![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/A_member_13807980.png)
andziula88
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez andziula88
-
Dziewczyny dzięki za słowa otuchy! Pacia, wiesz co przeżywam, to nie jest łatwe, ja staram się jakoś trzymać dla mojej malutkiej Kruszynki...ale wystarczy chwila i zaczynam płakać... W internecie znalazłam taki list Aniołka do mamy...ilekroć go czytam łzy same napływają do oczu, ale to co tam jest napisane trochę podnosi mnie na duchu... Powiedz mi Kochana, czujesz się na siłach by próbować dalej i starać się i Dzidzię?
-
Wiem, że dzieciaczki, które mają co najmniej 700g da się uratować. Może Twoja siostrzyczka była za słaba i nie dała rady...moja Marysia miała zaledwie 510g... Czasami sobie myślę, że może dobrze, że tak się stało, choć te słowa brzmią okrutnie! ale teraz jest Jej lepiej, nie cierpi, nic Ją nie boli bo jest w niebie a tutaj nie byłoby Jej lekko... Jak czytam o wadach jakie mają takie malutkie wcześniaki, jak cierpią to cieszę się, że Ona nie cierpiała tak bardzo...
-
Wiem, że to gdybanie i zadręczanie się nic mi nie pomoże a jeszcze dodatkowo mnie dobije. Ale nie wiem czy będę potrafiła się tego wyzbyć :( Najgorzej jest jak przypomnę sobie cokolwiek z czasu kiedy byłam w ciąży. Jak Malutka kopała, jak cieszyłam się po każdym usg, jak planowałam co jej kupię i co będziemy robić jak ona się urodzi, jak Andrzej z nią rozmawiał przez brzuszek... Teraz też rozmawia, przeważnie wieczorem i prosi by dała nam siły, aby jakoś znieść te najgorsze dni...
-
Pati, masz rację, nie każdy rodzic ma takie szczęście mieć własnego Aniołka, który nad nim czuwa... My takiego właśnie mamy. To taka radość przez łzy, że jest taki KTOŚ, kto patrzy na Ciebie z góry i pomaga w trudnych chwilach...
-
Dziewczyny piszę do Was w ramach własnej terapii... Im szybciej zacznę o tym mówić, tym szybciej będę do tej sytuacji, nie ukrywam cholernie trudnej, przywykać. Bardzo chciałabym teraz pisać Wam o samych dobrych rzeczach, robić zdjęcia brzuszka i chwalić się tym, jak pięknie rośnie nasza Marysia. Ale niestety już nie pokażę Wam nigdy zdjęcia naszej Marysieńki, nie pochwalę się tym, że zaczęła gaworzyć, nie będę się szczycić tym, że stawia już pierwsze kroki. Tydzień temu urodziłam...musiałam urodzić. Malutka była zbyt słaba, zbyt wcześnie doszło do porodu, żeby miała jakiekolwiek szanse na przeżycie. Żyła tylko godzinkę... Nie wiadomo dlaczego u mnie doszło do przedwczesnego porodu, tym bardziej, że przez całą ciążę wszystko było idealnie. Prawdopodobnie mogła to być niewydolność ciśnieniowo-szyjkowa, ale teraz nie ma to żadnego znaczenia... Nigdy się z tym nie pogodzę, już na zawsze ten wielki ból będzie w moim sercu. Strata dziecka to coś najgorszego, co może spotkać matkę. Wiem, że nie chciałyście czytać takich wiadomości, pewnie nie spodziewałyście się tego nawet... Ciągle zadajemy sobie pytanie, dlaczego akurat nas to spotkało??? Przecież tak bardzo chcieliśmy tego dziecka...a ludzie, którzy nie zasługują na taki skarb, jakim jest dziecko później głodzą je na śmierć, albo katują, czy zabijają jakby dla nich to była codzienność!!! To wszystko jest strasznie niesprawiedliwe! :(:(:( Przy życiu trzyma mnie tylko nadzieja na kolejne Dzieciątko. Nie chcę zamknąć się w sobie, nie wychodzić z domu i pogrążać się w tym smutku coraz bardziej, bo teraz musimy żyć dla naszego Kochanego Aniołeczka i dla Niej być silnymi. Trzymajcie za nas kciuki! I jak możecie to pomódlcie się za nas, obyśmy mieli dużo sił, żeby przejść przez ten trudny dla nas czas.
