Witajcie dziewczyny :)
Jestem w 32 tygodniu ciąży.
W poniedziałek pojechałam do szpitala ponieważ stwierdziłam, że 5-7 ruchów maluszka na dobę to mało (moja gin jest na urlopie dlatego musiałam odwiedzić szpital).
To jak zbadała mnie babka, która miała dyżur to koszmar.
Jestem bardzo odporna na ból, prawie nigdy nie biorę środków znieczulających - wystrzegam się tego. Jednak ten ból był straszny.
Pani Grabska zbadała mnie jakbym była jakąś kukiełką bez czucia. W momencie łzy stanęły mi w oczach, nie mogłam ich powstrzymać a ona kazała mi się rozluźnić. Tylko jak? To było dla mnie straszne. Wyobraźcie sobie jak to musiało boleć skoro przebijanie ciała, tatuaże były dla mnie wręcz przyjemnością, stomatolog nigdy nie podał mi znieczulenia a tu masakra. Rozpłakałam się jak dziecko!
Nigdy więcej nie chcę jej spotkać, a w szpitalu na Mickiewicza moja noga więcej nie stanie!
Myślę żeby rodzic na Parkitce, może tam potraktują mnie lepiej, co myślicie?