

naczelny ministrant
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez naczelny ministrant
-
a mi z plotami i głupimi chichotami. i paplaniem o chłopach- ale w sensie jaki ma fajny tyłek, jak to poderwać i jak się przed nim płaszczyć:O ja wolę rzeczowo, na ciekawy tematy gadać. a jak o chłopach to narzekać:P
-
ja też lubię facetów. ale ja zawsze ich miałam mało w otoczeniu. w rodzinie same baby, w podstawówce klasa feministyczna, w liceum- 2 chłopaków i to takich:O na studiach-1. w pracy- nie wiecej niż 2:O A ploteczki i inne głupoty też mnie nie pociągają. W ogóle nie znoszę słowa"przyjaciółka". ono ma dla mnie pusty wydźwięk. jak już to tylko "przyjaciel"
-
to też jest ważne. ale ja mam np. bardzo dobrą koleżankę. ze studiów właśnie. zawsze mogłam na nią liczyć. ja jej jestem też bardzo oddana- bo swego czasu nawet pokłóciłam się przez nią z rzeszą znajomych. ale są rzeczy i sprawy w moim życiu, do których ona nie ma wstępu. i mieć go nie będzie. przyjaźń to trudne pojęcie. każdy podchodzi do niego po swojemu. ja prawdziwego przyjaciela chyba nie ma:(
-
no ja mam to samo. kiedyś znajomych wielu- teraz ostały mi się dwie bliskie koleżanki z którymi lubię spędzać czas- jedna ze studiów druga z lo. z ta drugą to się nawet polepszyło jak się święty pojawił. mam też sporo bliskich kuzynek i siostrę. ale jak się zastanowic- nie ma w moim życiu osoby, której jestem w stanie powiedzieć dosłownie o wszystkim. przed każdym mam jakieś tajemnice, nie o wszystkim chce mi się gadać. a z przyjacielem chyba się powinno, nie?
-
maso maślane mi wyszło. ale wiecie o co chodzi.
-
A ja się ostatnio zastanawiałam nad przyjaciółmi. i czy ja wiem czy kogoś mogę nazwać takim prawdziwym przyjacielem?? nie wiem, czy ja jestem jakaś dziwna czy też ludzie zbyt szastają pojęciem "przyjaciela". Mam kilka dobrych koleżanek. ale nie wiem czy przyjaciółek.
-
fakt. kiedyś robiłam zakupy za 2 stówy i było co jeść. a teraz? guzik w lodówce:O ale się kobita szybko zreflektowała:O jutro zaczyna się szkoła a ta ma dylemat:O http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5342900
-
możliwe. bo ja też niejadam a święty z wielkim trudem wciąga samo masło z kanapki:O to nie jest najgorzej. moze w ogóle ma taki okres. siostrzenica moja też tak teraz ma. do tej pory wciągała jak odkurzacz a teraz nie chce i już
-
a kto nie ma dzisiaj kryzysu z kasą?? My żyjemy z pensji męża- i to marnej w sumie:(opłacam wszystkie rachunki i jak patrzę na to co zostało to płakać mi się chce
-
nie no- raz od czasu to owszem. ja bym na twoim miejscu serwowała ten makaron i dokładała. raz paprykę, raz kukurydzę, groszek, ser,. później można sos spagetiowy i do niego ryż albo ziemniak. i tak powoli moze uda ci się rozszerzyć jego dietę
-
mój f. ma takie spodenki które dostal jak miał 4 miesiące:D i włazi w nie do teraz. wtedy miałł je prawie do kostek- teraz za pośladki.a le dupa taka chuda że wchodzą na luzie:D
-
powiedz że pusciłaś gołębia z kartką-żeby było bardziej odświętnie:D
-
jak zapatrzona we wnusię to łyknie;)
-
to caly czas próbuj ale nie męcz go. tylko słodycze i słodkie napoje wyklucz absolutnie
-
to zadzwoń i wyznaj prawdę. że w natłoku różnych wydarzeń kartka Ci umknęła
-
to Ty się wyłamiesz pierwsza:D a poważnie to zwal winę na chłopa. zadzwoń i powiedz "przepraszam za brak kartki ale ten jełop nie dotarł na pocztę". zawsze tak robię. synkowi wybaczy
-
bo chyba wszystkie dzieci trawią naleśniory co?
-
albo do tego spagetjego dorzucaj mu co rusz coś nowego. albo naleśniki na sto sposobów
-
ja byłam f. odśpiewać kołysankę bo błagał:) Pułku- teściowa Cię wkurwiła jak byla gosciem wiec masz prawo nie wysyłąć kartek;)
-
też się przez chwilę dałam zwieść:)
-
Franko też potrafi całymi dniami nic nie jeść. też mnie cholera czasem trafia. ale cóż. póki ma siłę chodzić nic z tym nie zrobię. A próbowałaś go zachęcać kolorowymi, kształtnymi daniami, wspólnym gotowaniem i takimi tam?wiesz- ośmiornica z parówki, kluski w kształcie jakimkowiek, omlety z rysunkami z keczupu
-
pewnie nie. fajny taki dom. chociaż ja bym się bałą w dom wbijać. mieszkania w porządku nie jestem w stanie utrzymać w porządku a co dopiero większy metraż i ogród. to nie dla mnie chyba. i ogrzewanie też by mnie przeroslo. nie z moimi funduszami
-
ja w połowie zimy mam depresję z powodu braku światła
-
nie- masterszef na tvn-ie:D
-
ja mam taki plus że f. lubi warzywa. tyle że jak zje ogórka to już nic potem nie tknie. i czasem mu zamieniam ten makaron na porcję warzyw. Ale powiem Tobie, ze morfo ma w zasadzie do rzeczy. więc może i Funikowi po prostu więcej nie potrzeaba:)