyba ma trochę kolki, bo popołudniami jest taki marudny, że szkoda gadać. Nie jest tak źle ale widać, że go brzuszek boli. Chodzę z nim już na spacery codziennie, już się trochę do wózka przyzwyczaił, a jak zaczyna płakać to w miejscu jeździmy i zasypia. Jak jest już bardzo źle to go karmię gdzieś na ławeczce. Ma już coraz dłuższe momenty, że sam spokojnie leży. Wczoraj to z pół godziny sam sobie leżał i zrobiłam w tym czasie mnóstwo rzeczy. Coraz więcej też gaworzy i się śmieje:) W nocy też śpi budząc się na karmienie co 1,5-2,5 h - różnie. Nie mogę się doczekać aż będzie przesypiał z pół nocy chociaż:p Natalia nie przejmuj się nami też rządzi, chyba to normalne, bo człowiek by wszystko dla dziecka zrobił. Mam nadzieję, że jak będzie starszy to się go trochę ustawi:p hehe W przyszłym tyg idę na szczepionkę. Już się boję tego płaczu...
-
Cześć. Co do termometru to jak pozbieraliście wszystkie kuleczki i wywietrzyliście to nic nie powinno się dziać. Może faktycznie jej nie wystarcza skoro tyle czasu nie spała. Nieźle się pewnie umordowaliście. Mój mały dzisiaj co półtorej godziny się budził. Pojadł 15min pewnie nie dojadł i za półtorej godziny znów to samo. Nie mogę się już doczekać aż będzie przesypiał pół nocy chociaż. Byliśmy dzisiaj na pobraniu krwi (z palca) i babka mu tak wyciskała. Do trzech pojemniczków musiała, on zaciskał piąstkę mocno a ona się z nim musiała mocować. Aż się zastanawiałam czy tego palca nie będzie miał sinego, ale póki co nie. Biedny się namęczył.:(
-
Cześć. No ja też tak sobie planowałam co najmniej dwójkę dzieci, ale póki co muszę zapomnieć o tej traumie porodowej i nie myślę konkretnie kiedy następne. Też już się nie mogę doczekać aż Franuś będzie lepiej widział i będzie bardziej kontaktowny. To musi być super:) My będziemy mieć chrzest w sierpniu. Ja to się boję, że będzie się darł całą mszę, ale jest jeszcze trochę czasu może mu się zmieni:p Moim zdaniem nie powinni księża tak mówić, bo dziecko nie odpowiada za nic, a to jego chrzest. A tak na marginesie to nie planujecie kościelnego? Amelia odezwij się jak tam Twoja mała się ma. Mamy nadzieję, że lepiej.
-
Cześć. No nie wiem czy najspokojniejszy:p Szkoda by było, żeby Ci całkiem zanikł pokarm. Próbuj, bo jednak to jest najlepsze co można dziecku dać. A chce ssać pierś po butelce? Chyba jednak to prawda, że dzieci wyciągają o wiele więcej niż samemu można ściągnąć. Ja maksymalnie ściągnęłabym pewnie z 50 ml z jednej piersi po 2-3 godzinnej przerwie, a mały na pewno więcej zjada,aż się czasem krztusi. Jeśli chodzi o weekend, to cieszyłam się, że mąż jest w domu i też może Franusia trochę pobawić.Byliśmy razem na zakupach, co było dla mnie niezłym relaksem:) to siedzenie samej w domu już trochę mi dokucza. Poza tym bardzo cieszyliśmy się wczoraj jak poszliśmy do kościoła, że przespał całą mszę i potem jeszcze z półtorej godziny. Na razie nigdzie się z nim nie wybieramy. Nawet u moich rodziców jeszcze nie byliśmy od porodu. Mimo wszystko bardzo ten czas szybko leci.Jeszcze nie dawno jak pisałaś, że Twoja mała ma miesiąc nie mogłam się doczekać kiedy mój Franuś tyle będzie miał. A tu już jutro będzie miał 5 tygodni.Nawet się nie obejrzymy a nasze maluszki też będą raczkować.:)
-
Cześć. Byliśmy wczoraj na tych bioderkach i wszystko ok. Kazał przyjść na kontrolę za 2 miesiące. Mi też lekarka też powiedziała o tej laktozie, ale nie wydaje mi się, żeby mój mały to miał. Też się wystraszyłam,że może nie będę mogła karmić piersią (załamka),ale tylko te krople zaleciła. Czytałam o tym i są poważniejsze objawy niż on ma. On jest po prostu niespokojny od czasu do czasu, jak sobie pierdnie to widać, że odczuwa ulgę, ale nie mam tak jak Amelia np. Przesrane jak tak cały czas płacze:( A jak w nocy? Też jest taka niespokojna? Na razie nie będę jeszcze kupować tych kropelek sab simplex, bo nie jest tak źle.Ale dzięki za cynk. Zużyje ten Delicol na trawienie laktozy, też kosztował 40zł prawie, choć wydaje mi się, że to nic nie daje. Będę mu dawać ten Infacol jak skończą się tamte, bo po nim sobie normalnie pierdzi i wszystko jest ok.
