Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. justi - z tymi dwoma matkami chrzestnymi, to jest tak: może być jedna "matka" i świadek chrztu. Teoretycznie. Chociaż Kościół nie przychyla się do tego i u nas jest tylko chrzestna. Chętniej patrzą na dwóch świadków chrztu i wtedy mogą być dwie kobiety bez problemu. Ale instytucja świadka jest zarezerwowana dla osób niewierzących, więc trzeba by ściemniać. Przy drugim dziecku będziemy mieć problem, bo ani chrzestnej ani chrzestnego nie będzie... :( A propopos drugiego dziecka... ;) Myślę o tym. Ze względu na Anię. Ja instynktu macierzyńskiego nadal nie mam. Chociaż wizja kolejnej ciąży nie jest dla mnie miła... Ten wielki brzuchol, spuchnięte nogi, bezsenne noce... :( Lepiej wysypiam się teraz niż pod koniec ciąży. Tak sobie zaplanowałam drugie dziecko jak Ania będzie miała 2,5 roku. Zanim maluch się urodzi Młoda "zejdzie z tapety" do przedszkola i jakoś może się ogarnie. No i różnica wieku nie będzie zbyt duża. Poza tym pocieszam się, że ponoć jak jedno dziecko jest takie absorbujące, to drugie spokojne. Chociaż mój M słusznie zauważył, że będzie numer, jak Ania jest tym spokojnym... ;) Może będzie synuś następnym razem... ;) Pysia - ja to słyszałam, że na raczkowanie / pełzanie to tak z przymrużeniem oka trzeba patrzeć, bo to nie jest istotnym wyznacznikiem prawidłowego rozwoju. Niby są tam jakieś badania, że raczkowanie takie czy inne pomaga w tym czy tamtym, ale to są tylko badania. Jak rozmawiam ze znajomymi, to wielu z nich będąc dziećmi albo nie raczkowało, albo robiło to na swój pokraczny sposób i w życiu nie zauważyłabym, że różnią się czymkolwiek od innych ludzi jako dorośli. Ja nie raczkowałam, jeździłam na jednej podkurczonej nodze odpychając się drugą. Nie siadałam też z pozycji leżącej tylko przekręcałam się na bok i musiałam czegoś złapać. I jestem odpukać zdrowa :) agnieszka - a skąd pomysł, że jesteś nadopiekuńcza? :) dorka - ja to już nie zwracam uwagi za bardzo na to, co Ania gryzie. Człowiek by zwariował. Ale na kable uważam, bo nie wiem, na ile ma siłę zgryzu. Boję się, że izolacja może być uszkodzona, albo Młoda ją przegryzie po prostu... :-\ Zaślepki mam w kontaktach, większość rzeczy z podłogi musiałam sprzątnąć, żeby ciągle za Anią nie łazić. Teraz pomyka sobie po domu bez ograniczeń właściwie :) gosik - u nas na problemy z zaparciami długofalowo podziałało odstawienie kleiku ryżowego i ryżu we wszelakiej postaci oraz surowe owoce. Śliwki i nektarynki. Słoiczki często są zagęszczane mąką ryżową, zwróć uwagę na skład i postaraj się szukać tych z mąką kukurydzianą.
