Daria;)
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Daria;)
-
No to ja, przeniosłam nasz klubik, żeby na ogólnym się tak nie czepiali. Wpisałam duzymi żeby nam było łatwiej znaleźć nasz topik:)
-
Witajcie:) Dziewczyny bardzo Was przepraszam, że się nie odzywałam, znowu nie miałam internetu. Zmieniłam komputer na nowy, ale i tutaj pojawiły się problemy z kartę sieciową, złożyłam reklamacje i czekałam na nowy, wczoraj go odebrałam i wieczorem mąż poinstalował wszystko. Wiem, że to brzmi jam jakaś wymówka, ale to prawda. MAm nadzieję, ędę że teraz będzie mi już wszystko sprawnie chodziło bo od października zaczynam szkołe i będę miała prawie codziennie zajęcia przez internet. Co tam u Was??? Vic jak synek? co się stało? Potelka jak się czujesz przed wielkim dniem? Od dwóch tygodni opiekuję się prawie rocznym chłopczykiem, miałam się opiekować innym dzieckiem, ale tam jednak babcia została opiekunką. Ten "mój" nowy chłopczyk w październiku skończy roczek i jest prawdziwym aniołkiem. Opiekuję się nim 3-4 razy w tygodniu bo jego mama pracuje tylko kilka razy w tygodniu. Rano (ok.7) idę po niego i potem do 15 jest u mnie, potem odprowadzam go do domu. Na szczęście chłopczyk mieszka dosłownie 500m, dwie ulice dalej i mój Mati jakoś dochodzi na nogach tam i do domu, bo Patryk jedzie w wózku, ale spacery na razie odpadają i tak ciężko dojść z moim małym, który staje, siada, bez przerwy się zatrzymuje itd. Kilka razy już go niosłam prowadząc drugiego w wózku. Zastanawiałam się czy nie kupić jakiegoś taniego wózka dla bliźniąt, ale to chyba bez sensu bo mój Mati będzie chodził coraz bardziej wytrwale, ale zobaczę jeszcze. OPieka nad dwójką dzieci jest zdecydowanie bardziej wyczerpująca, Mateuszek jest zazdrosny i na razie nie chce się bawić z Patryczkiem więc bawią się ze mną obok siebie różnymi zabawkami, ale dla mnie taka zabawa z dwójką jest trudna bo bez przerwy zabierają sobie zabawki itp. Dobrze bo Patryk śpi jak zapisał 3 godzinki to wtedy zajmuję się tylko Matim, bo on już nie spi w dzień. Najgorzej jest rano wstawać i szykować siebie i dziecko i wychodzić, czasami wstaję w nocy po3-4 razy i rano o 6 marzę o tym żeby jeszcze się przespać a nie wstawać, ale jak mam iść po Patryka to muszę i koniec. Pocieszam się cały czas tym, że z każdym miesiącem mój synek będzie coraz starszy i lepszy do "współpracy". Ale ogólnie jestem bardzo zadowolona, bo to na razie chyba jedyna praca którą mogę bezproblemowo pogodzić z opieką nad synkiem, pensja nie jest oszałamiająca, bo ok.1000zł, ale praca też nie jest codziennie, a dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą.
