Olaminika
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Olaminika
-
Teraz octenisept się bierze zamiast spirytusu do pępka. Ja się powoli zbieram. Idę za jakieś pół godziny. Skurcze już bolą dość mocno, ale wiem, że to nic w porównaniu do tego co mnie czeka. Jak mnie zostawią, to mąż napisze jak poszło. Nieźle jestem wydygana.
-
Cześć dziewczyny. No dzisiaj to mnie już chyba nie ominie. Nie śpię od szóstej. Co 10 min mam skurcze bolesne. Zobaczymy jak się sytuacja rozkręci, ale powoli się nastawiam na pójście do szpitala dzisiaj. Chyba, że mi przejdzie. Zaobserwowałam też, że śluz mi się zmienił na różowawy. Ciekawe... Profilaktycznie trzymajcie kciuki. Dam znać jak coś:)
-
Cześć. Kurde dziewczyny wzięłam się wczoraj za mycie okien, wieczorem miałam już skurcze co 10 min, oczywiście niebolesne. Myślałam, że coś w nocy się rozkręci albo nad ranem. Z tego co kojarzę to mnie pobolewał brzuch, ale spałam jak zabita. Może dzisiaj zrobię sobie długi spacer.
-
Cześć dziewczyny. Właśnie wróciłam ze szpitala z badań. Mój lekarz miał operacje i czekałam na niego podpięta pod ktg. Położna powiedziała, że mam skurcze co 15 min. i nie chciała uwierzyć, że ich nie czuję, bo jeden wyszedł poza skalę. Mówiła - "no niech się Pani przyzna":p Może sądziła tak dlatego,że powiedziałam jej, że wolałabym w szpitalu nie zostawać jak się jeszcze nic konkretnego nie dzieje. Zawołała innego lekarza i też mówił, że może bym została i czy ma mnie przebadać czy czekam dalej na Lemańskiego. Zaczekałam, przyszedł w końcu zbadał mnie i powiedział, że tam jest wszystko jeszcze daleko i nie ma sensu żebym siedziała w szpitalu, bo te skurcze mogą mi przejść. Jak się nie będzie nic działo kazał przyjść w środę na 9:00. Ciekawe jak się dalej sprawa rozwinie, ale mój mąż już miał stracha w oczach, że nici z dzisiejszego meczu:p
-
Kurcze ciekawe czy się sprawdzi to co piszesz:) Dzisiejsza noc była taka sobie. Budziłam się co chwilę, ale nawet nie miałam takiego parcia na pęcherz. Od czwartej nie mogłam dłużej zasnąć, ale potem jakoś mnie zmogło.
-
No to świetnie ja miałam 10,6. Nie wiem czym się w takim razie sugerował. Jak mu wiatr zawieje tak każe brać to żelazo albo nie? Mam wrażenie, że w piątek może mnie zostawi, choć wolałabym, żeby się coś działo i dopiero. Wtedy nie myślałabym o tym szpitalu i w ogóle może nie zwracałabym na nic uwagi. No ale najważniejsze, że mąż ma piątek wolny i pójdzie ze mną, bo ostatnio nie mógł i może dlatego tak mnie ten szpital przeraził. To widzę Amelia, że masz z tym spaniem tak różnie jak ja. No może poćwiczę, coś my się przydało porobić.
-
Cześć. Wczoraj miałam bardzo niespokojną noc. Sikałam na potęgę i tak dziwnie, że prawie nie czułam czasami. Właściwie mogłam spać na kiblu, mały kopal po pęcherzu jak nie wiem. Już go tak nisko czuje, jego ruchy. Dwa razy też mnie zaczął boleć brzuch tak miesiączkowo. Wczoraj też bolał ze dwa razy w dzień. Myślałam, że coś się rozkręci, ale dzisiaj już noc spokojna, tylko ze trzy razy sikanie. Nie wiem kurde, tak wyczekuję, wyczekuję i nic. Na dodatek taka presja otoczenia. Wszyscy dzwonią i naciskają, jakby tu coś odemnie zależało. Chciałabym mieć już to za sobą. Ciekawe czy mnie zostawi w piątek w szpitalu. Amelia napisałabyś mi jeszcze jaką miałaś hemoglobinę, bo mi to żelazo nie daje spokoju. Natalia fajna musi być ta Twoja mała. :) Niedługo też będę się zmagać z tymi wszystkimi problemami:p Dorota jak u Ciebie? Dzieje się coś?
