Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. Silie - no to lipa z tym domowym żłobkiem trochę. Sąsiadka też coś takiego ma, ale dla starszych dzieci, takich w wieku przedszkolnym, bo ma dwóch swoich synków w podobnym wieku. Interes jej się dobrze kręci. Ja myślę, że to taki kiepski moment po prostu. Dawałaś ogłoszenie jakieś? Wrzuć na gumtree, można za darmo. Może jeszcze ktoś się trafi. Patryk stanął tak bez trzymania??? Ania to na razie się tylko wspina. gosik - no Ania szuflady też już ma opanowane do perfekcji. Szarpie za nie w jakimś szalonym amoku czasami, o wywalaniu zawartości nie wspomnę. Napisz co z hawirą w uk. I jak tam kocurki. justi - może ten kaszelek to kolejny zębol? Co doktorek powiedział? misia - jak tam w pracy? Fajnie, że chociaż tobie się jakoś układa, bo ja to swojej roboty teraz okropnie nie lubię. Od tej pracy umysłowej, to mnie kolana rozbolały. Komputery nie działają, a właściwie to działają, ale nic w nich nie ma, programu księgowego przede wszystkim. Będziemy miały jeden na cztery osoby. Tam się nie da pracować... Ja jakoś tego nie widzę na dłuższą metę... Niby na zmiany mamy pracować i do tego jednego kompa siadać??? No chyba, że nam liczydła kupią, co nie jest wykluczone. Na razie więc porządkujemy dokumenty głównie. Targam jakieś kartoniska z segregatorami, sterty makulatury, spisuję ręcznie jakieś informacje z papierologii. Ostatni raz się tyle napisałam jak maturę zdawałam chyba... Cofam się w rozwoju zawodowym po prostu... Gdyby nie fakt, że bardzo potrzebuję teraz pieniędzy, to bym wyszła i nie wróciła stamtąd. No ale może będzie lepiej. Coś tam ma się zmienić na początku września. Assiula - jak ty zupkę z kukurydzy Młodemu robiłaś? Bo mnie to te skorupy się nie chcą rozgotować. Środek nasion miękki, a skórka jakaś twarda. Kiedyś już dawałam kukurydzę do zupki, ale tylko trochę i nie zauważyłam, że to takie twarde jakieś. Może źle coś robię. Zmiksować się diabelstwa nie da. Byliśmy w żłobku dogadać szczegóły. Bez ryku to się chyba nie obejdzie, ale może zpacyfikują to moje dziecko trochę. Podobno będą próbować uczyć ją zasypiania bez butelki i powoli odstawiać mleko w ciągu dnia na rzecz innych posiłków. No już ja to widzę oczami wyobraźni... Powodzenia życzę... ;) Jak na razie panie wydają się przemiłe, dzieci uśmiechnięte są, trochę brudne (to akurat dobrze, znaczy się nie są "na sznurku" trzymane). Latem po południu na rodziców czekają na podwórku. Jak na mój gust trochę za ciepło ubrane. No ale to pewnie też od rodziców zależy i samych dzieci. Moja jest "gorąca" akurat.
  2. Silie - no widzę, że zakres zainteresowań Patryka pokrywa się z typami Ani ;) Psie chrupki też są fajne. A dzisiaj ściągnęła dekoder od tv jak odkurzałam i nic nie odbiera :( W sumie to głównie M ma problem, bo ja i tak nie mam czasu tv oglądać ;) Wczoraj zaliczyliśmy awanturę, bo ja powiedziałam stop. 3-4 godziny snu z pobudką po drodze w nocy to dla mnie stanowczo za mało. Powiedziałam, że nawet na 5 minut Młodą po pracy się nie zajmę, bo muszę się położyć spać jeszcze tego samego dnia! M nie wykazał się zrozumieniem niestety. Dowiedziałam się paru egoistycznych rzeczy o swoim "partnerze". Miło. W ramach protestu przestaję gotować dziecku, bo ja robię, a on najpierw karmi ją mlekiem, a potem ona nie chce jeść obiadu. Przy mnie je. Podobno nie je, bo ja robię takie, że jej nie smakuje. Ekstra. To niech robi sam. Dobrze, że już do tego żłobka pójdzie, to ją tam panie jakoś do życia przystosują. Mrufka - no super Tymek się odnalazł w żłobku! :) Ja już dawno zauważyłam, że jak dzieci mają kontakt z innymi dziećmi to się lepiej rozwijają, na co mamy tutaj przykład namacalny i to ekspresowo. Jedno podgląda drugie. U Ani też zauważyłam, że "papuguje" po innych dzieciach i dzięki temu np. trochę zaczęła raczkować. Assiula - Ania idzie do prywatnego żłobka akurat, bo cenowo to wychodzi u nas porównywalnie. Są pakiety godzinowe, ten na 50 godz. w miesiącu kosztuje 450zł. Można też dokupować godziny. W cenie nie ma tylko wyżywienia, reszta jest: pieluchy, kosmetyki itp. Całodzienny pobyt kosztuje 1000zł. Grupa I, czyli do momentu aż dziecko zacznie chodzić liczy sobie pięcioro dzieci i są dwie panie. Dzieci mają oddzielną sypialnię i bawialnię, tak jak Silie pisze. Jedzą tam gdzie się bawią, tylko wystawiane są krzesełka do karmienia albo leżaczki dla najmłodszych. No i podobno śpią o której chcą. Zobaczymy jak będzie.
