Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

crazycocos

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez crazycocos

  1. Witajcie, ja poroniłam w zeszłym roku, w 18tc. Jak się okazało, dziecko przestało się rozwijać już w 11tc... Teraz mamy w sobie ogromny strach, nie umiemy z mężem podjąć decyzji, czy się staramy, czy nie... Chcemy dzidziusia (mamy już 8l córeczkę), ale strach jest wielki. Czuję się jak wariatka - w jednej chwili wierzę, że będzie dobrze, że się uda i będziemy mieć zdrowe Maleństwo, a w drugiej paraliżuje mnie, że znowu historia się powtórzy... Musimy podjąć decyzję, bo to jest dla mnie ostatni dzwonek, ale zupełnie nie wiem, co robić... Boję się tej niepewności, badań, krwawień, biegania do toalety, czy na pewno wszystko jest ok... Od trzech miesięcy jem kwas foliowy ten mocniejszy, 5mg, ale jak przychodzi co do czego, zabezpieczamy się... Nie umiem podjąć decyzji :( Dziewczyny, które straciły maleństwa - żałoba jest długofalowa, nie liczcie na to, że po miesiącu będziecie tryskać humorem. Dajcie sobie czas. Czas na łzy, na pożegnanie, na nowe marzenia, na odzyskanie spokoju. Z czasem będzie Wam łatwiej, naprawdę, ale ten czas liczy się w latach, nie miesiącach. Nie rozmyślajcie zbyt dużo, bo łatwo się zatracić, a bliscy, którzy na Was patrzą, cierpią podwójnie, bo martwią się też o Was i czują się bezsilni.
  2. nowa30, nie wolno Ci w ogóle myśleć w ten sposób, że nie dane Ci będzie mieć dzieci! Absolutnie! Każda z nas jest tu po przejściach, każda ma swojego Aniołka w niebie, ale poddawać się nie można. Mnie też czasem dopada myśl, że widocznie mam nie mieć więcej dzieci. Ale wtedy od razu nadchodzi myśl, że gdyby tak myślała każda kobieta, która straciła Maleństwo, na świecie byłoby bardzo mało dzieci. Niestety czasy są paskudne - poronień jest coraz więcej, coraz więcej chorób i wad, dlatego często to natura za nas decyduje. Ale wierzę, że wie co robi. Rozumiem Twój ból i rozczarowanie - im dłużej się staramy tym gorzej to działa na naszą psychikę, ale nie wolno się poddać. Może powinnaś zmienić lekarza, skonsultować się z innym? Robiliście jakieś badania? x Miłego dnia Wam życzę - ja marznę w pracy.
  3. Ania_fistaszek, mi gin powiedział, że jeśli ciąża nie rozwija się prawidłowo i ma obumrzeć, to tak się stanie i żaden duphaston tu nie pomoże. Więc się nie zadręczaj niepotrzebnie. A co do starań - jeśli psychicznie jesteś gotowa, to zacznijcie starania. Wiele jest kobiet, które zachodziły już w pierwszym cyklu po poronieniu - myślę że najwięcej zależy od Ciebie, Twojego nastawienia i samopoczucia.
  4. 9 tygodni, jeśli on już tą ospę ma, to raczej nie zaraża. Ale tak czy siak ja bym nie ryzykowała. Koniczynko a nie możesz wcześniej do gina podejść na usg? Żeby zobaczył i ocenił co się dzieje? Te plamienia i skurcze chyba niezbyt dobrze wróżą, ale pewność da Ci tylko rozmowa z lekarzem
  5. aniołek pessar sam nie wypadnie ;) przekonasz się przy jego ściąganiu, jak mocno się trzyma ;)
  6. Natka masz na myśli pessar chyba? On zapobiega przedwczesnemu skracaniu i rozwieraniu szyjki, a to raczej ok 20tc się może zacząć. X Mala strasznie przykre to, co piszesz... Jakim trzeba być człowiekiem, żeby wypowiedzieć takie słowa. I to jeszcze do matki opłakującej swoje maleństwo... A co do spojrzeń innych ludzi - ja bałam się wychodzić na ulicę, bo wydawaLo mi się, że każdy, kto na mnie patrzy, wie co się stało. Ale to przeszło. Daj sobie czas
  7. Ania_fistaszek musisz swoje wypłakać, jakoś nauczyć się żyć z tą stratą. Doskonale wiem o czym mówisz... czułam to samo, co Ty. Za jakiś czas będzie lepiej, zobaczysz, choć będą i gorsze dni... Ja też czasem czuję się jakaś gorsza, że nie mogę normalnie zajść i donosić ciąży - na szczęście mam Julkę, a Ty Boryska. Trzymaj się ciepło ;* X Iza81 a może to po prostu plamienie implantacyjne? Zrób betę, powinna wyjaśnić co się dzieje. X Jurgita330 ja bym zrobiła betę i jeśli potwierdzi ciążę to jak najszybciej do gina. X Sista jeśli masz nieregularne okresy to ja bym się jeszcze wstrzymała. Ten stres tylko działa na niekorzyść. Ale jeśli beta by Cię uspokoiła to zrób, będziesz chociaż wiedziała na 100%.