  2. Nela - no współczuję nieprzespanych nocek :( Aż się boję tego u nas... Ania jest taką choleryczką, że będzie ostro coś czuję :( Na razie zębów niet. Chociaż dzisiaj jak gryzła mnie w palec, to z prawej strony czuć było inaczej, tak jakby jakaś krawędź była w dziąśle. Więc może, może.... No ale nie marudzi jakoś. Znowu jest spokój. Tylko czasem nie chce spać i tyle. Dzisiaj w nocy próbowałam ją uśpić 40 minut :( Obudziła się o 2.30, zjadła i lipa. W końcu zasnęła, ale trochę płakała. Jej się nie da zostawić w łóżeczku, żeby sama zasnęła, bo tak jak u Assiuli od razu się na brzuch przekręca i rozbudza na amen. Wcześniej kładłam kocyk z boku, bo ona w jedną stronę się przekręca, żeby nie mogła tego manewru wykonywać tak łatwo. I pomagało. Zasypiała na boku. No ale teraz ma więcej siły i kocyk to se mogę wsadzić... Więc przekręcanie na plecy z brzucha trzeba było powtarzać dziesiątki razy... A dzisiaj wieczorem nie chciała zasnąć. Czytałam jej bajkę, głaskałam, szurałam do ucha... i tak godzinę ponad. W końcu usnęła jakoś. terlikula - no nie no, kobieto, nie deprec**j się! Ty to powinnaś mieć dobry nastrój! W końcu jesteś bizneswoman z krwi i kości, he, he! Ja to ciebie podziwiam, że ogarniasz swoją firmę, dom, dziecko... Osobiście jestem tchórzem, nie miałabym odwagi swojego interesu kręcić... titucha - gratulacje!!!! :-D A nie mówiłam... ;) Jak będziesz szukała auta, to ja chętnie doradzę, mam już wprawę, he, he! :)
  3. Justi - to nie twoja "zasługa", że tutaj taka cisza ;) obawiam się, że forum nam powlutku zdycha... A szkoda, bo już miałam takie wizje, jak dzieci mają mhm... 3 latka a my nadal wymieniamy się swoimi przeżyciami z macierzyństwa... :) I może jakiś zlot forumowy na lifie kiedyś... :) :) Ja to już się poczułam jakbym Was dziewczyny normalnie znała od lat, he, he :) Szkoda, szkoda... Co do chrzcin, to moment chyba wbrew pozorom nie najgorszy. Dzieciątko kumate, pogoda ładna... itp. Oby tylko księżulkowi Tosiątko nie wyrwało "akcesoriów" i nie ugryzło w palec, he, he! Bo po mojej mogłabym się tego spodziewać ;) Koniecznie trzeba wcześniej żarcie wypróbować myślę. Najlepiej chociaż jedną z potraw, które chcielibyście podać. Wiesz, czasem knajpa ma jedno, dwa popisowe dania a reszta nie da się zjeść... W każdym razie z autopsji patrząc, to też wybrałabym teraz knajpę. Narobiłam się jak wół na tych chrzcinach. A było tylko 9 osób. Zazdroszczę wakacji... My to chyba za sto lat gdzieś się wybierzemy... :( agnieszka - ja też nie mogę otwierać filmików. Niby jakiegoś oprogramowania nie mam :( Też zakupiłam basenik ogrodowy :) Ania już dosyć ładnie siedzi, więc myślę, że będzie miała frajdę z takiego płyciutkiego :)
  4. Co do obiadków, to ja już wymiękam. Na początku to nie było takie skomplikowane. Teraz jest coraz gorzej. Mięso niby codziennie powinno być. Najlepiej wprowadzać zupki na wywarze mięsnym. No ale to już zajmuje dużo czasu... Idę więc trochę na łatwiznę i tylko raz w tygodniu gotuję coś na wywarze, a tak to mięso oddzielnie i dokładam. Ania lubi krupnik. Na kurczaku robię tak jak normalnie rosół tylko bez vegety i soli. Potem dziubdziam warzywa widelcem, pora wyjmuję i zarzucam to kaszką jaglaną. Mięsko siekam nożem. Znowu wróciłam do miksowania zupek przez upały, zostawiam tylko trochę grudek. Ania jakoś przestała jeść, a takie papy lepiej jej wchodzą. Dzisiaj sukces kaszki z tartą gruszką. Moja