Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. terlikula - no ładnie ci w tej nowej fryzurce :) bardziej drapieżnie, he, he! ;) A Tosia to jest niezła aparatka! Samolot the best :) Ona tak sama czy pod wpływem jakiegoś czynnika dopingującego? koliberek - moje kondolencje z powodu budowy domu. Ja to już mam tej naszej budowy po kokardę. Teraz czekamy na jakieś tam psie dokumenty, które leżą w urzędzie geodezyjnym i czekają na koniec sezonu urlopowego. Tylko kredyt na urlop nie idzie psia krew. Nerwy sobie już rujnujemy. Się chciało systemu gospodarczego i oszczędności to się ma. Wrrr....! A było tak romantycznie, jak były same fundamenty... ;) titucha - no to się cieszę, że poprawiam ci humor ;) Ja ponoć mam taki humor, który zaraża, więc powinnam mieć ksywkę deprechopogromcy, he, he! Czasem mam wrażenie, że tak mnie życie w d... kopie, że tylko śmiać się pozostaje, bo łzy to już wypłakałam. Prawkiem nie ma się co łamać. Ja co prawda zdałam za drugim razem, ale to było lata temu, robiłam prawko jak miałam 16 lat bodajże. Potem nie jeździłam, bo nie miałam czym. Ojciec w życiu by mi swojego Poldzia nie dał. Mogłam mu co najwyżej szyby umyć. Potem małżonek również mi auta nie dawał jak mieliśmy, bo dostał je od ojca. Notabene był to stary, zjeżdżony na taksówce przez ojca Poldzio. Widać miał wartość historyczną. Cóż. Na szczęście nadszedł w pewnym momencie taki czas w moim życiorysie, że postanowiłam karierę sobie zrobić ;) No i zarobiłam na samochód, żeby nauczyć się jeździć. Kupiłam sobie stare Punto za jakąś tam premię. Przyjechał nim do domu po zakupie ojciec, bo ja nie umiałam jeszcze ;) Wzięłam 20 godzin jazd, musiałam się od nowa uczyć wszystkiego. Do tego bałam się panicznie prowadzić. Pot mnie zlewał normalnie. Ale jestem twarda i do tego sknera. Za dużo wsadziłam w tego punciaka, żeby nim nie jeździć. No i jakoś poszło. Najpierw jeździłam tylko trasami, które znałam i raz przejechałam z ojcem. Śmiesznie było. Jeżdżę teraz jakieś 6 lat. Bezwypadkowo. Wolno nie umiem, bo się motam na drodze. Omijam Pragę i Centrum. Ale coraz częściej widuję kobiety, które prowadzą o niebo gorzej ode mnie, więc źle nie jest ;) No i lepiej mi się jeździ większymi autami o dziwo. Czuję się w nich bezpieczniej i jadę spokojniej. Koleżanka zdawała prawko 11 razy. I jeździ świetnie. Uważam, że kurs nie uczy tak na prawdę jazdy autem i zdany egzamin nie świadczy o umiejętnościach kierowcy. Wręcz osoby, które mają kontakt z autem na co dzień oblewają zazwyczaj. Dla pocieszenia kiedyś było tak, że 13 podejście było gratis, he, he! :-P
  2. silie - jeśli chodzi o mięso w diecie Patryka, to ja ciebie rozumiem. Okropne jest takie wpier....elanie osób postronnych poniekąd w wychowywanie twojego własnego dziecka... A ja słyszałam, że chodzi nie tyle o zawartość białka w mięsię, tylko o zawartość żelaza, którego maluszki często mają zbyt mało przy rozszerzaniu diety. Myślę, że spokojnie można zbilansować menu wegetariańskie niemowlęcia innymi produktami niemięsnymi tj. szpinak, soja (jeśli nie uczuli), soczewica. No ale to ty wiesz najlepiej, czym mięso zastąpić :) Kiedyś było w DD TVN na ten temat. Mamy wegetarianki wypowiadały się na temat żywienia swoich dzieci. Zdrowiutkich zresztą ;)
