Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Hovaa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Hovaa

  1. a ja dziś będę walczyć? czy ja już dosyć nie walczyłam? po rozstaniu, wydzwaniałam, pisałam smsy, pojechałam pod komisariat - ochrzaniał mnie cały czas, mówił że sobie na to zasłużyłam, że go dopiero teraz doceniłam. Więc dałam spokój na jakiś czas, później były znowu jakieś próby z mojej strony i znów cios w serce. Z kolei później On się odezwał i chciał się spotkać, a ja go tylko prosiłam o jeszcze trochę czasu, chciałam się bardzo z Nim spotkać, ale nie byłam jeszcze gotowa, bałam się. On mi nie dał tego czasu, nie wiem dlaczego i chyba już nigdy się nie dowiem. Powiem Ci tak, cokolwiek bym teraz zrobiła, On mnie odrzuci, wiem o tym. Znam go trochę, skoro auto na mnie przerejestrował to wygląda na to, że chce zamknąć ten rozdział życia i nie chce mnie w Nim. Cokolwiek zrobię -zleje mnie, przykładem jest ten prezent który mi oddał, to dało mi odpowiedź. Mogę pisać do niego - nie będzie odpisywał, mogę dzwonić - nie będzie odbierał, a jak go będę w pracy nachodzić - to może znowu po mnie "jechać" . Ja po prostu muszę się wycofać, jeśli mamy być razem to będziemy, ja mu dałam dużo sygnałów że chciałam powrotu, On zdaje sobie sprawę, że dałabym mu szansę na powrót, On to wie, więc reszta jest w jego rękach. Nie mogę go zmusić do bycia ze mną. Chociaż uwierz, że bardzo bym chciała do Niego napisać, ale nic mi to nie da bo będzie cisza z jego strony :-( Obiecał mi, że zawsze pomoże mi z samochodem jak się zepsuje, pisałam to tutaj. I jeśli takie coś się stanie, to wtedy zapytam się go czy mi nie naprawi, bo wiem, że jest dobrym mechanikiem i zrobi to o połowę taniej ale przede wszystkim będę miała gwarancję,ze zostało naprawione. Póki co auto jest sprawne. Czas wszystko pokaże. Czasami wstrzemięźliwość jest wskazana. Pośpiech jest złym doradcą. Co ma być to będzie. Girl0000 Witaj, tak mi przykro, aż brakuje mi słów. Jak można być takim tchórzem, egoistą, kłamcą? Mi również to w głowie się nie mieści. Nie robi się takich rzeczy, Mężczyźni chyba nie zdają sobie sprawy jak bardzo Nas tym krzywdzą, jaką dziurę robią w naszym sercu i jak krzywdzą naszą psychikę. Jak my mamy później ponownie zaufać mężczyźnie? no jak? Zaczynam wątpić, że prawdziwa miłość istnieje. Lepiej chyba faktycznie być samemu, bo później trafia się na takiego jednego, drugiego i co? na końcu zostajemy same z "bliznami" na ciele i chodzimy na terapie albo leczymy się z depresji. Teraz wiadomo, czemu był taki jak "chorągiewka na wietrze". Nie był do końca pewny, jaką decyzję podjąć i kogo wybrać, pewnie się zastanawiał cały czas, myślał, ehhhh brak klasy, taktu i czegokolwiek. Masz jasność, nie masz już za czym się oglądać.Trzeba iść do przodu, choć z tą wiadomością nie będzie łatwo, bo na pewno w jakiś sposób uderzyła w Twoje poczucie wartości. Przykro mi, ściskam mocno.
