Cześć dziewczyny, piszę to ku przestrodze, omijajcie szerokim łukiem ginekolog Wasilczuk z Bema 2. Ta kobieta sprawia wrażenie niezrównoważonej nerwowo, wydzierała się na mnie bez powodu już od progu, mimo że ja zachowałam stalowe nerwy i byłam kulturalna. Gdy poprosiłam aby na mnie nie krzyczała skoro ma zły dzień i wyjaśniłam powód mej wizyty, a dodam że powód był poważny, lekarka odmówiła mi badania usg, zasłaniając się moim 4 dniem cyklu, choć u mnie było już po krwawieniu... Nie wiem czy z braku kompetencji czy z lenistwa nie chciała mi wykonać badania a może obraziła się, że wiem czego chcę, mam jakieś pojęcie i operuję fachowym słownictwem, bo jestem farmaceutą...? Gdy moja cierpliwość się skończyła, podziękowałam Pani dr za wizytę i zwróciłam uwagę, że w mojej sytuacji nie powinna mi odmawiać tego badania, przed wyjściem usłyszałam, że jestem gówniarą i nie będę jej uczyć. Wyzywać mnie od gówniar Pani dr nie ma prawa tym bardziej, że jestem zamężną 29 latką ;) Tak przy okazji to zastanawiam się nad złożeniem skargi do Izby Lekarskiej lub NFZ na tą Panią, bo uważam, że lekarzowi nie przystoi a nawet nie można tak traktować pacjenta a co gorsza odmówić pomocy! Szczerze nie polecam tej Pani! Już rozumiem dlaczego korytarz poczekalni świeci tam pustkami...
