moka74
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez moka74
-
Na L4 jestem od czwartku do 10.06.2012 r., a potem muszę wrócić do pracy, jeżeli wszystko będzie dobrze, przynajmniej na 2, 3 miesiące, a potem mam nadzieję że zwolnienie do końca i jeszcze dłużej:). A stresy wynikają stąd, że ponoszę dość dużą odpowiedzialność za pracę. Chyba też tak dlatego potoczyło się moje życie i problemy z zajściem w ciąże.
-
Mówiłam, że forum pomaga !:) Igrek - to dobrze, ze nic Cię nie boli, to dobry znak. Ja przed chwilą zdenerwowałam się telefonem z pracy. Co za życie, mam dość.
-
Jeszcze jedno w kartotece nic nie sprawdzali, nawet nie musiałam pokazywać tej zielonej karty.
-
Rudzia- Pokazałam w recepcji tylko opakowanie lutnusa i powiedziałam, że mnie skierowano po drugie nieodpłatne opakowanie (nic więcej ode mnie nie chcieli). Pani poprosiła mnie o imię i nazwisko, nie pamiętam czy pytała się też o nazwisko lekarza. Coś tam sobie pisała, ja nic nie podpisywałam, potem dostałam ankietę do wypełnienia, którą miałam przynieść przy następnej wizycie, ale jej zapomniałam jej wziąć i dalej mam ją w domu. Sprawdzałam cenę, jedno opakowanie kosztuje faktycznie 220 zł.
-
Rudzia - mnie też to zaciekawiło:), dlatego poszłam najpierw do zabiegowego. Ale dali w recepcji razem z ankietą do wypełnienia.
-
Rudzia, przepraszam dzwoniła koleżanka i zapomniałam napisać o najważniejszym. Drugie opakowanie dali mi w novum, w recepcji, jak pokazałam zakup jednego opakowania w ich aptece.
-
Rudzia, Igrek - mi lutinusa zaproponowali w novum po punkcji i w dniu transferu (ale już wtedy miałam kupiony). Mają go jako zamiennik wypisany w tych kartkach, zamiast luteiny, w których opisane jest dawkowanie leków. Pytałam się na czym ta lepszość polega, lekarz powiedział mi, że w zasadzie jest taki sam, ale lepszy, bo nie trzeba go tyle tabletek brać ile luteiny, i coś tam jeszcze, ale co nie pamiętam. Zdecydowałam się, bo nie wiedziałam ile kosztuje luteina, a skoro wydałam taką kasę to te 220 jeszcze wydam.
-
Igrek - lutinus to to samo co luteina, zamiennik luteiny, podobno lepszy (jak mi powiedzieli w novum), ale bierze się tego mniej, bo 3 tabletki dziennie, tylko dopochwowo, zamiast 10 tabletek luteiny. W jednym opakowaniu jest 21 tabletek, kosztuje faktycznie drogo bo 220 zł., ale jak się kupi jedno opakowanie, to dają drugie gratis, więc za 220 zł jest 42 tabletek. Jest jeszcze w zestawie taki aplikator, który faktycznie bardzo pomaga w aplikowaniu tabletek, tabletki wchodzą dość głęboko.
-
A propos badania sikańców kota, to przypomniała mi się mina laborantki jak przyszłam po wyniki badań, bo nie uprzedziłam jej że chodzi o sierściucha :)
-
Igrek - to w takim razie kolejny dzień nieznośnego czekania. Bafiorek - nie mam pojęcia jak to jest z laboratoraimi, ale pewnie tak jest jak mówisz. Zawsze ktoś przy czymś badania te wykonywał. Potrzebę z korzystania usług laboratorium na własne życzenie miałam tylko raz - jak badałam mocz kota:). Dziś przeliczyłam leki i okazało się, że lekarz przepisał mi za mało lutinusa. Dzwoniłam do Pani z archiwum, bo na konsultacji dziś jest jedna osoba i dużo chętnych, przeprosiła mnie i mają mi wysłać receptę pocztą...