  2. no racja, tyle lat to się przyzwyczajamy już do pewnych zachowań i poźniej jest trochę dziwnie
  3. Witam wszystkich :-) ja wczoraj poszłam ze znajomymi potańczyć do klubu. Fajnie się bawiła, ale dzisiaj mam jakiegoś kaca moralnego, źle się czuję, jak sobie przypomnę tych wczorajszych facetów co do wszystkich dziewczyn te same teksty i podrywanie to mi się odechciało facetów i stwierdziłam, że wszyscy są tacy sami i zaczęłam tęsknić za moim:-( bo On z dala od takich klubów:-( rosale no jest dla Niego autorytetem, na pewno jest ważną osobą w Jego życiu, jak pisałam On przed policją był bardzo zżyty z rodziną, nie był to typ imprezowicza, tylko raczej w domu dużo był i pomagał. Dokładnie tak jak piszesz, Jego matka też mu śniadania szykowała, nawet specjalnie wstawała rano by mu bułki do pracy zrobić, a facet już dwadzieścia parę lat na karku. Dla mnie to było dziwne. Jak często jeździł do domu? hmmm, jak trzeba było to nawet codziennie, ale tak to co 2 - 3 dni, jechał coś pomoc zrobić przy domu, czy naprawiać coś przy samochodzie swoim czy kolegi. On nie nadawał sie do bloków, lubił być w ruchu i coś robić. A ja mu tego nie broniłam, nie miałam za złe jak jechał. Jak często ja bywalam? starałam się, nie za często, ale tak przeważnie to co niedzielę na obiad, nie umiałam odmówić, ehhh i teraz to widzę, że taka ze mnie dupa wołowa była. a ja dzis będę no ja wypowiedziałam te słowa, padły bo byłam zdenerwowana i tak wyszło. Po prostu nazbierało się i pękło we mnie wszystko. Tak się nie powinno kończyć znajomości,w żalu i pretensjach, tak uważam. czerwona pilka do reki coś w tym jest, że ludzie pewnych nawyków uczą się od siebie, tych złych jak i dobrych. Jeśli któregoś dnia się odezwie? Wiesz, nie wydaję mi się. Nie odezwie się. To nie ten typ człowieka, jak się już zawziął w sobie to koniec. Nie otworzy się ponownie. Wiesz, jego brat ma o tyle fajnie, bo mieszkają trochę dalej i są 1 - 2 razy w miesiacu, mają spokój, wiesz on tez pracuje normalnie bo od pon do pt czasami soboty. Słuchaj, raz jego ojciec powiedział mi, że Ona do niego nie pasuje....hmmm. Dlatego ja się nie czulam fajnie i w pełni akceptowana przez nich, i przez to tez kłotnie wychodziły, ja do konca nie byłam szczera ze swoim bo mu nigdy tego nie powiedziałam, a to jednak był błąd, nie trzyma sie uczuc w sobie. Masarnika już do Ciebie zaglądam :-)
  4. Co do wyzwisk itd, za dużo mu pozwoliłam, powinnam była to od razu odciąć jak takie coś się zaczęło pojawiać, a nie użalać się nad sobą, płakać i szukać winy w sobie albo u niego. Jak ktoś tu pisał, spróbować iść do psychologa z Nim, poszukać pomocy. Wtedy byłaby jeszcze jakaś szansa. Nie zrobiłam tego, bo wydaje mi się, że ta miłość nie była na tyle dojrzała,nie umieliśmy sprostać poważnym problemom , jak sie pojawiały to my uciekaliśmy, nie pokonywaliśmy ich razem, nie było wsparcie, tylko wzajemnie obwinianie się- kto jest winny.
