dynia - cukinia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez dynia - cukinia
-
za godzinę jadę po niego, ale już boję się co to będzie jutro rano :(
-
trzeci dzień przedszkolaka zaczął się histerią w domu, że nie chce iść. W przedszkolu dużo dzieci płaczących, więc jak wychodziłam z sali to widziałam że też wpadł w ryk. No nie jest to najłatwiejsze dla mnie a co dopiero dla niego. Mam tylko nadzieję, że szybko się uspokoił i zaczął się bawić. Tak więc pierwsze koty za płoty. Oby było już tylko lepiej.
-
nie, no chiałam słuchać, tylko że do uzupełnienia doszłam 3 dni po upieczeniu ciasta więc sama rozumiesz... trochę za późno. Ale ciasto ma potencjał, to trzeba przyznać :)
-
lecę malować paznokcie i spać, teraz śpię pół godz. krócej bo wybrać się tak rano z dzieciem to nie lada sztuka.
-
a najlepsze było, że dzieć pierwszego dnia wrócił do domu w nie swoich majtkach mimo iz na przebranie zostawiłam 2 pary :D nawet się nie dziwię nauczycielkom, przy tym zamieszaniu, to cieszyły się pewno że w ogóle udało im się znaleźć jakieś czyste i suche a że nie jego - to już mniej istotne :D
-
zmarnowałam w sensie że ja nie zjadłam, bo gości oczywiście poczęstowałam - zjedli pół blaszki a resztę dokończył mój tatko :) Ja jestem przygotowana na najgorsze, bo podobno kryzys przychodzi po tygodniu a przyjazd ojca dziecia na pewno tu nie pomoże. Ale jakoś dam radę, innego wyjścia nie ma. A właśnie, ojciec dziecia nie jest wpisany na listę osób odbierających małego z przedszkola. Czy muszę mówić w przedszkolu, że może się zdarzyć, że pójdzie po niego w przyszłym tyg. raz czy dwa? Teraz w sumie to i tak nie sprawdzają kto odbiera dziecko z przedszkola więc nie wiem.
-
a ja całą czekoladę straciłam do zakalca, że o jajach sztuk 4 już nie wspomnę :D
-
no jest ok w tym przedszkolu, nie wiem co będzie dalej ale byle nie było gorzej. Chyba sama jestem zaskoczona, ale to dobrze. Ojciec dziecia na bieżąco śle esemesy z zapytaniami co u przedszkolaka, jak minął dzień itd i się zapowiedział na piątek... wrrr
-
ha i też musze napisać że przepis Miniowy jest zakalcowaty, bo robiłam i ciacho marchewkowe nie wyszło. Dopiero teraz czytam, że były jakieś uzupełnienia - foch !
-
ja do ojca dziecia robiłam podchody kilka miesięcy ale i tak to wszystko wykombinowałam w ten sposób, że to on pierwszy mnie zagadał. No i ponad 10 lat temu, nie musiałam gubić majtek... co za czasy nastały ;)
-
no żeby tak trzeba było kombinować na stare lata to się w głowie nie mieści :) Majtki mam same fajne i nie mam ochoty żadnych gubić więc na razie pozostanę na etapie ukradkowym :) W każdym bądź razie, dzięki za rady, warto wiedzieć jak teraz "zagaduje się faceta" :D
-
to w końcu najpierw te majtki zgubić a potem się osunąć na ziemię tzn w jego ramiona, czy odwrotnie? ;)
-
dzięki mini, idealny sposób dla nieśmiałych wstydziochów jak ja :D
-
aj tam chusteczkę - mało wartościowa, może lepiej zgubić w okolicach jego biura torebkę? ;)
-
kilka miesięcy temu, jak dzieć był jeszcze mniej ogarnięty, prawie wszedł do jego biura przez przypadek. To był dobry moment no ale wiecie jak to jest... :)
-
on jest w moim wieku, czy jest zajęty czy zaobrączkowany nie mam pojęcia. Poziom ukradkowy trwa już ładnych kilka miesięcy i nie zapowiada się na nic więcej. Hmmm, sama się dziwie sobie, że to mnie tak "poruszyło" :) Ja nie zdobędę się na odwagę, żeby coś do niego zagadać...jakoś tak mi niezręcznie :) Ale i tak jest fajnie :D