też nie siada z pozycji leżącej, tylko z "pół siadu". Sama jak siedzi, to po chwili leci do tyłu i nie potrafi się wybronić. Na boki jak poleci, to się podeprze ręką, ale do tyłu już nie. Nie zostawiam jej więc siedzącej np. na kocyku. Co do zabawek, to wszystko jest ciekawsze niż zabawki, więc muszę wynajdywać jakieś przedmioty użytku codziennego, które dziecię zainteresują. I tak: spinacze do bielizny, łyżeczki do herbaty, wszelkie kremy i inne rzeczy w małych opakowaniach, sitko kuchenne, miski... Swego czasu również zakrętki od butelek, ale jedna utkwiła w otwartej paszczy i trzeba było wydłubywać, bo dziecię pozostało z miną pt. Ooooo! Kable niestety również są ciekawe. Najlepiej ten od odkurzacza, szczególnie włączonego, za którym można pełzać i usiłować chociaż oblizać kółko... :-/ Lustro od dużej szafy, płyty kompaktowe (ale tylko te, które można wyjąć ze stojaka, leżące szybko przestają się cieszyć zainteresowaniem). Jak znacie inne "domowe" hity, to będę wdzięczna... justi - ja też mam bardziej obfite @. Do tego bolesne owulacje niestety. I brzuch mi wówczas wyłazi. Super, że mały Zezulec zdrowy :) Ja gdzieś czytałam, że dzieci do roku mogą trochę zezować. Może u was ten przypadek jest właśnie.
  5. terlikula - u mnie też wena twórcza obiadkowa na poziomie minus jeden. Ania potrafi nie jeść nawet 2 dni obiadu. Akcje z łyżeczka u nas opanowane zostały za pomocą kompromisu. Młoda dostaje drugą łyżeczkę do łapki i sobie macha. Kable u nas też są hitem :) Idę spać jutro z roboty coś napiszę ;)
  6. titucha - to prześlij mi adres gdzie ci te rajtki wysłać na maila, "sendnę" w poniedziałek :)
  7. titucha - bo ja ciągle zapominam, mam pytanko tak poza dzieciowe. Ty drobnica jesteś, a mnie M "po promocji" w prezencie zakupił niegdyś rajstopy w rozmiarze... 1 ;) Leżą i czekają nie wiadomo na co. Ty się mieścisz w takie??? Mogę ci gratis wysłać, bo wywalić szkoda...
  8. Misia - no u nas sporo tego mleka niestety :( Daję Hippa. 3xdziennie po 130ml, czasem ta wieczorna porcja 170ml zamiast 130ml no i w nocy je dwa razy po 130ml ale takiego rozwodnionego, bo chcę ją odzwyczaić od karmień nocnych. Dzisiaj w nocy jadła dwa razy, ale w sumie to była jedna butla 130 ml
  9. Misia - no to ząbkowe gratulacje! :-D Bardzo fajne te miseczko-kubeczki. Ania ma coś takiego gdzie jest patyk i nakładane oponki plastikowe od największej do najmniejszej. I na czubku jest właśnie taka piłeczka żółta, tylko pusta w środku, bez dzwoneczka. Rzucona na podłogę reaguje podobnie jak ping-pongowa, wydaje podobny dźwięk, tylko mniej się odbija. Ania za nią pełza po podłodze. Rzuca, idzie po nią, podnosi, oblizuje i od nowa. Ostatnio 40 minut tak się tarzała, aż miała włosy całe mokre. A ile się nagada przy tym... ;) U nas też pomidorowa robi furorę, ale domowa. Więc tylko w ramach degustacji, bo ja nie solę obiadków dla Ani i nie doprawiam vegetą. A takie zupy dla nas tak. No i ona ma uczulenie na mleko trochę, więc jogurciki odpadają, zabielanie zupek również :( Kiepsko ostatnio je również. Obwiniam za to upał. Podobno też jak dzieci ząbkują mają mniejszy apetyt, więc może dlatego Natka mniej je. Z kaszkami u nas też kiepsko. Wchodzi Holla 3 zboża ale na wodzie i hippa bio wielozbożowa mleczna bananowa. Kupiłam owsiankę z jabłkiem, bo się ta bananowa skończyła, to nie chce. Dzisiaj zjadła, ale z tartym surowym jabłkiem, gdzie przewaga jabłka była.