  5. * miało być : ja też powinnam być osobą
  6. Jak już komuś gdzieś pisałam, uważam, że obydwoje zgotowaliśmy sobie takie zakończenie. Wydaje mi się, że On również cierpi ( wczoraj była ulewa, a On w tym czasie mył samochód, czyli rozładowywał swoje emocje, stara się nie myśleć, czyli coś go tam jeszcze targa, bo kto przy zdrowych zmysłach podczas ulewy myje auto?). Jak jechałam do koleżanki to widziałam go, lało a On na dworze z myjką. A wracając do tego, co napisałam na początku. Obydwoje zachowywaliśmy się momentami jak szczeniaki, obrażanie się o byle co, fochy, brak rozmów, ciągłe pretensje,narastająca frustracja, może i nawet zbyt duże wymagania,to wszystko wpłynęło na to. Gdzieś w pewnym momencie przestaliśmy się cieszyć sobą a zaczęliśmy walczyć. Uważam, że zabrakło przede wszystkim szczerości i umiejętności mówienia otwarcie o swoich uczuciach, każdy gdzieś się z tym krył, albo było to zamiatane pod" dywan" Ja też powinnam mieć osobą, która ma własne zdanie, nie bać się go wyrażać, w stosunku do Niego miałam, mówiłam mu, ale juz np. w stosunku do innych ludzi nie, bałam się. I tak np. było w przypadku jego rodziców, na wszystko się godziłam, zawsze miła, potulna, nie konfliktowa, przytakująca, chociaż nie zawsze się zgadzałam i tu był mój błąd. Brak pewności siebie mnie zgubiło.
  7. Witam wszystkich, dzisiaj jest dobrze, jedynie w sercu jest jakiś żal i smutek. Wczoraj jak poszłam do sklepu, to On jeszcze raz przyjechał, zostawił w skrzynce dokumenty z Urzędu o odbiorze nowego dowodu rejestracyjnego, był również w PZU ( przepisał na mnie umowę)wszystko pozałatwiał, ale i zostawił coś w skrzynce co bardzo mi sprawilo przykrość, coś co dostał i nie powinien mi tego oddawać, zrobiło mi się bardzo przykro z tego powodu, to dla mnie wiele znaczyło i dałam mu to, a On to po prostu oddał. Wczoraj już tu nie zaglądałam, bo chciałam swoje myśli uspokoić. Wybrałam się na Epokę Lodowcową :-) i spotkałam się z wczoraj z przyjaciółką i trochę pogadałyśmy szczerze. Ona kazała mi zwrócić uwagę na Jego relację z matką, coś czego chyba nie zauważałam, a jednak. Ona twierdzi, że jak facet wrócił do domu, to Jego matka zaczęła nastawiać go negatywnie do tego związku, coś w tym jest, bo ten pierwszy sms od Niego zaraz po rozstaniu nie brzmiał jak Jego słowa, " że mamy sobie przemyśleć" faktycznie to brzmiało bardziej jak jej słowa. Pamiętam, kiedyś jak Jego brat pokłócił się ze swoją dziewczyną i też związek był na włosku, byłam wtedy u nich, to pamiętam jak Ona mówiła i była chętna żeby od razu jechać po te rzeczy, widziałam że się cieszy że syn wróci do domu. Ale Oni sie pogodzili. Wydaje mi się, że matka jest dla Niego ogromnym autorytetem i to widać , ale teraz. Ona niejednokrotnie jak bywaliśmy u nich, powtarzała, że obydwoje zostawili ich samych w tym domu i poszli do bloku, bo jest wygodniej, tak się odwdzięczają, byly takie teksty dokuczania. Teraz się domyślam czemu On mi zarzucał, że traktuję go jak własność- wydaje mi się, że to Ona tak powiedziała, bo jakby nie patrzeć więcej czasu spędzał ze mną i zaczął się odsuwać trochę od domu rodzinnego. Hmmm, coś mi się wydaje, ze Ona nie dopuszcza myśli, zeby jej synowie mieli inne kobiety, ciezko jej sie z tym pogodzić. Pojawiła się teraz okazja to ja wykorzystała. Nie zebym szukała teraz winnego, choć tak to może wygladać, ale tak jakoś Nasza rozmowa zeszła na jej temat. I tak jakoś zaczęłyśmy łączyc fakty.
