Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. assiula - jako spam uznaje mi nazwę aspiratora i nazwę wyszukiwarki. Ekstra. Administratorzy - litości...! Wyślę na maila jutro, bo idę w kimę w końcu.
  2. koliberek - oooo...! To widzę, że nie tylko moja Ania jeszcze zębów nie ma :) Trochę się martwię, chociaż wiem, że do roku można "na luzie" czekać. gosik - ty Kornela rehabilitujesz, więc może myślę pewne rzeczy robić nieco później, jeśli lekarz nie widzi problemu, to nie ma się czym martwić. Pulpety w sosie koperkowym z kaszą manną spotkały się z uznaniem małej konsumentki :) Trochę pierdzielenia z tym było, ale wyszło sporo i część zamroziłam, będą w drugiej odsłonie z sosem pomidorowym ;) Kurczak z marchewką i kaszą jaglaną również smakował. Chociaż karmienie takim drugim daniem idzie zdecydowanie wolniej. Mały Potwór miele tymi bezzębnymi dziąsełkami dosyć długo. Ale ładnie je, czysto, nie krztusi się. Właściwie bez śliniaka mogłaby jeść. Z wyjątkiem kaszki, która jest wszędzie, a najlepiej smakuje, kiedy rozmaże się ją po krzesełku do karmienia, zbierze i pożre w takiej postaci prosto z rączki... Makabra. Pierwszy raz też zrobiłam zupkę ogórkową Młodej ze strony osesek.pl, sporo tam przepisów na potrawy dla niemowląt. Nawet jadła, choć woli chyba inne smaki mam wrażenie. Pomidorową u babci dzisiaj jadła i mielonego. Umówiłam się z mamą, że będę jeździła rzadziej do niej, skoro i tak przychodzi ta babeczka i jeszcze sąsiadka. Dzięki temu mogę coś w domu ogarnąć i trochę odpocząć. Podkreślam trochę. Pracujemy nad samodzielnym zasypianiem wieczorem bez butelki. Głównie dlatego, że Ania przestała przy butli wieczornej usypiać. Metoda 7-5-3. Wygląda na skuteczną jako jedyna chyba ze sztuczek z usypianiem. No ale musiałam talenty wokalne rozwinąć, bo cicha kołysanka jest niezbędna. Trudno się mówi, nikt poza dziecięciem tego nie słyszy, a jej wyraźnie moje śpiewy nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie ;) No i odwyk powolny od jednego karmienia w nocy, bo widzę, że budzi się z przyzwyczajenia a nie głodu. Ani nie można spuścić z oka na moment. Czepia się wszystkiego i wszystkich byle stanąć na nogach. Chodzi przy regale i pufie. Niestety nie jarzy, że jak pufa się kończy, to "bach" murowane. Tak więc mamy na koncie parę siniaków kończyn dolnych i kilka scenek rodzajowych z rykiem w tle. Ale ona to jak ruski czołg. "ni gniotsja, ni łamiotsja". Wyrżnie się, zapłacze i fru to samo. Nie zniechęca się wcale. Może to i dobrze... ;) Poruszanie się na klasycznych czworakach również w pełnym rozkwicie, łącznie z ganianiem wokół stołu (konieczna jest mama także na czworakach wydająca dzikie odgłosy podczas pościgu - dobrze, że nie ma tego świadków, bo by mnie w pokoiku bez klamek zamknęli). Zabawa ściągnięta z internetu w postaci: zawijamy dziecko w kocyk i udajemy, że kroimy jak naleśnik jest również na topie. Plus wszelkie odmiany "a kuku" i chowanego. Generalnie: również schudłam. Brak czasu na jedzenie i "zabawy ruchowe" robią swoje. No i tym miłym akcentem kończę wpis na dzisiaj, idę wychlać rumianek z miodem na dobry sen ;)
  3. niestety napisałam się i nie mogę wysłać, bo jestem za "spam" uznana... kuźwa....! Szlag niech trafi to forum... Żadnych linków i niczego takiego nie zamieszczałam!!!!!