  10. mhm... przeglądałam jak wyglądają pchacze-jeździki... Cieszą się dobrymi opiniami wśród rodziców. Dzieciaczki nawet do 4 lat szaleją z tym. Na razie orientacyjnie patrzę. Jak myślicie, lepszy jest taki tylko pchacz, czy pchacz z jeździkiem? agnieszka - wrzuć linka wolną chwilą jaki ma Maja, poglądowo ;) znalazłam też takie klocki magnetyczne: link na pocztę Co o tym myślicie? Ania interesuje się drobnymi przedmiotami, lubi sobie je przekładać i wyciągać z pudełka. Wrzucać jeszcze nie potrafi. Hitem jest drewniane pudełko z moimi lakierami do paznokci ;) Ale próbuje wieże budować z takich kubeczków: link na pocztę Gada też do środka tych kubeczków. Robi "uuuuu..." do środka i sobie te kubki ogląda, puka jednym o drugim itp. W ogóle jest to ulubiona zabawka ostatnio. Dostała w prezencie, myślałam, że nie będzie się tym bawiła. qrczę, dlaczego nie można już wklejać linków na forum????
  11. Nela - ależ Lenka ma piękne oczy...! :) Ja strasznie chciałam, żeby Ania miała ciemne... Zapowiadało się, bo ma trochę karnację ciemniejszą i włosy takie ciemnokasztanowe. No ale oczyska wyszły niebieskie... :-/ Ania też zaczyna stawać na czworakach i bujać się :) Na razie drugi dzień dopiero. M dopatruje się zbawiennego wpływu basenu, he, he ;) Wygląda na to, że będzie raczkowała jednak. A myślałam, że będzie pełzać i od razu chodzić. Misia - czy ja dobrze widzę, że Natalka na jednej fotce prezentuje nowiutką dolną jedynkę? :) Przypomniałam sobie apropos frustracji Natki, że był taki moment, poprzedzający pełzanie u Ani, że ciągle się wnerwiała. Trzeba było koło niej non stop siedzieć! Przekładać brzuch-plecy-brzuch itp. Jak tylko się znikało z pola widzenia, to płakała. No i potem za niedługo zaczęła pełzać. No i jest teraz zdecydowanie spokojniejsza. Owszem, wnerwia się również, ma gorsze dni, ale marudzi głównie z nudów i raczej rzadko. Tylko, że teraz non stop coś kombinuje ;)
  12. No u nas na chodzik-pchacz za wcześnie, ale myślę, że to dobry pomysł. W sumie to przecież dziecko jak stanie na nóżkach, próbuje chodzić trzymając się mebli. A taki chodzik myślę jest bezpieczniejszy, bo wiadomo, że nic się nie urwie z niego i nie spadnie dziecku na głowę. A w domu to wiadomo, nie wszystko się przewidzi... Na razie krzesełko do karmienia zakupiłam i malutki basenik, bo znowu upały idą :) Dzisiaj M znowu poszedł z Anią na basen i ponoć bardzo jej się podobało. Robiła wrażenie, jakby potrafiła pływać ;)
  13. Assiula - ja byłam przekonana, że Krystian ma już zęby jakieś... Ładnie stoi na takich prostych nóżkach :) No ja to kostiumem nie przykryję tego co najgorsze niestety :( Mam mocno popękane naczynka na nogach i d*psko wielkie. Ach...! Nie dogodzi człowiekowi... justi - witaj z powrotem :) Na forum oczywiście ;) Fajnie, że wyjazd się udał, no i "odpoczęłaś" od Tosi trochę. To też jest czasem potrzebne. Dobrze, że dzisiaj chłodniej, bo ten upał dawał się Ani we znaki. Wczoraj 2 godziny woziliśmy ją autem, żeby pospała. Klima na maksa, ale i tak nie dawała rady i jakoś bardzo zimno nie było. Acha! Kupiłam te chrupki kukurydziane długie :) 1,5 zeta. Radość-bezcenna ;)
