Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kasian82

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kasian82

  1. Witajcie dziewczynki, chciałam się pochwalić, że 30 kwietnia o godzinie 21:40 za pomocą cc przyszedł na świat mój ukochany synek. Minęło już parę dni, a ja nie mogę uwierzyć, że zostałam matką. Dziewczyny – walczcie i nie poddawajcie się przy pierwszych niepowodzeniach! Jeśli pamiętacie moją historię to wiecie, że wiele przeszłam, walczyłam 5 lat o ciążę, ale teraz, gdy patrzę na mojego synusia a on wpatruje się mi w oczy, nie potrafię powstrzymać łez. Gdybym nie szukała pomocy w chwilach zwątpienia i odpuściła – nigdy bym nie ujrzała tego spojrzenia. Z całego serca życzę Wam wszystkim takich wzruszeń i spełnienia najważniejszego w życiu pragnienia. A wracając do tematów na forum: ja jestem po leczeniu u Dubrawskiego, o czym nieraz już pisałam. Badania sporo kosztują, mnie tak ok. 5 tys. plus część musiałam powtarzać po leczeniu. On nie leczy heparyną, bo to może zrobić każdy ginekolog. Ja dostałam wlewy i szczepionki z limfocytów i pare innych drobniejszych zaleceń. I kiedyś już tu pisałam, że gdyby nie immunologia i Dubrawski to chyba nigdy nie zaszłabym w ciążę, nie mówiąc o urodzeniu dziecka. Ja do niego trafiłam po 4 nieudanych transferach i nigdy nie stwierdzonej ciąży.
  2. Aneczka - nas też skierowała Pani dr z Novum, twierdząc, że ona się w to nie wtrąca, bo dla niej to czarna magia, ale wie że niektórym pomaga. Skorzystaliśmy i okazało się, że był to strzał w 10! Fakt, że badania kosztowały ok. 5 - 6 tys. + leczenie, potem jeszcze niektóre musiałam powtarzać. Potem trafiłam do dr T i jak jej powiedziałam o wlewach i screatchingu to dostałam OPR i musiałam zrezygnować z bezpłatnego in vitro. I to jej najbardziej musiałam się tłumaczyć dlaczego poszłam do immunologa, bo ona jego wyników nie uznaje. U nas jest problem z armią męża, a po 4 transferach wyszły właśnie problemy immuno po mojej i M stronie: komórki NK i polimorfizm itp. Kiedyś trafiłam na artykuł prof. Malinowskiego i tam było świetnie opisane działanie tych komórek i jak to jest z zapłodnieniem i immunologią (chyba Diagnostyka immuno. w poronieniach nawykowych...).
  3. Aneczka_K – ja miałam i nadal mam do czynienia z dr Dubrawskim. To dziwak i szaleniec, sam się do tego przyznaje, czasem wyczuwam u niego chęć wyciągania kasy od pacjentów. I na pierwszej wizycie jeszcze nie powie wam nic o przyczynie niepowodzeń u was, tylko strzeli taki dość długi i zawiły wykład. Ja, ponieważ muszę wszystko wiedzieć co się ze mną dzieje, nawet go zrozumiałam i dla mnie miało wszystko sens, choć czytałam, że dla niektórych to czarna magia. Ale w końcu po leczeniu u niego i nam się udało zajść w ciążę i już zbliżamy się do porodu. Dla mnie nie ważne jest, że niektórzy, nawet lekarze z Novum, uważają go za szarlatana. Nam pomógł. Na tym etapie co byliśmy to nawet myślę, że bardziej niż Novum. Moim zdaniem w klinice też przydałby sie immunolog.