  4. agnieszka - o raaany! Współczuję! :( Ja to przerabiałam też niedawno, ale bez kataru. Katar też zaliczyliśmy, ale już dość dawno temu. Tyle, że Ania miała wtedy 37,3 tylko. U nas sprawdził się lepiej taki odkurzacz do nosa a nie gruszka. Na gruszkę Ania strasznie wyła. Robiliśmy tak, że najpierw ta woda morska do noska i Młoda sobie chwilę leżała na brzuszku i potem odkurzanie nosa. Ale z przerwami, najpierw jedna dziurka a potem druga, bo płakała. Ale przy gruszce to się darła po prostu. assiula - ja dawałam Juvit C a nie Cebion bo akurat nie było w aptece Cebionu. Według opakowania. Bodajże 7 kropli się daje dziennie. Wlewałam do herbatki i dawałam w ciągu dnia. Teraz też tak podaję, po tej chorobie Ani. No i my trochę chorzy byliśmy, więc profilaktycznie daję. Ja to zupki robię z kompletu warzyw tj. włoszczyzna plus ziele angielskie i czasem liść laurowy, zależy jaka zupka. Gotuję taki normalny wywar plus jakieś inne warzywo np. kabaczek, brokuł, kalafior, soczewica, potem pora wyjmuję a resztę miksuję z oddzielnie ugotowanym ziemniakiem i mięsem. Z dyni zupkę robię taką jak dla nas: dynia, ziemniak, cebula, gałka muszkatołowa, przecier pomidorowy plus ewentualnie kaszka kukurydziana. Buraka robię tylko z ziemniakiem i masłem, bo jakoś mi się nie komponuje z innymi warzywami. Do zupek daję kleik kukurydziany, kaszkę kukurydzianą, posiekany makaron, ryż, zależy jaka zupka. dorka - ja też na wywarze z mięsa zupki dawałam ale kilka razy tylko, bo kupa roboty z tym. Myślę, że jak Ania skończy rok, to już będę jej dawała to co my jemy tylko bez ostrych przypraw itp. Muszę grzebnąć za przepisem na te pulpety co piszesz, bo coś takiego mi po głowie chodziło właśnie żeby zrobić. Ania wcina mielone z apetytem ogromnym, ale nie daję jej zazwyczaj, bo to smażone i przyprawione mocno.
  5. acha - u nas to raczej szybko idzie z jedzeniem, jeśli Młoda jest zainteresowana. Bo jak nie jest głodna, to w ogóle nie da rady. A tak, to zupkę 125g wciąga w jakieś 15 minut góra. Kaszkę dłużej je, bo nie lubi. Też ją muszę zabawiać albo bajki w tv jej włączam, do kaszki głównie. Na dworzu lepiej je, bo więcej wokół ciekawych rzeczy.
  6. dorka - jeszcze nie wiem, czy będzie jadła, bo pierwszy raz zrobiłam. M ma jej dać. Ugotowałam marchewkę i na ten wywar z marchewką kaszkę sypnęłam. Ptaka oddzielnie ugotowałam. Potem marchewkę rozgniotłam widelcem z kaszką i dołożyłam trochę masła. Kurczaka posiekałam nożem drobno i zmieszałam z resztą. Konsystencja wyszła gęsta, ale raczej mało grudkowata. No ja to mam spokój z M, bo on w ogóle nie gra w gry komputerowe. Ma hobby w kierunku sportu, ale teraz to nie ma czasu, więc hobby dla nas obojga to jakieś pojęcie wirtualne raczej. Tylko praca, dom i dziecko. Prysznic jest luksusem i hobby teraz, he, he! ;) Generalnie nie mogę narzekać, M pomaga ile może, ale przecież się nie sklonuje, ja to rozumiem. Generalnie żyjemy w ustawicznym niedoczasie i tyle. No ale już niedługo mam nadzieję będzie trochę więcej czasu jak Młoda do tego żłoba pójdzie.
  7. gosik - no na pewno smutno trochę tak "na obcej ziemi", ale pewnie przywykniesz szybciej, niż się tego spodziewasz :) W końcu jesteś przyzwyczajona poniekąd do życia na walizkach ;) Jak mój brat był w Anglii, to też narzekał na jedzenie. Problem był głównie z pieczywem. Dostępne były raczej twory w rodzaju bułek z mc donaldsa. I ziemniaków ponoć nie mieli. Chyba każdy kraj ma jakieś "preferencje" kulinarne i stąd nieco inne zaopatrzenie sklepów. Fajnie, że ten polski sklepik masz w okolicy. Jak czytam o Kornelowych zębach, to znowu mnie lęk nachodzi. On taki spokojny, a przy zębach daje popalić. Nie wiem, co będzie u mnie. M coś wyczytał, że brak zębów u dzieci w tym wieku może być spowodowany niedoborem wit. D. No ale ja Młodej daję tą wit. co drugi-trzeci dzień, więc chyba wystarczająco... :-\ U nas noc okropna. Zacznę od tego, że Ania więcej jeść zaczęła. W ciągu dnia mleka zjada mało, może 60-100ml. Je rano kaszę łyżeczką, zaczęłam gotować mleko zwykłe i na to błyskawiczną mannę plus starte surowe jabłko. Ewentualnie zwykłe mleko i kasza Holla wchodzi bezsmakowa oczywiście. Na razie wysypki nie ma. A potem zjada tak 180g zupki i nawet 200 g owoców potrafi wciągnąć. Wieczorem jeszcze jogurcik albo kaszkę na wodzie z owocem jakimś. Zajrzałam do mojej rozpiski żywieniowej i tam jest, że w 10 m-cu 3xmm plus coś tam np. kaszka, owoce i obiadek z dwóch dań. Tak więc wczoraj stanęłam do garów