  14. silie - no to zarzuć jakąś fotkę stojącego Patrysia :) Moja to jak się ją postawi chwilę postoi, ale trzeba trzymać, bo kolanka jeszcze wiotkie. Za to w foteliku do karmienia już ładnie siedzi na prostych pleckach. Tak więc po wypłacie kupujemy nowy mebelek :) Dzisiaj przez moment stała na czworaka i się bujała w przód i w tył. Pamiętam, że Assiuli Krystian tak robił i potem zaczął raczkować, więc jest szansa, że Młoda przestanie "mopować" po podłodze. Misia - super, że urlop się udał :) A jak Natalka reagowała na kąpiel w morzu? Nie zjadała piasku? Assiula - my wczoraj byliśmy z Anią w zoo :) Spodziewałam się większego entuzjazmu prawdę mówiąc... Najlepszy okazał się ukwiał w akwarium, niektóre rybki, małpy i... kury... No kurde, żeby kury oglądać, to mogliśmy do dziadków wpaść za darmo, a nie po 20 zeta od łebka... No ale lody zjedliśmy, Ania trochę też. Ogólnie było fajnie. Dzisiaj M poszedł z Anią również na basen. Pierwszy raz. Entuzjazm był średni. Ale myślę, że po prostu dużo osób było, hałas i w ogóle. Generalnie myślę, że można uznać próbę za udaną :) Ja obserwowałam rodzinkę z galerii, bo w kostium to się publicznie nie rozbiorę. Już nawet powywalałam wszystkie. Szkoda, bo mogłoby być fajnie. koliberek - ja znam te ćwiczenia, właśnie z tej stronki trochę ćwiczymy sobie :) Chyba nawet wklejałam kiedyś linka :) A jak u Was, ćwiczyliście już coś? Dzisiejsza noc - koszmar... Skończyło się Pedicetamolem i Młoda zasnęła 30 minut później. No ale to już 3cia była, więc obudziła się o 6tej, zjadła i jeszcze kimnęła do 7ej. Generalnie ledwie żyję dzisiaj. Wypiłam dwie kawy i red bulla. Teraz dla odmiany mi się spać nie chce. Dzisiaj Ania zasnęła "w locie". Więc nie wiem, o co kaman... :-/ Może to ten upał??? Dobrze, że piszecie, że zębów u was brak. Bo już się martwiłam trochę. Wrzucę zaraz nowe zdjątka, nareszcie Ania z uśmiechem :) I dwa filmiki. Na jednym widać do czego moje dziecię jest zdolne. Bałagan w 5 sekund robi. Wlezie wszędzie. Wczoraj musiałam odsuwać stół, bo nie dało rady jej wyjąć. Dobrze, że nie wlazła dalej, bo trzeba by było narożnik w kuchni odsuwać! Wszystko jest ciekawsze niż zabawki... Na przykład opakowania z rajstopami albo wszelakie torebki foliowe gdzieś tam zagubione. Na drugim widać, jakiego tempa już Ania nabrała w tym "mopowaniu". Na wabika posłużyła gazeta. Tylko trochę jej kreacja wyjściowa przeszkadzała, którą zbeszcześciła okrutnie wycierając podłogę ;) Nie myślcie, że ona się tymi rzeczami bawi na co dzień, to na potrzeby "roli" ;)
  15. wczoraj 1,5 godziny usypiania i w nocy 3 godziny snu tylko. Wysiadły mi ręce i kolana. Zębów brak. Napiszę coś więcej jak złapię kontakt z rzeczywistością... :(
