Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. gosik - GRATULACJE ząbkowe!!! :) U nas suchozębie w ciągu dalszym, znaczy się zębolów brak. Młoda marudna ale raczej bez dramatycznych akcji, więc nie wiem co o temacie myśleć. Najbardziej boję się ewentualnego wychodzenia zębów po kilka na raz. Ponoć czasem tak jest, gdy dzieci późno zaczynają ząbkować. Nie wyobrażam sobie wówczas tego ryku, że już nie wspomnę o cierpieniu dziecka... Dobrze, że człowiek zapomina to przeżycie, bo podobno ząbkowanie jest bardzo bolesne. Pysia - ja to nie wiem z tą rehabilitacją jak to jest. Chyba sporo zależy od dziecka. Jednemu pomaga, innemu nie. No i trudno powiedzieć, czy maluch sam "ruszył" w pewnym momencie z rozwojem czy to dzięki ćwiczeniom. Ja w końcu nie byłam u neurologa. Przekrzywianie główki ustąpiło samo, jak Ania zaczęła więcej się ruszać na brzuch itp. Ma tendencję do przewrotów przez jedno ramię, więc trochę ją męczę, żeby w drugą stronę próbowała również. Generalnie podnosi zadek i udaje jej się przepełznąć kawałek po zabawkę, ale do raczkowania długa droga myślę. Czy raczkowanie ma wpływ na dalszy rozwój? Któż to wie... Możliwe, że pomaga... Ale czy brak raczkowania szkodzi...? Podobno nie wszystkie dzieci raczkują i nie jest to uznawane za nieprawidłowość, więc staram się o temacie nie myśleć. Ja jako dziecko nie raczkowałam. Jeździłam na jednej podkurczonej pod siebie nodze. Do tej pory lubię tak siedzieć ;) Dysleksji i dysgrafii nie posiadam. Zaczynałam mówić normalnie i bez problemów z wymową. Mam za to kiepską koordynację ruchową i możliwe, że ma to związek z tym brakiem raczkowania. Chociaż może mieć również związek z niedotlenieniem w czasie porodu. Oplątałam się pępowiną i wpychali mnie z powrotem żeby zrobić mamie cesarkę. U nas odwyk od nocnego karmienia zakończony fiaskiem, rozregulowane te karmienia są całkiem. Zmieniły się godziny i w ogóle. Jako tako udało mi się znowu usypiać / nie budzić Ani, po prostu karmię ją w łóżeczku. Inaczej nie sposób było odłożyć ją po karmieniu bez budzenia. Trudno. Ja myślę, że ona nie jest jeszcze gotowa na rezygnację z tego nocnego jedzenia. Mam w d...pie lekarza na chwilę obecną. Poczekam jeszcze miesiąc i spróbuję jeszcze raz. Pysia - jeśli chcesz sprawdzić ile masz mleka, to może spróbuj odciągnąć laktatorem? Zresztą wcale nie musisz mieć szczególnie dużo, może Igorek jest po prostu mocno "kompatybilny" z twoim barem mlecznym i dobrze przyswaja taki pokarm. Przecież kiedyś pisałaś chyba, że nie robił kupy po kilka dni.
  2. dorka - no Młody jest the best :) Zdjęcie w kapeluszu super - wygląda jak mały Sancho Pansa ;) Uwielbiam wszelkie kapelusiki dla dzieci, mówię na Anię Mały Kapelusznik, bo wygląda w niektórych jak ten z Alicji w Krainie Czarów, he, he! ;) Nie bardzo mogłam napisać cosik ostatnio, bo w matrixie żyję. Mama w szpitalu i nie wyjdzie jednak w tym tygodniu, bo czeka na jedno badanie. Do tego dostała biegunki od tego szpitalnego żarcia i wyłożyła w toalecie, bo nie daje rady tak co chwila chodzić. Makabra. Dzisiaj rano o 6tej M pojechał do szpitala zawieźć jej rzeczy na zmianę, żeby zdąrzyć zanim do pracy wyjdę... Do tego przysłali nam jakieś pismo z banku, że kończy się okres karencji kredytu na budowę i musimy dostarczyć dokument potwierdzający oddanie budynku do użytku. Do 27.07 musimy to zrobić. He, he. Tylko, że cały czas nie mamy ostatniej transzy kredytu i przez to wszystko się blokuje. Do dokończenia są jeszcze wylewki na podłogach, część hydrauliki, ocieplenie dachu. Taaaa... Jak nie