-
Ja właśnie nie wiem od kiedy to ma ruszyć, z tego co wiem to obecnie trwają prace wykończeniowe w środku. Oni wcześniej mieli tam dom i bardzo go rozbudowali i teraz to jest ogromny budynek, nie byłam w środku, ale pewnie wygląda ciekawie. Nie chcę się tak nastawiać już na 100% że będę tam pracować bo dopóki nie podpiszę umowy to nic nie jest pewne, ale mam nadzieję że wszystko wypali. Miejsce też jest ok, bo to centrum będzie jakieś 4km ode mnie, komunikacja miejska działa na tym odcinku prężnie, praktycznie co 10min mam autobusy i busiki w tamtą stronę i z powrotem. Co do opieki nad dzieckiem to mój mąż pracuje teraz na późniejszą godzinę, zawsze zaczyna o 14 i pracuje do 22, albo dłużej więc opiekunka byłaby potrzebna na 2 godzinki dziennie tylko, w tym czasie kiedy mnie by jeszcze nie było a on już musiałby wyjść do pracy. On wychodzi ok.13, a ja wracałabym ok. 16 no to na trzy godzinki trzeba by było zatrudnić kogoś do pomocy, to akurat pora spacerku synka, więc nie byłoby wielkiego stresu bo on w wózku czuje się jak ryba w wodzie i na spacerkach jest bardzo grzeczny, uwielbia place zabaw i chyba wszystko mu jedno kto z nim spaceruje, bo w domu jak jest mąż to mały i tak do wszystkiego mnie woła a na spacerze jak jest z nim to nawet nie patrzy czy ja jestem czy nie, albo jak teściowa go gdzieś zabierze to też zapomina o nas, ale w domu sam z nią nie chce zostawać. Zobaczymy jak to się poukłada:) Potelka a który masz tydzień ciąży? Chyba niedługo będziesz się pakowała do szpitala już:)
-
Hej:) wczoraj mialam nieoczekiwaną wizyte koleżanki z licencjatu, której ciocia otwiera niedługo prywatne centrum rehabilitacyjne i ta koleżanka będzie tam kimś w roli kierownika. Ale do sedna, przyszła do mnie i zaproponowala mi prace! Powiedzialam że się zastanowię, mam jej dać znać za kilka dni tak do tygodnia. Nie spodziewałam się tego, nie wiem co robić. Z jednej strony super by było iść do normalnej pracy, ale nie wiem czy podołałabym fizycznie. Czeka mnie ostatni rok studiów, pisanie pracy, synek nadal budzi się w nocy. Finansowo wychodzi podobnie, bo teraz mam stypendium, no i dosżłoby mi za opiekę nam dzieckiem, bo mam pilnować, a w pracy zarobiłabym chyba jednak mniej i jeszcze musiałabym wynająć kogoś do synka do opieki. Ale z drugiej strony wreszcie coś by się u mnie ruszyło i mogłabym się jakoś rozwijać. Poza tym to byłby tylko jeden ciężki rok, a potem po studiach, maly poszedłby do przedszkola i po problemie z opieką, a praca zapowiada się na ciekawą i raczej stałą. Tylko musiałabym się doszkolić z fizjoterapii i rehabilitacji ruchowej, na pewno musiałabym zrobić mgr nowego i pewnie potem jeszcze jakieś podyplomówki plus co jakiś czas kursy jakieś, ale uczyć się lubię więc to nawet ciekawie by było:) Ciągle myślę o tej pracy, nie mogę się na niczym skupić. Najpierw byłabym takim bardziej opiekunem, czymś w roli pani wychowawczyni dla najmłodszych dzieci, a potem pracowałabym też jako rehabilitantka. Chyba się zdecyduję, muszę tylko jeszcze porozmawiać z mężem, omówić wszystkie za i przeciw, podzielić obowiązki i opracować plan opieki nad małym. Ale się rozpisałam znowu... ale jestem taka nakręcona że najchętniej to już dzisiaj bym tam pobiegła do tej pracy:)
-