-
Cześć. No to Natalia mnie pocieszyłaś. Pozostało mi spokojnie czekać, mam nadzieję, że wkrótce coś się zmieni z tym brzuchem, bo póki co jeszcze wyglądam jakbym była w ciąży:/ To widzę,że też masz wesoło ze swoją pannicą. No i co robisz? Cały czas ją nosisz? Bo karmisz chyba co 3h nie? Ja nie mogę narzekać przynajmniej na dwie ostatnie noce. budził się co 2-3 h, a jak mąż wstaje do pracy przed szóstą, to biorę go do łóżka do siebie jak się tylko obudzi, daje mu cyca i do 9-10 sobie śpimy. Co zakwiczy, to cyc do buzi i jest cisza:D No ale w dzień to już muszę go przetrzymywać. Nieraz uśnie mi na rękach, ale jak tylko chce go odłożyć to już oczy jak 5zł. Wczoraj byliśmy na spacerze prawie 3h i całą powrotną drogę płakał. Tak się biedny umordował. Sąsiedzi za każdym razem wiedzą kiedy wychodzimy i wracamy, tak się rozdziera na całą klatkę. Idziemy dzisiaj na to usg brzuszka.
-
Cześć dziewczyny. Co się nic nie odzywacie? Mojemu Franusiowi właśnie przed chwilą odpadł kikut. Na reszcie:) I tak długo się trzymał. Wdrażamy powoli system karmienia co 2 godziny. Raz się udaje, raz już nie wytrzymuje i daje cyca co godzinę. Oczywiście między czasie cały czas na rękach. Na spacery wychodzimy, ale bez smoczka się w wózku nie uspokoi, a nieraz i smoczek nie pomaga. Tak nam daje popalić ten nasz synuś.Najgorsze, że nie mogę sama z nim wychodzić do południa, bo wózka nie ma mi kto znieść. A jak tam Wasze pociechy? Natalia mam pytanie. Jak tam Twój brzuch po ciąży? Mi niby zostały tylko 3 kg po ciąży, ale jak próbowałam przymierzyć wczoraj spodenki, to brakuje mi ponad 10 cm, żeby się zapiąć:( Nie wiem czy on się jeszcze obkurczy, czy muszę czekać aż będę mogła wykonywać jakieś ćwiczenia. Skóra to wiadomo jeszcze obwisła, ale potrzebuje na pewno więcej czasu. Po 9tym kazał mi lekarz przyjść na kontrolę, ale też nie za bardzo będę miała jak się z nim sama wybrać. Tym bardziej, że tak długo u niego się czeka.:/
-
Problem w tym, że on ledwo bez cycka wytrzymuje godzinę i to już z maksymalnym kombinowaniem (noszeniem, smoczkiem). O trzech godzinach nawet nie marzę. Poza tym ja nie umiem ściągać. Ostatnio nawet mój mąż wypożyczył elektryczny lakatator i dzisiaj rano po nocy ściągnęłam 50ml, ale jeszcze w piersi było, a już nic nie szło. W ten sposób sobie będę cały czas zastoje fundować. No nie wiem chyba się umówię do poradni laktacyjnej.