i gotowałam Młodej kapuśniaczek z włoskiej kapusty plus kasza, marchewka i kurczak na drugie. Dla mamy zupa przecierana w innym wariancie a dla nas schab w sosie grzybowym. Kuźwa.... Jak skończyłam, to była 24ta... Gotowanie jest okropnie czasochłonne. Ja już dla nas nie gotuję właściwie, tylko dla Młodej na 2 dni i dla mamy na 2 dni. No ale czasem i my musimy coś zjeść normalnego, a nie tylko parówki... ;) Najgorsze, że do garów stanąć mogę dopiero koło 20-21ej. W każdym razie jak się położyłam, to była 24.30. O 1.30 pobudka, lanczyk Anulec zaliczył i w kimę. A potem, zaraza mała, obudziła się o 5.15 i ni czorta zasnąć nie mogła. Może dlatego, że spała późnym popołudniem, ta pogoda jakaś taka, że się dziecko rozregulowało. Zasnęła po 6tej. Jak się położyłam, to zaspałam do pracy... Dzisiaj na szczęście nic nie gotuję itp. tylko do mamy jadę, to położę się przed 24tą myślę. Ale spać mi się chce okrutnie, jeszcze ten deszcz... :(
  8. Pysia - no ja też jeździk/pchacz planuję kupić, ale jeszcze trochę. Kupiłam dzisiaj kilka zabawek "po znajomości" u siebie w CH. Wysępiłam taniej, bo wszystko to okropnie drogie jest: kostka-edukacyjna-smily-play-swiatlo-dzwiek-i3512893650 kaczuszkę którą można również turlać po podłodze: fisher-price-kapielowa-kaczuszka-75676-i3504664026 coś takiego tylko plastikowe i kolorowe bardziej z dużą ilością klocków: drewniana-kostka-edukacyjna-wkladanka-sorter-eko-i3501737734 oraz małego gumowego konika na kółkach... na początku linków wpiszcie początek tak jak na allegro albo nr aukcji i na końcu html, bo linków nie da się wklejać na forum
  9. justi - no to wydarzenie przed wami :) Kreacja dla Młodej już jest? Słuchajcie, pytanie już było, ale ponowię, bo wciąż aktualne. Jakie zabawki polecacie na chwilę obecną dla Maluchów? Jest jakiś wynalazek, który zajmuje pociechę chociaż na chwilę dłużej? Agnieszka kiedyś podsyłała taki pchacz interaktywny.
  10. Oooo...! Pysia! Fajnie, że jesteś :) Może Igorek znowu urośnie, dlatego przybrał na wadze? Do kiedy zamierzasz karmić piersią? Moja waży teraz pewnie jakieś 9 kg z groszami, mamy kontrolę 17.09 to się okaże. Jest na podobnym etapie rozwoju co Igorek. Pełza, na czworaka trochę chodzi, ale jak się spieszy, to na brzuchu jedzie. Nie gada, tylko po swojemu. Nie umie robić "pa, pa", chociaż machamy z M namiętnie do niej już drugi miesiąc. Nie klaszcze również. Chyba załapała jak się piątkę przybija, ale nie jestem jeszcze pewna, czy to przypadek, czy świadome działanie. Trochę chyba łapie polecenia typu "daj" "zobacz", ale "chodź tutaj" już nie bardzo ;) Wspina się za to przy meblach, ludziach i czym się da. Porafi zrobić kilka kroków trzymana pod pachy. Bawi się w "a kuku", lubi też jak się jej chowam za czymś np. pufą albo fotelem i wyskakuję nagle. Podaje przedmioty i chce żeby jej oddawać. Zrzuca na podłogę różne rzeczy i trzeba podawać. To jest akurat ulubiona zabawa przy jedzeniu. Takiego gumowego dinozaura ma, to ona go rzuca a ja podaję i w międzyczasie wpycham obiad do małego dzioba. Kręgosłup siada, brak słów... Wlezie zaraza mała wszędzie i znajdzie najmniejszy włos na podłodze. Oczywiście z zamiarem zeżarcia, a jakże. Ja też miałam gorsze dni z M, ale teraz jakoś się poprawiło. Chyba to życie w stresie nas jakoś łączy. Obojgu nam nerwy wysiadają, ze mną już słabo było, bo spadają mi elektrolity i mdleję. A jemu się jakieś zapalenia mięśni robią w klatce piersiowej i to tak podobnie jak zawał się odczuwa. Bo teraz jeszcze bank grozi nam zerwaniem umowy kredytowej na ten dom co budujemy. Chcą zaświadczeń o zarobkach. Akurat jak ja na wypowiedzeniu a nowej umowy nie mam jeszcze a M na działalności, to wiadomo jak z dochodem jest. Na dziecko słuchajcie 600zł netto trzeba więcej zarabiać, żeby mieć zdolność kredytową. W życiu nie będziemy teraz mieli. No i może się okazać, że nowy dom pod młotek pójdzie. No ale jeszcze kombinujemy, co tu z tym zrobić. Pysia, zębami to chyba nie ma się co martwić, jak patrzę na maluchy, to dużo ma szpary z przodu. Podobno rosną jedynki a potem trójki i dopiero dwójki. Jak te dwójki wyrastają, to jedynki się schodzą. No ale nie wiem, czy nie pokręciłam czegoś, bo Ania nie ma nawet pół zęba.
  11. Assiula - zdjęcia PRZEŚLICZNE!!! Krystian bardzo ładnie wyszedł, ty również :) Najfajniejsze jest to które wrzuciłaś pierwsze, takie zbliżenie w chustce na głowie i wielkie oczyska niebieskie :) I to w sepi z tatą bardzo mi się podoba :) Długo taka sesja trwa?