zdążymy, to nie dostaniemy tej ostatniej transzy, zaczynamy spłatę pełnego kredytu i oni jeszcze 14 dni czekają. A potem uznają, że nie wywiązaliśmy się z umowy kredytowej i pa, pa chałupko... Dzisiaj w pracy żebrałam o jakiekolwiek wolne dni, żeby M mógł pracować na budowie i żeby zdążyć. Ale nie mogę bardzo dostać, bo u mnie zmiany i nie wiadomo co dalej z firmą będzie. Załatwił jakiegoś bezrobotnego kolegę do pomocy i będą nocami robić, bo w dzień M siedzi z Anią. Jeszcze trzeba wymyśleć, kiedy M będzie spał... Do tego nie ma już kasy właściwie na zakup materiałów budowlanych i nie bardzo jest od kogo pożyczyć. A sprzedać nie ma co, bo ukradli wszystko. Czad. Jak nie skończę w białym gustownym ubranku wiązanym na pleckach, to sobie w mózg palnę niebawem, bo jak to mawiał pewien kot na pustyni: "nie ogarniam tej kuwety"... :( Mój Mały Potwór dostał do tego zaparć, chyba po kaszce, bo nie wiem po czym innym. Wczoraj kupy brak, dzisiaj rano kozie bobki i to z wysiłkiem. Do tego odzwyczajanie od jedzenia w nocy - porażka. Usypianie godzinę-półtorej. Teraz, to nawet jak zje nie chce zasnąć. A w dzień się męczy bidula, płacze i ziewa na zmianę zanim padnie. Może to te zęby w końcu... Chyba odwyk od nocnego żarcia trzeba będzie odłożyć w czasie. Z nowości - córa posiadła umiejętność uderzania jedną zabawką o drugą i hałasuje nieludzko. Poza tym podpatrzyła koleżankę 3 tyg. młodszą jak pełza do tyłu z takiej pozycji jak do pompki. I robi od wczoraj to samo, chociaż zakres dystansu niewielki. Chciałam nagrać, ale trema ją zjadła ;) D*psko w górze coraz częściej, przemieszczanie na odległość do 1 metra. Za to z przygodami. Zaliczona już kolizja z nogą od umywalki, drzwiami od łazienki, lodówką i nogą od ławy. Ta. Dieta wysokobiałkowa również rozpoczęta. Został spożyty pierwszy pająk (jakim cudem spuszczał się na pajęczynie z żyrandola nie pytajcie. Młoda go cupnęła jak ją na rękach trzymałam. Ale taki malutki był, jak dwa łepki od szpilki) oraz pożarta jedna zdechła mucha (umarła 2 godziny po odkurzaniu i to akurat w polu działania Ani). O ile mi wiadomo martwe owady nie powodują zaparć, więc może to jednak kaszka...
  3. Nie wiem czemu jestem pomarańczowa????
  4. terlikula - kręgosłup u brata krzywy może być przez ławki szkolne ;) To ponoć przypadłość ludzi między 26-37 rokiem życia mniej więcej. Takie badziewne krzesełka wtedy były w szkołach, nieodpowiednie do wysokości stolików. A u synka mojej koleżanki ząbek też z zaskoczenia, bez zwiastunów. Nawet się nie ślinił i nie gryzł niczego. Teraz zaczął, jak już mu ten zębol wylazł i drugiego kawałek. Młody 5 miesięcy skończył. Ja tą dynię kupiłam już ze 3 tygodnie temu, no ale to też nie był sezon przecież. Że krajowa to wątpię, ale była. No i w Almie właśnie. Może im się sezon na te zagraniczne skończył, he, he! ;) Ja myślę, że 30 minut w chodziku krzywdy dziecku nie zrobi, ale gorzej, jak mu się spodoba i nie będzie chciało przestać ;) Ja mam taką huśtawkę pokojową z kolei i ponoć też niezdrowa. No ale na razie Ania nie siedzi, więc problemu nie ma ;) Assiula - a popatrz, moja z kolei ziemniaka lubi bardzo. Za to marchewka bleee! agnieszka - a próbowałaś przemycać owoce z warzywami? Na przykład marchewka z jabłkiem albo dynia z jabłkiem? Może w tej postaci wlezą. Chociaż w sumie to lepiej, że warzywa smakują Mai. Ja myślę, że są bardziej wartościowe jednak. Silie - gratulacje z pierwszego siadu :) Podeślij fotkę :) Ja czekam, ale na razie bezskutecznie. Jedynie turlanko na potęgę i takie niby brzuszki Młoda