  4. Rudzia – dawno się nie odzywałaś, ale witaj. Przykro czyta się takie wiadomości, jak Twoja, ale cóż … tego kwiatu to pół światu. Ja do tej pory żyłam w przekonaniu, że In vitro i posiadanie zarodków wiąże trwalej niż ślub czy kredyt hipoteczny. Ale jeśli możesz to napisz jakie są możliwości wykorzystania zarodeczków, które macie? Chyba nie trzeba ich oddawać do adopcji? Kiedyś oglądałam program w telewizji o kobiecie, która też przechodziła przez In vitro i jej mąż zmarł zanim wykorzystali wszystkie zarodki. Ona ponownie potem wyszła za mąż i te zarodki wykorzystała i urodziła chyba 2 chłopców. Ale nie wiem jak wygląda sprawa w przypadku rozwodu i jak to w ogóle wygląda teraz? Wydaje mi się, że pare lat temu była jakaś zmiana w przepisach…
  5. Lillalu – na Wołoskiej za każdym razem trafiałam do innego lekarza, ale u Bojar nie byłam i nie znam. Często tam są lekarze tylko na miesiąc i np. Zborowski (świetny i kompetentny) teraz jest tylko na oddziale. I ani razu nie dostałam tam nawet skierowania na USG, więc chodziłam tam tylko w II trymestrze – teoretycznie najbezpieczniejszym. W piątek byłam na Echu serca i tak mniej więcej dr wymierzył Bąbla. I znowu problem: jego brzuszek jest w 5tym percentylu. Oczywiście diagnoza (podejrzenie hipotrofii) jest do potwierdzenia za 2 tygodnie, ale przeraziłam się tym. Normalnie jak nie urok to wyżymaczka! I powiedziałam dość! Jak dożyje do porodu, to nie będę go narażała i decyduję się na cesarkę, czyli „łatwiznę” jakby niektórzy stwierdzili. Po 5 latach leczenia rana na brzuchu i ból to dla mnie nie problem.
  6. Dziękuję dziewczynki za odzew. Mam jeszcze trochę czasu na podjęcie decyzji, zastanowię się. Coś tak czuję przez skórę, że u mnie i tak poród skończy się cesarką, więc mogłabym od razu ją mieć, ale wizja naturalnego porodu jest pociągająca. Nie boję się bólu, boję się komplikacji u Maleństwa. Taida33 – super!!! Cieszę się! Dziewczynka czy Chłopiec? Może zostaniesz na forum, dziewczyny często mają pytania nt. KD, mogłabyś pomóc. Ja chodziłam do przychodni szpitalnej na Wołoskiej na NFZ, bo tam chcę rodzić i tam też byłam na Patologii. Poza tym to szpital polecany przez Novum, zajmują się ciążami po In vitro, więc uznałam, że znają się na rzeczy. Teraz na koniec będę chodzić prywatnie do lekarza który pracuje na Wołoskiej na oddziale. A gdzie planujesz rodzić? Jesteś z Warszawy? W szpitalu dali mi profilaktycznie sterydy na rozwój płucek i mega dawkę Adalatu, ale to lek używany tylko na oddziałach i nie mogli mi dać go do domu. Poza tym nospę w kroplówce, jakiś czopek rozkurczowy na S, nie pamiętam nazwy i Luteinę. No i na koniec pessar na szyjkę, bo u mnie się skróciła. A do domu mam nospę i luteinę. Mi ktg na Izbie wykazało skurcze dość silne i dlatego mnie zostawili.