  12. A gdzie nam Pysia zginęła? Ostatnio myślałam, jak tam postępy Igorka...
  13. doti - a to ciekawostka z tą trzydniówką! Ja też byłam przekonana, że tylko raz to można przejść. Tak czytałam w necie... :-/ agnieszka - mnie na zajady pomogła zwykła wit. E z kolei. Ona jest w takich kuleczkach żelowych jakby i doktorka mnie to kazała rozdziabywać i smarować ten zajad. Ja myślę, że dziecku taki zabieg spokojnie można również wykonać :) Ale Majulinka zaskakuje! Ja cały czas czekam na pierwsze słowo i chociaż jakiegoś przytulańca ;) Ale moja Ania to chyba po tatusiu tak przytulania nie lubi, he, he! ;) mamo grudniowa - ja to bym obstawiała, że jednak okolice Świąt wypadną. Ewentualnie możesz ze dwa tygodnie wcześniej próbować z myciem okien itp. Chyba duża część z nas próbowała tych wszystkich sztuczek, bo pod koniec to już człowiek ma serdecznie dosyć delikatnie mówiąc ;) Ja myłam okna w środę i czwartek a we wtorek urodziłam, więc nie wiem, czy miało to znaczenie czy nie... ;) Na seks M się namówić nie dał, he, he! :-P No ale szansę na styczeń też masz, no ale to z kolei Święta w pozycji horyzontalnej proponuję spędzić ;) gosik - ale numer z tą podróżą! Odważna kobita z ciebie, podziwiam! Z kupą Kornelową to mi przyszło teraz do głowy, że teraz to jak Ania narobi, to czasem kupa malutka a smród nieludzki chciałoby się rzec... ;)
  14. mama grudzień 2013 - no to żeby cię w Wigilię nie cupnęło ;) Ja to się bałam, żeby nie wylądować na porodówce, jak personel będzie "śledzika" zaliczał... ;) Miałam termin na 10.12 a do 14 dni po terminie trzymają jeszcze zanim wywołają poród. Ale udało się szybciej na szczęście i na Wigilię już "biegałam" :)
  15. mamo grudzień 2013 - ja nie szczepiłam na nic poza obowiązkowymi. Wbrałam 6w1 czy jakoś tak, Hexa firma. Kosztowało to 200zł bodajże. Jest wtedy jedno kłucie zamiast trzech. I dzieci ponoć lepiej je tolerują. Wypadają też inne szczepienia dzięki temu, ale dokładnie ci nie powiem jak to jest. Wózek ja mam X-lander, kupiłam używany 2w1. Dobre jest, aby była możliwość montowania adapterów do fotelika samochodowego na koła wózka. Z gondoli korzystałam krótko, bo moja Młoda mało śpi, a jak nie spała, to jej się nudziło na spacerze. Musiałam opuszczać budkę i pod drzewami jeździć, żeby na gałęzie się patrzyła. A zimą wiadomo... może coś zlecieć z takiego drzewa na buzię. Ze spacerówki więcej widać. Miała chyba ze 4 miesiące jak przerzuciłam ją do spacerówki. W tym moim wózku rozkłada się oparcie do całkowitego leżenia, więc nie było takiego problemu. Generalnie wydaje mi się spacerówka lepsza. Jeśli będę miała drugie dziecko i urodzi się dajmy na to latem, to w ogóle gondoli nie będę używała chyba. Ale wózek uważam za nieudany. Gondola spoko, fotelik (maxicosi) spoko, spacerówka lipa. To czego mi brakuje: przekładanie do kierunku jazdy przód/tył, za krótka budka i trzeba parasolkę montować, kiepska ochrona przed wiatrem, kiepska folia przeciwdeszczowa, zbyt twarda wyściółka siedziska, mało trwałe pokrycie rączki (skóra zlazła mi od obrączki na palcu na przykład). Myślę, że fajne byłyby sprężyny/amortyzatory w wózku, można pobujać przy usypianiu, ja nie mam. Wychodziłam na spacery nawet przy mrozie, ale do -5 tylko. Głównie dlatego, że Młoda po antybiotyku była. A tak to chociaż na trochę warto myślę przy -10 nawet. Choćby dlatego, żeby nie zwariować ;) Z ubrankami to ja też nie wiedziałam, ale to nasze forum bardzo mi pomogło. Teraz odkryłam na przykład cudowność rajstopek dziecięcych :) Odpoczywaj dużo i zbieraj siły przed grudniem, he, he! :) Ja żałuję teraz, że nie wylegiwałam się więcej. A co będzie, chłopiec czy dziewczynka?
