potelka20
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Hej! :) vic, mam nadzieje, że synek już dużo lepiej :) daria, ty się masz z tymi kompami, ale tak to już jest, no tak jak masz zajęcia przez net, to musisz mieć sprawny sprzęt :) No to fajnie, skoro możesz dorobić opiekując się innym dzieckiem i nie jest, to codziennie po 10 h, to pewnie i dla Mateuszka wyjdzie, to na dobre :). Kurczę współczuję Ci tego wstawania tak często w nocy, oby to się jak najszybciej skończyło! Spokojnie z tego co wiem, widziałam, to takie maluchy do ok.2 lat, się ze sobą nie bawią, tylko właśnie obok, norma. A co z tą pracą o której wcześniej pisałaś? A ja w sumie ok, czuję się w miarę dobrze, choć już ciężko, jutro zacznie się pełny 38 tc...Jakaś taka osamotniona się czuję, choć mąż jak jest, to cudownie się nami zajmuje, no ale całe dnie go nie ma, najwcześniej to o 19 wraca :O Ostatnio umawiałam się ze 3 tygodnie na spotkanie ze znajomą, swego czasu przyjaciółką, typ osoby, która żyje tylko korporacyjną pracą. Gdybym ją znała krótko, to dawno bym sobie odpuściła tę znajomość, ale znamy się od przedszkola i jakieś sentymenty mną targają. Ja rozumiem, że każdy ma prawo żyć jak chce i nie twierdzę, że np. macierzyństwo to jedyny właściwy wybór, bo ja jestem w ciąży, ale jak kobieta w wieku 30 lat mówi mi z głębokim przekonaniem, że się na dziecko nie może zdecydować, bo nie ma kto ją pracy zastąpić, to brak słów :O. Straszne pranie mózgu przeszła, po prostu żal mi jej. Jeszcze co do umawiania się z nią na spotkanie, to stanęło że pogadamy na skype ;). Oczywiście w umówiony dzień i godzinę się nie pojawiała, później też milczała kilka dni i w ten poniedziałek przysłała sms, że są na urlopie i sorry, że się nie odezwała, ale miała wtedy zakręcony czas w robocie ;), jak zawsze...i żebym dała znać jak urodzę, taaa...i pewnie zadzwoni popitoli, pogratuluje i normalnie znajomość zachowana, nie nawidzę takiego traktowania :O
-
vic, a co się stało synkowi? Na pewno będzie lepszy, głowa do góry :) ano cisza, szkoda... u mnie spokojnie, jeszcze nie urodziłam ;)
-
i co mocno nie dokazują zwierzaki? ;) a twoje zwierzaki nie są o nie zazdrosne? ;)
-
No wczoraj, to bym taki ostatnio powiew lata, cieplina :), a dziś przedsmak jesieni ;) Mój gin nie robi sam tego wymazu, więc w końcu musiałam się zapisać do jakiegoś innego gina, to prywatnej przychodni, gdzie mam pakiet, tylko na ten wymaz, no i kawałek muszę dojechać, a już teraz, to ochoty na to nie mam wcale, na szczęście wracać już będę z mężem.
-
hej :)
-
no to fajnie, że masz chociaż na jakiś czas odpowiednią opiekę dla małego :) no ja pierwszy raz tak późno, już dobrze nie pamiętam, ale chyba najpóźniej to byłam przed 19. mój lekarz też ma sporo pacjentek, no i jeszcze pracuje w szpitalu. ale to już możliwe, że ostatnia wizyta w tej ciąży :)
-
jak synek, na razie z twoją siostrą i z babcią i dziadkiem będzie siedział? coś daria znów nie pisze, ale zapewne się odezwie :)
-
vic, będziesz potem, czyli za jakieś 2 godziny, to byśmy pogadały, no albo jeszcze później? bo teraz nie bardzo mogę gadać.
-
Hej baby! :) Ale cisza, co tam u was? Ja jeszcze nie urodziłam ;)
-
vic, w dużym mieście tez ludzie liczą się z kosztami życia, to chyba norma wszędzie ;). uważam że nic na siłę. czasem to strasznie razi, jak dziecko ma 5 lat, a matka na siłę siedzi w domu, choć prace by miała, dziecko masę przedszkoli, dziadkowie pod bokiem...ale czasem jest też odwrotna sytuacja, matka oddaje pół roczne dziecko pod opiekę pierwszej lepszej opiekunki i biegnie to pracy w markecie i całą pensję właściwie jej oddaje, nie mam nic przeciwko pracy w markecie, ale zupełnie nie rozumiem, jak można taką pracę nazywać wyrwaniem się z domu, to raczej ostateczność...