-
odnośnie przedszkola, to częściej ja o tym wspominam i opowiadam mu jak to będzie. Dzieć jednak stanowczo zapowiedział mi już że nie będzie się bawił z dziewczynami :D Maluchy rosną a u nas żadnej nowej zaciążonej :) Której to była teraz kolej, co? Przyznawać się i to już :) A mi ostatnio wlazł do głowy i wyleźć nie chce, ba, nawet w nocy mnie męczy, taki jeden facet... Od jakiegoś czasu uśmiechamy się do siebie, mówimy coś na kształt dzień dobry czy cześć.... no i tyle. Chyba mi odbiło. Aż dzisiaj specjalnie wracałam z pracy innym autobusem, żeby mieć okazję go zobaczyć :) Czuję się jak nastolatka :)
-
heloł z wieczora, dawnom tu nie była, o pyrtusiach i takich sobie już poczytałam, jeśli ciastka jeszcze są to uskubnę sobie co nieco, bo sięnie odchudzam i mam to w d.... . Na zamianę mam działkowe pomidory, baaardzo smaczne i zdrowsze niż ciastka, ale ja i tak wolę te drugie :D Ostatnio mocy u mnie brak, roboty po uszy, dzieć zagaduje mnie na amen, ma niewidzialnego przyjaciela, który wszędzie z nami chodzi. Przedszkole coraz bliżej, już nie mogę się doczekać, dzieć pewno mniej. Na dodatek ojciec dziecia zapowiedział się na początek września, jakby to moje dziecko miało mało atrakcji przedszkolnych. Mi też przydałoby się zrobić jakieś badania ale nawet nie mam wybranego lekarza dla siebie, więc jakoś trudno mi się za to zabrać.
-
wymyta w misce z ciepłą wodą ulatniam się w objęcia Morfeusza - przynajmniej temu nie musze gotować po nocach :) Dobrej nocy i smacznego :)
-
ja też swego czasu robiłam obiady na godzinę 1 w nocy... Jedzone z ukochanym pod gwiazdami smakowały niesamowicie :) Ale niestety ukochany za mało docenił mnie i moje obiady w porze nocnej i teraz sam sobie kucharzy :)
-
no właśnie mini i polecam pociągiem, niepotrzebnie się obawiałam jak dzieć to zniesie.
-
muszelków dużo, dzieć na początku miał awersję do morza, pogoda dopisała a opalenizna już złazi... ale co się wysiedziało w słonku i wyleżało to moje :D
-
odezwę się, cobyście nie myślały że utonęłam w Bałtyku. Urlop się skończył, dzieć bardzo dobrze zniósł jazdę pociągiem, oglądał lokomotywy, hitem okazały się rozkładane krzesełka na korytarzach wagonów :) Obyło się bez rzygania na szczęście. W robocie wchłonęły mnie papiery po powrocie a na dodatek przez 2 tygodnie nie mamy ciepłej wody bo jak co roku robią sobie jakąś konserwację... wrrrr Pozostaje grzanie wody w garnkach i mycie w misce....wrrrr Ale jestem już na bieżąco i nie będę prosić o streszczenia :) Zerkam jednym okiem w pudło, a nóż widelec jakiś nowy medal wpadnie :)
-
melduję z rana z zieloną herbatą mandarynkowo coś tam - jest niezła. Dziś rano dzieć zrobił pobudkę o 7, zaglądam do chlebownika a tam chleb zaszedł pleśnią... masakra. Więc rad nie rad, ubraliśmy się i heja na piechotę do tesco, bo pobliskie sklepiki zamknięte o 7.30. Ale przynajmniej mieliśmy świeże bułki na śniadanie :) My jutro uderzamy nad Bałtyk, walizka stoi na środku pokoju i jakoś sama nie chce się spakować. Podobno ma iśc jakieś ocieplenie od poniedziałku ale jakoś nie bardzo w to wierzę. Jedziemy pociągiem, więc i tak nie dam rady tachać więcej bagaży niż jedna mała walizka. Na odparzenia to ja też mąka ziemniaczana albo grubo tormentiol.
-
moja bratowa używa dla córy tego camilia czy jakoś tak. Mówi że lepsze i najnowszej generacji. Ja tam dałam rady z bobodentem i dentinoxem a tych wynalazków jeszcze wtedy nie było.