Daria;)
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Daria;)
-
a co do tych kg; mam ok.172cm, przed ciążą ważyłam 58kg (nigdy się nie odchudzałam), w ciąży przytyłam 24kg - jak szłam na porodówkę ważyłam 82kg! Od razu po urodzeniu Mateuszka wazyłam 71kg (padło mi 11), potem zaraz w ciągu tak 2-3 miesięcy schodłam do 66-68 i tak mi się utrzymywało mniej więcej do końca karmienia małego (karmiłam go prawie równy roczek do końca lutego). Jak skończyłam go karmić błyskawicznie zaczełam tracić na wadze, a straciłam już nadzieję, że się zmieszczę w ciuchy sprzed ciąży (szczególnie w spodnie). Od marca (wazyłam ok. 68), schudłam do 62, ok. 6kg. Teraz właściwie zostało mi odrobinę brzucha, ale to już jest końcówka. Właściwie to jest prawie ok, też jak stoję jest dobrze, a jak się schylę to ten brzuch wisi trochę, ale chyba jak się mięśnie wyćwiczą to wrócą do dawnego stanu (przecież w ciąży się bardzo rozciągneły).
-
dziewczyny nie dajcie się sprowokować, ten koleś ma nierówno pod sufitem, nie ma nic ciekawszego do roboty tylko siedzenie na forum i ubliżanie innym, sam wypisywał jakie ma ciekawe zajęcia, a jego jedynym ciekawym zajęciem jest siedzenie na babskich forach, hahaha. Żenada, szkoda słów, olejmy tego cwela, bo naprawdę nie ma sensu wdawać się w dyskusje z kimś kto nie rozumie tego co sam pisze, uczepił się mnie że jestem kurwą, suką, darmozjadem, pasozytem i nie wiadomo kim jeszcze i mysli że jest bardzo mądry, niech sobie pisze co mu tam przyjdzie "mądrego" do głowy, ja jestem ponad tym, żal mi tylko takich ograniczonych ludzi, tyle w tym temacie:)
-
Ale fajnie że nas tyle jest:) mojemu małemu bedą wychodziły trójki teraz, już ma dziąsełka spuchnięte, mam nadzieję że będzie to znosił jakoś w miarę spokojnie, ale już się zrobił marudny, nic mu nie pasuje, cały czas jęczy i popłakuje, już nie wiem co wymyslać. NIedawno wrócilismy z dworu, o dziwo spał jakieś dwie godzinki - to u niego niezwykle rzadkie bo bardzo często nie śpi wcale już w dzień. Dla mnie to lepiej bo mogłam sobie w spokoju poplewić w warzywkach, trawy jednak nie skosiłam, bo bym go kosiarką obudziła, zostawiłam sobie na jutro:)
-
Ja miałam bóle wszystkiego i brzucha i krzyża i miednicy, ale nie jakieś takie bardzo dokuczliwe, Dziecko miałam bardzo nisko ułożone i czułam takie dziwne tarcie o kości (np łonową) tak jakby mi się kość o kość tarła - tego uczucia strasznie nie lubiłam, bywało momentami bolesne, potem dowiedziałam się że dziecko chciało się główką za wcześnie wstawiać do kanału rodnego i uciskało mi jakiś nerw bo miednica się jeszcze nie rozeszła wtedy. Tak gdzieś od ok. 5 miesiąca miałam lekkie skurcze i byłam taka głupia że myslałam że tak powinno być. Na początku 6 miesiąca macica zaczęła mi się stawiać do porodu a ja jeszcze wtedy uważałam że to skurcze treningowe (takich bzdur się naczytałam w czasopismach), jak podczas badania lekarka wpadła w panikę i krzyknęla na mnie że dlaczego nie przyszłam wczesniej (bo według niej miałam już skurcze porodowe) to ja zielona jej odparłam, ze myślalam że to tak ma być i że macica tymi skurczami przygotowuje się do porodu (3,5 miesiąca wczesniej!). Teraz wiem, że jak będę w 2 ciąży kiedyś to nawet z lekkim bólem brzucha (takim jak na okres) polecę do lekarza tak na wszelki wypadek. Bólów brzucha, krzyża, mięśni itd w ciąży jest masa, każdy inny, najlepiej iść do lekarza i sprawdzić czy czasami szyjka się nie skraca albo nie robi rozwarcie za wczesnie.