Witajcie Dziewczyny:) Przepraszam bardzo że tak długo się nie odzywałam ale miałam problemy najpierw z internetem a potem z komputerem, naprawialiśmy go, ale bez skutku, w końcu kupiliśmy nowy no i w końcu mam i jedno i drugie:):):) Zaraz zabieram się za czytanie Waszych wpisów, mam nadzieje że się nie wkurzyłyście na mnie, ani nie pomyślałyście że zwiałam:) U nas wszystko ok, synek coraz lepiej śpi w nocy i coraz więcej mówi z czego się bardzo cieszę, nie są to zdania, ani nawet nie zlepki wyrazów, ale używa coraz więcej słówek i powtarza po nas. Osatanio dużo czasu spędzałam na robieniu przetworów i na zbieraniu owoców (morele, wczesniej wiśnie, teraz śliwki). Byliśmy na trzy dni u rodzinki na śląsku a tak poza tym to nic szczególnego się nie działo. A zapomniałam, byliśmy na dwóch weselach, było świetnie, naprawdę takie wyjście bez dziecka pozwala się zrelaksować i naładować akumulatory:) Od września będę prawdopodobnie miała "do bawienia" synka znajomej, bo nie dostał się do przedszkola i szukają niani, jeśli nic się nie zmieni to będę miała dwójkę dzieciaków:) Ale teraz też przez trzy tygodnie pilnowałam córki koleżanki (3latka) i było ok, a nawet miałam więcej czasu takiego dla siebie, bo dzieci ładnie się razem bawiły, no ale to była dziewczynka, bardzo opiekuńcza, kóra traktowała mojego synka troche jak lalke do karmienia i do zabawiania:) Tamten chłopczyk ma ok.2,5 roku więc jest równy rok starszy od mojego, już ładnie mówi i ogólnie jest bardzo sympatyczny, więc myśle że będzie dobrze. Już niedługo koniec wakacji, prawie dwa miesiące minęły, a pracy mgr nie ruszyłam wcale, a miałam w wakacje napisać chociaż odrobinke. Jestem bardzo ciekawa co tam u Was, jak mały pójdzie spać to sobie poczytam poprzednie stronki:) Pozdrawiam:)
-
Na marginesie rachunki w 90% on załatwia, tak samo zakupy. Pisząć na myśli że muszę iść na zakupy miałam na myśli pójście do osiedlowego sklepiku po bułki, albo pójście do dziecięcego po ubranka albo jakąś zabawke, zakupy w większych sklepach robi zawsze tak mniej więcej raz w tygodniu mój mąż, piszę mu liste i on kupuje, oczywiście dzwoni do mnie co 10 minut i pyta się czy takie, albo pyta co kupić jak czegoś nie ma, ale ja nigdy w życiu nie szłam z siatkami z zakupami jak nie raz widzę inne kobiety które chodzą jak wielbłądy.
-
Hej:) Ja wczoraj cały dzień byłam poza domem właściwie, musiałam kilka spraw załatwić, zrobić zakupy, pojść do fryzjerki itd. Spotkałam się z koleżanką i jej synkiem i załatwiałyśmy różne rzeczy na zmianę a druga zostawała z dziećmi. Nie wiem co to będzie jak ona się wyprowadzi, będę musiała wszędzie chodzić z dzieckiem, już to przerabiałam więc wiem że wszędzie się da pójść z małym, ale najgorzej jest iść z dzieckiem do fryzjera i do ginekologa, ale jak trzeba to też się da. Co tam u Was? Jakie plany, co na obiadek? Ja znowu zrobie leczo, bo ostatnio jak robiłam to mi dobre wyszło, a produkty potrzebne mam więc nie ma problemu. BYłam dzisiaj już na mini zakupach z synkiem bo dzisiaj wyjątkowo wstaliśmy ok 7, ostatnio już odwykłam od takiego wstawania bo od jakiegoś czasu synek śpi do 8, a czasami nawet do 9. W nocy nadal budzi się 2-3 razy (np jak usypia o 22 to budzi się potem ok.1, ok 4 i ok 6-7). Ale tak szczerze mówiąc to uż tak się przyzwyczaiłam do tego nosnego wstawania że już mi ono tak nie przeszkadza. Wolę już wstawać w nocy i potem pospać rano do 8, niż żeby synek spał całą noc ale wstawał o 5 bladym świtem, a wiem że niektóre dzieci tak robią. Wiadomo najlepiej byłoby gdyby spał np od 20 do 8 rano, ale pogodziłam się już z tym że nasz synek nie będzie tak spał. Vic jak tam Twoj Mateuszek? POtelka jak wyniki? odebrałaś już?