  8. Dziewczyny ale Wy macie temp :) nie nadążam za Wami :) x Alkinom bardzo Ci gratuluję i po cichutku zazdroszczę:) x Anka doskonale Cię rozumie każda z nas... Powiem Ci, że mi nawet ta troska najbliższych przeszkadzała, denerwowała mnie... To jest bardzo trudny czas dla każdej mamy i każda z nas musi sama oswoić tą tragedię. Pisz jak tylko tego potrzebujesz. Jeśli masz chęć, jestem do Twojej dyspozycji martap@systemyklucza.pl x Powiem Wam, że mi wczoraj dużą ulgę przyniosła spowiedź... Byliśmy na mszy, a że akurat ksiądz spowiadał, to poszłam. I nie spodziewałam się, że spowiedź może wywołać we mnie takie emocje, ale się popłakałam... Ksiądz był młody, bardzo wrażliwy. Powiedział mi, że złość, którą odczuwa matka po takiej stracie jest naturalna i że to trzeba po prostu przeżyć i nauczyć się żyć z tą stratą. Ale że nie wolno mi zapomnieć o mężu, który mnie kocha i o naszej córeczce, która jest z nami. A Maleństwo jest Świętym - wszystkie nienarodzone Dzieci stają się Świętymi i możemy je prosić o wstawiennictwo u Pana Boga w naszych sprawach...
  9. Nadzieja strasznie smutny Twój post... Wiem co znaczy taka bezradność :( Ale powiedz mi, z jakiego powodu nie możesz zajść? Chodzisz na monitoring? To wszystko jest strasznie pokręcone, bo im bardziej się dziecka pragnie, tym trudniej zajść :( Sama to przerobiłam niestety... Jestem prawie pewna, że jak zaczniecie starania o adopcję, to zajdziesz naturalnie - odblokuje się psychika, uspokoisz swój organizm i wtedy zadziała wszystko. Życzę Ci tego z całego serca... Często patrzę na rodziny patologiczne, które raczej się nie spinają, nie planują dzieci, a mają ich kilkoro... Nie dbają o siebie, piją i palą w ciąży, fatalnie się odżywiają, a ciąże donoszą i dzieci zdrowe są... Gdzie tu sens w tym wszystkim?... Ja byłam w pon u gina po leki - w maju cytologia i czekanie na wynik... Jeśli będzie ok, możemy się starać. Jeśli nie będzie ok, to raczej już odpuścimy... Ale i tak coraz bardziej się boję... Mamusiom na końcówce życzę dużo sił i odpoczynku - jak Maleństwa się pojawią to już zawsze będzie coś:))
  10. Doris, Inga bardzo dziekuję ;* Doris, ja rodziłam z mężem i nie wyobrażam sobie inaczej, ale to bardziej kwestia wyboru każdej z nas. I naszych mężów oczywiście :) Mąż nie stoi między Twoimi nogami ;) więc nie widzi niczego, co mogłoby go jakoś zrazić. Mój mąż stał obok mojej głowy, trzymał mnie za rękę, mobilizował do oddychania - czułam się spokojna, że jest obok i w razie czego mogę na niego liczyć. A jeszcze przed samą akcją masował mi plecy, pomagał pod prysznicem, podawał wodę - dla mnie to była ogromna pomoc. Ja ciężko zniosłam ciążę mojej siostry... Teraz ze strachem myślę o tym, że zimą odbierają nowe mieszkanie i rozpoczną starania o kolejne dziecko... Brzydzę się sobą, swoją zazdrością, ale jest silniejsza ode mnie :( now898 oszczędzaj się, ja miałam skurcze od 28tc - leżałam i mocno się oszczędzałam, do tego leki i jakoś dotrwałam.