  7. Cześć wszystkim dziewczynkom, Kotek – mimo wszystko trzymam kciuki za Wasze staranka i mam nadzieję, że szybko zakończą się one powodzeniem. U mnie średnio dobrze. Niedawno wróciłam ze szpitala, gdzie się znalazłam z powodu przedwczesnych skurczów w 28 tygodniu. I dopiero tam uświadomiłam sobie czym moja nieodpowiedzialność mogła się skończyć. Też przechodziłam jakiś czas z twardym i bolącym brzuchem i tłumaczyłam sobie, że to normalne, a w szpitalu dostałam OPR za to, że tak późno przyjechałam. Dziewczyny, których boli brzuch w ciąży: proszę nie lekceważcie tego i nie pozwólcie się zbyć lekarzom! Być może nic się nie dzieje, może to macica ćwiczy, ale jeśli taki stan trwa zbyt długo i pojawia się za wcześnie - to na pewno nie jest dobrze. Poza tym ciąża nie boli, więc bądźcie ostrożne. A zmieniając nieco temat: jakie macie zdanie na temat porodu przez cc? Na ostatniej wizycie lekarz mi uświadomił, że po leczeniu niepłodności i in vitro mam prawo wyboru co do rodzaju porodu. Oczywiście mówię o sytuacji, kiedy nie ma innych wyraźnych wskazań do cesarki np. poprzeczne ułożenie dziecka. Jak byście chciały rodzić, czy warto skorzystać z możliwości cc „na życzenie”, czy jednak próbować naturalnie? Ja jestem szczupła i boję się, że dziecko się zaklinuje, niedotleni i będzie miało porażenie mózgowe. Ale może moje obawy są nieuzasadnione?
  8. KOTEK - suuuperrr!!!! Powtórz betę i natychmiast biegnij do Dubrawskiego, bo z tego co pamiętam to miałaś zalecenia od niego, np. wlewy. Oczywiście nie wypuści cię bez zwolnienia, ochrzani za pomysł z pracą i pewnie da następne zalecenia. Cieszę się, choć na razie umiarkowanie, bo w naszej sytuacji nigdy nie zapomina się o zagrożeniu. Proszę cię tylko, abyś nie ryzykowała, nie dźwigała, nie przemęczała się i duuużo odpoczywała. Dbaj o siebie. Ja dzięki temu póki co dotrwałam do 23 tygodnia. Buziaczki.
  9. Witaj Kotek, w sumie tak patrząc na Ciebie to chyba mam podobne wyniki. Najgorsze z nich to polimorfizm, który polega na podwyższeniu ilości i aktywności komórek NK. Poza tym powoduje on to, że mój organizm przy zarodku tworzy stan zapalny niszczący dziecko - tak jakby był on zadrą albo komórką rakową. Mój M też ma polimorfizm, który działa tak, że zarodek za słabo się zagnieżdża albo nie jest w stanie się zagnieździć. Mam też rozjechany immunofenotyp, ale to jest związane z komórkami NK, i za dużo antykardiolipin. Sporo tego... Dr D najpierw zlecił mi intralipid (to są te immunoglobuliny, co ty też je pewnie masz), ale mieliśmy tylko mrożone i słabe zarodki więc się nie udało. A przed świeżym transferem zlecił jeszcze 3 razy szczepienia z limfocytów i po pozytywnym teście pilne doszczepienie. Poza tym screatching, encorton, wit. D3, colostrum, probacti, Clexane i wszystko co zleci Novum. Koszmar, ale czego się nie robi dla tego małego stworka w brzuszku.
  10. Witam wszystkie dziewczyny po mojej dłuższej nieobecności. Chciałam tylko napisać, że po 3 stymulacji i przy 6 transferze wreszcie i do mnie i mojego M uśmiechnęło się szczęście. Jesteśmy w 10 tygodniu ciąży i noszę w brzuszku 37 mm szczęścia!!!! Czytałam forum mniej-więcej na bieżąco i zauważyłam dyskusję nt. dr Dubrawskiego i leczenia immunologicznego. Kochane, moim zdaniem Novum ogranicza się tylko do kolejnych transferów, a dla kobiet którym się ciągle nie udaje nie ma nic więcej do zaoferowania. Ja istnienie mojego dzieciątka zawdzięczam dr. D i zaproponowanemu przez niego leczeniu. Życzę wszystkim powodzenia w staraniach i gratuluję zaciężarkowanym.