  3. titucha - nie pamiętam, gdzie wyczytałam o tej chęci do przemieszczania się niestety. Ale myślę, że stawanie można podciągnąć pod to, bo przecież dziecko nie wstaje żeby stać jak kołek ;) tylko żeby chodzić. Ja z sierścią wymiękam. W niedzielę odkurzałam 18 razy... :( Do tego powstał dylemat: myć podłogę detergentem (zabić bakcyle na śmierć) czy nie myć w ogóle (lepszy naturalny brudek niż podejrzana chemia). Stanęło na detergencie raz na tydzień (jednak dopiero wtedy mam poczucie sprzątniętej podłogi), a co drugi dzień mycie samą wodą (przynajmniej to co się może przykleić do Młodej zostanie usunięte). U mnie teraz tak się brudzi że szok... Pominąwszy psa, to mam budowę na przeciw domu i kurz nieludzki. Okna nie sposób otworzyć bo hałas i brud, jak się nie otwiera, to zaduch i też brud nie wiedzieć czemu... :( Byłam wczoraj na ćwiczeniach z dziećmi. Było zastępstwo. Dziewczyna kompletnie nienadająca się do prowadzenia takich zajęć. Chyba nie ma dzieci. Komentarze w rodzaju: "już myślałam, że nie może być głośniej" i "na litość zabierz jej to, przecież tego różni ludzie dotykają", "może lepiej niech będzie na kocyku (dziecko)", "no to sobie nie poćwiczysz" wyprowadzały mnie z równowagi na maksa. Co ją obchodzi, co zjada / gryzie moje dziecko. No i niech spróbuje sama skłonić raczkujące / pełzające niemowlę do pozostania na kocyku... Co do higieny to u nas wyglądało to tak: Dzień 1 pełzania: O jak super! Ania się przemieszcza, sięga po zabawki, ładnie się bawi. Oj, oj...! Nie złaź kruszyno z kocyka, bo brudno. Oj, oj...! Nie liż podłogi. A fu! Umyjemy zabaweczkę zaraz! Dzień 2 pełzania: Chrystusie Nazareński... Dobrze, że odkurzyłam podłogę... Muszę szybko zmyć... "Weź dziecko tą piłkę na kocyk, bo mamusia ząbki sobie wybije!" "O Matko... ty już tutaj?!" "Nie łaź po płytkach, bo zimne rączki i nóżki będą!" "Nie gryź dywanika, brudny!" "Nie oblizuj nogi od stołu, brudna!" "Nie liż kafelków!" "Zostaw, to jedzonko pieska, ty już jadłaś!" Dzień 3 pełzania: Lokalizacja dziecka: pod narożnikiem kuchennym, na płytkach. Bilans: podłoga myta wczoraj, odkurzone przed godziną, detergentów w zasięgu rączek nie ma, miski psie sprzątnięte, zaślepki w kontakcie, długie spodnie na dziecięcym zadku. Uffff...! "Anusia, wyłaź, bo się w głowę rąbniesz". Pora na kawę... Lokalizacja dziecka: w trakcie spożycia chodniczka łazienkowego. Bilans: szczotki do kibla brak, detergenty z dala. Guma z chodniczka nie daje się odgryźć. Uffff...! Może uda mi się dokończyć prysznic, skoro dziecko "ładnie się bawi samo". Taaaa.... ;)
  4. terlikula - no dawno cię nie było :) fajnie, że się odezwałaś :) Dzieci różnie pełzają, ponoć ważne, że podejmują próby samodzielnego przemieszczania. Muszę się rozejrzeć za tymi chrupkami, bo tesco mam pod nosem. Ja ze swojej strony mogę polecić takie wafelki ryżowe HIPPa, są w dwóch smakach jagodowe i jabłkowe. Mniej zdecydowanie brudzą, chociaż ze względu na zawartość soku owocowego trochę się kleją przy upałach.