  11. Witajcie, ten wątek widzę jak znalazł jest dla mnie... Ja straciłam ciążę dzień przed naszą 10 rocznicą ślubu... To był 18tc, ale ciąża nie rozwijała się już od 11tc. Poszłam na rutynowe usg, a wyszłam bez kawałka serca :( Dowiedziałam się, że jest bezwodzie i dziecko ma wady, dzień później już nie żyło... Mam ośmioletnią córkę, ona od zawsze chciała mieć rodzeństwo, ale ja dopiero jakieś 2 lata temu też tego zapragnęłam. I klops - też mam pco więc o ciążę trudno. Szokiem było, że zaszłam - myślałam, że to taki cud i że widocznie jednak mamy być w czwórkę. Niestety się pomyliłam. Strasznie się boję kolejnej ciąży, że to wszystko się powtórzy... Miałam się starać od stycznia, ale wyszła mi zła cytologia, muszę ją powtórzyć w maju i zobaczymy czy dane mi będzie jeszcze próbować... Czuję się jak wariatka - kobiety z brzuszkami i maleństwa doprowadzają mnie do łez... Wczoraj żona mojego kolegi urodziła synka, a ja jestem na tabletkach uspokajających, które mi przepisała kardiolog, bo nie daję rady :( Ciągle cofam się w czasie (moje Maleństwo miałoby już cztery miesiące...) i zazdroszczę im tak strasznie tego szczęścia, tej radości i dumy... Źle mi samej ze sobą, mój mąż widzę że cierpi, ale ja nawet nie umiem z nim o tym rozmawiać :(
  12. Dobrze Was rozumiem z tym strachem o ciąże... Ja bardzo chcę drugie Maleństwo, ale właśnie ciągle coś się dzieje... A czas leci... Właśnie odebrałam telefon z poradni genetycznej - są już wyniki (robiliśmy badania po poronieniu), na 13.02 mamy wizytę... Dużo od niej zależy, ehhh. Jestem w o tyle innej sytuacji od Was, że mam już dziecko i nie wolno mi ryzykować swojego zdrowia i życia. I najwyżej nie dane mi będzie być podwójną mamą - mam wspaniałą rodzinę i dla niej chcę żyć jak najdłużej :) Ale za Was ( i po cichutku za siebie też ;)) trzymam kciuki i życzę żeby spełniły się wszystkie marzenia. I co Wam powiem - to naprawdę jest tak, ze im bardziej się myśli o ciąży i nakręca, tym jest trudniej... Tylko że "wyłączenie się", gdy się bardzo pragnie, jest chyba niemożliwe... Mish koniecznie się skonsultuj z innym lekarzem, myślę że przy CIN III powinno się działać, nie obserwować.
  13. Dobrze Cię rozumiem, nawet nie wiesz jak dobrze. Ale myśląc o złym, to zło przyciągamy. Zresztą przecież nie wiesz jeszcze, jakie będzie leczenie, więc proszę Cię - nie myśl o złym. Skoncentruj się na pozytywnym myśleniu, pozbyciu się świństwa i zajściu w ciążę :) Wizualizuj sobie siebie z brzuszkiem, uśmiechniętą i szczęśliwą. Tak będzie, zobaczysz, choć dzisiaj, teraz, ciężko Ci w to uwierzyć. Nie daj się złym myślom ;* To pisałam ja ;) pesymistka i pierwsza panikara ;)
  14. K4T4 nie martw się tak tą ciążą. Ja sama mam znajomą po konizacji - donosiła ciążę wzorowo, ostatni miesiąc musiała tylko polegiwać. Konizacji starają się nie robić, bo jak szyjka skrócona i po interwencjach, to może mieć skłonność do nietrzymania, ale to też jest do opanowania. Zakładają pessar lub szew, trzeba leżeć jak najwięcej i się oszczędzać, ale można wszystko :) Ja leżałam w ciąży na końcówce 1,5 m-ca, da się ;) fifi ja też się spóźniłam w poniedziałek, 20 min. Ale dzwoniłam, że stoję w korku (całe miasto stało) i na mnie czekały. Oby dzisiaj Ci się udało.
