Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Hovaa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Hovaa

  1. Masarnika wiem, że potrzeba czasu, to jest normalne. bo nie da się zapomnieć o kimś tak z dnia na dzień, zwłaszcza jeśli to była bliska osoba, swoje trzeba przejść. Co do Twoich skrajnych emocji, one są w pełni normalne, ja również przechodziłam przez to, z jednej strony go nie nawidziłam, nie chciałam z nim gadać , a z drugiej jeszcze kochałam i chciałam wrócić. Więc normalne to jest, jednak trzeba wybrać co jest dla nasz najlepsze - powrót czy rozstanie. Jest w Tobie jeszcze dużo emocji, ale myślę że z czasem z dnia na dzień trochę przygasną.
  2. Masarnika witaj, rozumiem że czujesz ogromne rozczarowanie - Ty się poświęciłaś a On to wszystko zawalił. Ale najważniejsze teraz żeby go jak najszybciej wywalić z głowy i serca, choć wiem że to trudne.A niech się sam unieszczęśliwia, jego życie, jego sprawa, nie przejmuj się już Nim, niech poniesie konsekwencje swojego czynu. Mam nadzieję, że kiedyś jakaś kobieta odpłaci mu się tym samym, bo chyba nigdy nie był skrzywdzony i chyba nie wie jak to jest. Nie przyzna się bo jest WIELKIM TCHÓRZEM. Zero w nim odwagi i chyba duże dziecko. Nie ma co więcej rozmyślać, analizować, bo po co? tylko się nakręcasz i stoisz w miejscu. Skrzywdził Cię, trafiłaś na kawał chama. Ale teraz najważniejsze dla Ciebie to podnieś się, zapomnieć i rozpocząć nowy rozdział w życiu.
  3. Rozumiem jakie emocje Tobą targają - gniew, złość, frustracja no a przede wszystkim rozczarowanie. Czujesz się zdradzona, zraniona i oszukana, bo ufałaś mu, a On zachował się nie fair, masz prawo być wściekła.
  4. Masarnika nigdy nie mów nigdy :-P może byc czasami tak, że w najmniej oczekiwanym momencie się zjawi i zacznie d..e zawracać.
  5. Masarnika Najgorzej jest na początku, ale musisz się w sobie zaprzeć i koniec. Zacisnąć zęby i nie ma "ALE". Z perspektywy czasu zobaczysz, że warto było. Ba, jak kiedyś poznasz kogoś "normalnego" to będziesz jeszcze dziękowała za ten dzień w którym się rozstałaś:-)
  6. Masarnika odpiszę na Twoim topiku :-) Co u mnie? Powiem Ci, że dobrze, nawet całkiem dobrze. Trzymam się, nie płaczę, rzadziej myślę, jest ok. Owszem czasami złapię doła, ale zaraz się podnoszę. Myślałam, że będzie gorzej. Nawet w sytuacji kryzysowej z autem nie zadzwoniłam do Niego z czego jestem dumna :-) chyba ucze się ponownie żyć sama i liczyc tylko na siebie, no cóż takie życie.
  7. Masarnika witaj :-) co się stało? dlaczego się rozstałaś? Ty czy On podjął tą decyzję ?
  8. Hmmm, dziwny przypadek z Twojego eksa, sam nie wie czego chce. Pisałaś że ma kogoś to niech Ci da spokój, co On sobie wyobraża, że będziesz Jego przyjaciółką i będziesz go wspierać? Dobrze że nie odpisujesz, olej go, zostaw go samego. Ja na Twoim miejscu bym nie czytała tych maili tylko od razu kasowała, po co sobie głowę zaprzątać niepotrzebnie jakimiś Jego wypocinami, zwierzać i opisywać co u Niego może swoim kumplom i koleżankom a nie Tobie, zwłaszcza po takim rozstaniu. Wiem, że łatwo się pisze, ale gorzej zrobić, ale czasami trzeba zachowywać się tak jak Oni w stosunku do Nas, oni nie mają skrupułów to my tym bardziej ich nie miejmy. Czas zadbać o swoje potrzeby i o swoje szczęście. A jak pisałam, póki będziesz miała z Nim jakiś kontakt ( choćby te Jego maile) to będziesz stała w miejscu. Nie ruszysz dalej, bo gdy zrobisz krok w przód On się odezwie, znów namiesza i cofniesz się z powrotem.
  9. Girl0000 czyli zaczął się do Ciebie odzywać? chce powrotu? No nie jest proste, ale powiem Ci że z czasem jest łatwiej. Tak jak piszesz, teraz myśl o sobie i o swoich potrzebach, szczęściu a na pewno wszystko się poukłada, a czas pokaże jak.
