...///Malutek\\\...
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Daria jaka Ty mądra jesteś... A życie masz jak z bajki... Głodny sytego nie zrozumie.
-
No właśnie, nie mam nikogo, a z alimentów nie wyżyję... Ma 9 miesięcy. Myślicie że nie ma innego wyjścia jak rozstanie...?
-
Nie jest to możliwe. Moja Mama nie żyje, a do taty nie pójdę, tam nie ma warunków. On ma za dużo swoich problemów, nie mogę się zwalić mu na głowę...
-
Po co ciągnąć..? Proste. Nie pracowałam nigdy, bo uważał, że nie muszę. Teraz mam maleńkie Dziecko, więc szans na pracę nie ma... Nie mam pieniędzy, ani dokąd pójść (mieszkamy u niego). Tyle w temacie... Już nie raz o tym myślałam, ale nic nie mogę zrobić. Fakt jest taki, że przy nim dziecko z głodu nie umrze...
-
Ale jak ja mam mu cokolwiek powiedziec jesli on jest taki, że potem w kłótni wszystko wyciąga...? I u niego na każde "nie podoba mi sie w tobie" itp. odpowiada z biegu "to znajdź lepszego"... Nie ma tłumaczenia, wyjaśnień, tylko idź do innego. A wie, że nie pójdę...
-
Ja nie bardzo potrafię z nim na takie tematy rozmawiać... Między nami jest ta przepaść (przeszłość) która nie pozwala nam się otworzyć. Jak się pewnie domyślacie - chodzi o zdradę.. Moją. Bardziej odejście, bo zdrady nie było fizycznej, ale on nie ma pewności (nikt by nie miał). U nas są wypominki, czasami obrażanie, często w nerwach mi wyrzuca te sprawy. Jak ja mam potem być spontaniczna, po czymś takim, co usłyszałam...? Dziewczyny ja mam szczerze mówiąc dosyć tego wszystkiego... tego że zawsze cała wina jest po mojej stronie! Bo on zarabia, a ja tylko wydaję... On chce a ja leżę jak kłoda... To przecież chore... Myślałam, że jak się zejdziemy to będzie fajnie, że zaczniemy od nowa, tymczasem jest jeszcze gorzej. Już sama nie wiem...
-
Dodam, że ja właśnie jestem taką "kurą domową", pracuję na kilka etatów - opiekunka, kucharka, sprzątaczka i do tego kochanka... Mam dosyć tego, zupełnie nie rozumiem co się dzieje... Zawsze myślałam, że tu nie ma mojej winy. Mój mąż koloryzuje, ja często miewam ochote na seks, ale oczywiście tylko z zabezpieczeniem, a on by chciał bez, no ale jak - w płodne dni??? twierdzi, ze jego była miała płodne kilka dni w miesiącu, a ja mam tylko kilka bezpłodnych. Te, które siedzą w temacie - wiedzą, jak jest... I nieraz jest tak, że mam ochotę jak cholera, ale jak Mu powiem, żeby kupił gumki, to nie kupi. A jak On chce, to ja mam być... Więc może nieświadomie się buntuję... Nasz seks nie jest jakiś super... Jak już pisałam orgazm mam czasami, raczej rzadko. No i z ta ochotą też niewesoło, bo przeważnie około owulacji jest nieziemska, a w inne dni seks może nie istnieć...