ćwiczy. Mrufka - patent niezły z tym siemieniem. Może skorzystam, bo u nas też tak różnie z tą kupą. Na pewno nie zaszkodzi. doti - ja też miałam trochę ubranek z ciuchlandu i byłam bardzo zadowolona. Ale koło mnie nie ma takiego z ubrankami dziecięcymi, a do tego w W-wie nie bardzo mam jak się wybrać :( Z Młodą to bez sensu, bo nie da pogrzebać. A te dziecinne rzeczy w takich koszach tam mają dużych. Ja to z tymi zębami tylko się boję, że będzie szło kilka na raz i Ania się będzie męczyła okrutnie (czytaj: będzie się męczyła i wszystkich w okół również - okrutnie). No ale tego zaplanować się nie da :(
  5. czy jest jeszcze jakaś bezzębna pociecha na forum??? Zaczynam się martwić, że Ania nie ma zębów jeszcze... Jutro czeka mnie wycieczka w korkach 1,5 godziny na Mokotów razem z Młodą. Ciekawe, czy będzie duży ryk... :-/ Do tego jeszcze kawałek wózkiem muszę "dojechać" bo jest remont i ulica zamknięta. Muszę odebrać mamy emeryturę z poczty zanim wróci do ZUS. Potem mam zamiar jechać do koleżanki, więc znowu ze 40 minut w aucie plus 20 minut powrotu po południu. Nie wiem, czy przejdzie ten numer z małym potworem. Do tego muszę zabrać jedzenie dla Ani na cały dzień prawie. Chyba wezmę oddzielnie puszkę z mlekiem i wodę, bo to za długo będzie. A zupkę będę wstawiała do lodówki gdzie się da. Dzisiaj moje dziecko było na swoim pierwszym spotkaniu biznesowym :) Jakiś klient był zdesperowany i chciał się spotkać z M nawet w towarzystwie niemowlaka. Chyba nie było ciekawie, bo Ania zasnęła na kolanach w pozycji siedzącej ;) W sumie spotkanie 3 godziny, więc dobrze, że dała radę. Muszę wymyślić Młodej jakiś obiad na jutro... Chyba buraczek będzie. Dajecie mięso do każdego posiłku? Może to risotto z hippa spróbuję... Byłoby dobre bez lodówki w podróży...
  6. Ojeja...! Padam na ryjek... :( Wczoraj musiałam wstać o 4.30, bo zawoziłam mamę do szpitala na 7 rano. Dziecko spłatało mi niespodziankę i przespało całą noc z wtorku na środę (czyli od 7.30 do 7 rano ;) ), tak jak u Assiuli :) Ale co z tego, jak ja nie mogłam pospać... :( Dzisiaj już standardowo dwie pobudki. Dzisiaj w robo, więc ledwo się ogarniam. Wyszłam z domu w bluzce na lewą stronę, zauważyłam jadąc po drodze. Wcześniej byłam w spożywczaku, już wiem, czemu dwie panie dziwnie się na mnie przyglądały, he, he...! ;) Antałek - cieszę się że z uchem lepiej :) No i że Maleństwo rośnie zdrowo :) gosik - dzięki za info dot. bodziaków. Cena w sumie normalna, ale skoro jakość dobra, to może warto. justi - ja też odkryłam, że ubranka z tesco są dobrej jakości. Ale uwaga! Pojawiły się markowane Disneyem i one się kurczą. Przynajmniej zakupione przeze mnie bodziaki z Monsterami. Tylko te F&F są ok. Szkoda, że nie ma obniżek teraz. Co do menu, to ja (właściwie to M ;) ) podaję codziennie zupkę z mięsem lub bez i porcję owoców. Kleik kukurydziany z owocami czasem. Zupka zazwyczaj wchodzi, ale nie daję więcej niż 125g. Owoców ok. 90-100 ml no i coś tam w siateczce jeszcze. Wczoraj arbuza, bardzo smakował :) Daję też chrupki kukurydziane (2-3 dziennie) i czasem takie wafelki ryżowe hippa (1-2 ale nie codziennie). Herbatkę podaję mocno rozwodnioną granulowaną hippa, uspokajającą ostatnio. I czasem kompocik owocowy niesłodzony. Soków Ania nie chce. Co drugi dzień żółtko no i gluten. AZS który Ani znowu wylazł okazał się być po, uwaga: kaszce Minima Bobovity bezglutenowej dla dzieci z alergią na mleko krowie... :( Tak więc skłaniamy się w stronę Holle jaglanej jak kupię, a Bobovitę spróbuję za jakieś 2 tyg. Misia - u nas zaparcia