  15. k4t4 nie panikuj, proszę Cię... każda z nas jest inna, u każdej to wygląda inaczej. Musisz wierzyć, że będzie dobrze. Dobre nastawienie i pozytywne myśli czasem potrafią zdziałać cuda. WIem, że to ciężkie, ale musisz. Dziękuję za kciuki i za dobre myśli. Powiem Wam, że jesteście batdzo silne, ja na fotelu wymiękłam, nawet łza mi poleciała z tego stresu... Ale na razie nic pani doktor nie zauważyła złego - jedynie zaczerwienienie (przekrwienie) tarczy, wskazujące na jakiś stan zapalny. Barwiła, moczyła w kwasie i powiedziała, że jak na jej oko nie ma się czym na razie martwić. Dostałam globulki, mam wziąć teraz 7 i za jakieś 4-5 m-cy znowu 7 i po kilku dniach na cyto. Powiedziałam że przyjdę po trzech, tak dla pewności. Gdyby znowu się powtórzyła IIIgr to wtedy zrobi mi kolpo i pobierze wycinku do badania i zobaczymy. Na tą chwilę powiedziała że nawet nie wiedziałaby skąd skubnąć, bo cała szyjka jest jednolita i czysta. Dostałam fotkę - nie podejrzewałam że tak tam wyglądam Dowiedziałam się, że zmiany na szyjce mają dzisiaj nawet dziewice ... Dobrze, ze ten dzień już się kończy. I że "tak" się kończy. Wyrok odroczony Do jutra babolki - pewnie nas zasypie.
  16. Witajcie zimowo - u nas od nocy sypie... Proszę o kciuki, na 17:00 mam kolpo... Czytam że po konizacji tak długo się to wszystko goi :( Czyli póki się nie zagoi, nie można pewnie o dziecko się starać?... Mycha jak się czujesz? Wszystko dobrze?
  17. Tak, kurzajki to hpv. I właśnie często łapie po ciąży, bo odporność wtedy jest baaardzo obniżona niestety.
  18. tatami ja walczyłam z kurzajkami parę lat. Miałam przypaznokciowe, więc nie dawało się ich usunąć. Na każdym palcu miałam. Masakra jakaś. Jak już bylam w kiepskim psychicznie stanie, dermatolog polecilami... dietetyczkę. Poszłam na wizytę - czułam się jak u psychologa. Podniosła mi odporność srebrem i padmą i już po dwóch tyg brania zaczęły kurzajki znikać! Ale to działa tylko na te przypaznokciowe. Na zwykłe moja córa chorowała, co usunęliśmy laserem - odrastało :( W końcu się zawzięłam z Verrumalem i dzień w dzień smarowanie/ścieranie i na razie zeszły... Może popróbuj?
  19. Ja mam kolpo w poniedziałek. Im bliżej, tym bardziej się denerwuję... Oleksiak widzisz, niepotrzebnie aż tak denerwowałaś, widać to normalna procedura. Zobaczysz, co powie lekarz. Myślę, że jak jest CIN II to powinni to jednak wyciąć, ale to tylko moje zdanie.
  20. Oleksiak szkoda że nic nie wiesz,.bo taka niepewność jest najgorsza. Ale i tak nie masz nic wpływu, Twoje nerwy nic nie dadzą. Pamiętaj, że jeśli nawet wynik jest nieco gorszy niż myślałaś, to i tak wszystko się dobrze skończy. Myślę o Tobie ciepło i trzymam kciuki. Daj znać jak będziesz wiedziala na czym stoisz.
  21. Hej, widzę że ciężkie tematy się pojawiły. Ja zawsze się boję diagnoz lekarskich, bo nigdy nie mam pewności, czy mogę im ufać... Ostatnio rozmawiałam nawet z mężem, że w szkole powinni uczyć podstaw prawa (żeby każdy umiał czytać ustawy/rozporządzenia, żeby znał swoje prawa, umiał czytać urzędową korespondencję) i podstaw medycyny - chociażby właśnie jak sobie radzić z pewnymi dolegliwościami, co może pomóc, co zaszkodzić. Do tego ciut medycyny naturalnej i już :) Ale takie czasy pewnie nie nadejdą :)
  22. Sharma ja wycinków jeszcze nie miałam, LGSIL mi wyszedł z cytologii. k4t4rink4 - widzisz, też analizowałam te wszystkie czynniki. U mnie jedyne, co jest na tak, to długotrwałe stosowanie antyków. Ale ze względu na moje PCO i dużą skuteczność w antykoncepcji je brałam... Wiedziałam, że mogą zwiększać ryzyko, ale jakoś w ogóle nie myślałam, że to może się zacząć dziać tak szybko...Zresztą to jest tak, że przecież każdy lek ma skutki uboczne, działania niepożądane. Liczymy się z tym, ale przecież nie zawsze one występują, nie u każdego.
