Od jakiegoś czasu mam "problemy ze zdrowiem". Przynajmniej tak mi sie wydaje... moze zaczne od początku...
Jakiś czas temu miałam problemy z żołądkiem.. ale to juz za mną ;)
niestety od tamtej pory strasznie wyolbrzymiam każdy mój defekt zdrowotny. Boje się że zemdleje więc prawie niegdzie nie wychodze z domu ( chociaż nigdy nie zemdlałam ale często kręci mi sie w głowie ostatnio ), boli mnie głowa, bolą mnie ręce i nogi tak jakby od środka, mam "często" takie coś ze ręka albo cokolwiek innego porusza mi sie mimowolnie ( ale tak że raz mi drgnie palec np i koniec ) , do tego mnie mdli, mam lekkie nogi i odczuwam taki wewnętrzny niepokój lub podekscytowanie (chyba tak można określić ten stan ), ciągle wynajduje sobie jakies niedogodności na moim ciele. np. gulke za uchem o ktora straaasznie sie martwilam o okazala sie tylko kością. pewnie o innych dolegliwościach zapomnialam ale to te które pamietam w tym momencie. OGÓLNIE TO CIĄGLE MARTWIE SIE O SWOJE ZDROWIE ŻE TO COŚ POWAŻNEGO. wszyscy mówią mi ze to psychogenne, ze stresu bo wyniki krwi, moczu i takie podstawowe mam dobre. bede chodzic z tym do psychologa... ale mozne ktos z was mial podobnie? jak sobie radzic z tym strachem o zdrowie ? najchętniej chodziłabym tylko po lekarzach ale tak nie mozna przeciez bo zwariuje ;/ mam prawie 16 lat dopiero ;( ;( moze to nerwica?