-
Nie wiem skąd się wziął ten mój drugi wpis. Rudzia, Bafiorek - też trzymam za Was kciuki, oby się udało. Mi też mówili, że betę mam robić w 14 dniu, ale nie wiem jak to będzie u mnie z laboratoriami w sobotę, nie wiem czy nie będę musiała czekać do poniedziałku, tylko co wtedy z przyjmowaniem leków. Albo zrobię w piątek, tylko czy warto robić 13 dnia w piątek - nie wiem czy się odważę.
-
Bafiorek - dziękuję, znowu spanikowałam, masz rację, te objawy to powrót brzucha do normy po punkcji i trawienie, bo przed chwilą wróciłam z toalety i jest już zdecydowanie lepiej. Wczoraj zamówiłam 5 testów ciążowych i też zamierzam próbować, choć wiem, że nie ma prawa wyjść. Kupiłabym jeszcze więcej, ale M. racjonalnie prawił zaglądając przez ramię, po co mi tyle testów skoro wiem, że nie wyjdzie. Ale ja i tak dokupię:) Trzymam za Ciebie kciuki i no za dzieciaczki. Chyba nic tak nie dodaje skrzydeł jak każda dziewczyna której się udaje.
-
Bafiorek - dziękuję, znowu spanikowałam, masz rację, te objawy to powrót brzucha do normy po punkcji i trawienie, bo przed chwilą wróciłam z toalety i jest już zdecydowanie lepiej. Wczoraj zamówiłam 5 testów ciążowych i też zamierzam próbować, choć wiem, że nie ma prawa wyjść. Kupiłabym jeszcze więcej, ale M. racjonalnie prawił zaglądając przez ramię, po co mi tyle testów skoro wiem, że nie wyjdzie. Ale ja i tak dokupię:) Trzymam za Ciebie kciuki i no za dzieciaczki. Chyba nic tak nie dodaje skrzydeł jak każda dziewczyna której się udaje.
-
Lulka70 jak bardzo zazdroszczę tego braku czasu. Jestem już 3 dzień po transferze 2 dzieciaczków i czekam i czekam, a to jest nieznośne. Też przy stymulacji dostawałam dawki bardzo wysokie, a cena leków była jeszcze wyższa. Z tym, że ja nie poddawałam się stymulacji, pęcherzyki nie bardzo chciały rosnąć, aż tu okazało się, że aż 6 komórek się zapłodniło. Może mi uda się tak jak Tobie chociaż przy drugim razie. W końcu mam bardzo podobnie do Ciebie. Dziś coś brzuch mi wzdęło, jakby mnie ktoś napompował od środka, to są normalne objawy, czy coś się dzieje złego?
-
Z dziećmi oczywiście:)
-
Igrek, będzie dobrze, bo dobrze być musi, będziemy mieć dzieci, no i może nawet czasem będziemy się mijać w Sandomierzu:)
-
Witam Cię ciepło Kasian. U tej psycholog nie byłam, ale na pewno któraś z dziewczyn była i podpowie, a wizyta na pewno nie zaszkodzi. Też jestem tutaj od niedawna, a dziewczyny naprawdę pomagają. Jak pisałam wcześniej nikt nie zrozumie tego co przechodzimy, kiedy nie musiał stanąć z tym problemem sam na sam. Każda z nas ma koło siebie pary które nie mogą mieć dzieci, zawsze im współczułam, a w dyskusjach zawsze stawałam po stronie invitro, niezależnie kto był wśród rozmówców. Jednak dopiero teraz kiedy sama mam problem wiem co czuły. Wiem, że życie toczy się dalej, że to nie koniec świata. Kiedyś zadawałam sobie pytanie dlaczego??????????? Teraz już nie zadaję takich pytań, staram się walczyć o każdy następny krok, o każdy mały sukces, przecież nie ja jedna, a ilu się udało:) Nam też się uda, zobaczysz, bo jak nie to komu?:)
-
Jestem z podkarpacia, jest trochę drogi do przejechania, ale przecież zawsze mogłoby być i dalej i gorzej. Na razie cieszę się ostrożnie, bo bardzo się boję rozczarowania. Dobrze że aż cztery zimują, bo rokowania nie były dobre, a tak to zawsze jest nadzieja. Tak sobie myślę, że może criotransfery się udają w przeciwieństwie do transferów, bo organizm jest mniej wymęczony stymulacją. Rudzia - a Ty z tej części Polski, bo z tego co pamiętam to chyba północ?