  11. Cześć wszystkim dziewczynom. Bubu - miałam wrażenie, że ty już byłaś u immunologa i że to ja się od ciebie dowiadywałam o niektóre rzeczy. Mi się wydaje, że lepiej jest zgłosić się do immunologa niż do genetyka, chyba, że jakieś nieprawidłowości wam wyszły w kariotypie. Ja jak byłam u dr Dubrawskiego to dostałam zlecenie na różne badania (łącznie za ok. 5500 zł.), ale niektóre z nich to były badania genetyczne, np. polimorfizm czy mutację genu Leidena. I właśnie od niego dostałam od razu zalecenia co do dalszego postępowania. Wydaje mi się, że genetyk będzie patrzył przede wszystkim na wady genetyczne, a immunolog spojrzy na to w szerszym kontekście, czyli jak wszystkie czynniki działają ze sobą. I chyba ma większe możliwości działania, może zlecić jakieś leczenie, w które genetycy i ginekolodzy nie wierzą, ale ono podobno działa. Ale jeśli ty lub twój M macie nieprawidłowy kariotyp - to wtedy nic tylko pędem to genetyka!! My jak szliśmy na pierwszą wizytę u Dubrawskiego to żadnych dokumentów nie potrzebowaliśmy. Pytał się tylko o historię chorób naszych i w rodzinach, i o procedury IUI i IVF: ile ich było, ile zarodków, jakiej jakości itp. Nie badał mnie na wizycie, bo uznał, że to działka Novum, a on się skupia na trochę innym zakresie. Także BuBu - decyzja jest wasza i jeśli ma ciebie to uspokoić, to możesz iść do obu lekarzy jednocześnie. A bierzesz może udział w Programie bezpłatnego in vitro w N?
  12. Cześć wszystkim dziewczynom. Bubu - miałam wrażenie, że ty już byłaś u immunologa i że to ja się od ciebie dowiadywałam o niektóre rzeczy. Mi się wydaje, że lepiej jest zgłosić się do immunologa niż do genetyka, chyba, że jakieś nieprawidłowości wam wyszły w kariotypie. Ja jak byłam u dr Dubrawskiego to dostałam zlecenie na różne badania (łącznie za ok. 5500 zł.), ale niektóre z nich to były badania genetyczne, np. polimorfizm czy mutację genu Leidena. I właśnie od niego dostałam od razu zalecenia co do dalszego postępowania. Wydaje mi się, że genetyk będzie patrzył przede wszystkim na wady genetyczne, a immunolog spojrzy na to w szerszym kontekście, czyli jak wszystkie czynniki działają ze sobą. I chyba ma większe możliwości działania, może zlecić jakieś leczenie, w które genetycy i ginekolodzy nie wierzą, ale ono podobno działa. Ale jeśli ty lub twój M macie nieprawidłowy kariotyp - to wtedy nic tylko pędem to genetyka!! My jak szliśmy na pierwszą wizytę u Dubrawskiego to żadnych dokumentów nie potrzebowaliśmy. Pytał się tylko o historię chorób naszych i w rodzinach, i o procedury IUI i IVF: ile ich było, ile zarodków, jakiej jakości itp. Nie badał mnie na wizycie, bo uznał, że to działka Novum, a on się skupia na trochę innym zakresie. Także BuBu - decyzja jest wasza i jeśli ma ciebie to uspokoić, to możesz iść do obu lekarzy jednocześnie. A bierzesz może udział w Programie bezpłatnego in vitro w N?
  13. Przepraszam, że wam zawracam głowę, ale mam poważny problem do rozwiązania. Nie chcę Was zanudzać, więc mam tylko jedno pytanko: czy wiecie może, gdzie poza Novum można przyjąć IVIg?
  14. Cześć dziewczyny, po tak długiej przerwie. Igrek - twoja ciąża napawa mnie dużym optymizmem. Cieszę się razem z Tobą, trzymam kciuki i .... zazdroszczę. Tak pozytywnie. Ogromne gratulacje!
  15. Igrek, Natka - nie znam nazwy tego leku. Wiem, że jest on dostępny w Europie, ale u nas nie i chyba to są dopiero testy. Wiem, że jest rozkurczowy. A dr Z może nic nie wiedzieć, bo nawet na recepcji nic te panie nie wiedziały. Tym chyba zawiaduje bezpośrednio szef.