-
Dziewczyny, najtrudniejszy zawsze jest pierwszy krok :) ale jak już się zdecyduje na Dzidziusia to nie ma, że kasy braknie czy coś, bo zrobicie wszystko by Maluszek miał wszystkiego pod dostatkiem :) u nas teraz zapowiadają się duże wydatki, bo z tym przepisem ziemi trzeba iść do sądu i sprawę zakładać i w najgorszym wypadku wyniesie nas to jakieś 7 tysięcy :/ ale trzeba, nie ma wyjścia... Ale nie boję się o to, że braknie czegoś naszemu Skarbkowi :) ważne, że bardzo będziemy ją kochać a reszta musi się ułożyć! Byłam wczoraj na usg i mam potwierdzenie, ze to jednak będzie Marysia :) trochę bym się pewnie rozczarowała, gdyby się okazało, że będzie chłopiec, bo już się tak bardzo przywiązałam...ale najważniejsze, że nasza Marysieńka jest zdrowa, serduszko bije jej jak dzwon, równiutko i miarowo, wszystko idealnie :) cieszyłam się jak głupia do końca dnia :) i gadam do zdjęcia Marysi z usg, no szaleństwo! :D
-
Wiesz Asiu, ja jestem taka w ogóle przewrażliwiona na każdym punkcie :P podchodzę do wszystkiego bardzo emocjonalnie...nie zawsze na tym dobrze wychodzę, ale taki już mam charakter :) mam nadzieję, że może coś mi się zmieni jak zostanę mamusią :)
-
Pati, ja tez bardzo lubię dzieci w żółtych kolorkach :)
-
Pati, ledwie 157cm :D niziutka jestem :) a Ty n ie gadaj głupot, że utyjesz i w ogóle :P ja Ci daję jakieś 45kg, nie więcej :) a ja mam już ponad 67! Teraz szybciutko mi przybywa :D niby masz rację z tym sprzętem, ale ocenia to tylko człowiek, nie maszyna, a człowiek jest omylny, dlatego mówię do brzuszka Marysiu i w ogóle, ale jednak zostawiam sobie takie rozwiązanie, że to jednak Antoś, a z ubranek jeszcze nic nie kupowałam więc spoko :) jutro wybieram się na usg prywatnie bo ten mój konował na nfz powiedział, że teraz nie trzeba robić usg! Co za debil! W połowie ciąży to jest obowiązek! Ale przecież oszczędzać trzeba... I myślę, że jak teraz już pójdę, ale oczywiście do innego lekarza, to będzie już dokładnie widać czy to Marysia, czy Antoś :) ale i tak jeśli będę kupować ubranka, to ani różowe, ani niebieskie :) jest masa innych kolorów, w których dzieciątku będzie ślicznie :)
-
Pati, oby Twoje słowa były prorocze :) bo obawiam się ciągle, ze mojej Marysi siusiak urośnie :D powiedz mi jak Ty dawałaś radę z tymi płukankami? Ja raz tylko zrobiłam coś takiego a włosy przez kilka dni jechały mi jajkami :/ wytrzymać nie mogłam! Kilka razy musiałam je myć :) a najzabawniejsze było to jak płukałam te włosy po tej płukance :D wzięłam zbyt ciepłą wodę i jajko mi się ścięło na włosach :D Andrzej musiał mi później takie ścięte resztki jajka wyciągać z głowy :D:D:D
-
I wiesz co, przypomniało mi się Dorotka, że brałam kiedyś takie tabletki jeszcze, polecił mi je lekarz pierwszego kontaktu :D bo u niego akurat byłam i mówiłam, że te włosy tak cholernie mi lecą a później się w domu śmiali że o włosy pytam lekarza pierwszego kontaktu :D dla mnie nie było w tym nic dziwnego :D tabletki nazywały się Beautynea Complex, kuracja na 30dni i kosztowały coś ponad 10zł i też widziałam sporą poprawę. Ale wszystko w PL kupowane więc musiałby ktoś Ci tu kupić i wysłać po prostu, razem z folikiem :)
-