-
Cześć dziewczyny. U mnie nadal nic. To wyczekiwanie jest takie męczące. W sobotę w nocy się obudziłam, bo bolał mnie brzuch jak na miesiączkę i myślałam, że to już będzie to, ale nie..usnęłam z powrotem. Wyglądam jakichś oznak. Czasami mam tylko napady skurczów w pachwinach.
-
Cześć, No wiem właśnie, że rozmiar piersi nie ma wychodzi na to nic wspólnego z ilością pokarmu, ale wiesz jak to jest...człowiek się martwi na zapas. Mam nadzieję, że będzie ok. Dzisiaj znów kiepsko spałam, ale walnęłam sobie drzemkę popołudniową:) Amelia Ty się obżerasz, a żebyś wiedziała ile ja jem i to słodyczy. Tak sobie folguję, że szkoda gadać. Wzięłam sobie do serca rady Natalii:p
-
Kurde no to co jest? Ja mam o tyle niższe i nie kazał mi brać? Nie wiem co on odwala... Ja brałam parę dni po wizycie u ogólnego lekarza co mi przepisał żelazo po badaniach krwi, ale potem przestałam, bo nie wiedziałam czy uczulenia od tego właśnie nie mam. Mówiłam mu to wszystko, później miał świeższe wyniki i coś mówił, że niskie żelazo, ale tylko tą pietruszkę kazał jeść. Ale ile z tej pietruszki się przyswoi:/ A tak a propos ja miałam takie zatwardzenia po tym żelazie, że w życiu takich nie miałam. Tak się namęczyłam, że szkoda gadać. W ogóle to mam doła, bo zdechła moja papużka, nie wiem co jej było:( Strasznie się męczyła i leki jej nie pomogły:( Jak się człowiek potrafi przywiązać do takiego zwierzaka:/
-
Aha... Amelia jaki masz wynik żelaza, że kazał Ci brać? Ja miałam 47,13 i nic mi nie kazał brać tylko jeść pietruszkę. Ale ileż jej możesz zjeść.:/
-
Cześć. Amelia no to Ci współczuję, że tak się źle czujesz ogólnie. Moja koleżanka też mi mówiła, że ostatni miesiąc to był dla niej koszmar, a dwa ostatnie tygodnie to już w ogóle. Ja nie mam takich problemów, mogę powiedzieć, że czuję się rewelacyjnie. Lepiej niż we wcześniejszych miesiącach. Szybko chodzę, mam siłę. Dzisiaj tylko nie mogłam spać od trzeciej, nie wiem czemu, bo ostatnio to fajnie mi się sypiało. Ciężko jest mi się przewracać to fakt i na plecach i prawym boku łapie mnie trochę zgaga, ale to nie jest już to co kiedyś, że się wytrzymać nie dało i teraz już nic nie biorę i jakoś zasypiam i śpię dalej. Dzisiaj byłam na występie chóralnym (śpiewam w chórze) i się bałam, że mi może publicznie wody odejdą:p, ale na szczęście nie. Już mam takie lęki przed pokazywaniem się wśród ludzi. Dzisiaj w nocy jak się tak przebudziłam to miałam takie lekkie bóle jakby miesiączkowe, po południu też chwilę. Już powoli się pewnie zbiera. Amelia a co to za lekarz ten drugi? Jak ma na nazwisko? Natalia ja mam butelkę z aventu, bo już kiedyś o tym chyba pisałyśmy, że są najlepsze, więc taką kupiłam choć nie tania. A co do tego mleka, to wiesz na tej komunii jak gadałam z tą położną znajomą i innymi mamuśkami, to tak mówiły, że im częściej się przystawia do piersi tym więcej mleka. Ja też często myślę o tym karmieniu piersią, bo wiem, że to takie ważne dla dziecka, a te moje piersiątka nic nie podrosły i mam nadzieję, że nie będę miała żadnych problemów:( Nie chce póki co za bardzo się nakręcać, ale jak już o tym gadamy... Dobrze,że wspominacie o tych szczepionkach to już człowiek będzie wiedział co i jak.