były po kleiku ryżowym, ale też jak za dużo mięsa Ania dostaje. terlikula - Ania też lubi "dorosłe" jedzenie :) Wczoraj właziła mi prawie do talerza po pieczonego kurczaka :) Dałam jej trochę i o dziwo ładnie sobie glamała dziąsełkami. Wcinała też trochę lodów, szpinaku i kotleta mielonego i ziemniaczanego. Nic jej nie było. Jogurtu na razie nie może - uczulenie na nabiał. Ale jak alergia ustąpi to również zamierzam podawać zwykły bez cukru plus ewent. owoce. Dynię ja trafiłam w Almie. nela - ja też slyszałam dużo złego o chodzikach i nie przewiduję. Jak ja coś w kuchni robię, to Ania leży na macie, bo ostatnio strasznie się wierci i nawet jazda wózkiem ją wnerwia. Bodziaki z falbanką - git :) Mam niestety tylko jeden, bo kosztował 17 zł. Wcześniej kupiłam trochę innych ubranek np. ze spodenkami, więc już więcej nie dokupuję. Ale faktycznie, to super rozwiązanie i czadowo wygląda. Ania ma w czerwone pszczółki :)
  7. pysia - czyli możliwe, że moja teoria co do wagi się potwierdza. Jak maluch dużo waży, to potem dużo rośnie. U mnie było tak samo, chociaż ostatnio Ania wolno rośnie. gosik - a po ile w H&M płaciłaś za 5-pak? Są już wyprz? Ja wczoraj zaatakowałam Smyka i kupiłam 3-pak za 30zł z długim rękawem i kapelusik. Ale już przebrane było. Co do lekarza, to nam kazali się pokazywać kontrolnie raz na dwa miesiące. Ważenie, mierzenie, jakieś pytania, ogólne obejrzenie jak rozwój. Dzięki za rady z inwazją moli :) Ja już robiłam kilka razy podejście do wytępienia paskudztwa - jak dotąd skuteczne raczej krótkoterminowo :( Wczoraj musiałam wywalić całe pudełko ryżu, nawet nieotwarte. Robiłam już akcję z wyrzucaniem wszystkiego. Za 2 miesiące robale były znowu. Trochę spokoju było po remoncie. Może smród farby je zabił ;) No nic, trzeba walczyć dalej. Na razie 1:0 dla insektów. Kończę, bo potwór już wstał i gryzie szczebelki w łóżeczku.
  8. Byłyście może w Smyku? Są już wyprzedaże? Jak zakładam córce body na 74 to jej oczy wyłażą... (w przenośni oczywiście ;) ) W internetowym tylko widziałam wyprzedają. Ja to już chyba na 86 kupię rzeczy od razu, bo to masakra jakaś.
  9. silie - witamy Patryka w gronie Pulpecików, he, he! :) A nie wygląda powiem ci... Ale dziwne, że 68 cm i 25 centyl a moja 69 cm i 50 centyl... gosik - fotki z kotem + kurczak - the best! :-D wybieram się do Decathlonu po te piankowe maty co pisałaś, może jeszcze będą. Ponieważ zaczęłam miesiąc na minusie na razie nie szaleję z puzzlami, może być czarna mata. Muszę jeszcze sobie ze dwa cyckonosze kupić, bo średnio stare pasują. Chciałabym się wybrać do brafiterki, bo sama nie bardzo oceniam poprawnie swój rozmiar jak sądzę... Pod biustem wychodzi mi jak przed ciążą, ale miseczka... Miałam 65F a teraz 65B wychodzi... 8-/ No i pewnie dlatego taki zwis... pho-ney - a Tadzik siedzi? Ja na razie włączyłam do kąpieli gumowego konika i wielbląda, bo jeszcze w wanience Anię na podłodze kąpiemy. Mamy małą łazienkę, ciężko w wannie by było tak schylonym trzymać dziecko i jeszcze myć je. Czekam, aż Ania usiądzie. Ale może jest jakiś sposób...?
  10. dorka, justi - u nas jest teraz dostępna z bezcukrowych bezglutenowych Bobovita Minima i Sinlac na pewno (mączka chleba świętojańskiego i ryżowa). No i Holla jaglana. Ale 90% kaszek, szczególnie tych smakowych, to szajs, głównie cukier i 0,3% owoców. Kupiłam Młodej wafelki ryżowe po 7 mcu Hippa bez cukru z jagodami. Fajne do gryzienia, chociaż chrupki kukurydziane wchodzą jej lepiej. Te wafelki kwaskowe dosyć, próbowałam. Ale nie paprzą się tak jak chrupki.