  16. dorka - no właśnie ze względu na to działanie przeciwzapalne Nurofen wzięłam w aptece. Generalnie, to zdrowy nie jest ani paracetamol ani ibuprofen, bez dwóch zdań. Osobiście wolę wszelkie leki zażywać i podawać w ostateczności. A antybiotyki to już w ogóle. Jak rozmawiałam z koleżanką, która ma dwójkę dzieci, to mówiła, żeby nalegać na badanie CRP przed podaniem antybiotyku dziecku. Bo lekarze często wypisują receptę zbyt pochopnie. A przecież na wirusówkę antybiotyk nie pomoże, tylko na bakteryjne zakażenie. Ja myślę, że ten lekarz co M był z Anią właśnie zbyt pochopnie wypisał receptę. Młoda rano miała już 36,7 i szaleje jak dawniej, więc zdrowa jest. Rano również zasnęła sama, chyba w wyniku prób nauki samodzielnego zasypiania w nocy. A raczej wymięknięcia starych po harcach Młodej chorobowych. Obudziła się o 7ej i ponieważ nikt się nią nie przejął ;) zasnęła 30 minut później i spała jeszcze godzinę. Krostek nie ma. Choroba wie, co to było. Ja też lepiej, bez temperatury, kuruję się żurawiną w tabletkach i herbatką żurawinową. Za to M chory dla odmiany. Wygląda na to, że zwykłe przeziębienie. Plaga jakaś. No ale ponoć dużo dzieci teraz choruje i dorosłych też. Pierwszy dzień w żłobku przesunięty na 16.09. gosik - ale ci się paskudztwo ciągnie... Chyba faktycznie gronkowiec albo paciorkowiec jakiś, bo te ropiejące oczy są podejrzane. Daj znać, co ci uhodują. agnieszka - ja też często słyszę: "bo moja/mój w tym wieku to już dawno...." i tutaj pada: siedział, chodził, turlał się, jadł, wiązał sznurowadła, deklamował wierszyki i wuj wie co tam jeszcze. Olać :) Każde dziecko rozwija się w swoim tempie. Nie dawajmy sobie dziewczyny wmawiać, że coś tam jest nie tak i nie dajmy się zwariować. Wszystkie nasze dzieciaczki są genialne na swój sposób i osobiście nie widzę, żeby z nimi było cokolwiek nie tak. Z ciekawostek, to koleżanka co prowadzi żłobek uspokoiła mnie, że przewroty na brzuch przez jeden bok nie koniecznie muszą być nieprawidłowością. Młoda przekręca się przez lewe ramię. I ona powiedziała, że jeśli również próby chodzenia będą z lewej nogi, to możliwe, że Ania będzie leworęczna po prostu. Dzieci do około 1,5 roku są oburęczne, więc na rączki się nie patrzy.
  17. U nas już sytuacja opanowana. Ania dzisiaj miala 37,2 a wieczorem 37, więc choroba przechodzi. Antybiotyku nie podaliśmy i myślę, że słusznie. Krostek na razie nie ma, ale słyszałam, że po trzydniówce nie zawsze są. Ma troche wysypki na buzi, ale chyba od jogurciku, bo nic innego nie chciała jeść, tylko mm i jogurcik. Więc jadła go 3 dni z rzędu, a ona źle nabiał toleruje. Za to dzisiaj w nocy obudzila się o 3.30 i nie spała do 5tej. Kolejny raz metoda 3-5-7, tym razem wstałam tylko raz. Tyle, że ona sama zasypia w jakiś kosmicznych pozycjach i się martwię, ze jej nie wygodnie, zdrętwieje albo coś... agnieszka - wspaniale się Maja rozwija! W życiu bym nie powiedziała, ze to wcześniak. :) titucha - Łucja wymiata jak zwykle ;) Dobrze, że nie stanowi wyznacznika rozwoju, bo ja nie wiem, załamka by była ;) gosik - ponoć lepiej podawać lek na paracetamolu niż ibuprofenie. Jest łagodniejszy. Ale ja też kupiłam Nurofen, chociaż w końcu jeszcze nie podałam. mamo grudzień 2013 - proponuję tak jak koleżanki zainwestować w bodziaki na krótki rękaw i pajacyki wszelakie plus skarpetki. Na dwór sprawdzają się kombinezony takie jak pajace tylko z kapturem. Najlepiej z odwijanymi łapkami i bez jakiś oddzielnych butków, bo to spada i trudno założyć. U nas rożek był bezużyteczny zupełnie. Za to warto mieć kilka kocyków, szczególnie nieco później, jak dziecko się rozkopuje, to można nakryć kolejnym albo warstwę zdjąć w razie potrzeby. Śpiworek jest niezłym pomysłem, ale to też tak koło 3 m-ca. Nie warto kupować góry pieluch tetrowych. Kupiłam 10 sztuk i mam do tej pory, teraz ich właściwie już nie używam. Nie warto kupować dużej ilości kosmetyków dla dzieci - nie używa się tego potem. Najlepiej sprawdzają się takie żele do mycia ciała i włosów w jednym w butelkach z pompką, łatwiej dozować trzymając malucha drugą ręką. Mnie przydały się śliniaki, bo plamy po mm ciężko schodzą, a córka jak była malutka, to jakoś tak piła czasem, że jej ciekło bokiem. Na wyjście ze szpitala (to był początek grudnia), body długi rękaw, pajacyk polarowy, śpiworek do fotelika samochodowego, czapka. Nie warto kupować dużo ubranek, dziecko wyrasta w tempie błyskawicznym. 56 i 62 starczają na około 2 miesiące. Myślę, że 10 sztuk bodziaków i 5 pajaców wystarcza całkowicie. Chyba, że będziesz miała chłopca ;) Ja niektórych rzeczy nie włożyłam ani razu. Polecam sterylizator do butelek, podgrzewacz do butelek (jeśli nie karmimy piersią) a dla karmiących absolutnie niezbędny artykuł - maść typu Bepanthen, żadna tam lanolina i wkładki laktacyjne plus laktator. Najlepiej elektryczny, ręczny u mnie się nie sprawdził zupełnie. Acha. i podobno dla chlopców lepiej nie kupować na początek pieluszek z wycięciem na pępek. Słyszałam od kilku mam, że łatwiej je przesikują. Górą jakoś.