  5. silie - masz rację, dzieciaki w grupie są spokojniejsze. Jakoś tak trochę się sobą zajmują, nawet te małe. Pomimo, że nie potrafią się bawić ze sobą, to jakoś lepiej im wychodzi nawet zabawa "obok siebie" :) No udanej imprezki życzę! :) Ależ zazdroszczę... :( misia - ja opóźnieniem piszę, ale jednak ;) Nie martw się jakimiś przejściowymi chmurami, które pojawiły się nad tobą i M. Nie ma związków idealnych. Dzięki takim chwilom lepiej doceniamy te lepsze ;) Mój też jest małomówny raczej. No nie pogada się z nim za bardzo. Chyba, że faktycznie go jakiś temat wciągnie. Od trzech lat, właściwie jedynym takim tematem jest budowlanka, więc sama rozumiesz... nić porozumienia między nami marna ;) No ale staram się widzieć w nim plusy, jakieś tam ma w końcu ;) A zmęczenie dzieckiem jest naturalne myślę. Ja miałam serdecznie dość wiele razy. Kocham Anię bardzo, ale czasem bym nią chętnie potrząsnęła zdrowo. Oczywiście tego nie robię, he, he ;) Mam po kokardę macierzyństwa na przykład wtedy, gdy o 5.30 dziecię wstaje na dzień po trzech nocnych pobudkach. Albo tak jak dzisiaj. Trzy razy z rzędu ją przebierałam, po czym ona zahaftowała również trzeci komplet ubrań. W czasie, jak ręce myłam po wycieraniu ufaflunionej małej paszczy. Git. No i oczywiście pisz jak będziesz miała chandrę, po to tu jesteśmy :) smouszka - jak sobie radzisz z sierścią w domu i psimi miskami? Ja dzisiaj musiałam wynieść na dwór, bo Ania usiłowała się wykąpać w misce z wodą i pożreć suchą karmę. No i sierścią na podłodze to jest koszmar... Dzisiaj odkurzałam jakiś milion razy.... :( A i tak moje dziecko ma szczególny talent do znajdowania tzw. kotów w różnych, najmniej spodziewanych miejscach. Człowiek też dowiaduje się sporo o swoim otoczeniu. Na przykład, że naklejka z wiadra z mopem złazi i da się odrywać po kawałku. Oraz że świetnie trzyma się skóry zamiast owego wiadra. Znalazła się również dawno zaginiona psia zabawka cudownie ujawniona spod komody po wyciągnięciu kabla od telewizora. Ciekawe jest również, ile śmieci może się przykleić do ubranka dziecięcego zaledwie godzinę po sprzątaniu... Z prozaicznych rzeczy, to gotuje się właśnie krupniczek z kaszką jaglaną - pierwsza zupka na wywarze mięsnym, będzie rozgnieciona widelcem a nie miksowana. Na razie dałam jabłko starte na tarce o grubych oczkach i lekko podduszone. Nie było problemu, więc mimo braku zębów, chyba przestanę wszystko na papę robić. O ile zupka wejdzie bez problemu oczywiście. Dzisiaj Ania pożarła nieco pomidorówki i bardzo jej smakowała :) No ale solona i ze śmietaną, więc trzeba było dziecku "od ust odjąć"... ;)
  6. Silie - no podziwiam ciebie, że decydujesz się na zajęcie jeszcze dwójką dzieci oprócz swojego... Ja ledwie z jednym się ogarniam... Dzielna kobita z ciebie :) assiula - moja też się budzi jakoś często ostatnio. Nawet po 3 razy. Tankowanie kleikiem na wieczór niewiele daje.Marudna się robi okropnie popołudniami.Dzisiaj M wyjątkowo entuzjastycznie mnie przywitał, po powrocie z pracy he, he! No i gdzie te zęby pytam uprzejmie...???