  3. Misia - ja mam dwie pary butków dla Ani, bo jak wychodzimy na dwór, to ona chce stawać i chodzić, tak żeby ją trzymać pod pachami, a w samych skarpetkach to według mnie już trochę za zimno jest. W domu jest na bosaka, bo czytałam, że dzieci powinny jak najwięcej czasu spędzać boso aby prawidłowo kształtowała się stópka. No i przyczepność jest wówczas lepsza do podłoża ;) Chciałam kupić takie skarpetki z absem, ale akurat same grube były, więc może na zimę dopiero zakupię. Młoda miała próbny film z aktorem, z którym miałaby wystąpić w reklamie :) Blask jupiterów nie zrobił na niej wrażenia, wszystko poszło bardzo dobrze. Możliwe, że odpadnie ze względu na mierne wyniki w poruszaniu dwunożnym, ale to i tak duży sukces, że została wyłowiona z ogromnego tłumu dzieciaczków. Może przy innej okazji będą o niej pamiętać :) No i miała przednią rozrywkę :)
  4. Mrufka - oczywiście miałam na myśli 50 godzin w miesiącu :) terlikula - no te zabawki dla dzieci w wieku naszych Maluchów są pioruńsko drogie i nie zajmują długo
  5. Z ciekawostek u nas to jeszcze to, że Młoda idzie do żłobka od 10tego września. W piątek mamy spotkanie, podpisanie umowy itp. Na razie bierzemy pakiet 50 godzin w tygodniu i będzie sobie tam część dnia. U nas powoli wypada jedna drzemka, czasem są dwie ale zasadniczo jest już jedna około 11-12tej, 1-2 godziny czasem nawet. No i znowu mamy jedną pobudkę w nocy :) Nigdy więcej prób odwyku od nocnego karmienia... Poczekam do roku, może Ania sama zrezygnuje z nocnego posiłku. Jeśli nie, to zobaczymy.
  6. Acha. I nie mam już zęba. Jestem mile zaskoczona. To pierwszy utracony zębol, więc się stresiłam nieco. Nic kompletnie nie bolało, nawet później. Może troszkę, jak znieczulenie puściło, ale wzięłam tabletkę i git. Całego rwania było może 2 minuty. Bez cięcia itp. a to "ósemka" była. Na prawdę spoko. Super dentystka i to z przypadku.