  18. agnieszka - mnie mówili, że jak dziecko będzie tylko na mm, to będzie przesypiało noce wkrótce. Gucio. Młoda tak samo je jak jadła. Do tego czasem nie chce zasnąć jak zje. A w dzień to w ogóle makabra jakaś jest. Ja to wiem, że źle swoją karmię. Ponoć nie powinna jeść już mm w ciągu dnia, tylko dania oparte na mm tj. kaszki na przykład. A ona nie bardzo kaszki chce jeść. Nie lubi ogólnie słodkich rzeczy za bardzo. A mm jest słodkie i w połączeniu z kaszką nie chce jeść. Jak zrobię kaszę na wodzie to trochę zjada. Ale porcje są małe tych innych dań poza butlą. Zupka 125g, owoce 90-150g zależy, kaszka może 90g. Czasem jogurcik zje taki pasteryzowany. No ale jak teraz M z nią siedzi to zwyczajnie odpuszcza walkę żywieniową i tyle.
  19. gosik - no może zęby jednak. Sama nie wiem... Teraz z M rozmawiałam, to mówi, że już jest lepiej. Marudzi, ale nie płacze tak przeraźliwie i ma 37,5. Kupiłam Dentinox, ale zapomniałam M powiedzieć, żeby spróbował jej dziąsła posmarować. Przeciwbólowy dostawała Pedicetamol. No ale jak nie miała temperatury to już jej nie dawałam. Może trzeba było dać... :-/ Trochę mi mózg nie pracuje z tego stresu i w ogóle. Poczekam do jutra, skoro jest lepiej jakby i w razie czego to chyba faktycznie do szpitala trzeba jechać będzie, niech ją przebadają. A jak u was nocka z Kornelem minęła? Zmrużyłaś oko chociaż?
  20. U nas istny horror. Ania drze się (bo płaczem tego nazwać się nie da) właściwie non stop. Zasypia na 30 minut i budzi się z wrzaskiem, jakby ją ktoś ze skóry obdzierał. :( Ja wątpię, czy to ucho. Jak wróciłam do domu, to rozmawialiśmy z M o tej wizycie u lekarza. ten doktor mówił, że podejrzewa infekcję, bo Młoda ucho ma zaczerwienione lewe (ciągnie się za prawe, lewe ją nie boli pod dotykiem) i gardło trochę zaczerwienione (możliwe, że od krzyku po prostu, bo ochrypła). Antybiotyk dał, ale kazał poczekać do trzeciej doby z podaniem (dzisiaj będzie trzecia doba) co może sugerować, że podejrzewał np. trzydniówkę. Ania w nocy miała już 37,3-37,5, więc nic nie podawałam. Rano 37,2. Wygląda na to, że temperatura ustępuje. Zjadła też trochę kaszki rano na wodzie z jabłkiem. Wczoraj tylko mm chciała pić i herbatkę. Ledwo jogurcik zjadła i 2 łyżeczki zupy. Ale zakrztusiła się bo jak połykała to złapał ją napad wrzasku. Ja mam swoją teorię na temat tej jej choroby. Szczególnie, że w nocy złapała temperatura mnie również. I zapalenie pęcherza ewidentne. I nie wiem, czy ona nie ma tego samego. Może stąd wynika ten jej taki napadowy płacz. Śmieje się i nagle auuuuua! Może ją boli, jak sika po prostu, a tego nie widać...? Mogłyśmy obie gdzieś złapać, albo od siebie nawzajem. Dziadostwo raz w życiu miałam w ciąży tylko i teraz drugi. Tak więc do pracy przyszłam, ale spałam 3 godziny tylko, M w ogóle właściwie nie spał, rano godzinę jak Młoda padła po metodzie 3-5-7 zasypiania. Nie mieliśmy już siły oboje o 5tej do niej znowu wstawać i było nam wszystko jedno, czy płacze czy nie... :( Okropnie to smutne :( :( Jedna mała chora istota wykańcza dwoje dorosłych. Nie uwierzyła bym jakby ktoś mi opowiadał, że dziecko może płakać tyle czasu bez przerwy. I to bez możliwości ukojenia tego płaczu :(
  21. No to mamy infekcję z zapaleniem ucha prawdopodobnym :( Wirusowe. Dawać paracetamol jeszcze jedną dobę i czekać. Jak nie przejdzie, to włączyć antybiotyk. Kuźwa...coś jeszcze mi los szykuje???? Wrrr.... :(