  7. wysłałam filmik z pełzającym Potworem. Niestety jest do góry nogami i ni wuja nie potrafi tego odwrócić. Ale to mój pierwszy film zgrany z komórki więc wybaczcie :) Do tego M nabył nowego laptopa z jakimś nowym Windowsem i teraz mamy zagwozdkę z prozaicznymi rzeczami jak... Zamknięcie aplikacji na przykład. Pojęcie "obsługa urządzeń biurowych" nabiera nowego znaczenia he he! W końcu piszę z komórki bo mi się sprzecior wziął i zamknął oznajmiąjąc że będzie coś tam aktualizował. Nie mam już nerwów do tego. Wracając do Pełzacza., to trudno nad nic zapanować. Jak obierze cel to nabiera tempa że hej. Słychać tylko "yh., yh, yh..." i froterowanie podłogi w toku. W filmiku na wabika rzuciłam opakowanie z rajstopami. assiula - ja też już nie próbuję nawet Młodej na matę czy koc przenosić bo się tylko wnerwia., że tyle trasy pokonała a tu od nowa trzeba. Najgorsze że mi pies teraz linieje i nie nadążam z odkurzaczem. Jak byłam w domu to 5 razy odkurzałam a i tak Kupa futra.
  8. smouszka - a z którego jest Ola? Z końca grudnia, dobrze pamiętam?
  9. Mrufka - z Ani też skóra złaziła szczególnie na nóżkach. Ponoć ten naskórek, który wytworzył się w brzuchu musi się złuszczyć. Ja smaruję nóżki Linomagiem zwykłym bez cynku, wcześniej smarowałam oliwką. Najbardziej sucha jest skóra właśnie na nóżkach, bo jak Ania teraz pełza, to sobie podrażnia kolanka i przy zgięciu stópki. Myślę, że dobry byłby też balsam, bo oliwka właśnie natłuszcza ale nie nawilża. Widziałam na allegro takie nakolanniki do raczkowania i chyba zakupię plus skarpetki z dwustronnym absem, bo nie mam dywanów. Smouszka - Ania też ma AZS, ale to jest alergia pokarmowa w jej przypadku, więc przy normalnej pielęgnacji skóry jest ok. Najgorzej za uszami i ja tylko te zmienione miejsca smaruję kremem firmy Mimi Egzema. On jest na bazie konopi siewnej, bardzo skuteczny.
  10. Mrufka - no w sprawie imprezy to ja nie pomogę, bo robiliśmy w domu na 10 osób. W W-wie to ceny około 170 zł od łebka są w knajpach, więc porażka. U nas był alkohol do obiadu.
  11. Pysia - nie przejmuj się. Dzieci cięższe mają trochę pod górkę i później siadają, wstają itp. Moja też jest raczej na końcu "peletonu" naszego forum a jest jednym z najstarszych dzieci. Też przekrzywiała główkę, trochę z tym walczyłam metodą Justi podkładając coś tam, wałki itp. ale potem od*puściłam. Minęło prawie zupełnie jak Ania zaczęła się więcej ruszać. Pozostała tendencja do kierunkowania w jedną stronę (przewroty na przykład przez jeden bok głównie), ale na razie się nie martwię tym. Za to odwyk od karmienia nocnego - porażka i brak zębów :( Boję się, że będą lazły po cztery na raz na przykład a przy temperamencie mojego dziecka, to sobie w mózg palnę.
  12. titucha - wiesz co, ona body to na 74 się mieści, chociaż nie ma luzu dużo. Faktycznie wszerz się może rozciągać. Ale w spodniach po prostu nogawki są za krótkie. W tych na 74 w większości kończą jej się w połowie łydki... Może nogi jej rosną szybciej niż reszta??? Potrzebuje mieć spodnie mierzone od kroku na 24 cm (nogawka od wewnątrz) to wtedy ma do kostek. Jak dzisiaj będzie znowu marudzić to dam jaj Pedicetamol i tyle. Nie powiem M, bo się będzie wściekał, on niczego przeciwbólowego nie bierze i jej też dawać nie chce.