-
Potelka zgadzam się z Tobą całkowicie, że jak się ma więcej czasu to się szuka dziury w całym:)
-
Potelka dzięki za wsparcie:) Ale wiesz mi już nie chodzi o zmęczenie fizyczne bo z tym sobie radzę, chodzi mi o jakieś wsparcie emocjonalne, o rady, rozmowe itd. Jak mówie mamie że mogłaby wyjść casami z wnuczkiem na spacer to ona odpowiada mi pytaniem czy druga babcia z nim wychodzi i jak mówie że nie to mówi że skoro tamta nie wychodzi to czemu ona ma wychodzić, więc skoro ona tak do tego podchodzi i jak ma wychodzić z musu to już lepiej żeby nie wychodziła. Ja nie będę nikogo prosić o spacer czy godzinke zabawy, tylko przykro mi jest bo jak widzę inne babcie, mamy moich koleżanek które aż się palą do tego żeby "porwać" wnusia to robi mi się smutno. Mąż zostaje dłużej w pracy żeby nam nie brakowało potem pieniędzy, ale złości mnie to że cały dom, dziecko, gotowanie, wszystko jest na mojej głowie i raczej tak będzie. On pracuje praktycznie od rana do 18, czasami do 20, jak wraca zje obiad i albo dziecko już śpi, albo zdąży się z nim godzinkę pobawić i mały usypia, najczęściej jest już po kąpieli więc tata nie ma się w czym wykazać jeśli chodzi o opikę nad synkiem. Masz rację że jak kobieta ma więcej na głowie to lepiej się organizuje. Sama wcześniej pracowałam w szkole, studiowałam wtedy na dwóch kierunkach i mialam czas na imprezy czy jakieś wypady ze znajomymi. Ale zupełnie inaczej jest kiedy możesz sobie tak naprawdę odpocząć, odciąćsię od domu i swobodnie gdzieś wyjśćczy wyjechać na kilka dni a co innego kiedy masz małe dziecko. Chcesz odpocząć i nie masz kiedy, a jak masz kiedy to dziecko Ci nie pozwala bo przysłowiowo wyje za uszami. Wiem że pierwsze trzy latka życia dziecka są najtrudniejsze, ale jestem po prostu zmęczona. Wolałabym chodzić do pracy i na te 8h odpocząć psychicznie od tego ciągłego uważania czy się nie uderzy, nie przewróci, nie zachłyśnie, od tej ciąglej odpowiedzialności i stałej gotowości do pomocy, ale nie mam co zrobić z synkiem aktualnie. Bez sensu błoby rozwiązanie żebym oddała synka pod opiekę opiekunce i prawie całą pensje jej dawała, po moich obliczeniach zostałoby mi wtedy na dojazdy do pracy, śniadania i jakieś przysłowiowe waciki. To rozwiązanie jest bez sensu, tym bardziej że trudno o dobrą opiekunke, a bez sensu dziecku co chwilke zmieniać opiekuna jak coś nie spasuje. Żłobka u nas nie ma a do przedszkola przyjmują dzieci powyżej trzech lat tzn. od września w roku w którym dziecko kończy trzy latka. Więc u nas teoretycznie Mateuszek może iśćdo przedszkola kiedy skończy trzy latka w lutym to od wrzesnia na pewno pójdzie, to będzie w 2014 roku. Do państwowego przedszkola nie ma szansy się dostać bo u nas od zawsze jest problem z miejscami, podania składa się już w lutym, jednym z warunkow przyjęcia jest to że oboje rodzice muszą pracować, więc ja jestem skreślona bo przecież będę mogła podjąć pracę dopiero kiedy wyślę małego do przedszkola. Już się z tym pogodziłam że synek pojdzie do prywatnego, zresztą przy dzisiejszych wydziwnieniach w państwowym, koszty w prywatnym są nieznacznie wyższe a często przedszkola prywatne są lepsze pod wieloma względami. Masz rację że jak się siedzi w domu to razi jeden nieumyty kubeczek, lepiej jest iść do pracy i po powrocie nie zajmować się takimi pierdołami tylko skupić się na ważniejszych rzeczach. Tylko chęć pójścia do pracy nie jest niestety równoznaczna z jej podjęciem i zadowoleniem z niej, ale to już całkiem inny temat:)
-
Mam dzisiaj spadek nastroju, przed chwilką napisałam długiego posta który mi zginął. Ogólnie pisałam że czuje się samotna i że przytłacza mnie nawał obowiązków i spraw do załatwqienia
-
ja właśnie skończyłam leczo robić:) to dla nas a dla Mateuszka ugotowałam ryżanke bo znowu coś za często się załatwia, ale dzwoniłam do lekarki i ona stwierdziła po moim opisie że mały jadł ostatnio za dużo owoców a za mało tłuszczu i pewnie stąd biegunka, albo jakiś wirus, kazała go dużo poić i dawać rzeczy zapierające i obserwować, jakby wystąpiły wymioty czy gorączka to kazała się pokazać. A Wy co macie na obiadek?
