Luisa
Przysnęło mi się na klawiaturze... zły znak.
Przeniosę się do łóżka, ale odpowiem zanim zapomnę, że chciałam.
Nie tulę lalek, po prostu sobie stoją.
I tak żeby znów nie zabrzmieć upiornie (wcale a wcale): laleczki voodoo nie do końca działają w ten sposób jak się przyjęło to odbierać a żartowanie z voodoo to...
żartowałam :-)
Polinda
Wiem, że nie wyglądam tzn. nie sprawiam wrażenia, ale kiedy nie jestem w takim dołowym stanie jak byłam kiedy tu przyszłam to sobie radzę. W porównaniu z tym, co było kiedyś to w ogóle teraz mam ze sobą jak w raju. Jakoś się poskładałam do kupy i dalej składam - czasem wychodzi trochę krzywo...
Terapeuta mnie cudownie nie uzdrowi. Wiem, że może pomóc, ale póki i tak nie mam na to pieniędzy to nie ma o czym myśleć. Znajoma zachwalała mi cudowne rzeczy jakie z nią zrobiła jej terapeutka i jakie ma teraz pozytywne spojrzenie na świat. A ja widzę tylko to, że zachowuje się bezmyślnie i z braku zaufania do kogokolwiek zaczęła ufać wszystkim, co (oby nie) doprowadzi ją do jakiegoś nieszczęścia.
To moja wina, w dużej mierze jeśli nie w całości moja. Na to, co się ze mną działo w życiu w większości nie miałam wpływu. Ale na to, żeby pozwolić komuś mieszać w mojej głowie, komuś kto zna tylko mechanizmy ale nie ma pojęcia o prawdziwych sytuacjach... - przełamuję się, coraz bardziej staram się przełamywać, ale to ciągle nie jest dokonane.
A to od pacjenta zależy czy cokolwiek się zmieni. Dobrze udaję, przed niektórymi ludźmi latami udawałam, że nic złego się ze mną nie dzieje wymiotując i robiąc inne złe rzeczy, które robią bulimiczki. Boję się, że wpadnę w taki wzorek: "przekonaj panią doktor, że nic złego się z tobą nie dzieje" i zrobię to, ale w środku zachowam taki sam chaos jaki we mnie siedzi teraz. Nie chcę w ten sposób...
Kilka razy w życiu zdobyłam się na odwagę i powiedziałam "proszę pomóż mi", psychicznie mnie wtedy prawie już nie było, no ale wróciłam... i jestem po tym o wiele "normalniejsza"
-
Fizyk... chyba tym razem zgodzę się z nim pojechać. Nauczył się mnie opanowywać, jemu to się jakoś udaje. fajne, bo na studentów się podobno wydziera, klnie i nie ustępuje w niczym nigdy. a ja prawie jak jego studentka, wiek odpowiedni a nawet du*a nigdy przy mnie nie powiedział ani głosu nie podniósł (nie wiem czy to dobrze, czy za jakiś czas dopiero mi się objawi prawdziwy)
Jakiś domek w puszczy z dala od cywilizacji gdzie pewnie milion kleszczy, komarów i Bóg wie czego jeszcze tylko czeka na ciepły posiłek (albo nawet dwa). Nie mam pojęcia jak zniosę całościową depilację, chyba się schleję na tę okoliczność.
Spóźnione dobranoc wam :*