  11. gosik - dobrze, że Kornelito znowu w radosnym nastroju :) Może miał chandrę po prostu ;) assiula - nie mogę wyjść z podziwu, jak Krystian pięknie się rozwija! Wciąż mam w pamięci trudne początki i to, jak niechętnie się przekręcał na brzuszek. A tutaj takie postępy! :) Ale energiczny jest na maksa tak jak moja Ania :) Potwierdza się moja teoria, że płaczliwe na początku są dzieci obdarzone dużym temperamentem, wnerwiające się, że sprawność ciała nie nadąża za rozumem ;) misia - no to na ciebie też przyszły gorsze dni... ;) Oby do weekendu! Daj znać jak po wizycie. U nas dzisiaj kolejna próba tankowania dziecka kaszką. Zrobiłam trochę z tartym jabłkiem i bananem. Zobaczymy. A po pracy chcę kupić Młodej arbuza. Może sobie zje z siateczki. Na obiad zupka z indykiem, warzywami i zielonym groszkiem. Podejście kolejne, ale nie wiem, czy przypadkiem jej ten groszek nie uczulił, bo zauważyłam lekki nawrót AZSu za uszami. Jutro ziemniaczek, koperek i rybka śmierdziuszek.
  12. doti - chłopcy bywają mniej rozmowni po prostu ;) Każde dziecko ma inny temperament, nie masz się czym martwić myślę. Zresztą podobno czasem jak dzieci zdobywają nową umiejętność, to tak jakby zapominały to co już umiały wcześniej. Więc może Krzyś skupia się teraz na czym innym, a nie gadaniu :) U nas też horror ze spaniem trwa. Wczoraj pobudka o 5tej, dzisiaj o 6tej ale butla i jeszcze 30min się kimnęła. Ta 5ta godzina to przez tą moją koleżankę co w niedzielę była. Rozregulowali mi dziecko, bo nie poszła spać normalnie, tylko zasnęła mi na rękach, potem wybudziła i w efekcie do łóżka trafiła koło 21ej zamiast o 19tej. A ona im później idzie spać tym wcześniej wstaje. Tak więc 5ta rano pobudka, poleżała z misiem walcząc z kocykiem jeszcze godzinę. Ale spać się nie dało, bo wydawała przy tym dzikie okrzyki miotając się po łóżeczku i kopiąc w szczebelki. W końcu zaklinowała się i trzeba było wstawać. Z trudem usnęła o 7.30. Przysypiała na rękach, jak ją odkładałam to się budziła, zasnęła w leżaczku w łazience jak się kąpałam, obudziła przy próbie przeniesienia... Makabra. Ale jak zasnęła to spała do 10tej. Wypadła jej więc godzina na jedzenie owoców i lawinowo cały dzień zdezorganizowany - obiad zjedzony tylko w części, sporo wypitego mleka itp. Dzisiaj już normalnie w miarę. Wstała wcześnie, ale wzięłam ją do łóżka i jeszcze 20 minut gryzła moją spinkę do włosów i chusteczki higieniczne. Po czym się dziecko rozkręciło....! Prawie godzinę turlała się na zmianę brzuch-plecy-brzuch wyciągając ręco po: moje kapcie, szczotkę do kibla, chodniczek łazienkowy, torbę po ziemniakach, psie żarcie itd. W końcu dostała zadyszki po próbach wspięcia się z kanapy na ławę i zjedzenia serwetki. Zgłodniała, zjadła śniadanie 130 ml i padła o 9tej tak jak leżała na tej kanapie i śpi. M jej nie poruszał.