-
mama i żona zgadzam się w 100% z Twoją wypowiedzią sama pisałam wcześniej wywody na ten temat jak mnie wkurzył ten dominik z poprzedniego topiku, ja to się dopiero rozpisywałam. TEraz dosżłam do wniosku, że nie warto się wdawać w te dyskusje o wrtości pracy w domu i w ogóle o tym czy jestesmy takie czy siakie. Same wiemy jakie jestesmy, znamy swoją wartość i nikt nie ma prawa się wpieprzać w nasze życie i nasze sprawy. A rady typu: jak będziesz siedziała w domu to mąż cię zdradzi są tak debilne, że szkoda słów. Zdrada nie bierze się z tego, że ktoś pracuje czy nie (chociażbyć może w 1 na 100 przypadków to może być jakiś tam powód). POwodów zdrady są tysiące... Albo pisanie, że co wy zrobicie jak mąż odejdzie? z czego będziecie zyły? itd to jest dopiero smieszne, bo po pierwsze to, że zajmujemy się rodziną wcale nie oznacza że nie pracujemy zawodowo (o ja akurat obecnie nie pracuję), albo jak nie pracujemy zawodowo to nie znaczy że nie zarabiamy żadnych pieniędzy. Ale Ci którzy wcale nas nie znają najlepiej wiedzą, ze jestesmy pasozytami, darmozjadami i nie wiadomo kim jeszcze. Te pytania są tak głup[ie i niedorzeczne, że aż smieszne. To tak jakbym ja zapytała: _a co zrobicie Wy wspaniałe kobiety sukcesu kiedy Was szefunio zwolni? z czego będziecie żyły bo przecież nie weźmiecie od własnego męża kawalka chleba bo to chanba dla was - a co zrobicie jak urodzicie dziecko, pojdziecie z nim do pracy i połozycie go na biurku? - a w ogóle co zrobiłybyście jak zachorujecie na chorobę uniemozliwiającą Wam pracę? no bo wtedy stanienie się darmozjadami przecież - albo po co Wam taka praca z której potem dostaniecie 800zł emerytuyry? o ile w ogóle dostaniecie - czy naprawdę jesteście tacy głupi, że dzielicie ludzi na uzytecznych - pracujących i całą resztę pasozytów? W takim razie do tej drugiej grupy nie zapomnijcie doliczyć Waszych matek które się Wami opiekowały, Waszych babć i dziadków którzy już nie pracują (a czasami wymagają opieki), Wasze dzieci które sa za małe na pracę (to dopiero darmozjady) i... zapomniałabym Waszych żon i mężów którzy wychowują malutkie dzieci, a tak naprawdę mają mentalność kurwy (tak jak ja według dominika i innych jemu podobnych)!!!!!!!
-
Justynka to że się martwisz o maleństwo jest normalne, ale jak usg jest ok i wszystkie wyniki masz w miarę dobre, nie boli Cię jakoś tak bardziej brzuch to nie masz sie czym martwić, na pewno wszystko będzie dobrze:) NIektórzy twierdzą, że teraz więcej kobiet ma ciąże z komplikacjami, co druga leży na patologii itd. wcale tak nie jest, jest tak jak kiedyś, mi lekarka powiedziała ze teraz po prostu zdecydowanie więcej kobiet bada się regularnie i w ogóle dzisiejsze badania pozwalają na wykrywanie wielu nieprawidlowości które kiedyś były po prostu niezauwazone, stąd wrażenie że dzisiaj wiele kobiet ma ciąże powikłane. Faktem jest tylko to, że kobiety lepiej dbają o siebie, biorą dużo witamin (czasami za dużo), sporo odpoczywają i przez to dzieciaczki rodzą się większe niż kiedyś:)
-
Justynka a gdzie mieszkasz? Ja jak urodziłam synka to tak gdzieś jak miał dwa tygodnie zaczęlismy chodzić na spacerki, tyle że akurat w połowie marca zrobiło się ciepło i zaraz zaczęła się wiosna. Najpierw wychodzilismy na krótkie spacerki i stopniowo wydłużalismy, jak mały miał tak 4-5 misięcy to już był więcej na dworze niż w domu, teraz czasami cały dzień jest na dworze, często przychodzimy do domu tylko na chwilke żeby zmienić pieluchę albo zjeść obiad. Myslę że jak urodzisz 4 grudnia to tak po 2-3 tyg. też możesz normalnie wychodzić odpowiednio ubierając i okrywając dziecko. My nie wychodzimy tylko jak jest bardzo silny wiatr, a w zimie jak był duzy mróz albo jakaś sniezyca to zostawalismy w domu.