-
A Kanisa co do porodówki, to podobno do końca roku ma być tak jak jest.
-
Cześć. Jaki biedny psiak:( Nigdy nie zrozumiem takich ludzi. Jak tak można? Ja byłam z moim małym u lekarza w zawiązku z tymi wymiotami. Akurat przyjmowała lekarka, która podawała mu w szpitalu coś na uspokojenie jak miał taką noc, że cały czas wymiotował. Zbadała go i powiedziała, że nic tu nie widzi i że musi się przejadać i że za dużo przybiera. Kazała go przetrzymywać co trzy godziny (chyba ja pogięło). Niech ona w takie upały pije co 3 godziny. Dała skierowanie na usg brzuszka, idziemy w przyszłym tyg. Wczoraj stwierdziłam, że będę go trochę jednak przetrzymywać, bo nie wyrabiałam z przebieraniem go, (jak nie wy,mioty,to ulewanie między czasie). no i chyba znów sobie cycka załatwiłam, tym razem lewego, bo boli mnie pod pachą i znów gorączkę zaczęłam mieć. Teraz na szczęście mi spadła i mam tylko ponad 37, bo wczoraj zaczęłam się znów fatalnie czuć. Ledwo funkcjonowałam. No i nie wiem co mam zrobić z tym karmieniem, jak karmić, żeby się zastoje nie robiły:(. Mam za dużo pokarmu. Fajnie było zobaczyć jak wyglądacie:) Ja też inaczej trochę sobie Was wyobrażałam, ale tylko trochę:) A Natalia nie ma mnie na nk itd, bo nie mam kiedy siedzieć. Jak nie mały przy cycku, to go noszę albo śpimy, choć to się akurat rzadko zdarza Też się czuje jak zombiak...
-
Cześć dziewczyny. Dobrze Natalia, ze piszesz o tym braku snu, bo ja już się martwiłam, bo mój Franuś od dwóch dni prawie w ogóle nie śpi w dzień. W ogóle to ma straszne wzdęcia i tak się biedny męczy, nie może się wypierdzieć. Daje mu espumisan, ale nie za bardzo pomaga. Spróbuje jeszcze infakol, mam nadzieję, że to coś da. Martwi mnie też to, że wymiotuje, dzisiaj już 4 razy takie chlustające wymioty miał. Mam nadzieję, że to nic poważnego. A ja? Zapalenie piersi. Wczoraj gorączka ponad 39. Byłam w szpitalu, masowali mi pierś i myślałam, że się posram z bólu, ale dzisiaj znów twarda, tylko gorączka na szczęście puściła, bo czułam się fatalnie, wszystko mnie bolało i jeszcze ten mały taki płaczliwy - fatalny dzień. Jutro znów przyjdzie położna, zobaczymy co mi powie. Wypożyczyłam sobie też elektryczny laktator, bo żadnym nie mogę sobie dać rady (ani kropli), więc może tym coś zdziałam. Amelia bardzo śliczna ta Twoja malutka:) Fajnie Ci sypia w nocy. Mój Franuś co dwie godziny to jest dobrze jak wytrzyma. Też się nie mogę doczekać naszego spotkania, ale myślę, że jeszcze troszkę z tym poczekamy, tak jak Natalia mówiłaś, muszą trochę dzieciaczki się oswoić ze światem. Ja na spacery właściwie nie wychodzę, bo jeszcze z tymi karmieniami jest różnie. Mój adres email to:aleksandrag8@wp.pl :)
-
Amelia super, że już jesteście w domu. Pewnie też zauważyłaś tą uderzająca ciszę po szpitalu?:) Wyobrażam sobie jak musiało boleć przy masowaniu szyjki:( ale w sumie chyba jesteś zadowolona z takiego obrotu sprawy nie? :) Mój Franuś jest dużym chłopem:) Dzisiaj znów od cyca się nie chciał oderwać. Coś mało dzisiaj spał, chyba ma wzdęcia, bo płacze i uspokaja się dopiero jak puści bąka, biedny:( Daje mu espumisan. Czekamy na zdjęcie Twojej córuni:)
-
