4. postawilam na cwiczenia i bieganie...z malego (162cm) pulpecika ktory NIGDY w zyciu nie biegal powoli doszlam do 10 km dziennie w godzine jakos...codziennie!! dobilam tez z 90 kg do 78 kg i zaczelam byc szczesliwa...bo nie da sie porownac ciala po samej diecie do cialka po kilku mc biegania...niby waga ta sama a w cm o 5-6 mniej...BRZUCH I UDA!!!
i ten relax ktory daje bieganie, i energia....a potem cholera przyszla zima...i wszysto od poczatku...wrrrrrrr
5. no nie poddajac sie stwierdzilam ze na moje objadanie kompulsywne
(jak sie zdenerwuje .. to az sie trzese na slodycze, cokolwiek...juz wiem ze to uzaleznienie, kto nie przezyl ten nie zrozumie:( )
musze trafic do jakiejs grupy wsparcia i zamiast do psychologa trafilam do slimming world( mieszkam w uk) i znowu 12 kg w dol...ale ta diete poza super spotkaniami co tydzien(bardzo motywujace) opiera sie na slodzikach i i odpadlam bo moja watroba zaczela bolec....bardzo...
wnioski po tych 4 latach
-musi byc zdrowo -wkoncu zmieniam podejscie do jedzenia na cale zycie
-1200 kcal to idealne rozwiazanie-nie za duzo ,nie za malo...
- zadnych slodzikow ani zywnosci wysoko przetworzonej moje cialo tego nie wytrzyma!!!
- bardzo wazny jest indeks glikemiczny - sniadanie moze miec 250 kcal i byc bardzo zdrowe(owsianka -NIE GOTOWANA!! na chudym mleku i wodzie z jablkiem) albo masakryczne (owsiankaGOTOWANA z bananem i miodem)i nakreci mnie na slodycze...
-chce byc ladna :) wiec cwiczenia sa KONIECZNE!!!