Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. Hej Laski :) Ja dzisiaj pierwszy dzień w pracy :( Już mną nerw targa, bo oczywiście młoda matka to chodzący problem dla firmy. titucha - faktycznie te słoiczki po gotowych daniach do pasteryzacji chyba średnio się nadają. Też mam problem z zakrętkami. No ale ja robię na 2 dni obiad dla Ani i nie pasteryzuję, muszę tylko uważać, jak chowam do lodówki, żeby przy wyjmowaniu nie została mi zakrętka w ręku a zawartość na podłodze ;) Dajesz już biszkopta? To nie za dużo glutenu? Ja na razie tylko takie chrupki kukurydziane Ani dawałam. Tam jest 100% mąki kukurydzianej i tylko to. Ładnie zjada sama :) No i sypię pół łyżeczki kaszki wielozbożowej do mleka rano. Mrufka - u nas banan na kupki nie działa rozluźniająco, wręcz odwrotnie. Za to mus jabłkowy albo gruszkowy rusza czasem. No ale te kupy przy rozszerzonej diecie są już zbite raczej i paskudnie pachną. Dajecie już mleko z "2"? Ja zrobiłam wczoraj pierwszy raz i muszę kupić chyba inne smoczki, bo ono jest z taką kaszką jakby i gęste. Chyba będzie gorzej leciało, bo ja mam smoczki Aventu z 1 i 2 (dwie sztuki). Ania odmówiła wczoraj spożycia :( gosik - zazdroszczę urlopu ;) Bawcie się dobrze :)
  2. No i wcięło mi posta... Wrrr! Zaczynam od nowa... :( :( To trzeba czytać "...w piątym miesiącu" na przykład 1 MIESIĄC 7 x 100 ml mm 2 MIESIĄC 6 x 120 ml mm 3 MIESIĄC 6 x 130 ml mm 4 MIESIĄC 6 x 150 ml mm 5 MIESIĄC * 4 x mleko początkowe * 1 x zupka - przecier warzywny (marchew, pietruszka, seler w małych ilościach, ziemniaki, dynia). Zupkę zagęszczamy kleikiem lub kaszką bezglutenową. Dodajemy po ugotowaniu łyżeczkę oliwy, oleju rzepakowego lub dobrej jakości masła. * sok lub przecier owocowy 50-100 g (z owoców podajemy surowe, skrobane lub drobno tarte jabłko). 6 MIESIĄC * 4 x mleko początkowe 1 x danie warzywno-mięsne (lub warzywno-rybne 1-2 x w tyg.). Z mięsa podajemy królika lub indyka. Mięso gotujemy oddzielnie, nie podajemy wywaru mięsnego. Włączamy warzywa: cukinia, bakłażan, fasolka szparagowa, fasolka słodka, kalafior, brokuł, soczewica, pataty, natka pietruszki, koperek, przecier pomidorowy (uwaga! nie pomidory), seler naciowy. Dania możemy przyprawiać świeżymi lub suszonymi ziołami w niewielkich ilościach: bazylia, tymianek, mięta, oregano, ziele angielskie (nie miksujemy), liść laurowy (nie miksujemy), kminek (nie miksujemy). Do zagęszczania można używać ryżu lub drobnej kaszy. * sok lub przecier owocowy do 150 g. Z owoców włączamy krótko gotowane: brzoskwinia, banan (surowy), morela, winogrono bezpestkowe (bez skórki), gruszki, jagody, maliny, melon, mango). * stopniowo wprowadzamy gluten: dodajemy do posiłku 1 raz dziennie ok. 2-3 g (pół łyżeczki) kaszy manny na 100 ml przecieru warzywnego, owocowego lub mleka początkowego. 7-8 MIESIĄC * 3 x 180 ml mleko następne * 1 x 200 ml danie warzywno-mięsne (lub warzywno-rybne 1-2 x w tyg.). W 8 miesiącu przestajemy miksować dania, rozdrabniamy pokarm widelcem. * 1 x porcja kaszki mlecznej bezglutenowej lub deseru mleczno-owocowego (na bazie mm) * sok lub przecier owocowy do 150 g. * co drugi dzień dodajemy do posiłku 1/2 ugotowanego i posiekanego żółtka jaja kurzego, przepiórczego (całe) lub kaczego (1/4). * zwiększamy ilość glutenu w 8 miesiącu do 6 g/100 ml (łyżeczka). Kaszę mannę możemy zastąpić kaszką glutenową wielozbożową lub pszenną. 9 MIESIĄC * 2 x 200 ml mleko następne * 1 x 200 ml danie warzywno-mięsne (lub warzywno-rybne 1-2 x w tyg.). 1 x porcja kaszki mlecznej glutenowej lub/i deser mleczno-owocowy * sok lub przecier owocowy ok. 150 g * dodajemy 1/2 żółtka codziennie 10 MIESIĄC 3 x 220 ml. mleczny posiłek łączony z produktami zbożowymi (kaszki glutenowe lub bezglutenowe, pieczywo, biszkopty) * 1 x zupka jarzynowa. Dołączamy pozostałe warzywa: szpinak, kapustę, groch, szczaw. * 1 x danie warzywno-mięsne (lub warzywno-rybne 1-2 x w tyg.). * sok lub przecier owocowy ok. 150 g. Dołączamy pozostałe owoce oprócz cytrusów. * 1/2 żółtka codziennie 11-12 MIESIĄC posiłki jak w 10 miesiącu. Zmiana: wprowadzić całe jajko 3-4 razy w tygodniu. Wprowadzamy nabiał: twarożek, kefir, jogurt kilka razy w tygodniu. Możemy podawać 1-2 x w tyg. dania smażone lub duszone.