  16. Igrek chyba chcą wprowadzić jakiś nowy lek, który ma pomóc zagnieżdżać się zarodkom i teraz będą go testować. Mi wspominał o tym dr L na bezpłatnych konsultacjach. Ty też byłaś więc pomyślałam, że może i tobie proponował. Generalnie polimorfizm to jest „błąd w genach czy jakaś cecha, która występuje częściej niż mutacja. U mnie polega to na tym, że mam podwyższone komórki NK i one wokół zarodka tworzą stan zapalny i go zabijają. A mój M ma taką cechę, że zarodek zbyt płytko się implantuje w macicy (mojej oczywiście) lub wcale się nie implantuje. To dr D wykrył u nas te „błędy i ja się już u niego leczę od sierpnia. On daje na piśmie różne wskazania dla Novum, a teraz mi powiedział, że mam się u niego stawić przed świeżym transferem, bo mi wyda kolejne zalecenia.
  17. Prawo - jeszcze kilka słów do ciebie, bo jak dobrze pamiętam wybierasz się do dr Dubrawskiego. Ja się u niego leczę. Nie wierz wszystkiemu co wyczytałaś na forach. On jest specyficzny, wydawałoby się, że nawiedzony, ale wie co robi i chce pomóc. To co nam powiedział miało sens, nawet mój M rozumiał. A badania u niego to strzał w 10 ! One mi dopiero odkryły prawdziwą przyczynę naszych niepowodzeń. Dr wie co robi, jemu zależy na twoim powodzeniu tak samo jak tobie. Ja mam odczucie, że on bardziej się angażuje w nasze leczenie niż niejeden lekarz z Novum. Powodzenia i pisz na bieżąco, jak wrażenia i leczenie.
  18. Cześć dziewczynki, długo nie pisałam, bo rzuciłam się w wir pracy, a teraz po zmianie stanowiska po prostu nie mam czasu się podrapać. I już tak regularnie nie czytam. U mnie jak zwykle się nie udało. Nawet specjalnie nie rozpaczałam, chyba się przyzwyczaiłam i byłam na to przygotowana. A teraz przygotowujemy się do kolejnej stymulacji. Co prawda został nam jeszcze jeden zarodeczek, ale tak słaby, że raczej się nie rozmrozi. Igrek - ty też byłaś na bezpłatnych konsultacjach u dr Lewandowskiego. Czy tobie zaproponował udział w badaniach/programie czy teście leku?
  19. Natka mnie też pewnie czeka kolejna stymulacja i niepewność czy się uda. Musimy się trzymać dzielnie, bo nasze dzieci na nas czekają i nas potrzebują. Byłaś może u psychologa? Dobry fachowiec pomoże ci znaleźć siłę i odwagę do walki. Poza tym dobrze, że znasz przyczynę poprzedniego niepowodzenia, więc teraz wiesz z czym walczysz. Mój M mi powtarza, że my wcześniej to próbowaliśmy tak trochę w ciemno i dopiero teraz mamy ostateczną i konkretną diagnozę, dopiero teraz wiemy co nam jest i się leczymy. Zulastar z twoim M, to tak jak z moim. Też się migał od wszystkich decyzji i gdyby nie ja to nic byśmy nie zrobili. Po kilku drastycznych awanturach i wizycie u psychologa, gdzie mu wszystko wygarnęłam, trochę się zmienił i już bardziej mogę na niego liczyć, choć nadal najczęściej powtarza, „że się zmienił i się stara. Mężczyźni chyba już tak mają, że boją się podjąć poważne decyzje, bo taka sytuacja ich przerasta. Ja jak mam podjąć szybko ważną decyzję to często głupieję, ale muszę się wziąć w karby i mimo iż pytam się M co mam zrobić, to i tak muszę mieć w głowie swoją decyzję. Tak na wrazie czego, jakby on się znów migał.