  22. justi - no nie bardzo się da chyba ten podział obowiązków rozłożyć, bo ja 8 godz. w robocie i M z dzieckiem w tym czasie. Jak wracam, to on siada do kompa i do roboty a ja z dzieckiem. On też kładzie się późno, najczęściej dopiero po karmieniu Młodej w okolicach 3ciej w nocy :( Mam nadzieję, że jak Ania pójdzie do żłobka, to M będzie mógł więcej w dzień pracować i wieczorem będzie można jakoś obowiązki podzielić. No chyba, że ja nadal nie będę zarabiała, to wtedy on będzie musiał na rodzinkę robić i wrócimy do punktu wyjścia, bo wtedy będzie pracował pewnie po 12 godzin i więcej, ze żłobka trzeba będzie zrezygnować, ja będę w domu z Anią. Bo ja na razie na zlecenie chodzę, ale umowy i pieniędzy jeszcze nie widziałam. Sierpień robiłam za darmo, bo z tej poprzedniej pracy kasy nie dostanę, dopiero przez PiP może jakoś nie wiadomo kiedy. Tutaj umowę mam mieć na początku września normalną, ale wiesz, dokąd papieru w ręku nie mam, to różnie może być... :-/ Qrczę, a miałam taki zły sen przedwczoraj... Śniło mi się, że okropnie dużo grzybów było i zbierałam je. A to chorobę oznacza poważną. No i klops. Ania ma już ponad 39 stopni i paracetamol nie działa. M idzie z nią do lekarza na 13.15, udało mi się wyżebrać w przychodni wizytę. Nie mam pojęcia o co chodzi, innych objawów nie ma poza tą temperaturą. Obstawiam trzydniówkę albo kilka zębów na raz. Ale czort wie, nie daj Bóg inne licho. Nie mam pojęcia skąd, bo akurat z dziećmi innymi kontaktu nie miała ostatnio. Z wyjątkiem wizyty w żłobku, ale tam już prawie dzieci nie było, bo byliśmy po 17tej.
  23. Assiula - no ja właśnie nie wiem co z tym zasypianiem zrobić, bo podobno dziecko przy butelce nie powinno zasypiać ani na rękach. A ona smoczka nie używa, więc jak ją włożę do łóżeczka mimo że jest śpiąca bez butelki, to albo wstaje albo się drze jak jej nie pozwalam wstać. Na brzuchu nie zaśnie, mowy nie ma. Leżaczek już na strych wyniosłam, bo wyłaziła z niego a pasami nie dała się przypiąć. Jednym słowem mam problem :( gosik - no właśnie... jednak smoczek bardzo pomaga. Chyba już lepiej od smoczka odzwyczajać za jakiś czas niż od butelki. Makabra jakaś. U nas istny horror. Młoda chyba chora. Już w niedzielę marudziła ostro. Ale myślałam, że ma zły dzień po prostu. Wczoraj było to samo i do tego doszedł brak apetytu, nawet butli nie chciała. Spała okropnie dużo, najpierw wstała o 8ej rano, potem o 10tej poszła spać na 2 godziny i o 15tej zasnęła do 18tej! Popsuł nam się ten termometr bezkontaktowy co pisałam, ale wyglądała na chorą. Miała wypieki na buzi i takie szkliste oczy. M pojechał do siostry pożyczyć termometr. Zmierzyliśmy Ani temperaturę koło 20tej to miała 38stopni. Dałam jej więc Pedicetamol na noc. Zasnęła szybko. W nocy jadła i o 4tej znowu trzeba było temperaturę zgonić bo 38 było. Wstała ostatecznie o 6tej z minutami i daje czadu. Nawet pieluchy sobie zmienić nie daje. M powiedział jak rano do pracy wychodziłam, że nie wie, czy bardziej współczuć Młodej czy sobie. Generalnie kataru nie ma, kaszlu raczej też, przez ręce się nie leje. Rano miała 37 z groszami, więc już nic nie dawałam. No i nie wiem, czy to zęby w końcu, czy trzydniówka. Dobrze, że kupiłam wczoraj rajstopki, bo się zimno zrobiło jak diabli u nas i normalnie nie miałabym jej w co ubrać. Muszę kupić jakieś cieplejsze ubranka. Tylko za co... :(
  24. doti - od zębów może być taka temperatura. Szwagierki Młody miał prawie 40 stopni, ale jemu szły po cztery zęby na raz. Mieli horror w domu. 38,9 to sporo... Może jednak warto podać chociaż małą dawkę czegoś przeciwgorączkowego? Misia - zazdroszczę wolnego wieczoru, oj, zazdroszczę... :-/ Ja to wolny wieczór z M będę miała dopiero jak Młoda sama będzie w domu zostawała... :( Na razie bez szans. Marzę o fryzjerze. Lekarzu. Przegląd "podwozia" trzeba by zrobić i tak sobie myślę, że usg cyca po karmieniu też byłoby wskazane. Nawet do kina wyjść nie możemy. Oczywiście taki układ nie wpływa korzystnie na pożycie, co tu dużo gadać. Wczoraj miałam święto, bo udało mi się obejrzeć 45 minut filmu. I wypić pifko grzane :) To było moje pierwsze oglądanie tv od chyba ponad 2 tygodni... Mogę się ruszyć