Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

wystraszona1234

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Opisze sytuacje krotko zwiezle i na temat... Bylam z facetem ponad 4 lata, bylismy zareczeni, przez rok mieszkał u mnie, pozniej ze wzgledu na to ze poklocil sie okropnie z moja mama, ja zaczelam jezdzic do niego, zostawac na 2-3 tyg i tydzien w domu, nie widzial w ogole zadnej szansy na pogodzenie sie z moja mama pomimo ze czasami to moja mama do niego dzwonila, chciala sie skontaktowac. Prosilam, blagalam zeby sie pogodzil, ze jesli tego nie zrobi to w naszym zyciu ciagle beda o to klotnie, a naprawde czesto sie klocilismy przez to bo nawet przeszkadzalo mu kiedy rozmawiam z mama, zdazalo sie ze jak romawialam z nia to on w tym czasie mowil obelgi i dosc nieprzyjemne rzeczy tak zeby ona slyszala. Przez ten czas gdy ja zaczelam do niego jezdzic zmienil sie bardzo, w ogole nie zabiegal o mnie, olewal co do niego mowilam, olewal w ogole mnie, zawsze powtarzal ze jemu nie zalezy czy bedzie sam czy ze mna. Czulam w ogole ze działam mu na nerwy, a kazda klotnia wygladala tak ze mimo iz on zawinil ja zawsze musialam wyciagnac reke. Nigdy nie chcial rozmawiac, mowil ze on nie ma wiecej do powiedzenia, obrazal sie na 2-3 dni. Sek w tym ze 4 miesiace temu poklocilismy sie bardzo, powiedzial ze nie chce mnie widziec, ze nie znacze juz dla aniego nic, ze to koniec. Trudno mi bylo to zaakceptowac, dzwonilam do niego, do jego rodzicow zeby podali mu telefon ale on ciagle ignoeowal. Po dwoch tygodniach zaczal sie odzywac. Ja w tym czasie ulozylam sobie w glowie ze powinnam sie pogodzic z tym bo tak naprawde ja nie bylam szczesliwa ani on. Gdy zaczal pisac smsy, odpisywalam bo bylo to silniejsze ode mnie, jednak wiedzial ze staram sie pogodzic z cala sytuacja. Minal miesiac przyjechal zaczal przepraszac prosic o kolejna szanse, tłumaczylam mu ze nie moze tak dalej byc, ze prosilam go przez dwa lata zeby sie zmienil, zeby przyjechal do mnie choc czasami, zeby sie zaczal odzywac do mojej matki. Powiedzialam ze moze za jakis czas, nie wiem jaki, kiedys wrocimy do siebie, ale zaznaczylam ze ja juz sie pogodzilam z tym ze nie bedziemy razem. Sytuacja obecna wyglada tak ze przyjezdza do mnie 300km, pogodzil sie z moja matka, przeprosil nawet, obiecal ze nigdy wiecej mnie nie bedzie tak traktowac, blaga o koeljna szanse. Ja w tym czasie otworzylam sie na ludzi, zaczelam poznawac nowe osoby, poznalam nawet chlopaka, ktory jest dla mnie bardzo mily i bardzo dobrze mi sie z nim rozmawia, ale sek w tym ze nie moge zapomniec o bylym, bo ciagle mam mysl w glowie czemu on akurat teraz jest w stanie zgodzic sie na wszystko, nawet pogodzil sie z moja matka i chce przyjezdzac do mnie. Powiedzcie mi, czy ludzie sie zmieniaja, czy on naprawde bylby w stanie sie zmienic?
×