Problem polega na tym, że seks po tylu latach jest mi obojętny - a tak naprawdę zawsze był mi obojętny (no chyba, że na studiach nie). Nie wiem z czym to się wiążę, czy to mój M mnie nie kręci czy coś innego. Po prostu nie mam na seks ochoty. I chyba mój M to też odczuwa, bo od ponad pól roku nic między nami nie iskrzy. Fakt, że ja o to nie zabiegałam, a nawet dałam mu parę razy do zrozumienia, że mi się nie chce.
Co mam zrobić, żeby coś zmienić w sobie i jakoś go zachęcić do seksu, a przy okazji mieć z tego satysfakcję, a nie poczucie, że robię to w wiadomym celu.