  10. Girl0000 No nic nie ma co nad tym dalej myśleć. Doświadczenie zdobyte, teraz już na przyszłość będę wiedziała co jest grane. Najważniejsze że nie zadzwoniłam do Niego, uczę się polegać na sobie i liczyć tylko na siebie. Jak widać wcale nie jest to takie trudne, trzeba się po prostu przyzwyczaić. Jak samopoczucie? Całkiem dobrze, mam teraz trochę spraw na głowie więc nie mam tez za wiele czasu na rozmyślanie :-) więc tych kryzysów jest dużo mniej, no ale jeszcze się pojawiają. Fajnie że zaczęły się Igrzyska, oglądam i trochę się wciągnęłam :-). A jak u Ciebie? Trochę lepiej? Pozdrawiam
  11. Girl0000 auto stoi na parkingu przed blokiem. Jak byłam u wulkanizatora to powiedział, że mogli słabo dokręcić przy zmianie opon na letnie. No cóż, nie wiem, dla mnie to również jest dziwne. No mi się wydaje cały czas, że tak jakby ktoś chciał ukraść, ale kurcze co? opnę całą? śruby? Jakoś dziwne mi się wydaje to że On miałby coś poluzować, kurcze jaki to miało by sens? W sumie to w pierwszej chwili gdy zauważyłam że coś nie gra, chciałam do Niego zadzwonić i się zapytać co to może być, no ale zaparłam się w sobie i pomyślałam że uda mi się dojechać do domu, a na drugi dzień gdzieś nim podjadę. Hmmm, aż do tego byłby zdolny?
  12. hehehe tak sobie myślę, że ktoś mi chyba źle życzy :-P
  13. koralowa nie, no nie sądzę by to była Jego sprawka. Na początku pomyślałam, że może ktoś chciał ukraść śruby, no albo koła. Chyba że same się poluzowały, a dziwne bo na początku maja koła były zmieniane na letnie w wulkanizacji, później jakieś 2 - 3 tyg temu był robiony przegląd i jakby coś było nie tak to chyba by na tym przeglądzie wyszło, że np. źle są dokręcone? Nie wiem, nie znam się. no chyba że od tego maja tak powoli się luzowały. W każdym razie miałam dużo szczęścia, mężczyźni, którzy mi pomogli, powiedzieli że jeszcze 5km i by odpadło, cud że to w ogóle zauważyli.
  14. rosale mi również wydaję się że wtedy zrobił na złość, chciał pokazać że ma mnie gdzieś i nie złożył, to taki typ człowieka. Hmmm jak z bratem był pokłócony to też nie składał, On jak się uprze to jest już koniec. A dalszy kontakt z eks wydaje mi się ze zależy właśnie od tego w jaki sposób ludzie się rozstają i jaki był ten związek, zdrowy czy toksyczny, wiele czynników ma na to wpływ. W Twoim przypadku zgadzam się by nie składać więcej żadnych życzeń bo facet zachował się nie fair, egoistycznie. Czyli to wszystko zalezy od sytuacji
  15. Girl000 apropo Twojego zdania : "A już na pewno nie poproszę go nigdy o jakąkolwiek pomoc..choćbym stała sama w lesie z przebitą oponą, no way" Nie kuś losu :-) Ja miałam dzisiaj niezłą sytuację, w sumie to krok od tragedii...hmmm, wracałam póżnym wieczorem autem i coś zaczęło mi nieźle stukać w kole, nie wiedziałam co jest grane, zwolniłam i jechałam wolno, na szczęście jacyś panowie co jechali za mną a następnie mnie wyprzedzili, zauważyli że koło z przodu lata, zatrzymali się i mi pomogli, uffff mogło być źle i to bardzo. Koło było już na 1- ej śrubie. Ehhh, tak teraz myślę, że dawniej,gdybym była z Nim to pierwsze co bym zrobiła to zadzwoniła do Niego, przyjechałby i pomógł. W pewnej chwili dzisiaj chciałam to zrobić, chciałam się gdzieś zatrzymać i zadzwonić do Niego i poprosić o pomoc, nie zrobiłam tego, no mogło to się źle skończyć. Ciekawe czy by przyjechał. Z drugiej strony dziwi mnie ta cała sytuacja, bo przecież auto w maju było na przeglądzie i było ok, a tu nagle takie coś.