  13. Moja piszczy nadal. Ale to zależy od humoru jak często.
  14. justi - u nas to nawet dosyć szybko idzie z tym karmieniem. Ale początki były gorsze. Teraz to trzeba sobie 20-30 minut zarezerwować na zupkę (125 g) i 15 minut na owoce (ok. 90 ml). Ale ja już podaję takie rzeczy dwa miesiące, więc Ania złapała wprawę. Reaguje na "am" i wtedy otwiera paszczę. Jak coś jej bardzo smakuje to bez "am" otwiera :) I moja Młoda również dołącza do Klubu Mięsożerców razem z Tosią ;)
  15. assiula - fotki super! :) :) M powiedział, żeby mu kupić taką koszulkę :) A najlepiej dwie, żeby miał jedną na zmianę, he, he! :-P
  16. doti - mnie również waga stała do czasu, aż karmiłam. Jak skończyłam, to trochę mniej jadłam i szybko zaczęło spadać. Zostało jeszcze, ale spadek wagi zdecydowanie był związany z zaprzestaniem karmienia. Moja przyjaciółka miała tak samo. Myślę, że schudniesz :) A co do disco polo, to Ania lubi Bayer Fulla "moją muzykę", he, he ;) dorka - ja z tej maty edukacyjnej odczepiłam pałąki i traktuję jak kocyk. Jakiś czas leżała nieużywana bo się znudziła, a teraz znowu wróciła do łask. Ania ogląda obrazki i inne te d*perele ciąga co tam są. justi - dałaś mi pomysł na weekend rodzinny :) Ania lubi małpy, może się do zoo przejdziemy :) W każdym razie może M będzie miał trochę radości ;) gosik - M da radę... wierzę w niego :) świetnie sobie radzi, a taki męski wieczór dobrze chłopakom zrobi ;) agnieszka - nie martw się powrotem do pracy. Nie wiem, czy cię pocieszę, ale mnie to wyszło na dobre. Mniej czasu spędzam z Anią, ale dzięki temu mam więcej cierpliwości, a chwile, kiedy jesteśmy razem staram się wykorzystać na 200% i dzięki temu wspólny czas jest bardziej... mhm... efektywny ;) pysia - no ja cię rozumiem, bo waga Ani też spędza mi sen z powiek. Ale oszukiwanie wodą albo herbatką u nas nie działa. Na razie zawieszam odwyk od nocnych karmień bo nie mam siły. Usypianie i tak jest wystarczająco trudne u nas ostatnio. I cały czas trzymam się myśli, że Ania jest trochę w tyle ruchowo, bo jest duża i jest jej ciężej. Przyjdzie czas i na nasze pulpeciki :)
  17. Silie - zdjątek nie widziałam, luknę jutro w robo :) Moja też lubi szpinak, he, he! :) Fajne połączenie z rybą, nie wpadła bym na to, a prawdę mówiąc szukałam koncepcji na pstrąga-śmierdziuszka. Tyle, że z mojej rozpiski wynika, że szpinak około 10 mca można, ze względu na szczawiany (kiepsko nerki je filtrują ponoć)... Ale dałam Ani spróbować takiego duszonego do obiadu i bardzo jej smakował, więc poważnie rozważam wprowadzenie. doti - niezła jazda z wiskaczem :) :) ale producent zachwala, że takie świetne surowce i taki zdrowy, że niech Krzychu na potęgę rośnie na takim menu ;) Moja jak zacznie pełzać to na bank nażre się psiej karmy albo jakiejś ziemi z kwiatków. Już to widzę. agnieszka, titucha - no comment. Moja to wymięka przy waszych :) gosik - u nas też są jakieś zajęcia na basenie z maluchami i mój M się zastanawiał, czy z Anią nie pójść. Ale one chyba od 6 m-ca były i temat umarł. Ale po twoim wpisie powrócił :) co do trojaczków, to ja bym sobie w mózg palnęła i tyle. dorka - na moją Anię takie pokazywanie zabawek samo w sobie nie działało zbytnio. Musiała być zabawka plus ciągnięcie na brzuch. W końcu łapnęła. I teraz to jest na prawdę poważny problem, żeby jej pieluchę zmienić. Wczoraj to była cała umazana w kupie, bo nie mogłam jej jedną ręką przytrzymać na plecach, a ona się siłowała, siłowała, aż z całą pieluchą z przewijaka i paczką torebek na pieluchy fiknęła jednak na brzuch. Kupa fruuu! Pielucha fruuuu! A dziecko szczęśliwe, bo w końcu matka puściła - i czym się zainteresowało...? kupą na stoliku obok...! Dobrze, że zdążyłam zgarnąć, bo aż się boję pomyśleć, co by z nią zrobiła, jakby złapała :-P No nie ma opcji, żeby na plecach poleżała. Jutro napiszę z robo jak znajdę chwilę, bo dzisiaj odwiedziła nas moja koleżanka ze szkoły rodzenia. Pierwszy raz zresztą. Ma córkę dwa miesiące młodszą od Ani. I oczywiście zasiała we mnie ziarno niepokoju.