-
Witajcie kochane. Dziękuję Wam za trzymanie kciuków i wsparcie, przydały się i to jak bardzo. Jestem po transferze, dwa maluchy przetransferowane, cztery na zimowisku, jeden z siódemki niestety nie przetrwał:(. Ale widocznie tak musiało być, oby ostał się chociaż jeden. Jeszcze aż 13 dni czekania... Mam nadzieję, że wczoraj nie przeholowałam - 250 km samochodem z przerwą na odpoczynek u mamy. Jajniki bolały mnie bardzo, ale dałam radę bez no-spy. Dziś już jest dobrze, prawie ich nie czuję. Przed tym wszystkim nie zdawałam sobie sprawy ile to niepewności, emocji, oczekiwania na nieodgadnione i to, żeby się nie załamać, że to jeszcze nie koniec świata.
-
Igrek - jestem z podkarpacia - 300 km od Warszawy, mam trochę z tego powodu pod górę, ale czego się nie robi, pojechałabym i do Szczecina. Trochę się uspokoiłam zapłodnieniem, ale już zaczynam myśleć co juto, czy się dobrze podzielą, czy się do mnie przyczepią i co potem najgorsze, co z genetyką, ale to potem, po kolei, najpierw transfer. U Ciebie bóle przeszły?
-
Igrek - jutro specjalnie o to się zapytam, FSH miałam w normie. Na razie cieszę się z drobnych kroczków - 7 z 8 komórek zapłodnionych, jedna odpada. Jutro mam transfer, a reszta na zimowisko. Leal Price-Charlston - nic nie jest stracone, tu w Novum są naprawdę cudotwórcy, a co najważniejsze kiedy wydaje się że już nic nie ma, zawsze coś wymyślą. Jedynym problemem są pieniądze, badania, leki, wizyty nie należą do tanich.
-
Igrek-jest bardzo niskie, jak niskie, tego nie wiem, bo gdzieś to zapisałam i zaginęło. Potem już się nie dopytywałam. Wtedy był to dla mnie szok, bo wydawało mi się, że jestem zdrowa, a niepłodność miała istnieć po stronie M, a poza tym nie chciałam wiedzieć. Dawki przy stymulacji miałam olbrzymie, wg. doktora L - kryminalne. Teraz po upływie dwóch tygodni inaczej na to patrzę i zapewne przy następnej wizycie się dowiem.
-
Zamiast mena27 miało być Monka26 :) przepraszam. Monka raz jeszcze nie przejmuj się taką ilością i wielkością pęcherzyków. Ja na ostatniej wizycie przed punkcją miałam 1 dobry, 3 byle jakie - nie chciały rosnąć, a dawki dostawałam potrójne, o reszcie (4) doktor powiedział tylko tyle że są. A tu po punkcji 9 komórek z tego 8 dojrzałych! A teraz chyba zniosę kolejne jajo w oczekiwaniu na telefon.
-
Malwi i Magi dziękuję. Mam nadzieję, że u mnie tak będzie jak u Was i doczekam się nie tylko kota, którego nota bene uwielbiam.
-
Janko i Julcia - jednak się udało, teraz czekam na telefon ile się komórek zapłodniło z nadzieją że się uda. Ostatnio tak patrzyłam tak na telefon jak byłam nastolatką, z tym że były to zupełnie inne powody:)