z domu tylko tam, gdzie zabieram dziecko. W tygodniu bez szans gdziekolwiek się wybrać, bo co drugi dzień jeżdżę do mamy, a w ten dzień co nie jadę to gotuję jej i Ani obiad. Mama ma teraz specjalną dietę bezsolną i musi dostawać właściwie wszystko miksowane. Gotuję więc i wożę, a ta Pani co do niej przychodzi tylko odgrzewa. A pojechać i gotować mogę dopiero jak Ania zaśnie, czyli zaczynam koło 21ej. Do łózia trafiam zazwyczaj już dnia następnego, czyli po 24tej. W sobotę i niedzielę to nadrabiam sprzątanie, pranie itp. plus zajmuję się Anią, bo M pracuje wtedy cały dzień. Od miesiąca prysznic staje się luksusem, he, he! ;) assiula - rozumiem twojego nerwa nadwyraz dobrze. Ja mam jeszcze psa w domu, więc sensu mycia codziennego podłóg już nie widzę. Odkurzam tylko codziennie (włochata paskuda w końcu przestała linieć, więc sierść jest znikoma) a podłogę myję dwa razy w tygodniu. Chyba, że coś się rozleje itp. Najgorzej, jak padało, bo wtedy pies wnosi dużo, nawet jak się łapy wyciera. No i trzeba ze szmatą latać non stop. Qrcze... Muszę jakieś zabawki w końcu kupić... Ze dwie chociaż :( Dzisiaj zakupiłam dwie pary rajstopek i skarpetki do żłoba. Butelki jeszcze dwie muszę kupić.
  25. No mam nadzieję, że forum nam nie "zdechnie"... Będę starała się pisać jak najczęściej, ale mam niestety z tym problem nieco, bo czasu mało. Nawet tv nie pamiętam, kiedy oglądałam... :( Dobrze, że do robo idę, to mnie koleżanki oświecą, gdyby wojna szła albo inny kataklizm, he, he...! ;) misia - super, że w nowej pracy jakoś się odnalazłaś. Początek najgorszy, a potem to już leci :) Też zauważyłam, że w pracy "odpoczywam" i potem mam więcej cierpliwości do Ani. I ten czas spędzony razem jest bardziej... "wydajny" że tak powiem. Mrufka - trzymam kciuki za żłobkową przygodę Tymka :) U nas akcja od 10tego się zaczyna. Na razie M będzie Anię woził koło 13tej, po obiedzie, na około 5 godzin. Potem zobaczymy. Jak poszła u was nauka samodzielnego zasypiania? Ja to nie wiem, jak temat ugryźć... :( M mówi, że lepiej na razie Anię wozić do żłobka tak, żeby nie musiała tam spać, bo ona do spania jest w ogóle ciężka. I próbować odzwyczajać od zasypiania przy butelce w domu. Bo nie wiadomo, żeby jej tam nie męczyli i się nie zraziła za bardzo. Generalnie myślę, że to dobry pomysł z tym żłobkiem, bo M będzie miał więcej czasu na pracę, a Ania kontakt z innymi dziećmi, który jest bardzo ważny według mnie. gosik - ale akcja z kupą! Sama nie wiem, co bym zrobiła...! :-P Całe szczęście, że Kornelito nie zwiał na golasa z leżaczka i nie strzelił kolejnej kupy, na dywan na przykład, he, he! Czasem się tak zdarza przecież, że kupa w kilku podejściach wyłazi ;) Również życia bez zmywarki sobie nie wyobrażam. To ogromna oszczędność czasu. Jak nam się popsuła zmywarka, to jakoś ogarniałam, ale się różnicę widziało... agnieszka - ja rozumiem twoje zmęczenie szaleństwami Mai. U nas to samo. Do tego Ani wyraźnie się nudzi, zabawki które ma są już trochę zbyt dziecinne, nowe upiornie drogie... :( Na razie nie bardzo możemy sobie pozwolić na takie zakupy :( Kupiliśmy jej takiego krokodyla-cymbałki i pianinko równocześnie. Można go również za sznurek ciągnąć za sobą, bo ma kółka. 88zł.... bez komentarza... No ale podoba się i nawet zajmuje Anię na trochę. Ale uszy bolą, oj! bolą ;) doti - jak tam gorączka? wszystko już dobrze? Dziewczyny, jak wy usypiacie Maluchy? Najbardziej interesują mnie "przypadki" bez smoczka. Może podłapię jakąś metodę, bo nie mam pojęcia, jak nauczyć Anię samodzielnego zasypiania bez godzinnych ryków... :( Wydaje mi się, że to kiepski moment teraz jest. Łatwiej albo mniejsze dziecko, takie które nie będzie na przykład wstawało w łóżeczku, albo już takie, któremu można coś wytłumaczyć. No ale może się mylę...
×