  8. siodemka na to wygląda, jestem teraz wolna i moge zacząc wszystko od nowa. Ale ciężko będzie, a tym bardziej komukolwiek już zaufać...na chwilę obecną nie wykonalne
  9. siodemka na to wygląda, jestem teraz wolna i moge zacząc wszystko od nowa. Ale ciężko będzie, a tym bardziej komukolwiek już zaufać...na chwilę obecną nie wykonalne
  10. siódemka, obyło się, ja nawet mu drzwi od domofonu nie otwierałam bo otworzył je kodem, ale było tylko słychać sygnał. Koralowa, myślę że po paru dniach dojdę do siebie, a on już się wiecej nie odezwie.... to koniec. No zaczełam obwniać siebie, całą winę przelałam na siebie, a przecież On również jest winny
  11. siódemka, obyło się, ja nawet mu drzwi od domofonu nie otwierałam bo otworzył je kodem, ale było tylko słychać sygnał. Koralowa, myślę że po paru dniach dojdę do siebie, a on już się wiecej nie odezwie.... to koniec. No zaczełam obwniać siebie, całą winę przelałam na siebie, a przecież On również jest winny
  12. siódemka witaj, miło że ktoś tu od rana zagląda. Przyjechał i własnie zabrał wszystko
  13. Zresztą, On przecież napisał, że podjął już jakaś decyzje o której nawet nie śnilam, ze straciłam swoją szansę, więc o czym my tu mówimy
  14. no własnie On nie miał takich kolegów z którymi byśmy się spotykali czy On spotykał, taki typ człowieka, widać, że był lubiany, bo na weselu widziałam, że wszyscy do Niego lgneli Marek to, Marek tamto ( to nie jest jego imie, podalam tak dla przykladu) . No duszę w sobie wszystko, juz chyba taka jestem, że czasami wole odpuścić
  15. ehhhh, jakbym go zobaczyła przez to okno to chyba serce mi by przez nie wyskoczyło. No nie wiadomo, co mysli, co czuje, czy zlość czy żal czy smutek. Nie ma takiej osoby, On raczej nie spotykał sie z kolegami, rzadko, jedynie jak miał np. komus naprawić auto, jego kolegów z pracy poznalam dopiero na jednym z weselu, ale tak do nikogo nie chodziliśmy.
  16. ja tu piszę, czekam, a może On już wziął, może drzwi były otwarte, to nie musiał dzwonić
  17. aktualnie mam urlop, ale pracuję, ale związku z tym, że były studia to jeszcze nie na caly etat
  18. co chciałabym zrobić? wykrzyczeć mu wszystko, jak cholernie mnie krzywdził ostatnimi czasy i dlaczwego jest takim dupkiem bez uczuć, bez skrupułów, dlaczego tak postę pował wobec mnie, dlaczego mnie tak traktował, tak nie po ludzku... Blokuje mnie to, że zaraz sie rozkleję i będe ryczeć, a jemu to tylko przyniesie satysfakcje i usłyszę z jego ust tekst typu - doceniłaś teraz mnie kiedy straciłaś albo miałaś swoją szanse i jej nie wykorzystalaś
  19. jest mi tak ciężko:-(ryczeć mi się chce:-( rzeczywiście ogromna huśtawka nastrojów, bo wczoraj było w miarę ok, a dzisiaj znów jest do niczego.
  20. na to wygląda:-( co ja jeszcze mogę zrobić? nic :-(
  21. przecież nawet się z nim nie spotkam,a ja tak bardzo się denerwuję. Czekam na dzwonek od domofonu jak na szpilkach,rece mi drża
  22. serce to mi do gardła podchodzi,a wali jak oszalałe,czemu ja się tak stresuję i denerwuję?
  23. koralowa nie to nie tacy ludzie,a ten piec to był moj pomysł, który przedstawiłam facetowi, Oni byli przeciwni, bo właśnie chodziło o pieniądze,nie mieli , pewnie domyslają sie ze to ode mnie, no chyba ze on powiedział ze wziął pozyczkę.
×