Moja mama zmarła 17 czerwca, była chora na sm. Ja wsyzłam z domu 10 lat temu jak i moja siostra gdyz nie dało sie zyc z moim ojcem. Kontorlowal nas na maksa i na nic nie pozwalał. Ja wyjechałam z agranicę a moja siostra już zalożyła swoją rodzinę.W tatmtym roku ojciec poznał kobietę i spotykał się z nią potajemnie pomimo, ze ja i siostra wiedziałyśmy o tym. Mama już gorzej się czuła, ale jeszcze chodziłą po domu za pomocą balkonika. Ojciec przebywał coraz częściej poza domem i moja mama siedziała prawie cały dzień sama w domu. W styczniu przestała chodzić. Ja wrłóciłam do domu na 2 miesiące z Anglii gdyż studiuję zaocznie i miałam egzaminy. Postanowiłyśmy z siostrą,że odda y mamę do ZOL-u gydż stwierdziłyśmy,że ojciec mając kochankę nie zaopiekuję się mamą. Niestety, ale po 2,5 miesiąca pobytu tam zmarła. My chciałyśmy dla niej dobrze, żeby była między ludżmi, miała rehabilitację, lekarza 24h na dobę a wyszło całkiem inaczej. Najgorsze jest teraz to, że ojciec obwinia nas o to,że ją tam oddałyśmy, że gdyby tam nie była to żyła by jeszcze. Jest mi bardzo ciężko po śmierci mamy i takie słowa od ojca strasznie mnie bolą bo bardzo kochałam moją mamę. Ojciec odwiedzał moją mamę razem ze swoją kohankę bo jak twierdzi mama tego chciała. Modlę się tylko o to,żeby mama mi wybaczyła za to,że ją tam oddałyśmy. :(