-
Potelka zobaczysz później, tak za miesiąc;) MNie też nie bolało kopanie małego chociaż czasami jak mi wsadził nóźke gdzieś pod żebra to było odrobinke bolesne.
-
Hej:) ja mam się bardzo dobrze:) POprawiłam logike na 5, a drugiego nie poprawiłam, ale ta 5 mi podniosła za dwie oceny więc załapuje się na najwyższe naukowe:):):)
-
musisz się jakoś zmobilizować bo potem może być różnie:) mam nadzieję że trafi Ci się bardzo spokojne dziecko ale nie możesz być tego pewna na 100%
-
NIe pojechalabym chyba, ale nauczyciel z logiki bardzo poszedł nam na rękę. Wysłal wiadomość że osoby które chcą się poprawić na wyższą ocenę mogą robić tylko to zadanie które chcą poprawić albo nadrobić teorią jesli im źle poszła. Ja teorii nie ruszyłam wcale bo się nie wyrobiłam a z teorii jestem wyuczona na tip-top. Więc teraz wystarczy że napiszę te trzy polecenia teoretyczne i poprawię na 4:) Bez stresu z zadaniami:)
-
jade jutro na uczelnię, mam nadzieję że mu przejdzie do jutra, na pewno, a w razie czego najwyżej teściowa się nim zaopiekuje. Strasznie mi się nie chce jechać, ale już pojadę. Dobrze że upały się skończyły bo ostatni wyjazd na uczelnie to była męka. Co gotujesz? Ja małemu wlasnie tą ryżanke, a nam kotlety odmrażam, dogotuję ziemniaków i zrobię mizerię z ogórków i smietany. Zupy dla nas nie robie bo mi sie już nie chce
-
jeśli chodzi o ząbki to przedwczoraj chyba wyszla mu ostatnia trójeczka, więc ma już komplet z czego się bardzo cieszę:) zostały mu jeszcze piątki, ale one chyba póxniej wychodzą. Ale nadal budzi się w nocy, chociaż trochę rzadziej. Ma biegunke ale nie wygląda na cierpiącego, rano trochę marudził bo go chyba brzuszek bolał, a teraz bawi się ładnie, smieje się, "rozmawia" itd tylko co jakiś czas robi luźną kupkę, zrobił już chyba 5 razy. Nastawiłam mu marchwianke z ryżem, teraz dałam mu naparu z jagódek, myśle że mu pomoże. NIe wiem jak inne dzieci ale on za nic w świecie nie chce pić żadnych płynów typu gastrolit, floridral, smecta itp. Pluje nimi i aż go pociąga na wymioty, zawsze więc jak ma biegunke staram się żeby pił dużo wody, własnie ten napar z jagód suszonych i ewentualnie herbate zwykłą żeby się nie odwodnił no i oczywiście staram się mu dawać jedzenie zatrzymujące, ale nie zawsze ma ochotę jeść.