  23. No właśnie, aż strach co będzie później... Wczoraj też się zastanawiałam, czy ta IIIgr nie spowodowała poronienia, ale dziecko miało wady genetyczne - nie wiem czy to można powiązać. Ale na pewno zapytam lekarkę. Trzymam za Ciebie kciuki, żeby szybko i skutecznie udało Ci się pozbyć tego dziadostwa. Piszesz, że Twoja siostra też na III. Straszne, że to jest tak powszechne. Powiem Wam, że póki człowieka nie spotka coś złego, wydaje się mu że wiele problemów nie istnieje. Jak poroniłam, wydawało mi się że tylko mnie się świat zawalił. Zaczęłam szukać w necie i okazało się, że wiele kobiet ma takie problemy jak ja... Teraz stało się podobnie. Myślałam sobie, jak to możliwe w tym wieku? Tymczasem na forach aż roi się od młodziutkich dziewczyn, którym właśnie jeszcze nawet nie dane było zostać mamą... Nie wiem jak Wy, ale jakiś taki wstręt do siebie czuję... Że mam jakieś świństwo...
  24. No więc nie jest chyba tak najgorzej, mam PAP III, LGSIL... Czekałam prawie godzinę na ten papierek, myślałam że zejdę... Nieco się uspokoiłam, ale tylko nieco...Najgorzej, że musiałam moją Julę wziąć ze sobą, bo mój mąż w delegacji. O wszystko wypytywała i płakała że się o mnie boi... Tłumaczyłam, że to nic poważnego, że wcześnie wykryli że się coś zaczyna dziać i mnie szybciutko wyleczą. Jestem przerażona ostatnio prozą życia... W mojej najbliższej rodzinie ciągle się dzieje coś strasznego - najpierw zmarł mój najdroższy dziadek, dwa tyg później mój teść dostał udaru, u mojej przyjaciółki stwierdzono SM, w dziesiątą rocznicę naszego ślubu nasze dziecko umarło w 18tc. Teraz liczyłam na to, że nowy rok będzie już spokojny, że teraz już wszystko będzie dobrze, zaczęłam nawet się szykować do ponownej ciąży... A tu takie wieści... Jestem słaba, wszystko okropnie przeżywam i ciężko mi z tym... Też się zastanawiam, czy robić HPV, czy ta wiedza coś da. Ale zobaczę co mi po kolpo powie lekarka. Dzisiaj już jestem spokojniejsza ciut, ale wstałam z ciężkim sercem... Tak mnie wzięło na rozmyślania - człowiek ma jedno życie. Czy nie mógłby przeżyć go w zdrowiu, szczęściu, spokoju?...Ja rozumiem, że w pewnym wieku człowiek zaczyna chorować, ale ostatnio obserwuję, że ten "pewny wiek" zaczyna się po 30... Miłego dnia dla wszystkich, dziękuję za ciepłe przyjęcie :)
  25. Ależ stres przeżyłam czekając prawie godzinę na odbiór wyniku... Na szczęście nie jest chyba tak źle - pap III, LGSIL. Trochę się uspokoiłam, ale tylko trochę... Najgorzej, że byłam przez ostatnie dwa dni sama z córeczką i ona o wszystkim wie, bo chcąc nie chcąc słyszała rozmowy i z gabinetem i z moim mężem... Wracałyśmy do domu z wynikami, a ona płakała że się o mnie boi. Tłumaczyłam i uspokajałam, że wszystko będzie dobrze, że na szczęście to jest bardzo maleńka choroba i że szybko się uda mnie wyleczyć, ale była przerażona :( Co ze mnie za matka, że ją naraziłam na taki stres :(
×