Dorota, ja odkąd pamiętam mam słabe włosy, cienkie, wypadają, końcówki się łamią...po prostu masakra! Czego ja już na te włosiny nie brałam! Ostatnio mama kupiła mi w aptece taki specyfik, to jest płyn do stosowania na skórę głowy zaraz po umyciu. NA bazie ziół więc na pewno bezpieczny i nie obciąża włosów. Nie stosuję do regularnie bo ja taki leń jestem, ale staram się jak mogę :) i widzę już jakąś poprawę, może szału nie ma ale już mniej mi tych włosów wypada. A zatkany odpływ w wannie to widok dla mnie normalny ;) ten specyfik nazywa się Eliksir ziołowy do włosów, wzmacniający, przeciw wypadaniu z firmy Green Pharmacy, kosztuje niecałe 10zł za 250ml i jest bardzo wydajny. Ma formę sprayu. Ogólnie polecam z czystym sumieniem, bo niedrogi a jak coś to na pewno nie zaszkodzi :)
-
Dziewczyny dziękuję za miłe słowa, mnie się tez mój brzucholek podoba ;) Asia oczywiście na początku gratulacje!!! Synuś śliczny i jakoś nie wygląda na 4kg :P taka kruszyneczka :) i powiedz mi dziewczyno, jak Ty to zrobiłaś, że Cię nie nacięli??? Kurcze, przecież 4kg to duże dziecko a Tobie nic się nie podziało jeśli o to chodzi... U mnie w szpitalu, który jest 100 lat za murzynami nacinają pewnie nagminnie i tego się boję, bo czasami wystarczy, żeby położna dobrze poprowadziła i nic złego się nie stanie, a z tego co czytam to lepiej lekko pęknąć, bo nacięcie jest równe pęknięciu 2 stopnia a to już są zniszczone i mięśnie więc dużo. Dorotka, nie martw się na zapas bo tylko sobie krzywdę robisz. Ja ostatnio do wszystkiego podchodzę w ten sposób, że jakoś musi się rozwiązać i już. Nie ma co sobie głowy nabijać niepotrzebnie. Na pewno wszystko będzie dobrze :) tylko mężuś musi Cię wspierać a tak na pewno jest :) i wtedy nic więcej do szczęścia nie trzeba :) Marta, ja przed ciążą nie brałam nic, ani suplementów, ani nawet kwasu foliowego (!), wiem, że powinnam, ale poszliśmy na żywioł i stwierdziliśmy, że jak się uda to fajnie, jak nie to trudno, będziemy starać się dalej, ale ja nie wierzyłam, że pójdzie nam aż tak szybko dlatego o żadnych kwasach nawet nie pomyślałam :P zaczęłam brać jakoś w 6 tyg czy coś, na początku ciąży bierze się tylko kwas, tak do końca 3 miesiąca, a później dopiero jakieś witaminy dla ciężarnych, bo wcześniej nie ma takiej potrzeby po prostu. Ale ogólnie powinno się jednak ten kwas foliowy brać, minimum 3 miesiące przed rozpoczęciem starań. Polecam Folik :) pokrywa 100% dziennego zapotrzebowania i tyle wystarczy, a kosztuje koło 5zł na miesiąc, więc grosze. I powodzenia życzymy :) oby się szybko udało :) Aniu, Ty się brzuszek nie martw :) bo ja też się bałam, że bardzo przytyję i w ogóle masakrycznie będę wyglądać, bo jestem niska i pewnie jak już przytyję to jak słoń :D a tu jakoś wyglądam dobrze, brzuszek pięknie rośnie (a przede wszystkim ten ktoś, kto jest w środku :)), wszyscy mówią, że ciążą mi służy, że pięknie wyglądam :) a jaka radość! Już nigdy nie będę miała takiej więzi z moją Marysią jak teraz...ciąża to naprawdę szczególny czas, i ta Kruszynka rekompensuje wszystko Aniu :) Więc Ania, Pati, bierzcie się! Jesteście szczuplutkie więc nie ma co się obawiać :) a zobaczycie jak jeden mężuś z drugim oszaleją ! Mój jak mnie widzi to się cieszy sam do siebie, bo pupa mi urosła, piersi i wiecie, radocha nie z tej ziemi ;)
-
Dziękuję Pati :):* ale śmiesznie to brzmi - ładnie tyjesz ;) he he :) a Ty nie gadaj głupot, że przytyłaś, bo jakoś nie chce mi się wierzyć, przecież Ty taka szczuplutka jesteś, że na pewno nic na Ciebie nie wchodzi, żadne nadprogramowe kilogramy :)
-
No to macie mój brzucholek :) http://www.voila.pl/207/zm0y4/
-