  18. princessa_33 - dzięki za namiar :) Ja mam akurat blisko Piotr i Paweł, więc problem z głowy, ale dobrze wiedzieć :) titucha - w końcu obejrzałam filmik :) niezła spryciula z tej Lusi :) Jak bym nie zobaczyła akcji z pieluszką, to bym nie uwierzyła :) agnieszka - no Maja mnie szokuje!!! Rozwija się ekstra szybko! Ania do pięt jej nie dorasta ;) Ale musisz mieć już oczy dookoła głowy. Zaczęłam czytać wczoraj o zębach i ponoć najgorsze są te pierwsze i potem "kły". U nas wczorajsza histeria przez cały dzień chyba nie związana z tematem, bo dzisiaj od rana spokój. assiula - ja zmieniłam smoczek na większy i nawet innej firmy ale Ania i tak nie chce ssać. Bawiła się nim wczoraj, gryzła ucho a potem wywaliła z łóżeczka. Widać lateks ją nie kręci, he, he! ;) Jakie będziesz warzywa wprowadzała Krystianowi? Bo ja się zastanawiam nad papryką. Chociaż nie wiem, czy to nie za wcześnie... U nas wieczorem też akcja brzuch. Wykorzystuję na razie to, że Ania głównie w jedną stronę się przekręca i kładę wzdłuż boku łóżeczka taki włochaty kocyk zrolowany (nota bene z Biedronki) i ona nie może się przekręcić. Jak trafia na ten kocyk to nogę kładzie na nim tą górną, przytula się i jakoś zasypia w efekcie. Przykrywam ją jak zaśnie, bo inaczej mota się z kocykiem i rozbudza. gosik - no to jazda na całego u was... ;) Chociaż M mówił, że wczoraj to biegiem leciał na spacer, bo Ania zaczęła się drzeć i nic nie pomagało. Darła się nawet w wózku, więc przyspieszył po wertepach zresztą (zaznaczam że nie mam amortyzatorów w wózku) i zasnęła jakoś. Po południu znowu musiał iść bo nie mogła zasnąć. W sumie 4 godziny chodził w ciągu dnia. No. Niech zobaczy jaka opieka nad dzieckiem może być męcząca, he, he! :) A moja Ania to chyba na tym etapie rozwoju ruchowego jest co Kornel. Przekręca się plecy-brzuch-plecy, obraca jak zegarek, czasem zadek podniesie i czasem uda jej się podpełznąć po coś ale to tak góra na długość własnej ręki. I przecież jest sporo starsza. Może Kornel ma nerwa na wózek po prostu??? Ania ma na przykład od jakiegoś czasu schizę na kąpiel. Uwielbiała chlapać wodą i się kąpać, a teraz ryk. Wczoraj jakoś się udało w towarzystwie gumowego konika, ale ekspresem musiałam to robić, a przy wycieraniu to takie sztuczki z M robiliśmy, że się spociłam, hi, hi! pysia - to ja myślałam, że Igorek jakiś 90 centyl będzie, tak porównując do mojej. A ludzie to są nienormalni. Przecież wiadomo, że żadna normalna matka nie będzie celowo tuczyć takiego małego dziecka. A przecież są też chore dzieci, więc jak można komentować... Ten odkurzacz do nosa jest dużo lepszy od fridy według mnie. Przy fridzie Ania się darła okropnie, również na sam widok. A tym odkurzaczem jakoś szło, też marudziła, ale nie darła się tak okropnie. Ja wpuszczałam wodę morską do noska i za chwilę odkurzałam jak leżała na kolanach na brzuszku. *** Dzisiaj rano dałam na spróbowanie kleik kukurydziany na mm plus pół łyżeczki kaszki glutenowej. Wszedł. Ale to było tylko jakieś 50 ml wody plus dodatki. W nocy zmiana pieluchy była przy pierwszej pobudce tak jak się spodziewałam. Potem butla z małym smoczkiem 1. Zjadła 60 ml zamiast 130 ml i zasnęła prawie. Ciągnęła jeszcze ale widziałam, że przez sen raczej. Więc zabrałam butelkę. Za to przy drugiej pobudce o 5tej zamiast 130 ml zjadła 180 ml i nie zasnęła. Ale odłożyłam ją do łóżeczka, trochę pogadała i za 15 minut już spała. Wstała o 8ej. Więc na razie odstawianie od żarcia nocnego - porażka. Spróbuję ją dzisiaj dobrze zatankować wieczorem w odstępach godzinnych powiedzmy i próba kolejna. Słuchajcie, mam w domu epidemię moli spożywczych. Ciągle muszę wszystko przeglądać, włażą wszędzie. Nic nie może zostać otwarte na zapas. Na przykład ryż, kasza, nawet do takich pojemników z uszczelką włażą! Nie mam pojęcia jakim sposobem... A rano zrobiłam sobie płatki śniadaniowe. No. Dobrze, że zjadłam tylko dwie łyżki. Apetyt mi odszedł na dobre :(