  16. Na pewno nie jest łatwo, ale co zrobić? Przecież nie rzucę się pod pociąg z tego powodu. Staram się już jak najmniej o Nim myśleć, jakoś zapełniać swój czas, żyć po prostu dalej. Mam nadzieję, że wszystko się jakoś dobrze poukłada.
  17. Koralowa witaj :-) no lepiej bym tego nie ujęła. Dokładnie teraz muszę popracować nad sobą, widocznie tak miało być. Jakbyśmy po tym rozstaniu zaraz wrócili do siebie, to nic by się nie zmieniło, dalej byśmy się kłócili o byle co, dalej było by osobne spanie. A teraz z dalszej perspektywy czasu widzę, że taki " wstrząs " był potrzebny w tym związku zarówno dla Niego jak i dla mnie. Zobaczymy co będzie , czas pokaże. Tak jak piszesz, jak mamy być ze sobą to się jeszcze nasze drogi zejdą, a jak nie to trudno, widocznie tak miało być, związek ten był tylko pewnym etapem w życiu. Powiem Ci teraz po takim uspokojeniu się,opadnięciu emocji, wiem , że kocham tego człowieka, ale nie można tkwić w czyś co nas wyniszcza. Może to rozstanie również na Niego wpłynie, facet się zmieni, no albo i nie. Hmmmm, a tak po za tym to pod koniec sierpnia mam imieniny, więc zobaczymy czy mi złoży życzenia. Na urodziny nie złożył, co nie fajnie o Nim świadczy, no nic poczekamy - zobaczymy. Teraz rozważam nawet przeprowadzkę:-) Od dłuższego czasu już to chciałam zrobić i chyba czas podjąć te kroki :-)
  18. dzisiaj spotkałam koleżankę, jeszcze z czasów szkolnych, czasami z nią chwilę pogadam, ale nie rozwodzę się nad swoim życiem, nie jest to bliska osoba. Ona nie wie nic o moim rozstaniu. Ehhh dzisiaj się dowiedziałam, że ona pracuje w wojewódzkiej gdzieś na pokoju i go widziała. ( Możliwe bo tam pocztę zawsze rozwozi ), zaczęła gadać jaki to On jest przystojny w mundurze i jak poszedł to inne koleżanki z pokoju się Nim zachwycały :-( Ojj zabolało :-( ja to mam zawsze szczęście, wiem kiedy ją spotkać , chociaż wiem też że lubi ubarwiać historie. Tak czy owak ten news mnie przybił i popsuł humor na cały dzień.
  19. rosale bywało lepiej, ale nie narzekam. No tak to już jest, może dopiero po rozstaniu zauważa się wszystkie popełnione błędy, dopiero wtedy nam się otwierają oczy. Teraz w pewnych kwestiach też postąpiłabym inaczek, no ale cóż czasu nie cofnę. Jak widać nie ze wszystkimi możemy mieć dobry kontakt i przede wszystkim nie należy tego brać do siebie że np . teściowa jest taka czy inna w stosunku do nas. gospodyni domowa67 Powiem Ci, że kiedyś jak się pokłóciliśmy, to wyciągał pierwszy rękę, szukał kontaktu, zabiegał,dzwonił, pisał, a teraz rzeczywiście wygląda na to, że się poddał, albo już mu tak nie zależy. a ja dzis będę tak czuję że chciałabym do Niego napisać, chciałabym żeby było jak dawniej, ale to NIEMOŻLIWE BO ON MA MNIE W DUPIE. To widać,poddał się, kto wie, może jak dziewczyny tu piszą ma inną laskę, dobrze się bawi, a ja siedzę i rozpaczam i mam sie zastanawiać czy się odezwać czy nie, po co mi to? Jak kocha, chce być ze mną to niech On się ruszy, postara, ale On tego nie zrobi bo ma mnie w dupie i mnie nie kocha, taka jest chyba prawda i nie mówmy tu już o jakiejś dumie czy upartości. Kiedyś jakoś mu to przychodziło i godził się, a teraz jest jak dziewczyny piszą, zamknął za sobą drzwi. Pewnie sobie myśli - niech wie co straciła. Co mi szkodzi napisać? a no to, że On się tylko wzmocni,będzie przekonany że jaki to on jest wspaniały i jaka ja jestem głupia a teraz proszę o powrót, bo dopiero doceniłam jak straciłam - JAK TAK ZROBIĘ TO ON MNIE JUŻ NIGDY NIE BĘDZIE SZANOWAŁ. I zacznie sobie pozwalać na więcej. Już nigdy u Niego bym nie miała żadnego uznania, ani szacunku. Kocham go, spędziłam z nim tyle lat, wspierał, ale wyszło jak wyszło, widocznie nasza relacja nie była na tyle dojrzała i się wszystko rozpierdoliło. Może i źle robię, że się poddaję, nie wiem , może masz rację ze warto spróbować,ale ja nie spróbuję. On zna mój adres, ma telefon wiec nic mu na przeszkodzie nie stoi, przynajmniej żadne upokorzenie ze strony mojej rodziny go nie czeka bo jej nie mam.jedyną osobą jestem ja. A poza tym ja się użalam na forum, debatuję, a On może ma już inną jak piszą dziewczyny, dawno zapomniał, świetnie się bawi, w końcu to policjant więc na pewno jakaś się znajdzie bez problemu. Więc to takie klepanie trzy po trzy.