  7. Cześć Mamusie :) Dawno mnie nie było, bo się po prostu z niczym nie wyrabiam. Totalne zmęczenie pada mi na umysł i tym samym powoduje opadnięcie mojego ciała w niebyt snu szybciej, niż bym tego chciała... :( Postaram się wkrótce nadrobić wpisy... No i dzięki ogromne za słowa wsparcia :) :) Kochane z Was kobitki... Misia - no panowie to tak średnio chyba się sprawdzają w rodzinnych rolach. Chyba jakoś bardziej "tatusiują" jak dzieciaczki są starsze... Może nie ogarniają... Mojego też nerw szarpie, jak Ania ma zły dzień. Dzisiaj ponoć popłynęła na maksa. Jak przyszłam z pracy (bo chodzę na zlecenie od dzisiaj) to zasnęła właśnie. Obudziła się ze strasznym płaczem, jak nie ona. Łzy jak groch, a ja prawie z nią... :( Mówię: chyba ją coś boli, bo to niemożliwe... :( Dostała Camilię, chwilę ją ponosiłam i bawiła się potem ze mną cichutko. Ale smutna jakaś była. Nie gadała. Ciągnęła się za uszko. Już nie wiem, czy to nie zapalenie ucha jakieś... Bo zębów nie widać. Potem trochę się rozkręciła, ale ogólnie była nie w sosie. Prawie nic nie jadła cały dzień. Ani owoców, ani zupki, ani kaszki, tylko 180ml mleka zjadła właściwie. Zobaczę jutro, możliwe że trzeba będzie do lekarza pójść dla spokoju ducha. Do tego wszystkiego popsuł się nam termometr bezkontaktowy, więc temperaturę "na czuja" jej sprawdzam. Na szczęście ustrojstwo na gwarancji. Ma któraś taki, gdzie to można do naprawy oddać? Z dobrych wiadomości, to muszę się pochwalić, że rośnie mi mała gwiazda filmowa :) M dla jaj zgłosił ją w jakiejś agencji reklamowej i dzisiaj się odezwali, żeby przyjechać na casting do reklamy tv jutro :) Pewnie się nie dostanie, chociażby dlatego, że potrzebują dziecka które próbuje samo chodzić, a ona tak nie bardzo, ale i tak jestem mile zaskoczona, że została zauważona w tym dzikim tłumie dzieciaczków. Moja kochana Gwiazdunia... :) Nawiasem mówiąc, to bardzo dobrze płacą za taką reklamę, aż się zdziwiłam. Jak się Młoda dostanie, to będzie lepiej zarabiała od starych, he, he! Wrzuciłam parę fotek na maila, dawno obiecane z baseniku ogrodowego również :)
  8. Mrufka - oj nie dogodzi, nie dogodzi matce Polce, he, he! ;) Ja się w sumie cieszę, że już w domu jestem, bo Ania się robi coraz fajniejsza i miło można z nią spędzić czas. Chociaż na razie tylko czasami ;) Staram się myśleć kategoriami, że dzięki bezrobociu zobaczę pierwszy krok swojego dziecka miejmy nadzieję :) Do tej pory żałuję, że pępuszek odpadł przy M. Dla mnie to taki moment jakby przełomu, że człowiek jest już w pełni odrębną "jednostką". Taka kropka nad "i" po przecięciu pępowiny. ;) justi - no z tą moją robotą to cyrk na kółkach. Firma miała problemy finansowe od dłuższego czasu. W końcu komornik zajął konta i wierzyciel przejął Zarząd Przymusowy nad jedną ze spółek. Ta spółka która mnie zatrudniała była spółką zależną i przestała w związku z tym osiągać przychód z dnia na dzień. W poniedziałek prawnik przyszedł i sprzedał nam plotkę, że firma kaplica i jak ktoś chce to może dostać wypowiedzenie i zwolnienie ze świadczenia pracy. Wypłaty nie będzie. Oczywiście nikt nie chciał. W środę prezes dał pierwsze wypowiedzenia. Potem był długi weekend. W poniedziałek pocałowałam klamkę. Budynek zamknięty, brama wjazdowa również, ochrona dostała zakaz wpuszczania pracowników na teren biura. Jest drugie biuro jeszcze i tam się wszyscy zebrali nie wiedząc o co biega. Widzieliśmy tylko, że wynoszą dokumenty z biura i tyle. Do środy to już prosiliśmy sami o wypowiedzenia, bo za chwilę nie było by wiadomo, gdzie szukać kogoś, kto z nami umowę rozwiąże, żebyśmy inną pracę mogli podjąć... Cyrk, normalnie cyrk. silie - ja rozwadniałam mleko :) gdzieś wyczytałam że tak można odzwyczaić od nocnych karmień. U nas skutek odwrotny. Może dla Ani to za wcześnie jednak. Trochę się martwię, bo u nas brak zębów cały czas, a to już skończone 9 miesięcy za chwilę będzie. Coś słyszałam, że jak zęby nie chcą wyleźć to dzieciom dziąsełka nacinają :( Nie wyobrażam sobie tego :(