  16. Assiula - bardzo ładnie ci w tych włosach :) No a Krystian to w ogóle jest fajowy :) Moja też już niezliczone ilości razy rąbnęła się o coś. Już tak przywykła, że nawet nie płacze za bardzo. U nas taki gorąc, że nie dało się wyjść na dwór. Wzięłam się za generalne porządki, Młoda szalała na podłodze z płytami kompaktowymi a ja ze ścierą. Dopiero o 15tej wyszłyśmy na lody. Rozkoszna była całą drogę, zaczepiała babeczkę w sklepie, jadła ze mną lody. Mówię, pora do domu na obiad. Jadę i widzę, że się senna robi, to ciach szybko, żeby mi nie usnęła. Padła jakieś 15m przed domem. I to tak, że nie obudziła się nawet przy wyjmowaniu z wózka. No i śpi. To oznacza brak snu wieczorem niestety, bo jest za późno na drzemkę :( chyba ją obudzę koło 17tej, żeby zupę zjadła chociaż. Miała jeść o 16tej. Ale dzisiaj w ogóle na opak wszystko było i pierwszy raz zasnęła koło 10tej śpiąc 2,5 godziny zamiast 30 minut. Myślałam, że już nie będzie spała w ogóle. gosik - no dla mnie najgorsza była ta obojętność matki, jakby w ogóle nie widziała swojego dziecka zostającego w aucie. I potem jak maluch tak ciężko oddycha i nagle przestaje. Brrr....! dorka - ale przygody miałaś :) Ja to tylko jedną miałam, jak mnie mama wysypała z wózkiem razem :) Odpięłam sama zaczepy, mama nie zauważyła i chciała z krawężnika zjechać, gondola się zsunęła a ja na ryjek razem z nią. Ponoć miałam paszczę zjechaną równo o beton ;) Ojciec groził rozwodem ;) A to był wypadek, chociaż mogło być różnie. Te wózki kiedyś ciężkie były.
  17. dorka - ja ciebie bardzo przepraszam, buzię pamiętam, ale nicki i imiona mi się motają :( Mam totalną sklerozę ostatnio... Chyba z przemęczenia... Masz rację, wychowanie dziecka to ogromne wyzwanie. Pocieszam się tylko, że przy drugim jest nieco łatwiej może ;) Assiula - fajnie, że na basenie Krystianowi się podobało :) Moja na razie "pływa" w wanience ;) A właściwie, to łazienka pływa w wodzie... Znowu zaczęła chlapać na potęgę. No i interesuje się już gumowymi zabawkami w wanience. Hitem jest gumowa kaczuszka za 5 zeta, he, he :) Dzisiaj była mała przygoda podczas kąpieli. Sama Anię kąpałam, M nie było. Ja leję mało wody jak ją sama kąpię, bo śliski jest potwór i się boję. No i okazało się, że słusznie... Wyślizgnęła mi się jakoś i chlup...! na plecy w wanience! Na szczęście było mało wody i nie przykryła jej buzi. Ale i tak był płacz, bo się wystraszyła. I drapnęłam ją paznokciem po plecach jak łapałam. Dobrze się skończyło na szczęście. Ania generalnie siedzi, więc kąpię ją na siedząco. Trzymam cały czas jedną ręką. Ale jak zaczęła wierzgać i chlapać to się wyślizgnęła jakoś. Też się wystraszyłam. Widziałyście film z tej kampanii w usa przeciwko zostawianiu dzieci w zamkniętym samochodzie? Makabra... Swoją drogą, to nie wiedziałam, że wystarczy 15 minut przegrzania malucha, żeby było nieszczęście. Zaczęłam się bać tych kilku dni z upałami co zapowiadają... :( Chyba nie ruszę się z domu, żeby w razie czego robić Ani jakieś chłodne kąpiele albo coś... Ona jest z tych gorących i boję się, żeby się nie przegrzała...