-
mój mały ma biegunke, nie wiem po czym, pewnie jakiś wirus bo nie jadł nic co mogłoby mu zaszkodzić
-
Hej POtelka;) ja się już zdążyłam rozpisać:) u nas dzisiaj w końcu fajna pogoda, ma być ok 26 stopni, więc znośnie:) jeszcze się na chwilkę wróce do porodu. O znieczuleniu mam takie zdanie że najlepiej się za bardzo nie nastawiać że na pewno skorzystam ze znieczulenia. Najlepiej założyć że urodzi się naturalnie i potem w praktyce jak najdłużej starać się wytrzymać bez znieczulenia, ale warto w razie czego mieć wszystko załatwione. MYslę że nie ma co z góry nastawiać się że muszę mieć znieczulenie bo inaczej nie urodze bo potem może się okazać że znieczulenie nie może być podane i co wtedy? można wpaść w panikę. Moja znajoma która rodzila w tym roku w lutym miała umówione znieczulenie zewnątrzoponowe i tak była nastawiona na to znieczulenie że myślała że po prostu wejdzie na porodówke i jej od razu dadzą znieczulenie. Potem okazało się że musi być przynajmniej 4-6 cm rozwarcia bo inaczej znieczulenie przestanie działać za szybko, a nie można w nieskończoność go dokładać. Niestety dziewczyna się poddała, po 8 godzinach miala zaledwie 3cm rozwarcia i kazała mężowi "załatwić" u lekarza cc bo twierdziła że zaraz umrze z bólu, a miała dopiero początek porodu. W efekcie miała cc tzw. na żądanie, cięcia też się panicznie bała, w ogole teraz jak z nią kiedyś rozmawiałam to stwierdziła że jej poród to była porażka, że to był najgorszy dzień w jej życiu, a przecież nie powinno tak być:(
-
zajrzałam na chwilkę przed wyłączeniem komputera. Potelka urodziłam trzy tygodnie wcześniej, czyli teoretycznie w normie. Synek miał 60cm i ważył 4,200kg Dobrze że nie urodziłam w terminie bo miałby ok.5kg i musiałabym mieć cc, a tego nie chciaLAM. Dobra LECĘ, PAPA
-
ja zmykam, bo zaczynamy się z mółodym szykować na wyprawe:) musimy się wykąpać jeszcze bo już jesteśmy upoceni od upału, potem muszę mu zapakować torbę z jedzeniem, wyszkować jego i siebie i wychodzimy:) do jutra;) miłego popołudnia i wieczorku życzę:) papa
-
mi wody odeszły nad ranem, nie pojechalismy tak od razu, jeszcze się umyłam pod prysznicem, zjadłam śniadanie (bo się bałam że tam mi już nie pozwolą zjeść), sprawdziłam torbę tak mniej więcej, spakowałam podręczną torebke, byłam bardzo spokojna, myśle że to hormony działają tak uspokajająco. Za to mój kochany mąż panikował jak głupi, ja go musiałam uspokajać, miotał się, nie myślał logicznie, nie mógł znaleźć kluczyków i w ogóle zachowywał się jak opętany, latał w kółko i bez przerwy kazał mi głęboko oddychać, teraz częśto się z tego śmiejemy. Co do skurczy to ja się tak nastawiałam że najpierw będą słabe a potem z czasem coraz silniejsze, u mnie jednak było zupełnie inaczej, Od razu były bardzo silne, dosłownie ból nie do opisania. Od razu były częste, co 1-2 min a po krótkim czasie co kilkanaście sekund. Ale mój poród był dzięki Bogu ekspresowy. Od pierwszych skurczy do pelnego rozwarcia minęło ok.1,5h, druga faza się przeciągnęła trochę bo też trwała 1,5h bo synek był duży i nie mógł się przecisnąć, to było najgorsze, bo rodziłam bez znieczulenia, ale to prawda że z czasem zapomina się o bólu bo potem chce się kolejnego dzidziusia:) U mnie poród przebiegał tak szybko prawdopodobnie dlatego że brałam tabletki na podtrzymanie i jak je odstawiłam wszystko puściło i szybko akcja się rozwinęła.
-
u nas też wisła jest może też dlatego ja nie przepadam za rzekami, woda zimna i w ogóle te prądy. Ale morze to dla mnie raj:) Bardzo bym chciała mieszkać nad morzem, albo chociaż mieć tam jakiś domek na lato, ale jak na razie to nierealne
-
ja byłam na spływie tylko dwa razy o ile mozna to nazwać spływem bo było to pływanie na rzece tanew która jest płyciusieńka, tak bardzo że w niektórych miejscach kajak stawał:) Aż wstyd o takim "spływie" pisać:) Ja zdecydowanie wole wode, słońce, plaża, morze, jezioro czy rzeka to mój żywioł. Jak byłam młdsza to potrafiłam cały dzień w wodzie przesiedzieć, uwielbiam pływać, zresztą moj mąż tak samo, wczesniej często chodziliśmy na pływalnię się pościgać, niestety nigdy nie miałam z nim szans. Widzę że nasz maluszek też jest bardzo za wodą, uwielbia się kąpać i z baseniku ogrodowego nie chce wychodzić:) Prawdę mówiąc to nie wyobrażam sobie wakacji bez wody.
-
Hej POtelka:) Vic a ile Twój MAteuszek miał jak zaczął coś więcej mówić?