  9. Nie piszę ostatnio, bo nie mam jak. Ledwie dycham. Dzisiaj w nocy spałam 5 godzin, wczoraj 2 i przedwczoraj 2, bo Ania nie spała chyba przez zęby. Nie wylazły, ale może gdzieś tam się przebijają. Miałam trochę oddechu w pracy do tej pory, dzięki temu mogłam spokojnie coś zjeść, wypić herbatę czy kawę, wysikać się... Od wczoraj do pracy już nie chodzę. Udało mi się wyprosić wypowiedzenie. O świadectwie pracy mogę zapomnieć. Dopiero przez sąd mogę uzyskać. Plag egipskich ciąg dalszy. Za cholerę nie mogę znaleźć aneksu do umowy o pracę przedłużającego po okresie próbnym. Git. Nawet do sądu nie mogę o wypłatę pójść. Jakby mi ktoś opowiedział, to bym nie uwierzyła, że takie historie jak z moją pracą się zdarzają. To się do Uwagi! w tvn nadaje. Pies dostał zapalenia ucha grzybiczego (paciorkowiec) i muszę jej to ucho czyścić kilka razy dziennie i lek zapuszczać. Jednym z objawów jest cuchnąca wydzielina wydobywająca się z przewodu słuchowego. Śmierdzi w całym pokoju. Dzisiaj odebrałam mamę ze szpitala. Na szczęście dali karetkę i sanitariuszy, to ją zatargali na górę. Trafiła do swojego mieszkania w W-wie, u siebie nie znalazłam opiekunki żadnej, a w W-wie tak. Na razie będzie przychodziła 2-3 razy dziennie na 4 godz. w ciągu dnia. A ja co drugi dzień będę jeździła do niej z obiadem i coś tam zrobić jak Ania pójdzie spać. Czyli koło 21ej. Potem powrót w okolicach 23-24tej. No i obowiązki domowe. Jak nie zdechnę to cud będzie jakiś. Po połowie dnia opieki nad mamą z całą sympatią ale nie wyobrażam sobie jej pobytu u nas w domu. Po załatwieniu się w pampersa smród jest niesamowity. W całym domu capiło. O zmianie tej pieluchy nie wspomnę. Małe dziecko w tym wszystkim - no way!!! I co tu zrobić, mama się wybiera do nas, na razie ją trochę zwodzę... Na dom opieki mnie zwyczajnie nie stać, szczególnie teraz... :( :( Trochę wylałam z siebie, przepraszam, ale nie mam gdzie... :( Co do owoców, to ja daję wszystkie oprócz cytrusów. Ania nawet mango jadła. Z zabawek domowego wyrobu polecam: zakrętkę od słoika którą można jeździć po kafelkach podłogowych oraz spinacze do bielizny w jakimś plastikowym pudełku. Jak macie jeszcze jakieś pomysły, to zapodajcie, bo człowiek z torbami na zabawki by poszedł, a to wszystko na 5 minut jest... :-/ justi - może to podle zabrzmi, ale jakoś tak mi lepiej, że nie tylko ja mam taki ciężki okres w życiu. Myślałam, że to już dno, ale chyba jeszcze go nie osiągnęłam. Czekam aż je osiągnę z nadzieją na odbicie się i polepszenie ;) silie - no ja nie wiem jak ty dajesz radę kobieto... 3 dzieci małych w domu to istna apokalipsa... ;) Ja to żartuję, że wolałabym kible w życiu myć niż dziećmi się zajmować ;) gosik - współczuję historii z Kornelem, ja to bym zawału dostała, że to rak jakiś... U córeczki koleżanki z pracy zdiagnozowali nowotwór. Dziewczynka ma 3 latka... :(
  10. Cześć Mamuśki. Nie odzywałam się, gdyż życie mnie przerosło. Musiałam się ogarnąć jakoś. Więc: 1. Jestem bez pracy. Właściwie to niestety niby w pracy, bo muszę codziennie się stawiać, ale biuro jest zamknięte. Jestem ostatnią osobą zatrudnioną w tym budynku. Nie mogli mnie zwolnić przez ochronkę. Tak więc muszę informować, że jestem gotowa do świadczenia pracy i wracać do domu, jeśli mnie nie wpuszczą. I tak do 5tego, aż nie dostanę pensji za sierpień. A nie dostanę. Wtedy mogę złożyć wypowiedzenie z winy pracodawcy w trybie natychmiastowym. 