Zaraz wstawię zdjęcie Pati, bez nerwów :P po prostu nie chce mi się robić i dlatego jeszcze nie wstawiłam ale zaraz robię wymarsz na sesję i kilka minut mi dajcie i już będzie ;P a Andrzej jak mu napisałam smsa o tej kasie to zaraz do mnie zadzwonił i pyta czy sobie nie żartuję :D kazał szukać jeszcze raz, może znów coś się znajdzie :D
-
Dziewczyny ale numer! Chyba nie wytrzymam prawie pół roku po ślubie w nieużywanym pokoju u nas w domu stoją jeszcze wielkie torby z czekoladkami, torebeczkami z prezentów no i naszła mnie ochota na dobrą czekoladę, wyszperałam jedną, zajadam no i przeglądam sobie koperty z kartami z życzeniami jakie dostaliśmy od gości , czytam sobie życzenia, wzruszam się i tak sobie myślę, że może w jakiejś kopertce jeszcze coś znajdę, może coś przeoczyliśmy jak wyjmowaliśmy kasę z kopert...no i wiecie co, straciłam już nadzieję a tu w ostatniej kopercie trzy stówki znalazłam i tyle czasu one tam spokojnie leżały a teraz taki numer i pewnie szybko znajdę cel, na jaki wydam tę kaskę
-
Wiesz Pati, mój chce się budować, ma w sumie działkę, ale cała ziemia stoi jeszcze na jego dziadka, który od dawna nie zyje i tu się zaczynają schody. Zaczęliśmy już to wszystko porządkować, ale daleka droga jeszcze przed nami. Do tego, żeby się budować trzeba duuuuuużo kasy, a on sam pracuje, nie zapowiada się żebym ja szybko pracę znalazła... No i jeszzce jedna sprawa, dom byłby u niego we wsi, a ja sama. Nawet nie miałabym z kim dziecka zostawić, w razie jakiegoś wyjazdu, cokolwiek a my u mnie w domu mamy poddasze niewykończone, można już zaczynać coś tam robić, ale on woli się budować. Nie wiem jeszcze co z tego wyjdzie. Z bratem zbyt dobrze nie żyję i nie wiadomo jak wyglądaloby nasze dogadywanie się gdyby on zdecydował się też zostać tu w domu...myślę, ze nieciekawie :( ale jednak bardziej skłonna jestem zostać tutaj u mnie i wykończyć sobie to poddasze. Zobaczymy co to będzie jeszcze. MAcie rację Pati, nie ma sensu czekać z dzieckiem w nieskończoność. Zyczę Wam żeby szybciutko się Wam udało :)
-
Witam :) u mnie dziś pada :/ kurcze, ale zima... Ostatnio bardzo późno wstaję, właśnie niedawno zwlekłam się z łóżka :) Pati, dobrze liczysz, już 5 miesiąc :) w niedzielę już się przepołowi i zacznę 21 tydzień a wtedy już bliżej do finału niż dalej! Jak ten czas szybko płynie, jejku! A dopiero brałyśmy ślub :) Każdego dnia doznaję szoku bo dla mnie ten brzuch to mam już bardzo duży i ciągle rośnie :) no i prawie 4kg na plusie. Dziś jak się ogarnę to strzelę fotkę bo w tym tygodniu jeszcze nie robiłam :) a robię co tydzień, żeby widzieć później jak rośnie ;) poza tym to u nas nic się w sumie nie dzieje, sielanka :):):) A co tam Pati u Ciebie? Ostatnio byłaś bardzo zbulwersowana z tym prezentem. My akurat od chrzestnych samą kasę dostaliśmy. W sumie też były akcje, bo Andrzeja chrzestny ma taką lekko upośledzoną żonę i ona jak byliśmy ich prosić to w ogóle schowała się w piwnicy i nie chciała do nas wyjść, że aż Andrzej musiał po nią iść...a jak już później przyszła to wiecie co zrobiła? Wydarła ryja, że mamy im (znaczy ich całej rodzinie- chrzestny i ona i ich 4 dzieci) poożyczyć nasz samochód na czas wesela bo oni nie będą mieli jak przyjechać. Więc mówimy że autobus będzie. A ona że ma małe dzieci (najmłodsze z 11 lat :D później koło 14 i reszta dorosłe) i nie będzie tak jak na weselu u ich rodziny że poszli i nie miała jak z dziećmi później do domu jechać. No kurcze, już by trochę takiej samoogłady pokazała, a tu nie, przy