  19. Silie - no przykra sprawa z twoim TŻ :( Różnie w życiu bywa... Kiepsko, że w takim momencie, kiedy jest ci potrzebny... U nas oczywiście koncert wieczorny stał się tradycją. Do tego godzina usypiania. Nie chcę Młodej przyzwyczajać, że po kąpieli jeszcze biorę ją do salonu i zabawa, tylko kąpiel i pa lu lu. No a to wiąże się z histerią ostatnio. terlikula - no to ja cię podziwiam, niezły zasów miałaś :) Ja już fotelika w jednym ręku za długo targać nie daję rady, za ciężko. Biorę Młodą na ręce albo wózek targam. Czekam aż usiądzie niecierpliwie, bo chociaż w markecie będzie można ją władować do takiego wózka z krzesełkiem. Też mam kupę papierów mojego M do przerobienia, ale dzisiaj to już tylko zimne pifko i spać... :) U nas pierwsza noc będzie dzisiaj z odwykiem żarciowym. Metodą łagodną. Znalazłam gdzieś w necie sposób, żeby zmniejszać te nocne porcje żywieniowe stopniowo. Ponoć dziecko się odzwyczaja łagodnie. Zobaczymy.
  20. Rany jelenia... Godzina prawie histerii po kąpieli, próba nauki samodzielnego zasypiania w łóżeczku :( W końcu wypiła 100 herbatki i usnęła. Teraz trzeba będzie w nocy pieluchę zmieniać... :( Idę kosić trawnik.
  21. Co to nasze forum dzisiaj takie martwe???
  22. gosik - ja się też do tej kaszki Holla przymierzam. Robiłam przegląd internetowy i hipp ma jeszcze jakieś sensowne kaszki, ale u nas niedostępne, tylko na rynek niemiecki idą :( Fajnie, że tak "delikatnie" określiła ta baba Kornelka... Bo ja to już usłyszałam "ale butryn" :( jestem za filmikami przez youtube, bo Łucji tituchowej nie obejrzałam wciąż na przykład... terlikula - a może spróbuj zastosować w swoich zupkach taki skład jak w tych Gerberowych??? Słyszałam, że niektóre dzieci przyzwyczajają się do smaku tych słoiczkowych potraw i faktycznie nie akceptują domowej kuchni...
  23. doti - a Jula duża się urodziła? Może i moja schudnie... Ja nie wiem po kim ona miałaby być gruba, bo mój M chudziak i kurd*pel, ja zawsze patyczak byłam... W sumie tłuściochów w rodzinie brak. Tylko mój teść, ale to chyba od niezdrowej diety i piwa raczej. Martwię się, bo to jednak dziewczynka i wiadomo, że będzie to dla niej ważne wcześniej czy później jak wygląda... No i mam wyrzuty sumienia, że przez karmienie mm zafundowałam dziecku nadwagę w przyszłości... :( Doła jakiegoś łapię z tego niewyspania chyba... :( Z ciekawostek, to moja mama mówiła, że ja podnosić do siedzenia zaczęłam się sama jak już chodziłam. A wcześniej, to musiałam się czegoś złapać i podciągnąć żeby usiąść. I to siadałam z pozycji na boku. I nie raczkowałam, tylko jeździłam na jednej nodze. Ciekawe.
  24. Monika - no to Tadzik przy moim Anulcu robaczek drobniutki :) Moja to ma trochę micheliny na nóżkach... może nie bardzo, ale jednak... No i ona w ogóle wydawała się od początku grubsza niż była, bo ma okrągłą buzię. Kości to raczej drobne, bo ja i M mamy drobne bardzo. Może Tadzio po szczepieniu się gorzej czuł po prostu i marudził? Ma już zęby jakoweś? Wieczorem dałam Ani butelkę i na popych herbatkę jak nie mogła spać. No to rano miała taką spompowaną pieluchę, że szok. Jak zacznę jej tą wodę w nocy dawać, to będę musiała przewijać chyba, więc się rozbudzi i to takie bez sensu... :( Dzisiaj M znowu miał problem z usypianiem małego potwora. Musiał latać z wózkiem. Dobrze, że w końcu przestało padać. Aż się boję jutra, mój dyżur będzie...
×