ja jestem w fazie dziwnej z moim facetem
jesteśmy półtora roku
wydaje mi się, że za dużo okazji ma do piwka, praktycznie kilka razy w tygodniu jest piwko z kolegami. Zaczęłam z tym walczyć.
a inaczej.. walczyć o siebie/nas..
wywalczyłam, żeby nie chodził codziennie po pracy choćby na jedno
wywalczyłam, żeby nie mieszał rodzajów alkoholu bo wariuje i jest przykry
wywalczyłam, że teraz od prawie tygodnia nie pije nic
ciekawe czy mi się uda sprawić żeby zweryfikował swój pogląd i spojrzenie.. czy alko nim rządzi, czy widzi jak często pije i że to powód do nieporozumienia. czy warte są te piwka z kolegami.. tego jak potem jest między nami, bo wiadomo, że jak wraca nawiany to miło nie jest.
boje się długiego weekendu, boję się momentu kiedy, nie wiem.. pęknie.. ? zezłości się.. yy będzie okazja?. Przecież abstynencja nie potrwa wiecznie. Nie wiem, czy kontynuować ten związek.. jeśli okaże się, że problem jest większy niż myślałam... czy marnować sobie życie z kimś kto nie umie się zdystansować do alko. Na cóż miłość i wsparcie, jak życie pokazuje, że w konfrontacji z alko, jest G.. warte...