2. Stan zdrowia mojej mamy dramatycznie się pogorszył, trafiła do szpitala w sobotę. Znowu. Nie wstaje już z łóżka, musimy ją ze szpitala zabrać do nas do domu i na g***t szukać kogoś do opieki na przynajmniej 3 godziny, bo ja na razie do pracy muszę chodzić. No i trzeba przygotować jej pokój, przemeblować, musimy wynieść się z sypialni na antresolę bez drzwi. To dobrze wróży pożyciu małżeńskiemu, nie ma co. Tak więc będę się opiekowała niemowlakiem i przykutą do łóżka matką z depresją. Na dom opieki nie mamy kasy po prostu. Jak sobie w łeb nie palnę, to będzie cud. 3. W środę wieczorem odezwała się moja "ósemka". Dziecko nie ząbkuje, za to mamusia i owszem. No. I rozbolał mnie ząb, pierwszy raz w życiu i to w święto. Jakimś cudem udało mi się znaleźć dentystę na piątek rano. No ale do tej pory spuchłam i dostałam zapalenia wiązadeł w szczęce oraz zapalenia węzłów chłonnych. Mam antybiotyk i ewentualne wyrwanie zębola w czwartek. Nie mogę w ogóle prawie szczęki otworzyć, tylko płyny i gabaryt frytki się mieści. Szczękościsk po prostu od tego zapalenia więzadeł jest. 4. Popsuł mi się samochód 5. Samochód M również się popsuł 6. Jedyny dojazd do pracy mam autem... No to tyle plag egipskich. Chciało by się rzec, dobrze, że Młoda zdrowa, ale jak ostatnio powiedziałam, że całe szczęście chociaż u nas w domu wszyscy zdrowi, to mnie ząb rozbolał... *** Ania w rozwoju ruszyła jak burza. Pełza jak szalona, próbuje się wspinać po czym się da. Ze względu na brak dywanów idzie jej na razie kiepsko, ale jak się zaprze o coś, to wstaje. Na razie nie przemieszcza się z pozycji "w pionie". Za to siedzi i siada sama. Z pozycji na czworakach siada. Podnosi się też do klęku trzymając czegoś jedną ręką. Potrafi odsunąć szufladę, otworzyć szafek jeszcze nie umie. Włącza wieżę i pozytywkę. Tę drugą na przykład dzisiaj o 5tej z minutami, kiedy to cała rozkoszna uznała, że pora wstać. Kąpiel to wyczyn, bo problem ją utrzymać w wanience. Jakąś matę antypoślizgową trzeba kupić i do dużej wanny ją przenieść chyba. Ledwie panujemy nad nią we dwójkę z M podczas kąpania. Trzeba za nią chodzić non stop, bo nie wiadomo, czego się chwyci żeby stanąć. Przewróciła na siebie na przykład taką szafeczkę małą co koło łóżka w sypialni się stawia. Nie wiedziałam, że dziadostwo takie wywrotne, nie wyglądało. Prawie nie sypia w dzień. Chyba nie ma czasu po prostu. W nocy dzisiaj było 5 pobudek. Zębów nadal brak. Schudła, mimo że zjada przyzwoicie i zupkę i owoce i jogurcik Nestle wprowadziłam plus kaszka rano. Dzisiaj wrzucona na wagę w przychodni waży 9005g ale zaraz po obiedzie poszłyśmy i w ubranku była więc spokojnie można 100g odjąć, chociażby na zupkę. Tylko jej nie zmierzyłam. Tak więc 50 centyl wagowo, za tydzień będzie 9 miesięcy miała. Nie mówi, ale się "komunikuje werbalnie" wołając "ej!" żeby zwrócić uwagę na to co robi, jak chce na ręce to "uuuu!", nie to "e"lub"eee", tak to krótkie "a". Intonuje pytanie, otwarcie wyraża niezadowolenie krzykiem bez łez. Generalnie jestem w szoku, bo w przeciągu tygodnia zrobiła ogromne postępy. Chciało by się rzec, że da się z dzieckiem pogadać po prostu ;)
  11. Assiula - no niezły ten żarcik, he, he! :-D Z życia wzięte :-D Pozwoliłam sobie wysłać do M
  12. titucha - no do schrupania to kocię... ;) Jak ty go wykarmisz??? Co taki sierściuszek mały je i jak??? Łucja już wiąże sznurowadła sama? assiula - Krystian będzie miał zmarchy od tego śmiechu, he, he! ;) Czy jemu to się paszcza zamyka czasami, czy taki uchachany non stop? Super, fajowy jest! :) doti - Kuba się bawi tą piłką? Ania podpatrzyła na basenie taką właśnie i M jej kupił. Ale w domu cieszy się średnim zainteresowaniem. gosik - super zdjęcie z żabą :) Kornel zrobił taką samą minę jak ta żaba, he, he! Strasznie fajne te miny robi, pamiętam zdjęcie z kotem. Powodzenia w poszukiwaniach lokum! Oby wykładzinka była czysta... ;) justi - ja wątpię, żeby była jakaś dieta bez efektu jojo. Jak się schudnie, to trzeba już cały czas potem oglądać co się ma na widelcu. Na mnie sam ruch nie działa, mż (mniej żreć) normalnie działało, jak karmiłam to nic nie pomagało. Jak przestałam to w krótkim czasie zaczęłam chudnąć. Ty dopiero co odstawiłaś Młodą od cyca, daj sobie chwilę. Z miesiąc chociaż. Ja teraz mniej się ruszam (mam na myśli ćwiczenia, bo innego ruchu aż zanadto), bo w domu nie mogę się zmobilizować do ćwiczeń i już 2 kg do przodu :( Do tego co rano jagodzianka swoje robi... :( Ja schudłam na diecie kopenhaskiej swego czasu, chociaż to niezdrowe ponoć. Ale skuteczne. I potem normalnie 1200 kcal i nie miałam jojo.