  18. mrufka - no to faktycznie niewesoło... :( moja to aż takich ilości nie zwraca. Ale nie jest to ulewanie na pewno, bo nawet jak jej się odbije i czasem 2 godziny po posiłku. Nie wiedziałam, że to może mieć związek z nietolerancją laktozy. Ja jak karmiłam to nie mogłam nabiału bo Młoda miała uczulenie. No i ona w ogóle nie może nic z mlekiem ale poza mm. Jak sobie rzygnie to zazwyczaj mm, zupką sporadycznie. A co do ilości jedzenia, to chyba Młody normalnie je, tyle, że zwraca to i nie przybiera... No i moja jest grubsza. Teraz 9 kg waży jakoś.
  19. Mrufka - Ania też trochę zwraca, był moment, że mocno, teraz czasem. Podobno do roku tak może być powiedziała moja doktorka. Jeśli nie po każdym posiłku i dziecko przybiera, to karmić częściej ale mniejsze porcje. No i ta metoda pomaga. Nigdy jej w nocy do odbijania nie trzymałam. Od jakiegoś czasu karmię nocą w łóżeczku w ogóle, bo się budziła jak ją odkładałam. Zasypia przy butelce najczęściej, ale musi być smoczek z 1, czyli wolno leci. Co do nocnego karmienia, to polecam jednak podgrzewacz. Ja wkładam do niego butelkę z samą wodą wieczorem i dosypuję tylko proszek jak Młoda się budzi, a podgrzewacz chodzi cały czas bo ma termostat. Dobra metoda również jest z mikrofalą. 120ml wody podgrzewa w 15 sek. No ale ja mam sypialnię na górze a kuchnię na dole, więc nie chciało mi się biegać w nocy. Termos u nas odpadł, bo ta woda jakaś nieświeża mi się wydawała. No i dobry termos jest w cenie podgrzewacza, więc nie wiem czy warto... Takiego używanego nie da się tak umyć, żeby woda nie łapała "zapaszku". Chociaż niektóre dziewczyny używają i są zadowolene, więc warto spróbować.
  20. dorka - ja też zauważyłam po ciąży u siebie bolesne owulacje :( Do tego brzuch mi jakoś wtedy wzdyma i ogólnie źle się czuję. Ja miałam pierwszą owulację 1,5 miesiąca po porodzie. Wyszło mi na USG. Niby dokarmiałam butelką od początku właściwie, ale karmiłam na żądanie, butelka była po cycu. Okres miałam po 2 miesiącach. Potem przez 3 nie miałam. Fajny ten twój Krzysiu :) Takie bezzębne uśmiechy mnie rozwalają na łopatki :-P gosik - no ja to w sumie się spodziewałam, że spokojnego dziecka miała nie będę, bo i po kim :-P Masz rację, moją osobowość szkoła skutecznie stłamsiła. W liceum nieco odżyłam a tak na prawdę, to dopiero jak do pracy poszłam. No ale ogólnie to trudna sprawa wychować dziecko, żeby nie stłamsić osobowości, ale równocześnie nie tworzyć rozwydrzonego bachora który nie liczy się ze słabszymi, zamiast ich wspierać... Na szczęście mamy jeszcze trochę czasu na opracowanie taktyki ;)
  21. titucha - no niezła akcja w pociągu! Ja bym chyba padła na serce, że pojadę dalej albo coś... ;) Ja się zaklinowałam w markecie na przykład. W Almie. Za mną sznurek ludzi, część zakupów policzona a ja nie mogę się zmieścić w bramkę przy kasie! Musiałam przepraszać ludzi, żeby się wycofali z kolejki i wyjechać przez monopolowy... Notabene to była kasa uprzywilejowana... Pysia - no widzisz! :) A tak się martwiłaś! :) Mówiłam, że jak Igorek zacznie się poruszać, to problem z główką