Cześć. Kanisa mogę tylko tyle doradzić, że jak wszystko pójdzie dobrze bez komplikacji, to dobrze wybrałaś, ale jak będą jakieś problemy, to trudno liczyć na pomoc ze strony położnych na oddziale. Nie mówię o tych, które pracują na bloku porodowym, bo one są super. Dużo zależy od szczęścia, jak przebiegnie poród i na kogo się trafi. Ciekawe jak tam Amelia. Powinna już wyjść. Ja jeszcze nie zadzwoniłam umówić się na te badania. Jakoś nie mam weny, ale skoro mówisz Natalia, że jeszcze jest czas to spoko. Była u mnie wczoraj znów położna i nic mi nie doradziła. Tylko tyle, żeby nie uczyć noszenia, nie trzymać cały czas przy piersi i nie zabawiać, bo się dziecko nauczy i potem nie będzie umiało się samo sobą zająć. Oczywiście nie można dopuścić, żeby się dziecko zanosiło. Niezłe rady.:/ I bądź tu człowieku mądry...
-
Przesyłam mojego Franusia:) http://w216.wrzuta.pl/obraz/4fwzpnO5SdG/franus Byliśmy dzisiaj u lekarza. Myślałam, że będzie sajgon, bo najdłużej ile mały wytrzymuje bez cycka i bez płaczu to 15 min, ale wytrzymał półtorej godziny aż byliśmy w szoku:) Przybrał od urodzenia 490g:) czyli na cycu dobrze mu się rośnie. Dostałam skierowanie na badanie słuchu i bioderka. Natalia długo się czeka na badania bioderek? Jutro zadzwonię do przychodni na Sobieskiego i nas zapiszę. Lekarka nic mi nie doradziła konkretnego co do tego karmienia, tylko żebym może spróbowała odciągać i butelką dawać, ale mi szkoda go całkiem oduczać od cycka. Nie wiem...trzeba będzie go jakoś przetrzymywać:( Ciekawe jak tam się ma Amelia. Dobrze, że się tak stało, że w końcu urodziła naturalnie, przynajmniej teraz nie będzie się tak męczyć.
-
Moje gratulacje. Nareszcie:) Nie potrzebnie tak się martwiła. Super, że wszystko dobrze. Czekamy na powrót Amelii i małej:)
-
Amelia to pewnie czop śluzowy. Pewnie jest już blisko:) Natalia ma rację. Nie myśl o tym co było. Będzie dobrze, jesteśmy z Tobą myślami:) Ja nie dokarmiam, mam raczej wystarczająco pokarmu. Problem tylko w tym, że trudno mi choćby godzinę go przetrzymać bez cycka. Wiem, że nie jest głodny, bo smoczek pomaga, ale tylko na chwilę. Bardzo się denerwuje i płacze. Nie wiem co mam robić, ale przecież nie mogę go cały dzień przy piersi trzymać. A on by tak co zrozumiałe chciał i się bawi, tylko sobie cmoka. Dodam zdjęcie może jutro. Teraz już idę spać, bo dzisiaj w nocy mały wołał jeść co półtorej godziny.
-
Cześć. Dzisiaj w nocy mały nie spał półtorej godziny. Ale jestem niewyspana. W nocy dokarmiłam go 20 ml z butelki, bo coś się złościł przy piersi i myślałam, że mu nie leci, ale to chyba jakieś miał wzdęcia, bo jak zrobił kupę, to się uspokoił i i tak do spania cycka musiałam dać. Amelia a jak to było przy tym pierwszym porodzie? Też chodziłaś do Lemańskiego? Nie dam rady ściągać, bo nic mi nie leci tylko jakieś kropelki, mniej niż jak samo leci podczas karmienia, a brodawki tylko bolą na maxa. Zobaczę, ale może właśnie trzeba będzie dokarmiać sztucznym przed spacerem, będę miała pewność, że jest najedzony. Zobaczę. Pępek jeszcze nie odpadł:/ Kąpiel w porządku razem z mężem go kąpiemy, tylko trudno nam się tak wstrzelić, żeby nie był ani najedzony, ani bardzo głodny. Lampkę zapalam tylko jak nie śpi, jak go karmie.