  13. gosik - ja już nie wiem, czy to zęby... dzisiaj tragedia cały dzień, wieczór nie lepszy. :( Ania w ciągu dnia spała tylko dwa razy po 30 minut z czego raz w tesco. Okropnie marudziła, niewiele zjadła. Na szczęście opłaciło się gotowanie zupki soczewica-pomidor bo zjadła chociaż to i dwie butelki mleka. No i dużo pije. W ciągu dnia wypiła 200 ml rumianku. M zakupił Camilię na ząbkowanie. No i ponoć na 30 minut był spokój, więc zęby nie są wykluczone. Myślę, że upał+zęby=bezsenność. bezsenność+zęby+upał=płacz i marudzenie. Do tego pojawiła się ślina a'la "Obcy: ósmy pasażer Nostromo" (mam na myśli konsystencję). Dotychczas była taka bardziej wodnista. Martwi mnie natomiast ten upał mocno. Dziecko mi się przegrzewa... Usypialiśmy ją wieczorem w aucie przy włączonej na maksa klimatyzacji. Potem taką śpiącą do łóżeczka. Pospała godzinę :( Obudziła się z płaczem. Miała kompletnie mokre włosy, prześcieradło w łóżeczku było mokrzutkie, jakby wycisnąć gąbkę z wodą! Na buzi wypieki. Temperatura lekko podwyższona na szczęście tylko. U nas jest teraz w domu 32 stopnie :( Cały dzień chłodne kąpiele były grane, basenik itp. Teraz Ania śpi, włączyliśmy jej farelkę na zimny nawiew i wiuwa przy łóżeczku. Usnęła dopiero jak na nią dmuchałam, więc stąd pomysł z farelką. Na zęby polecam kostkę lodu włożoną do siateczki na owoce. Chwila ciszy była. Dobra, idę spać, bo nocka będzie ciężka czuję.
  14. Acha - jak któraś jest z W-wy, to likwidują Mathercare na Targówku. Wszystko jest wyprzedawane -50%, przecenione -25%. Kupiłam wczoraj paczkę bodziaków za 20zł i sukienkę przecenioną z 89 na 15 zł. Taki fason, że można założyć body z długim rękawem pod spód i rajstopki i będzie na jesień. Niestety już nie było rozmiarów w kurtkach zimowych i bluzkach z długim rękawem :( Kominezony można było za 50zł kupić, ale ja nie biorę, bo moja się ugotuje nawet zimą
  15. Assiula - ja myślę, że pomysł z basenikiem na balkonie byłby dobry. Nawet z miską jakąś dużą. Moja to chciała się sama wczołgać do tego baseniku z powrotem jak ją wyjęłam w końcu. Wrzucę foty kąpielowe wieczorem, muszę zgrać. Chyba że padnę po kilku godzinach opieki nad małym wyjcem.