  13. Zupełnie nie mam czasu pisać, a nawet czytać problem :( Dzisiaj w pracy, odebrałam mamę ze szpitala wczoraj. W końcu jest diagnoza, chociaż rokowania kiepskie, to zawsze jakiś krok do przodu. pysia - ale Igorek jest ładny :) I pięęęękne zębiska ma na dole - elegancko je eksponuje, he, he! Wcale nie wygląda na pulpeta. Schudł? titucha - no Łucja w łóżeczku znowu wymiata ;) misia - fajnie, że w końcu jakaś rozmowa o pracę. Wiesz, czasem trzeba wydeptać trochę ścieżek, żeby robotę dostać, więc się nie zniechęcaj, jeśli się nie uda tym razem :) U nas pełzanie na całego. Młodej nie można z oka spuścić po prostu. Jak wieczorem zgram filmik z telefonu to wrzucę, bo w końcu udało mi się nakręcić jak pomyka po kafelkach w kuchni. Kaszka Holle zakupiona w wersji "3 zboża" - uczulenia brak. Zębów nadal brak. Ale pobudki w nocy dwie i zero chęci na sen, a do tego marudzenie od rana, więc może, może... Nie siedzi nadal, że o staniu nie wspomnę. Karmienie odbywa się na kolanach ostatnio, bo dziecko nie ma czasu jeść. Po prostu nie jest w stanie wytrzymać w jednej pozycji dłużej niż 2 minuty. Obłęd jakiś... Na noc daję już tak jak assiula 170 mm plus miarka kleiku. Ale i tak budzi się tak samo. No i rano włączyliśmy kaszkę. pho-ney - przegląd fotelików cenny. Wciąż czekam aż Młoda siądzie, chociaż nie wiem, czy na tym etapie da radę ją w foteliku karmić... Generalnie właśnie w takiej cenie będę szukała czegoś. titucha - Pepco mój ulubiony sklep ;) Ja już kupuję Ani spodnie na 80cm i są na styk!!! Na jesień 86 cm będzie jak raz. A mierzyłam ją i ma 70 cm. Jak to możliwe??? smouszka - chętnie rady w usypianiu też bym zasięgnęła. Ale moja nie chce smoczka. Więc czekam na inne propozycje poza butlą, he, he...! ;) Przy lulaniu na rękach to jest dopiero ryk! Wyrywa się po prostu... Albo to te zęby albo mi dziecko w obłęd wpadło. Zapiernicza tylko kurz z zadka idzie albo się drze w niebogłosy! Koszmar jakiś... Daje któraś takie homeopatyczne kulki na zęby - Kamilia, czy jakoś tak? Tym żelem to sobie mogę d... posmarować... :(
  14. titucha - gratulejszyn! :) :) Będę trzymała kciuki jutro od 6.30 dla pewności, he, he ;) Zdasz, zobaczysz, co ci będę mówiła... Zdolna bestia z ciebie ;) A jak nie, to nie masz się co martwić, teoria jest ważna jakiś czas. smouszka - no ja jakoś ciągnę z tą pracą ;) na 7/8 pracuję. Trochę mało czasu na zajęcie się domem, ale jest oddech od opieki nad dzieckiem. A jak dla mnie, to ciężka praca. Wolę sprzątać, kopać czy cokolwiek innego. To nie ma nic wspólnego z miłością do córki, po prostu opieka nad dzieckiem jest dla mnie zajęciem ciężkim. Nudnym, monotonnym, ciężkim fizycznie, ogłupiającym wręcz i w ogóle. Potrzebuję tego oddechu, który daje mi praca, żeby mieć więcej energii do zajmowania się Anią. No i jest jakaś motywacja, żeby coś ze sobą zrobić, pomalować paznokcie, ubrać coś innego niż dres, rozumiesz... ;) mrufka - ja dawałam swojej i truskawki (ale bez pestek) i czereśnie (ale duszone). Czekam na wisienki z własnego drzewka. Same może za kwaśne będą ale z