odejdzie w siną dal. U mnie tak samo było. Ania mniej je teraz poza tym, bo nie ma czasu ;) W nocy rozwadniam jej mleko. Na razie zamiast 4 miarek 3. Od dzisiaj 2 miarki. Może być z Młodym tak jak u Assiuli. Jak się rozpędził w pewnym momencie to i usiadł i raczkuje i staje i jeszcze tydzień to będzie sobie buty sznurował sam... ;) A wozisz go w spacerówce, bo nie pamiętam? Ja to podnoszę oparcie, mam taką wkładkę dla małych dzieci i jak coś się wokół dzieje, to Młoda wytrzymuje. Chociaż parę razy ją niosłam, to fakt. Mrufka - nie martw się rozwojem tak bardzo. Dzieci mają swoje tempo i o ile mieszczą się w ogólnych "ramach", to pozostaje zaakceptować ten stan. Ania sama nie siada, chociaż posadzona siedzi, ale od niedawna. Nie raczkuje, tylko pełza. Również średnio symetrycznie. Wczoraj chwilę stała przy łóżku w sypialni. Oczywiście sama nie wstała. Na siadanie dziecko ma czas do końca 9 miesiąca, więc luz. Brak raczkowania nie jest wyznacznikiem nieprawidłowego rozwoju. Chodzić może zacząć do końca 15 miesiąca zdaje się. Tymek jest zdrowy, uśmiechnięty, to najważniejsze :) No i prawie sam zasypia :) U nas bez butli nie idzie.
  22. Ufff, dzisiaj usypianie bez koncertu. Cud jakiś. Ale cała butelka mm 170 ml bez kleiku wlazła w małego Potwora. Śpi od 20tej w tej samej pozycji, nawet się nie rusza. gosik - ja myślę, że każdy rodzic ma fisia na punkcie swojego dziecka :) No ale jest to uzasadnione w pewnym sensie, bo każdy Maluch jest jedyny w swoim rodzaju i pod jakimś względem wspanialszy od rówieśników :) Ja staram się patrzeć trzeźwo, żeby Ania nie wyrosła na zarozumialca ;) ale i tak uważam ją za najwspanialsze dziecko na świecie, chociaż charakterek to ona ma odpowiedni... Widzę natomiast różnice, nawet na naszym forum. Teraz dzieci już mają swoją osobowość, różnią się coraz bardziej, mają inne tempo rozwoju... I tak tituchowa Lusia jest uważam super rozwinięta ruchowo, Pysi Igorek ma piękne oczy, Kornelek wspaniały charakter...itd. każde dzieciątko jest najwspanialsze pod jakimś względem ;) No a Justi to niby bliżej, a jakoś nam zamilkła ;) Mrufka - jak tam nauka samodzielnego zasypiania? silie - u nas też suchozębie. Znaczy się zębów brak.
  23. terlikula - no ja właśnie słyszałam, że dziecko przy zębach może pokasływać i jak nie ma innych objawów choroby, to nie trzeba tego leczyć. Z domowych sposobów to tylko wit. C w kropelkach mi do głowy przychodzi, no ale to przy przeziębieniu... titucha - ale ładne zdjęcie ma Lusia w tym kapelusiku :) I podobna do ciebie jest jak nie wiem co :) Próbowałaś odkurzania takim czymś co kiedyś się "kaśka" nazywało? To nie to co odkurzacz, ale kłaczyska zbierze. Moja to próbuje zjeść odkurzacz albo chociaż kabel :) Ale ona w ogóle chyba niczego się nie boi...
  24. doti - no mnie się dorka i doti mylą ;) dorka - popłakałam się z twojego wpisu ze śmiechu :-D "radosne kwilenie", he, he! Ciekawe swoją drogą kto wymyślił takie określenie, bo takowe kwilenie nie ma raczej miejsca w rzeczywistości ;)
  25. Dziewczyny, skrobcie co u was, bo nam forum zdycha ;)
×