-
Siedmioro? Niezły hardcore, ale masz rację:) Ja pisałam o tych odwiedzinach tylko tyle ile przeczytałam na kartce wiszącej na drzwiach. Ale to dobrze, że więcej ludzi może wejść w sumie. Natalia a jak tam karmienie? Masz więcej mleka? Amelia napisz jak było na wizycie?
-
cześć. No to kamień z serca:p W sumie jak tak teraz myślę to tym wczoraj dziewczynom też się jeszcze nic bardzo nie działo i pewnie dlatego też mężowie pojechali. Już spanikowałam...:/ Dorota, a gdzie w końcu rodzisz?
-
Na Tysiącleciu są wizyty ok 15-18tej. Może wejść tylko 1 osoba.
-
Amelia czemu tak sądzisz, że czekał na coś? Nie wydaje mi się. Zresztą nawet by mi to do głowy nie przyszło, więc nie wiem, ale wolę tak o nim nie myśleć. Myślę, że jakby taki był to by nas na prywatne wizyty zapraszał, a nigdy nic takiego nie było. Czemu mówisz, że Cię denerwuje? Ja Ci powiem, że się ucieszyłam, że mnie nie zostawił. Jakbym tam miała kwitnąć pomimo tego, że nic się nie dzieje, to bym się nieźle zeschizowała. :( A z tym pobytem męża nie wiem jak jest dokładnie. Trzeba zaczekać aż się wypowie Natalia, ona chyba najlepiej wie, ale ja myślałam, że mi mój mąż pomoże w tych wszystkich ćwiczeniach i chodzeniach zanim nastąpi całkowite rozwarcie. Podczas samego porodu nie jest to już dla mnie takie ważne, bo nie wiem czy mnie nie będzie denerwował. Kurde no... Z jednej strony rozumiem, że nie chcą, żeby tyle ludzi się wałęsało po korytarzu (tam jest oddział zamknięty na klucz), bo może chcą zapewnić prywatność innym babeczkom, no ale myślałam,że jak już będą konkret skurcze, to ktoś będzie ze mną. Nie chce pozostać sama na pastwę losu:(
-
Tak jak myślałam nie zostawił mnie. Ale już miałam stracha, bo były tam dziewczyny, którym nic się nie działo z tego co widziałam, a powychodziły poprzebierane do poczekalni. Pytałam się później położnej czy coś im się działo, to powiedziała, że tak średnio.Kurcze dziewczyny ten szpital mnie przeraża. Dzisiaj na prawdę spanikowałam na myśl, że miałabym tam zostać. Nie wiem czy coś jest ze mną nie tak, ale w przeciwności do Was na prawdę mi się nie spieszy. Tutaj niby nie panikuje, nie boję się na co dzień, ale w szpitalu panika jak nie wiem co. Jak już poprzyjmowali te wszystkie dziewczyny, to położna mnie poprosiła i podpięła pod ktg, kazała leżeć 20 min. Po jakichś 15 min przyszedł lekarz i spoglądając na ktg powiedział, że gówno z tego będzie:p, że wyniki są ok, dziecku nic nie grozi,ale nic nie wskazuje na poród. Ogólnie się spieszył do porodu i szybko kazał mi wskoczyć na fotel, przebadał mnie i kazał przyjść ósmego o 10 czyli w dzień terminu. Zmartwiła mnie jedna rzecz. Natalia jak to jest? Bo widziałam, że położna dzisiaj odsyłała facetów tych dziewczyn co je już zostawili. Że zadzwonią sobie po nich jak już będzie poród. Tak samo zresztą jak pisałaś, że tak było też w Twoim przypadku. Ale ja bym nie chciała tam sama zostawać, jak to jest, nie może mój mąż zostać już do samego porodu jakby chciał? Tylko na ten drugi etap każą wezwać? Myślałam, że mi będzie pomagał zanim będę miała całkowite rozwarcie:/
-
cześć Idę do szpitala zaraz. Napiszę co i jak jak wrócę. O ile wrócę:p, ale nic mi się nie dzieje, więc chyba mnie nie zostawi.