  20. fielonek no trzeba uważać na słowa i nie bawić się w żadne gry, ale to dotyczy się dwóch stron, a nie tylko jednej. Ktoś tu napisał, że z czasem, możemy niektórych zachowań naszej połówki możemy się nauczyć, zacząć naśladować, np. jeśli druga strona mówi przykre rzeczy, my możemy z czasem jej tym samym się odwdzięczyć. czemu nie inez? myślę, że On by oddał, ale podejrzewam, że w domu mu nagadali, nastawili przeciwko. czerwona pilka do reki ciężko jest, ale się uspokoiłam, emocje opadły. Jak widać można żyć dalej, rozstanie to nie koniec świata. Może tak właśnie miało być, jak piszesz, nic nie dzieje się bez przyczyny, a co będzie to się okaże. W sumie powiem Ci, że myślałam, że będzie gorzej, że będę zachowywać się jakoś "nienormalnie" - wydzwaniać, pisać, nachodzić go, a ja nie robię nic, po prostu nic, poddałam się. kisss mee wszystko co napisałaś to święta racja, podpisuję się pod Twoją wypowiedzią, mądre słowa. bardzo ważne wydaje mi się, że pod jednym warunkiem - musiałby zmienić pracę.
  21. a ja dzis będę nie wiem może liczył po cichu na jakieś kroki z mojej strony w ten czwartek, ale powiem Ci, że trzeba brać pod uwagę to, że On może już nie chce wracać do tego związku, a to należy uszanować. Może On też czuje się dotknięty, ma dość, chce spróbować z kimś innym, a na to nic nie poradzę. Nie przywiąże go do siebie na siłę sznurkiem.
  22. hehe żeby nie było - piszę to całkiem na trzeźwo ;-P
  23. @ a ja dzis bede no nic mi innego nie pozostało, nic innego nie mogę zrobić, choćbym bardzo chciała to nie przyniesie żadnych rezultatów, ja to wiem.
  24. I wiecie co, moje kolejne postanowienie to praca nad sobą, praca nad wyrażaniem swojej opinii, zdania. Zacznę nad tym pracować, bo mam dosyć bycia miłą, potulną, zawsze przytakującą, bo się boję. Jeśli czegoś nie chcę, to tego nie będę robić i , a jak komuś się to nie będzie podobało to już nie mój problem . Muszę wyrobić w sobie charakter i muszę zacząć dbać o swoje samopoczucie i swoje potrzeby a nie przejmować się tym co inni ludzie pomyślą, bo jak do tej pory to tym się kierowałam. Trzeba zacząć żyć dla siebie a nie dla innych. Ale mi się zebrało.
  25. Powiem Wam, że chyba mi teraz brakuje spokoju, ciszy, wyciszenia takiego wewnętrznego. Na imprezie było ok, jak spotykam się ze znajomymi tez jest ok, ale jakoś wolę samotność, jak na razie. Musze wszystko przemyśleć. Imprezy, spotkania, zapychają myśli tylko na chwilę, bo gdy wracam do domu to znów jestem sama i znów nie jest ok. Dzisiaj popołudniu wybrałam się na spacer, przechodziłam koło kościoła, weszłam, w sumie to już od pewnego czasu mnie ciągnęło, tylko zawsze jakoś nie po drodze. Nie jestem osobą praktykującą, nie chodzę na mszę co niedzielę,może dobre z 5 lat temu byłam na mszy. Ale teraz zaczęłam czuć taką ogromną potrzebę by iść się pomodlić, jak trochę tam posiedziałam, wyszłam, wzięłam głęboki oddech to poczułam się lepiej, taka lżejsza. Ehhh jak w tej książce i filmie : " Jedz, módl się i kochaj" . U mnie jedzenie już było, teraz widzę że natchnęło mnie na modlitwy:-)
×