Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Titalituria

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Titalituria

    nieudane spotkania w realu

    Za jakiś czas wychodzę z domu. Zobaczę co ma mi do powiedzenia. Nie nastawiam się na nic. Idę z ciekawości.
  2. Titalituria

    nieudane spotkania w realu

    Pamiętacie mój wpis z 19.04.12? Ten pierwszy dowiedział się o tym drugim i teraz nie daje mi żyć. Chce się spotkać, chce dostać jeszcze jedną szansę, żebyśmy spróbowali jeszcze raz. Teraz kiedy o nim zapomniałam. Kiedy pozbierałam się po tej porażce. Kiedy poznałam kogoś wspaniałego... A ja głupia zamiast odmówić i powiedzieć mu, żeby dał mi spokój, zastanawiam się. Chociaż wiem, że to chore. Tyle przez niego cierpiałam. A kiedy stanęłam na nogi dzięki innemu, ten znów pojawia się w moim życiu.
  3. Titalituria

    10 przypadkowych faktów o Tobie

    1. Jem herbatę granulowaną, najlepiej malinową. 2. Jestem uzależniona od kupowania poradników domowych. 3. Interesuję się kulturą kubańską. 4. Prowadzę pamiętnik. 5. Głupio się czuję czekając w sklepie na grosza reszty i najczęściej wychodzę bez niego. 6. Boję się angażować. 7. Kiedy byłam mała kochałam się w facecie z "Misji w Czasie" i w McGywerze. 8. Mam manię owijania się w koc i chodzenia tak po domu. 9. Nie oglądam telewizji. 10. Leżę teraz w łóżku.
  4. Titalituria

    nieudane spotkania w realu

    Setunia, właśnie kilka godzin temu zasugerował kolejne spotkanie. Opowiem w skrócie :) Byliśmy na spacerze, siedzieliśmy chwilę na ławce, porozmawialiśmy... Całkiem sympatycznie spędziłam te dwie godzinki. Jeśli chodzi o niego, to był taki jak myślałam :). Nie mogę się do niczego przyczepić. Cieszę się, że go poznałam i że nie zwlekałam z tym w nieskończoność. Wprawdzie kiedy już go zobaczyłam i miałam do niego podejść, myślałam, że ze stresu zwieję gdzie pieprz rośnie. I była chwila zawahania, ale postanowiłam nie myśleć za dużo i po prostu do niego podejść. Tak też zrobiłam. I jakoś poszło :) Przed spotkaniem byłam pewna, że ze strachu mnie sparaliżuje :D Ale okazało się, że było nawet ok, trochę byłam onieśmielona, ale myślałam, że będzie gorzej. A po spotkaniu napisał do mnie i spytał czy szczęśliwie dojechałam do domu :) Teraz mam wrażenie, że on to przeczyta, bo rozmawialiśmy o tym forum. Cóż... Mam mu jedną rzecz do powiedzenia: "Jeśli Tobie jest miło, to mi też jest miło" :)
  5. Titalituria

    nieudane spotkania w realu

    Wróciłam :) Jednak nie zwiałam z powodu stresu, który mnie zżerał. Alex, moja intuicja podpowiada mi, że jednak znajdziesz moje wpisy na Kafeterii i to przeczytasz ;) Dzięki za miłą pogawędkę :D
  6. Titalituria

    nieudane spotkania w realu

    Solage, bardzo dziękuję :) To już za dwie godziny, a ja trochę się trzęsę, chociaż psychicznie podchodzę do tego na luzie. Ciekawe jak będzie :D
  7. Titalituria

    nieudane spotkania w realu

    Od dłuższego czasu w wolnych chwilach czytam ten topik i chyba przyszła kolej na mnie, żeby się podzielić swoimi doświadczeniami. Poznałam faceta na czacie rok temu. Gadało nam się świetnie. Przed spotkaniem czytaliśmy nawet ten topik, ale to nas nie zniechęciło. Zależało nam na sobie, więc zaryzykowaliśmy. Na spotkaniu on okazał się zupełnie inny niż go sobie wyobrażałam. Ani nie gorszy, ani nie lepszy. Inny. Wiadomo: jeśli przywiązujesz się do swoich imaginacji, bo piszesz z gościem przez rok, w realu zawsze nastąpi zaskoczenie. Na plus lub na minus. Myślałam, że ta znajomość ma szansę się rozwinąć, ale po spotkaniu wszystko się posypało. Już nie umieliśmy znaleźć wspólnego języka, coś się zepsuło. Miałam nadzieję, że to przejściowe, ale on w końcu napisał mi, że nie pasujemy do siebie. Chciał jeszcze ze mną czasem pisać, ale musiałam się od tego odciąć, żeby w spokoju o nim zapomnieć. On stwierdził, że tu przecież nie ma nic do zapominania, że traktuję to zbyt poważnie. I to mnie zabolało. On może o tym nawet nie wiedzieć. Chciałam się jeszcze z nim spotkać i wyjaśnić, co czuję, ale on nie chciał. Dalsza znajomość z tym osobnikiem nie ma sensu, liczy się kontakt realny, a ja nie chcę być koleżanką od pocieszania na GG. Długo dochodziłam do siebie, można powiedzieć, że nadal nie doszłam... Ale poznałam niedawno kogoś innego, też prze Internet. Otworzył mi oczy na pewne sprawy, dał mi trochę optymizmu, sprawił, że zaczęłam się szczerze uśmiechać. Postanowiłam nie popełniać już tego błędu ciągnięcia wirtualnej znajomości w nieskończoność. Dzisiaj przenoszę ją do reala. Stresuję się, trzymajcie za mnie kciuki :)
×