Mój Tata ma 61 lat, pali dużo odkąd pamiętam, zaczął palić chyba na studiach a może i wcześniej. Nie nawidzę papierosów i dymu tytoniowego. Ma cukrzycę, na którą zapracował + moja babcia czyli jego matka, jej "wspaniałą dietą". Pali i nic sobie z tego nie robi. Namowy i proszenie, żeby spróbował rzucić na marne. Nie i koniec pali bo lubi, bo tak jemu się podoba. Tak mnie wkur$#$%ia swoim postępowaniem.. Człowiek, który nie ma żadnych stresów, aktualnie nie pracuje bo nie musi i nie ma zamiaru, będzie miał dobrą emeryturę. Po prostu żadnych zmartwień..mógłby się zająć sobą i swoim zdrowiem. Wiem, że to jest nałóg i trudno się z niego wykaraskać. Dziwię się, że jeszcze nie ma raka płuc, a jak będzie miał to tylko i wyłącznie z własnego uporu.