-
A tak w ogóle to tak, idę w środę do szpitala na 10tą. Dobrze się czuję i tak mi się średnio spieszy do tego porodu. Jak przyjdzie to będzie, ale nie będę jakoś tego przyspieszać...:)
-
No dokładnie, macie rację. Też jestem tego zdania, że trzeba kombinować i brać wszystko co się należy, bo i tak człowieka tak okradają, że szkoda gadać. Mój Dominik już złożył to podanie jakiś czas temu, że chce ten urlop po dwóch dniach okolicznościowego, a szef mu powiedział, że może tydzień mu da zależy jak się z robotą obrobi, a jak mu powiedział, że dwa tyg mu się należą i prawnie musi mu je dać, to zaczął burzyć,że musi prawnika spytać i że widzi że chce z nim wejść na ścieżkę wojenną. Ale największe chamstwo jak powiedział, że dziecko mu się jeszcze nie urodziło, a on już sobie planuje urlop. Szkoda słów po prostu. Jedyny urlop jaki dostał to po ślubie w tamtym roku. Pracuje już 4 lata w tej firmie i co roku praktycznie musi sprzedawać cały, bo nie chce im dawać szef w ogóle wolnego. I teraz jeszcze będzie problemy robił jak ja tu sama będę. Niech się w dupę pocałuje.
-
Cześć dziewczyny. Wróciłam w jednej części:p Jakoś dałam radę, ale nogi miałam wczoraj jak totalna bania. Dzisiaj też są jeszcze spuchnięte. Najadłam się tak,że szkoda gadać. Przy okazji pogadałam sobie z położną, która też była na komunii - taka znajoma:) Wszyscy się z mojego brzucha śmiali, że piłkę połknęłam, bo mam go tylko z przodu i faktycznie wygląda trochę nierealistycznie.:p Mój mąż chce sobie wziąć w pracy 2 tyg wolnego po porodzie, które mu przysługuje z okazji urodzenia dziecka, ale szef mu robi takie problemy, że szkoda gadać:/ Na pewno moja mama przyjedzie do nas, ale ogólnie jesteśmy tutaj sami i lepiej byłoby gdyby miał wolne. Chyba się nie ugnie w tej sprawie, a już go dzisiaj szef straszył, że z prawnikiem musi pogadać. Co za chamstwo.:/
-
Amelia wypluj te słowa, raczej wolę nie mieć takich prezentów i niespodzianek jak już tam zajadę. Muszę dotrzymać do powrotu. To dobrze, że wszystko się ładnie goi. Co do Parkitki, to też słyszałam sporo złych opinii, ale za bardzo się nią już nie interesuję, bo się zdecydowałam na Tysiąclecie.
-
Amelia a jak tam syn? i jak Twoje nogi?
-
Cześć. Nie nie wzięło mnie. Umyłam tylko dwa okna, bo nie chciało mi się więcej.:p Dzisiaj jedziemy do moich rodziców już w związku z tą komunią. Mam tylko nadzieję, że tam mnie nie weźmie, bo to jednak 80km stąd. Ale torby szpitalne biorę ze sobą.:p Kurcze fajnie, że Natalia dzielisz się z nami swoimi doświadczeniami. Zawsze to już człowiek będzie lepiej wiedział co i jak. Szkoda tylko, że Ty nie miałaś nikogo przed sobą, ale masz tam jakieś koleżanki młode mamy z tego co piszesz:) Czytałam fajny artykuł o tym kładzeniu na brzuszku i Natalia ma całkowitą rację. Jest to bardzo ważne w rozwoju dziecka już od pierwszych dni. Tylko trzeba obserwować takiego całkiem malutkiego dzidziusia i raczej nie kłaść tak do spania.
-
Cześć. No to super, że jesteście za spotkaniem:) Ja dzisiaj już mam znów więcej swędzących krost:/ Jak się dzidzia do mnie poda,to już widzę jaki będzie sajgon z uczuleniami. Też jak wiecie prałam wszystko w loveli. Zobaczymy. Dzisiaj się chyba wezmę za mycie okien, bo już się patrzeć nie da...