  16. justi - ja słyszałam cosik, że takie kaszaki i inne dziadostwa usuwają najchętniej w okolicach roczku. Podobno wówczas wszystko się fajnie goi i nie zostają ślady właściwie żadne. No ale oczywiście decyzja należy do lekarza. Najważniejsze, że to taki defekt czysto estetyczny, niebolesny i chyba nie niebezpieczny? U nas też piekarnik w mieszkaniu. Akcja z ryżem niezła :) U mnie tylko muchy zdychają masowo. Może też od upału... No i wszystko trzeba natychmiast do lodówki chować. Ugotowałam makaron, był gorący, a ja już chciałam się położyć, bo 23cia była. Rano już się popsuł :( A nie wiem czy słyszałaś, że jak burza idzie, to zupa i inne rzeczy się psują jak nie są w lodówce. I to jest prawda. terlikula - czyli bezbolesne ząbkowanie, to jednak nie tylko legenda ;) U nas na 100% łatwo nie będzie... Coś czuję, że zęby nadchodzą... W bezsenne noce słyszę motyw muzyczny ze "Szczęk" zwiazstujący nieuniknione... ;) Nela - ja już nie piorę nowych ciuszków. Czasem też nie prasuję. Zdarzyło mi się również uprać w zwykłym proszku i uczulenia brak. Piorę nowe ubranka jak wygrzebię gdzieś na przecenie na bazarku na przykład z jakiegoś kosza.
  17. justi - ach te krzyki! ;) u nas to samo! Pies również się ulatnia, czasem również zanim mały Potwór podpełźnie do niego. Generalnie pełna symbioza ;) Młoda nadal pluje, ale raczej z radości. antałek - super nowina!!! Parka... marzenie... :) Mam cichą nadzieję, że u mnie za drugim razem też będzie chłopczyk na którego miałam nadzieję pierwszym razem :) Chociaż to jeszcze trochę czasu... Jakie kolczyki wybrałaś dla Milenki? Ja planuję przekłuć Ani uszy w okolicach roku.
  18. pysia - jeszcze apropo odkurzacza. Moja za nim się czołga i wdrapuje się na niego, albo gryzie kabel jak jej się uda i ogólnie nie boi się hałasu. Wręcz ją fascynuje. Suszarka również. Mikser. Silnik. Kosiarka.
  19. justi - u nas basenik dopiero wczoraj dotarł. Spodziewałam się, że będzie jakiś mniejszy. Miałam plan zakupu takiej po prostu większej miski tak jakby, że jak Młoda siądzie, to się będzie mogła złapać po bokach krawędzi. A ten basenik jest większy. No ale ma to plusy zapewne również :) Ja to myślałam, żeby nalać wody rano i zostawić na słońcu, żeby się nagrzała. Jak znam M, to będzie ciepłą nosił garnkiem i mierzył termometrem. Na basenie jest woda 28-30 stopni i jest ok. Pysia - moja nie mówi mama, tata ani nic takiego. Miała momenty że mówiła jakby "da, da, da" i "mammmmam" ale bezmyślnie. Więcej gadała dźwięków różnych. Teraz mówi tylko "yyyh" jak czegoś chce dosięgnąć albo na ręce i samogłoski "a" "u" "i" modulując głos i przedłużając dźwięk w zależności od sytuacji. Na zasadzie "a?" "uuuu...!" "i, i, i!"
  20. justi - ale się Tosi owłosienie na łepetynce bujnie puściło! :) U Ani to bardziej w ilość idzie, ale długość wątpliwa. Tylko jakby gęściej się robi z tyłu.
  21. koliberek - a ja konsekwentnie :) co wybrałam, to kupiłam :) Ale tylko pierwsze auto kupiłam szybko, bo wiedziałam, że długo nim nie będę jeździła. Drugiego szukałam rok. Trzeciego 1,5 roku. Ale jestem zadowolona. Nie mogę sobie pozwolić na awarie auta, bo nie mam innego dojazdu do pracy. Zresztą poza W-wą mieszkając, to najlepiej mieć "na stanie" dwa samochody w rodzinie. Jak się przeprowadzimy, to będzie do najbliższego autobusu 3-3,5 km. Gdyby nie było auta to ja nie wiem...
  22. justi - ty czasem wpadasz do PL, więc zaplanujemy taki "spęd" odpowiednio wcześniej. No i żeby nam żadna Mamuśka nie wymiękła wówczas! ;) Gosik też będzie przecież za górami, za lasami, no i Dorka.
  23. Acha. I muszę się pochwalić. Moje dziecko schudło :) 8800g :) Na granicy 50 i 75 centyla jest :)
  24. Assiula - moja śpi rano 1--1,5 godziny i po południu 30 minut-godzinę. Idzie spać około 19-19.30 i wstaje między 6-7.