  20. Cześć dziewczynki, wczoraj nie miałam siły włączyć komputera i nic nie napisałam, a trochę się wydarzyło u mnie. Wszystkie moje śnieżynki rozmrozili i mieli podhodować do blastocysty, ale żadna nie dorosła do tego etapu. Słabiutko się rozwijały, w piątej dobie miały po 4-5 komórek, tylko jeden zarodeczek wystrzelił do 7, ale to i tak mało. Jeden w ogóle nie przeżył. Pani w laboratorium sugerowała nawet, żeby transfer przełożyć jeszcze o jeden dzień, ale my i dr stwierdziliśmy, że chyba lepiej im będzie u mnie mimo wszystko, bo na szalce mogą nie przeżyć następnej doby i transferu by nie było wcale, a szkoda tych moich przygotowań. W sumie mam podane 3 zarodeczki 7, 5 i 4 komórkowe i zostało mi tylko czekanie na cud. Ale staram się nie nastawiać za mocno, żeby nie przeżywać porażki. Mam niby jeszcze jeden zarodeczek, ale on się prawdopodobnie nie rozmrozi, tak mi powiedziała pani w labo.
  21. Witam Was wszystkie serdecznie i noworocznie i życzę samych 2 kresek na testach i szczęśliwych porodów! Ja sylwestra przechorowałam, znów powtórzył się scenariusz, że jak biorę Encorton to łapię grypy żołądkowej. Ale już jest OK. Przygotowujemy się do transferu, który mam nadzieje będzie w sobotę, najdalej w poniedziałek. Jestem po kroplówce z Intralipidu i. nie liczę na zbyt wiele. Mam wrażenie, że pozbyłam się wszystkich emocji i już nie nakręcam się tak bardzo jak przy ostatnich transferach, a wręcz mam to wszystko w głębokim poważaniu. Igrek bardzo dobrze, że jesteś, jak masz pytania to pisz; jak masz ochotę to pisz, a jak chcesz odpocząć od tematu, to zrób sobie przerwę. Mam tylko prośbę, żebyś uprzedziła, że nie będzie cię przez jakiś czas. Pegi polipy to bardzo popularna dolegliwość i usuwają je chyba w każdym szpitalu gdzie jest ginekologia. Ja miałam 2 razy za free i zawsze miałam napisane, że usunięcie polipa, a nie HSG diagnostyczne, ale przy okazji lekarz i tak oglądał wnętrze macicy. Ze szpitala wychodziłam tego samego dnia, po ok. 3 godzinach po zabiegu. W MSWiA miałam skierowanie na alfaHSG (usunięcie polipa bez znieczulenia nie polecam) i termin był w tym samym cyklu co skierowanie, czekałam może 2 tygodnie. Chciałam przy okazji zwrócić Twoją i innych dziewczyn uwagę, że histeroskopia robiona w 2 fazie cyklu jest podobno lepsza od podwójnego scratchingu i zwiększa szanse na ciążę w następnym cyklu! Natka witaj na forum! Ja bym ci radziła zgłosić się do immunologa. Mi dr Dubrawski powiedział, że jak młoda, zdrowa kobieta nie zachodzi w ciążę, albo traci jedną po drugiej, to musi być jakaś przyczyna tego stanu. Chyba, że macie stwierdzony konkretny problem np. genetyczny. Nie wiem ile masz lat, jaka była przyczyna przedwczesnego porodu u ciebie i dlaczego wogóle in vitro, ale wydaje mi się, że 1 ciąża na kilka lat starań to wskazuje na jakiś głębszy problem (tak jak u mnie - 4 lata małżeństwa i bez dziecka). Przemyślcie, czy nie warto zdiagnozować przyczynę i coś zaradzić przed kolejnym podejściem. Odzywaj się jaką decyzje podjęliście odnośnie dalszych starań. Dziękuję Wam dziewczynki za ciepłe słowa wsparcia, czasem przydałby się jakiś OPR , żeby mnie ruszyć do galopu! Kocham Was za to! Buziaczki