-
to już trochę inna sytuacja...chodziło mi wcześniej o to, że np. jest możliwość posłania dziecka do przedszkola, ba nawet wybór jest duży, cena mniejsza lub porównywalna jak opiekunka...a jednak rodzicie decydują się na opiekunkę dla zdrowego 4, 5 latka, bo rodzice pracują... ja generalnie nie widzę nic w tym złego, jak matka nawet dłużej siedzi z kilkorgiem dzieci w domu, są bardzo różne sytuacje...chyba chodziło ci o sytuację, że pozornie się nimi zajmuje, tak? czyli myśli że tylko obiad musi zrobić? bo tak samo, jak z pracą, można prawie nic w niej nie robić, to tak samo z tym siedzeniem w domu...też jestem przeciwko siedzeniu takiemu w domu, że dzieci ciągle przed tv, komputerem, w takiej sytuacji przedszkole, to wręcz jest konieczne!
-
jakie fajne zwierzaki masz w sklepie? ;)
-
Hej hej :) co tam nowego? :) vic, już pewnie w pracy od rana? ;)
-
daria, no wiem że masz sporo tego wszystkiego na głowie, wiadomo trzeba się na tą pracą poważnie zastanawiać. choć w takiej pracy, to podejrzewam, że i nawet za rok chętnie by cię wzięli, choć jak sobie zespół dobry zbiorą, to też nie wiadomo, czy się miejsce znajdzie powiedzmy za rok...ciężki wybór. Ja mam taki pogląd na takie życie na mega obrotach, na pewno da się, to jakoś wszystko pogodzić, szczególnie przy wsparciu męża, rodziny, tylko trzeba się, jak pisałam wyżej poważnie zastanowić, czy to ma głębszy sens. I czy komuś to na prawdę pasuje, czy jest mu z tym dobrze, są ludzie których to uskrzydla, są tacy którzy mimo że sobie radzą wcale nie czerpią z tego prawdziwej satysfakcji. No ale to dopiero przeważnie można się dowiedzieć, jak się takie życia spróbuje. Kurczę bardzo często się budzi, jak na dziecko w jego wieku. Pisałaś że pediatra powiedział, że tak po prostu ma, ale że nawet 4 razy, nie dziwię się że jesteś wyczerpana po takiej nocy :O. Oby szybko mu się, to odmieniło. A już śpi w swoim łóżeczku? Oj z moją pracą magisterską nieciekawie...mam trochę wyrzuty sumienia, choć też nie jest tak, że to zupełnie olałam. Ciąża coraz bliżej końca i teraz, to już na prawdę czuję duży spadek możliwości intelektualnych. Myślałam że na spokojnie zacznę w lipcu, egzaminy dobrze mi poszły, chciałam sobie tydzień odpocząć, zanim się obejrzałam przyszła połowa lipca, upały nastały, choć nie czułam się najgorzej, to ciężko było się przymusić do konkretnego pisania. Później wyjechaliśmy na tydzień i raptem był sierpień :O, no i już jak pisałam myślenie stało się nie te ;). Nie chce wszystkiego tłumaczyć ciążą, bo raczej do dziś mam gorsze dni po prostu, nie to, że zupełnie nie mam sił na nic, ale też jakoś na siłę nie chciałam się przymuszać. Wiadomo szczególnie po przejściach to maluch jest najważniejszy. A praca mgr jest ważna, ale nie najważniejsza, tym bardziej, że to moja druga, więc też motywacja mniejsza. No cóż, mam nadzieje, że do rozwiązania chociaż pełna połowa pracy powstanie, a reszta zobaczymy, świat się nie zawali, jak obronię się nawet za rok, choć ciągle wierzę, że jednak wcześniej :)
-
vic, czyli tobie też praca z nieba spadła ;), a skąd mieli namiar na ciebie? to praca też pewnie w weekendy? oj nie wiem dokładnie ile biorą opiekunki, jedno jest pewne raczej nie mało ;), chyba że masz jakąś dobrą duszę sąsiadkę emerytkę, która będzie chciała pomóc i sobie trochę dorobić, ale nie to, że na tobie zbić majątek ;) Trochę się boję tego dawania popalić :D, bo odkąd czuję ruchy, to raczej mały jest z tych bardziej aktywnych, no tak mi się zdaje ;)