jabłuszkiem mogą być git. Ja tą kaszkę jaglaną dorzuciłam pod koniec gotującej zupki. Ale za dużo wsypałam i wyszło bardzo gęste. Mocno puchnie ta kaszka. Ale wyszło smaczne. Młoda zjadła. Też kupiłam zwykłą, tylko jakąś ekologiczną w takim mini opakowaniu. Na etykiecie jest propozycja podania na słodko, ugotowanej na mleku z cynamonem i cukrem. I tak sobie myślałam, że może na wodzie by to zrobić i dosypać mm plus trochę cynamonu? misia - tylko żebyście się na tym urlopie odnaleźli jakoś, bo jak człowiek tak długo czeka i w końcu ma wolne, to nie może dojść do siebie, he, he! U nas dzisiaj rozregulowany dzień. Przez to wożenie Młodej autem przez 3 godziny wypadł jeden posiłek owocowy i jedna drzemka (tyle spała w aucie, że już jej nie usypiałam, bo bałam się, że wieczorem nie zaśnie). Dałam jej zupkę i od razu wcisnęłam kawałek banana w siateczkę, żeby jakieś owoce zjadła. Kleiku kukurydzianego z bananem rano odmówiła. Ta kaszka z Bobovity jej smakowała z gruszką, no ale co z tego, jak wysypka... :( Ania nie wytrzymała do 19tej, musiałam ją wykąpać i położyć pół godziny wcześniej. Mało zjadła do tego mleka, więc pewnie koło 22giej się obudzi. Ogólnie wszystko z podróżą poszło ok. Mama może wyjdzie w środę ze szpitala. Miejmy nadzieję jakieś leki dadzą.
  15. No ja zacznę od kontaktów bo spotkały się również z zainteresowaniem. Chciałam zauważyć, że Ania nie raczkuje. Pełza tak śmiesznie, podnosi kuperek do góry bujając na boki i podciąga się najchętniej łapiąc czegoś z przodu rękami. Brzuch na glebie. Właśnie zrobiłam obiadek Młodej na jutro. Inauguracja kaszki jaglanej będzie :) W towarzystwie zielonej soczewicy, marchewki, pora, selera i pietruszki. Bardzo mocno puchnie ta kaszka. Wyszła mi papka zamiast zupki. Ale smak na prawdę niezły. Myślę, że będę tę kaszkę częściej podawać, bo mało, że zdrowa, to na prawdę poprawia smak tych niesolonych niemowlęcych potrawek. Chociaż jak zrobiłam ostatnio kapuśniaczek, to M pytał, czy nie soliłam, bo wyszedł jak normalna zupa :) To chyba zasługa kapusty.
  16. Silie - no u nas są dwie drzemki - koło 10tej i potem koło 14tej po około 30-40 minut. Czasem do godziny któraś się przedłuży. Ale staram się pilnować, żeby Ania nie spała po 15tej, bo potem nie chce zasnąć wieczorem. No i faktycznie, jak długo śpi w dzień, bo na przykład coś załatwiamy i śpi w samochodzie, to potem w nocy jest problem.
  17. Smouszka - witamy, witamy! :) Ja się bałam terminu wigilijnego, bo miałam na 10 grudnia, a do 14 dni po terminie trzymają jeszcze zanim wywołają sztucznie poród. No a w Święta to słyszałam że różnie w szpitalach jest. No i kicha w wigilię stękać na łóżku porodowym zamiast z przeżarcia karpiem, he, he ;) No ale Młoda w końcu zdecydowała się wyleźć wcześniej :) U nas dzisiaj na śniadanko zamiast mm kaszka bezglutenowa podejście kolejne. Na wodzie, połowa startej gruszeczki do tego i łyżeczka czubiasta glutenowej. Bardzo smakowało :)
  18. assiula - dzięki :) :) O co z tą trzydniówką właściwie chodzi? To każde dziecko przechodzi? W jakim wieku?