  22. Cześć dziewczyny Witam Was wszystkie świątecznie i cieszę się, że tyle się odezwało. Nie pisałam nic przed świętami, bo miałam straszliwego doła, ale myślami byłam cały czas z wami. Tuż przed wigilią odebrałam wyniki badań immunologicznych. I już wiem, że przyczyna moich niepowodzeń leży w genetyce. Mój organizm broni się przed ciążą jak przed rakiem, tworzy stan zapalny i niszczy zarodek. Poza tym mój mąż ma geny, które nie pozwalają się zarodkowi dobrze zagnieździć. Podsumowując: mam większe szanse na utratę niż na donoszenie ciąży. Walka, która mnie czeka jest dla ludzi o naprawdę silnych nerwach, silnej psychice i wytrwałości, a mi już brakuje sił, brakuje nadziei. Dr D. powiedział, że jeśli uda mi się zajść w ciążę to będę musiała na siebie chuchać i dmuchać, leżeć plackiem od początku do końca, przyjmować leki, szczepionki i kroplówki najlepiej z IVIgu (to te za 5 tys.), a dla męża być cenniejsza niż diament. Dla mnie to tragedia. Wiem, że mogło być gorzej, ale mam już dosyć tych złych wiadomości. Nie mam już siły walczyć dalej, a to dopiero początek. Na szczęście widzę, że niektórym z nas się udało. Candy - gratuluję i zazdroszczę, też bym chciała zobaczyć taki wynik. Dbaj o siebie, bo masz w sobie największy skarb.
  23. Dziewczynki zamartwiacie mnie strasznie! Przykro mi, bo też cieszyłam się razem z Wami, choć długo nie pisałam. A tu w ostatniej chwili takie smutne wieści. Długo nie odzywałam się, bo strasznie pokomplikowało mi się życie. Niespodziewanie zmieniłam miejsce pracy, w pewnym sensie jest to awans, a tu transfer za pasem. Strasznie się tym wszystkim denerwuję i boje się, że też mi się nie uda przez te nerwy. Trzymajcie się dzielnie. Postaram się odezwać niedługo, ale teraz zmykam na screatching.
  24. BeBe_XX dzięki za odp. w sprawie OCs. Ja nigdy nie brałam tabletek antykoncepcyjnych, więc nie wiedziałam, że to takie proste i w internecie też nie mogłam znaleźć. A DR D. jak mi tłumaczył zalecenia i doszedł do scretchingu to mu powiedziałam: „wiem o co chodzi, to on już nie drążył tematu. Też będę miała 21 i 26 dc. Dzwoniłam po wyniki aktywności komórek NK i mam teraz 15% (miałam 18%) i nie wiem co mam dalej robić? Niby są w normie, ale co to za spadek o 3%?! To i tak jest górna granica normy. BeBe, a ty jaką miałaś aktywność jeśli mogę wiedzieć, bo pisałaś, że zbyt dużą?
  25. Hej dziewczynki, Bladykwiatek - nie znam wyników badań twojego męża, może poprawiły się na tyle, że kwalifikuje to was do inseminacji. A do ins. niezbędne są drożne jajowody (nie jajniki). Myślę, że dr T przedstawiła wam możliwości leczenia jakie macie w tej chwili, a jak zdecydujecie się konkretnie, to wtedy zacznie dalsze badania. Ale pierwsze na co chciałam zwrócić uwagę to fakt, że szukacie leczenia dla męża u ginekologa??? Dobrze rozumiem? Może powinniście skonsultować się z andrologiem i zrobić dokładniejsze badania M (hormony, usg itd.). Mam do was pytanko: czy może któraś wie co to jest "cykl OCs"? W zaleceniach od immunologa mam napisane: "przeprowadzić scratching (21 i 26 DC lub 14 DC w cyklu OCs).
×