-
Cześć dziewczyny. Co taka cisza? Amelia jak było u lekarza? Co tam Ci powiedział? Nic się nie odzywasz, to może już i na Ciebie przyszła pora? Ja jestem strasznie wymęczona. Noce nie są takie złe nawet, ale jednak to kilkakrotne wstawanie daje się we znaki. Około szóstej mały już jest wyspany i trzeba go bawić albo przy cycu trzymać. Najchętniej byłby tak cały czas. Mam nadzieję, że z czasem to się unormuje wszystko. Dzisiaj karmiłam go średnio co godzinę, ale pociągnie parę razy i usypia, a zaraz znów się budzi i tak w kółko. Dużo dzisiaj spał, ciekawe jak będzie w nocy. Byliśmy też na pierwszym spacerze, ale był niedojedzony i bardzo płakał i musiałam w samochodzie przed blokiem dać mu cyca.:p Co za żarłoczek. Natalia Ty dajesz butelkę co 3 godziny pewnie i masz spokój?
-
Amelia miałam jak Natalia. Nie martw się tą główką. Ma jeszcze czas, żeby się obniżyć. Ja jak byłam na badania jeszcze tydzień wcześniej, to też mi lekarz powiedział, że jeszcze wszystko wysoko. Nie chciałam Cię wystraszyć co do tego porodu. Nie wiem jak się nazywał ten lekarz. Urodzisz normalnie i będzie wszystko ok. Nie będziesz tak od nikogo zależna. Zresztą jesteś doświadczoną mamą, więc dasz sobie z wszystkim radę. Jeśli chodzi o moje karmienie, to nie mam problemu z tym, żeby mały ssał, wręcz przeciwnie ma bardzo duży odruch ssania.Mam duże brodawki, więc z tym nie ma problemu, też już nie bolą.. Ale w szpitalu przyzwyczaił się właśnie do butelki, bo nie miałam pokarmu i cały czas był dokarmiany i potem z cyca mu za wolno leciało i się denerwował. A teraz cały czas by siedział przy cycu jak przedwczoraj, nawet wysikać się nie mogłam. Ale od wczoraj już powoli wpadamy w rytm, pokarmu mam dużo, bo jak karmie z jednej, to z drugiej samo leci, ale nie wiem dokładnie ile, bo laktatorem nie da się nic ściągnąć. Ale musiałam mu dać smoczek, choć bardzo chciałam tego uniknąć, ale inaczej się nie da, bo albo smoczek albo cycek. Ja dzisiaj byłam u Lemańskiego w szpitalu na zdjęciu szwów. Jeszcze chwilę z nim pogadałam, pocieszył mnie co do tej cesarki, że co miałam zrobić i żeby się cieszyć, że są takie rozwiązania jak cesarka. On jest na prawdę spoko. Poszczęściło mi się, ze trafiłam na jego zmianę. Wiadomo zawsze to raźniej, ale Amelia nie martw się, że go nie będzie. Równie dobrze mogłabyś nie trafić na jego zmianę. Tak miała dziewczyna z którą leżałam. Przyjęta była ze mną i przeleżała zmianę Lemańskiego i kto inny ją ciął. Wszystko będzie dobrze. Póki co jeszcze odpoczywaj ile możesz. Ja jestem bardzo zmęczona i taka słaba, po tej operacji, że kilka kroków zrobię i się zasapuje jak nie wiem. Trzeba będzie jakoś powoli wrócić do kondycji, ale nie ma za bardzo czasu. Z małym jeszcze nie wychodzę, bo chce do końca wpaść w rytm z karmieniami, żeby całego spaceru nie przepłakał.