  19. Kuźwa, to może nie świnia, bo M spuchł tak jakoś na wysokości oczu. Podejrzenie padło na zęba. Ale nic go nie boli. Wziął na razie przeciwzapalny lek, pojechał na budowę i czekamy. Młoda nie śpi, męczy zająca w łóżeczku. Ciekawe, kiedy padnie. Może zaśnie sama, bo nie płacze na razie. terlikula - no dzięki dobra kobieto... :) :) W razie czego to sprzedam Młodą do mojej przyjaciółki może. Na razie mam nadzieję, że to nie świnka. agnieszka - współczuję, że mama nie zobaczyła wnusi :( Mój Tata też nie miał szansy poznać wnuczki. Zmarł 2 miesiące przed tym, jak dowiedziałam się o ciąży. U nas też mm sporo. Szczególnie, że M siedzi z Anią, a facet to tak trochę na łatwiznę idzie jednak, chociaż złego słowa powiedzieć nie mogę na swojego ogólnie. Planuję wprowadzić dodatkowy posiłek zamiast mm rano, ale muszę to zrobić, jak będę miała kilka dni ciągiem wolnych. Tyle, że moja nie może tych kaszek z ryżem, bo ma problem z kupą. A takich na mm nie lubi. Zostaje tylko kukurydziana. Przemyciłam jej trochę kleiku kukurydzianego do owoców na razie. U nas to wygląda tak: 7 - mm 130 10 - mm 60-100 (zależy, jak szybko uśnie i czy jest głodna danego dnia bardziej) 11 - owoce ok. 100 ml 14 - mm 130 16 - zupka mały słoiczek ok. 130 g 19 - mm 170 teraz daję na noc od trzech dni. Wcześniej 130 ok. 24-1 godz. -130 mm (ale nie zawsze, czasem to karmienie wypada i budzi się dopiero na następne) ok. 3 godz. - 30-130 mm (jak zje o tej wcześniejszej godzinie, to o późniejszej mało zjada, ale bez flachy nie zaśnie. Herbatkę to sobie mogę wsadzić w poważanie nocą) W międzyczasie w ciągu dnia ze 3 chrupki kukurydziane albo wafelki ryżowe, jakiś owoc do siateczki jeśli ma ochotę w ramach przekąski i herbatka rozwodniona lub kompocik 50-150 ml (jak upał to więcej wypije). Ja to tego mleka tak bardzo na razie nie chciałam ograniczać, bo wg moich informacji dziecko powinno w tym wieku jeszcze min. 500 ml mleka na dobę wypijać. Zawiera wszystkie potrzebne składniki, a pozostałe dania to na razie w ramach treningu są i uzupełnienia diety. No a w nocy to trudno przewidzieć, ile wypije. Zdarza się, że w ogóle się nie budzi. Ania nie zasnęła sama. Musiałam ją polulać i dopchnąć 30 ml mm i dokończyć pisanie posta. Przydusiła zająca i zasnęła w końcu. Idę ogarnąć kuchnię i zrobić Młodej na jutro śliwki. Węgierki kupiłam słodziutkie. Na obiad dzisiaj była pierwszy raz zupka kapuśniaczek i bardzo smakowała ponoć. Kapusta biała, marchewka, ziemniaczek, pietruszka, seler i kurczak plus masełko. Warzywa gotowałam z zielem angielskim, które potem wyjęłam.
  20. Słuchajcie, czy ja mogę sobie w łeb palnąć??? Mój M chyba zeświniał. W sensie złapał świnkę... Ja też nie miałam... Co się dzieje z dzieckiem jak oboje rodziców do szpitala kładą???
  21. terlikula - koleżanki synek z 15 listopada tak robi. Nie mam pojęcia, co to ma oznaczać... przyszłaMM - 2 miesięczne dziecko to je znacznie częściej niż 5 razy dziennie, przynajmniej moja tak jadła jak była w tym wieku. Jadła co 1,5-2 godziny
  22. titucha - u nas też bez szans na samodzielne usypianie :( Mój kabaczek ma dwa kwiatki, może doczekam się owoców :) Mrufka a jak u ciebie z nauką samodzielnego zasypiania? dorka - moja to bez butli też raczej nie uśnie. Sporadycznie i raczej przypadkowo się to zdarza. Nie wiem jak to będzie, jak mleka będzie mniej...