  25. titucha - rajtki wysłałam w piątek jak byłam w pracy to wyskoczyłam na chwilę :) faktycznie szybko doszły. Co do auta, to sama się zastanawiałam nad kią ceed. Podobno mało się psują, mają sensowny bagażnik (patrzyłam, czy mi wlezie wózek bez zdejmowania kółek), mało palą (patrzyłam diesla). Niestety są dosyć drogie i trudno znaleźć na rynku taką niezjeżdżoną. Ja miałam akurat budżet 20-25 tys. No ale to był mój trzeci samochód, więc budżet miałam większy :) Na "pierwszy rzut" osobiście polecam coś starszego, taniego, żeby nie było szkoda uszkodzić, ale żeby się nie psuło. Nie mówię o wypadku, ale tu się przytrze, tam puknie... Czasem sprzęgło można załatwić albo coś... Jak obetrzesz auto za 6 tys. to inaczej boli niż takie za 36 tys ;) Pojeździć rok, dwa dla wprawy i kupić coś sensownego. Tyle, że takie starsze auta w dobrym stanie trzeba uchodzić. Z autopsji: przebieg do 100tys., żadnych wycieków, widocznych wad. Po zakupie i tak zawsze coś wyjdzie. Nie daj Bóg coś z zawieszeniem (istnieje szansa, że auto po poważnej stłuczce), patrzeć na pedały, czy nie wytarte. Wycierają się przy około 250tys. Zapach w środku - "zapaszek" niedousunięcia pojawia się przy ok. 200tys. Większy przebieg - większe zużycie różnych elementów. Nawet w dobrym aucie będą siadały pierdoły, ale szlag człowieka trafia wówczas jasny. Lepiej żeby był trochę obity, lakierowany tu czy tam niż niesprawny technicznie. W cenie kee z 2008r. warta uwagi jest nieco starsza Astra III, ale benzyna 1.6 lub diesel 1.8, trudno niestety trafić (aby nie diesel 1.3), corolla również starsza ale pewna, czasem toyotę auris możńa trafić. Almera jest niezła 1.5 diesel, ale trochę wygląda w środku lipnie. Za to na pierwsze auto jest bardzo dobra, można znaleźć z 2006 roku za 15 tys. nawet, od pierwszego właściciela. No to sobie napisałam... ;) dorka - ja to daję właściwie wszystko do jedzenia Ani. Tylko nie solę i nie słodzę. Nie daję nabiału i cytrusów. A czapki często nie zakładam w te upały jak w wózku siedzi. I tak sobie zdejmuje, a te wiązane naciąga na oczy i poddusza tasiemką. Nie wiem jak to będzie jesienią... :( Misia - Ania też ma takiego przytulaka ulubionego, zająca. Ale do zasypiania najbardziej przywiązana jest do kocyka takiego z Biedronki z mikrofibry. Różowy (bleee...!) w owce. Jak upiorę, to muszę go upychać z jakimiś noszonymi ubrankami na chwilę, bo jak zmieni zapach, to już nie to samo. :-\ Ja myślę, że takie przywiązanie do przytulanek jest słodkie :) Sama miałam taką kaczkę, co jej włosy wypadły całkiem i była okropnie brudna. Ale jak ją moja mama kiedyś wywaliła, bo nie spałam z nią, to rozpacz pamiętam do dziś. Żałuję, że już jej nie ma, he, he...! Nela - u nas noce znowu fatalne, a zębów brak :( Nie płacze, ale nie śpi :( Dzisiaj niby zasypiała, ale było 5 pobudek i finalna o 6tej. Wczoraj 4 pobudki i bezsenność między 2gą a 3cią. A znajomych w ogóle mieliśmy mało i bardziej to my się wyłamujemy niż oni :) Sporo mam nowych koleżanek z czasów ciąży, które poznałam w szkole rodzenia, na ćwiczeniach z brzuszkiem i tych dla mam z dziećmi. To w dużej mierze takie "korespondencyjne" znajomości, bo czasu mało, ale się utrzymują. Lepiej mieć garstkę przyjaciół, ale z prawdziwego zdarzenia, niż tłum przelotnych znajomości ;) Ja to tak sobie wymyśliłam, że jak się w końcu przeprowadzimy i urządzimy, to Was zaproszę wszystkie i zrobimy sobie grupowe urodziny Maluchów, bo będzie gdzie :) :) Tylko nie wiem które urodziny to będą, he, he! ;)
×