-
A jeśli chodzi o poród rodzinny to dziewczyny nie zastanawiajcie się nawet przez moment. Nie wyobrażam sobie być tam sama. Nie miałam siły nawet wstać a nie mówię już o tym kucaniu itd. Bez pomocy nie dałabym rady.
-
Cześć dziewczyny. Napiszę tylko w skrócie co i jak, bo dużo mnie to kosztuje. Najchętniej bym do tego nie wracała. Od wczoraj jesteśmy z małym w domu i mamy problemy trochę. Ale od początku. Namęczyłam się jak diabli, wiedziałam,że to będzie ból, ale nie przypuszczałam, że aż taki. Poród zakończył się cesarką o 6:20. Bardzo się podłamałam tym cesarskim, bo było tak blisko. Niestety zatrzymanie drugiej fazy porodu. Nie wiem czemu. Dobrze, że trafiłam na zmianę Lemańskiego, był na prawdę spoko, ale wezwał pod koniec kogoś na konsultację. Powiedziałabym jakiś rzeźnik weterynarz od krów. Wsadził mi tam rękę i kręcił główką małego, chciał go wyciągnąć, ale niestety główka się cofała. Zjebał mnie przy tym nieziemsko, że krzyczę. Potem mnie zjebał jeszcze raz na sali operacyjnej, jak zwijałam się z bólu od skurczy, przeć oczywiście nie mogłam. kolejna babka mnie zjebała, ze ruszyłam ręką jak mi wenflon wbijała. Bardzo się bałam, nikt mi nic nie powiedział. Położna, która w ogóle była przy porodzie, w sumie była miła,ale za bardzo się nie wczuwała, tylko kazała nie krzyczeć, choć to przynosiło ulgę. Leżałam w tym całym sajgonie, wodach, krwi itd, dopiero lekarz jej zwrócił uwagę co to ma być. Bardzo mi to wszystko siadło na psychice. Tym bardziej, że teraz mam problemy z karmieniem przez tą cesarkę i nie mogę sobie z tym dać rady. Mały był dokarmiany butelką, ja miałam mało pokarmu. Teraz mam dużo, ale on nie za bardzo chce ssać tylko się tak bawi, a jak się zrobi bardzo głodny to już jest sajgon. Dzisiaj cały dzień był przy cycku, a pod wieczór i tak musiałam go dokarmić. Wracając do opieki szpitalnej, położne na sali pooperacyjnej świetne, bardzo się nami zajmowały, choć zdziwiło mnie jak jedna następnego ranka po operacji kazała mi samej iść pod prysznic, choć ledwo trzymałam się na nogach. No ale po przeniesieniu na normalną salę to już szkoła przetrwania. Natalia pisałaś, że położne spoko. Może po normalnym porodzie kiedy nie jesteś tak od nich zależna, ale jak coś potrzebujesz to już masakra. Nic nie poinformują tylko cały czas pretensje. Byłyśmy z dziewczynami w głębokim szoku. Jeśli chodzi o ich podejście. Nie chciały jednej dziewczynie ręki podać,pomóc się podnieść jak jeszcze nie miała siły. Przywieźli nam dzieci nie byłam w stanie wstać nie mówiąc o podniesieniu dziecka, a tu pretensje, że muszą zabrać, ze one nie są od tego tylko babki z noworodków, więc nie wiem pozostało krzyczeć może ktoś usłyszy. Nieraz było tak, ze to sprzątaczki kogoś wołały, bo tamte krowy ruszyć dupy nie mogły, choć leżałyśmy na przeciwko dyżurki. Te od noworodków były spoko, chociaż też nie można było za bardzo liczyć na jakieś wskazówki. Chodziły tylko i szczypały po brodawkach czy jest pokarm. I każda miała inną teorię. Wróciłam z tego szpitala całkowicie psychicznie wykończona. Pomimo tych wszystkich przeżyć mój Skarb jest zdrowy i piękny. Miał 3900g i 55 cm. Teraz tylko muszę jakoś uporać się z tym, żeby unormować jakoś to jedzenie i w ogóle rytm dnia, a póki co nie idzie to za bardzo:( i nie mam pojęcia jak to zrobić.