  23. dorka - no fakt, miałam chorobę lokomocyjną jako dziecko :) I teraz nie mogę na przykład czytać jadąc autem, muszę patrzeć przez okno :) Ciekawe, nie wiedziałam, że to ma coś wspólnego... Ale faktycznie z równowagą też u mnie kiepsko ;) Ja myślę, że z przekuwaniem uszu to lepiej zrobić to możliwie wcześnie, bo szybciej się goi i dziecko nie pamięta. A kolczyki jakoś wydają mi się nieodzowne u dziewczynki :)
  24. koliberek - moja to do przodu na paszczę leci po chwili albo do tyłu. Ale lubi jak ją trzymać :) I kąpiel jest na siedząco, bo wtedy nie marudzi :) Wrzuciałam parę świeżych zdjątek :)
  25. dorka - no niezłe akcje opowiadasz! Mnie jak dotąd spotykają raczej dobre reakcje jak jestem z Anią. Zresztą ona ma taki sposób bycia, że rozwala większość smutasów na łopatki ;) To jest ogólnie bardzo pogodne dziecko, jak wszystko jej pasi, to się ciągle śmieje, gada coś tam. Ogólnie taka kontaktowa mocno jest. Więc często nawiązuje nowe znajomości z obcymi osobami "na mieście" ;) titucha - Ania też chętnie urzęduje w moim talerzu :) smakuje jej chyba wszystko bez wyjątku :) Myślę, że nie będzie niejadkiem. Ona tylko nie chce czasem jeść, bo nie ma czasu na jedzenie łyżeczką ;) Tyle ważnych rzeczy ma do zrobienia, że nie wytrzymuje wystarczająco długo w jednym miejscu. Teraz karmię ją trochę w leżaczku z gumową zabawką albo jak jest jej bajka w tv, a potem na kolanach. Też planuję podać łososia. Zastanawiam się też nad papryką. Jak tylko Młoda siądzie pewnie sama, będzie grane krzesełko do karmienia i będzie jadła razem z nami :) Myślę, że to bardzo fajnie, że wyrabiasz w Lusi taki dobry nawyk już teraz :) Ja musiałam kaszkę odstawić, ale właśnie taka z gruszką smakowała najbardziej :) Tylko ja zrobiłam na wodzie, bo na mm nie chciała. Ale Ania ma zaparcia po tej bezglutenowej kaszce (doczytałam, że zawiera mąkę ryżową i pewnie przez to), więc lipa. Dzisiaj kupię jaglaną. Assiula - no to widzę, że Krystian już dietę ma taką poważną bardzo :) A przez jaki smoczek dajesz mleko z kleikiem? Zdaje się masz butelki Aventu? A jak będziesz przygotowywać kukurydzę i z czym? Jak rozumiem podajesz samo mm tylko w nocy raz? silie - no współczuję nocek... Ja sobie zafundowałam kilka radosnych nocek przez ten odwyk od karmienia nocnego. Horror. :( terlikula - no kucyki to tylko dokleić możesz teraz, he, he...! ;) Ja to planuję przekłuć Ani uszy jak będzie miała gdzieś tak z 1-1,5 roku. justi - zazdroszczę pomocy mamy :( Oj, przydała by się jakaś babacia chociaż od czasu do czasu, żeby na jakiś spacer Młodą wzięła albo coś... A tak, to odpoczywam od opieki nad dzieckiem tylko w pracy. I mimo całej mojej miłości do Ani, to jest mi to bardzo potrzebne do zachowania równowagi psychicznej... ;) Macie jakiś patent na zabawki z przedmiotów domowego użytku??? Ania klepie ostatnio w miski albo podłogę łyżeczkami, niezłe są też butelki z wodą, szczególnie te 1,5 litrowe. I ostatni mega hit - pudełko + żabki do bielizny. A do usypiania zamiast kocyka - pluszowy zając. Sama go sobie wzięła jak stał w łóżeczku i teraz z nim śpi. Smoczka nie chce, ale uszy tego zająca ssie. I na oczy sobie wciąga. Wrzucę potem jakieś fotki :)
×