-
ja bardzo miło wspominam okres ciąży i mimo komplikacji czułam się w miarę dobrze do samego końca. W 6 miesiącu jak byłam u lekarki dosłownie na fotelu dostałam skurczy i odszedł mi ten cały czop sluzowy, od razu z gabinetu pojechałam do szpitala gdzie dostałam dosłownie po chwili (bez izby przyjąć zawieźli mnie na patologię) dwie kroplówki na zatrzymanie porodu, brałam też kilka leków i trzy razy dziennie mialam kroplówki. Musiałam leżeć, leżeć i leżęć przez miesiąc, potem pozwolili mi wstawać do łazienki kiedy rozwarcie zmniejszyło się do 4cm, ale szyjka była skrócona calkiem aż do porodu, haha teraz się smieję że miałam najdłuższe skurcze bo trwały ponad trzy miesiące, co prawda były usmierzane lekami, ale drobne pobolewania miałam ciągle. Do domu wyszłam jak skończył się 36 tydzień, a dwa tygodnie potem urodził się synek, wszystko skończyło się szczęśliwie. W szpitalu poznałam wspaniałe kobiety z którymi przyjaźnię się do dzisiaj. Chociaż na początku tylko płakałam, bo bałam się że synek urodzi się jako wczesniak albo że w ogóle go stracimy, to potem przyzwyczaiłam się do szpitalnek rzeczywistości. Lekarze walczyli o każdy dzień potem jak sytuacja się troszkę uspokoiła o każdy tydzień, a ja robiłam wszystko żeby jeszcze synek się nie urodził. Teraz wiem, że najwazniejsze są regularne wizyty w ciąży, badania i że jak kobieta wczuje się w swój organizm to kiedy coś będzie nie tak na pewno to zauważy (tak jak ja) a w dzisiejszych czasach lekarze potrafią dokonać wiele, tylko trzeba się przełamać i mimo tych wszystkich negatywnych opinii umieć im zaufać i stosować się do ich zaleceń. Ja jak trafiłam na patologię miałam 7cm rozwarcia, odszedł mi czop sluzowy, mialam silne skurcze i według mnie dokonali cudu, że udało im się to zatrzymać, ocami wyobraxni widziałam już koniec synka, a potem urodziłam trzy miesiące poźniej zdrowe dziecko:) Naprawdę mimo tych komplikacji bardzo lubiłam być w ciąży, mam nadzieję że jeszcze kiedyś doswiadczę tego cudu, chociaż teraz jeszcze nie planujemy drugiego dziecka. Zazdroszczę Wam troszkę, bo to naprawdę niezwykłe miesiące, już nigdy nie będzie w Waszym życiu tak magicznie:) A narodziny dziecka to dopiero magia, to najbardziej wzruszające chwile jakie mogą się wydarzyć, ja jak wspominam dzień urodzin synka to łzy wzruszenia same płyną mi po policzkach. Życzę Wam książkowych ciąż i szczęśliwych rozwiązań:):):)
-
JA teraz posprzątam, w między czasie synek zje drugie sniadanko (wczesniej jadł kaszkę a własciwie pił), a potem pojdziemy na działkę bo muszę przedziabać warzywka i skosić trawniki, mam nadzieję że mały nie będzie mi przeszkadzał, oczywiście w między czasie będziemy się bawić w piasku. Po obiedzie (mam z wczoraj kotlety z piersi i zupę ogórkową) pojdziemy na plac zabaw z moją koleżanką i jej synkiem, który jest dwa miesiące młodszy od mojego. U nas na szczęście są świetne place zabaw i nie aż tak bardzo daleko od domu. Jak był boom na budowanie orlików to budowali u nas też takie ogromne place zabaw na których dla każdego dziecka niezaleznie od wieku jest mnóstwo atrakcji, podłoże wyłożone pianką, która nie tylko świetnie amortyzuje upadki ale też jest izolacją od zimna (wiosną, jesienią). Wczesniej sytuacja u nas w mieście (sandomierz) była dużo gorsza jesli chodzi o miejsca rozrywki dla najmłodszych.
-
ja kiedyś więcej piekłam, ale jakoś tak nie miałam okazji biszkoptu piec, wpisz sobie w google przepis na biszkopt, na pewno znajdziesz:)
-
miałam to szczęście urodzić pod koniec lutego, nie wiem co to końcówka ciąży w lecie, niby w lecie byłam juz w ciąży ale jeszcze jej nie odczuwałam:) To Twoja córeczka urodziła się 22 lipca? JA mam urodziny 22 lipca:) A mój mały 26 lutego:)
-
mój mały ma 15 miesięcy:)