mnie, zupełnie obcej osobie takie cyrki... No i mieli oni na wesele w końcu wcale nie przyjść, i w piątek przed weselem przyszedł do domu do Andrzeja ten chrzestny i dał mu kopertę i złożył życzenia i mówi, że nie ma sensu żeby przeyszedł bo ona taka glupia i nic na to nie poradzi, ale w końcu przyszedł sam, bez tej żony , choć na krótko, ale jednak był. No jego chrzestna też słyszeliśmy, że miała na przyjść, ale to też dużo gadania, wiecie, jak to po wsi się plotki roznoszą :) i taką drogą te wiadomości dostaliśmy :) chrrzestana znów ma porypaną matkę, starą już i ona tak nagadała po wsi :P przyszła jednak, ale tylko w 1 dzień tak jak jego chrzestny. Fakt Pati, że u Ciebie to naprawdę się oni nieładnie zachowali, bo po co gadać tyle, że dadzą, że jak wrócą z tej pracy a później robić całkiem coś innego i to jeszcze tak bezczelnie unikać...Ludzie naprawdę nie mają godności. U mnie znów koleżanka tak mnie załatwiła, że do tej pory nie mam nawet ochoty do niej się odzywać. Byłam u niej 2 lata przed naszym weselem starszą i wiecie, ich miałam za pewniaków, wiedziałm, że na pewno przyjdą. A jak ich prosiliśmy to okazało się, że ten mąż koleżanki wyjeżdża do niemiec do pracy i była opcja że w najgorszym wypadku w niedzielę nie przyjdą bo on by w poniedziałek musiał już jechać do tych niemiec. Ale na 99% powiedzieli, że będzie jechał tak z 1-2 tygidnie po weselu. No więc ja byłam pewna, że przyjdą. Ale tak dużo osób nam później odmawiało,że w piątek dzwoniłam do wszystkich i pytałam czy będą i ona mi mówi, że Darek pojechał jakieś 2 tygodnie wcześniej do tej pracy i nie przyjdzie bo sama z dzieckiem to jak by miała to zrobić... No i wiecie co, przecież oni wiedzieli o tym wyjeździe na pewno wcześniej i nie mogli dać znać, że on jedzie i nie będą na weselu... To zrozumiałe, że ona sama nie pójdzie, ale mogła do mnie zadzwonić chociaż a ona nic, zero... Bardzo się o to wkurzyłam, tym bardziej, że my byliśmy u nich, a ona nawet nie raczyła dać mi znać. Wiem, że się upisałam jak głupia, ale na to jestem do tej pory mega mega zła...
-
Pati, zaglądaj tu częściej bo ja wchodzę codziennie praktycznie i nikt nie pisze :/ a tak będziemy sobie pisać obie :) Asia pewnie już jest po porodzie :) niedługo z pewnością się odezwie, o ile maluch da jej choć chwilkę wytchnienia ;)
-
Hej :) ja już myślałam, że urodziłaś :) właśnie dziewczyny nie piszą coś, nie wiem co się z nimi dzieje...
-
Hej :) ja już myślałam, że urodziłaś :) właśnie dziewczyny nie piszą coś, nie wiem co się z nimi dzieje...
-
Unoszę się, bo wiem, że nie masz racji. Przytocz mi proszę badania o takiej szkodliwości usg o jakiej Ty piszesz i potwierdź to konkretnymi przykładami. Wtedy uwierzę, ba! nawet zwrócę Ci honor :)
-
Ja nie robię co tydzień "prywatnego" usg. Dziękuję za rady. Wiem, że na pewno nie robię go za często.
-
Któraś napisała, że Panna Młoda 22 to pewnie Ula, co kiedyś z nami pisała i tak już Cię chyba na Ulę przechrzciłyśmy :D więc jak masz na imię Panno Młoda? Żebyśmy już wiedziały ;) yhnjiu -> czy ja gdzieś pisałam, że robię usg co tydzień czy jak? Jestem dorosła i dokładnie wiem co robię. Czytaj ze zrozumieniem, proszę. Ja pisałam kilka postów wcześniej, że nie dostaję w ogóle skierowania na badania krwi i moczu. Tego też nie można robić w ciąży? A państwowo więcej usg niż 3 w czasie trwania ciąży mi się nie należy i tyle. Więc miałam tylko raz. Proste. I dziękuję serdecznie za rady.