  3. Test wyszedł negatywny. Ale nie wierzę w niego za bardzo, bo było napisane, że pokazuje wynik 2 dni po zapłodnieniu i 7 dni przed spodziewaną miesiączką. No to kurde albo rybki albo akwarium??? Bo to niby 5 dni "po" no ale grubo 7 dni "przed" robiłam... Poczekam do terminu potencjalnej @ i powtórzę jak nie dostanę. Wczoraj było mi niedobrze. Od kiedy miałyście mdłości? Bo ja poprzednim razem w ogóle nie miałam, więc nie wiem... mamusia - ale super to ciasto! Zupełnie inny przepis niż te które widywałam! Muszę zrobić, bo uwielbiam jabłka :) U nas na tapecie obecnie w blaszce taki zwykły ucierany placek z jabłkami i lukrem. Ale też pyszny i w 10 minut :)
  4. Jeja...! Ale pogoda... :( Młoda marudna na maksa, wyjść się za bardzo nie da... Jak zrobiłam przymiarkę po burzy, ubrałam ją, wszystko naszykowałam i wychodzę już wózek z bagażnika wyjąć, a tu zaczyna kropić!!! No więc w tył zwrot... W końcu Ania zasnęła przy butelce 30 minut temu o kompletnie nietypowej dla siebie godzinie. Aż się boję, co będzie po kąpieli, pewnie nie będzie chciała zasnąć :( Misia - ale jazda! Przykro że się tak stało, a że w takim momencie, tuż przed ślubem, to pech podwójny... :( :( Czasem musi być bardzo źle, żeby potem mogło być bardzo dobrze :) Z pewnością uroczystość zrekompensuje wieczór kawalersko-panieński z nawiązką :) Nawet z podbitym okiem M będzie gwiazdą imprezy, więc POWODZENIA! No i będziecie mieli co wspominać... ;) My mieliśmy przygody w podróży poślubnej, też nam nie było do śmiechu: góry, zad***e że nawet jednej chałupy w promieniu 10 km, środek nocy i zimy "stulecia" (26.12) z mega śniegiem. A my starym polonezem na łysych oponach zakopaliśmy się na drodze. Chyba drodze. I wcale nie mieliśmy pewności, czy dobrze jechaliśmy.... Wilki wyły, autentyk. Myślałam, że mnie tam zeżrą :) A teraz sobie wspominamy :) gosik - miłego urlopowania :) agnieszka - u nas też takie zbite kupy, a po daniu mięsnym zapaszek jak u dorosłego. Ale konsultowałam z koleżankami i ponoć tak jest. Na razie nie widzę, żeby Ania się jakoś męczyła, więc nie interweniuję. mamusia24latka - zdążysz się jeszcze kobieto napracować w życiu :) A chociaż dzieci matkę będą znały nie tylko ze zdjęcia ;) Ty solisz Pawełkowi zupki? Ja nie solę, podobno do roku nie powinno się dosalać, bo nerki jeszcze słabo sobie z nadmiarem soli radzą, a i tak jest jej dużo w warzywach. Córci też soliłaś, nic jej nie było? Mnie też kusiło, bo bez soli to takie jakieś to jedzenie byle jakie, ale w końcu nie solę. Nela - no ciekawa sprawa z tą skórą na brzuchu u ciebie... a rozstępy masz? U mnie się zbiegła już zupełnie, mam brzuch taki jak przed ciążą właściwie, chociaż centymetrów więcej. Tylko jak się położę, to mogę sobie ręką tą skórę w garść złapać ;) Została chyba rozciągnięta. No ale ja ćwiczę dużo. Lenka 8 kg, moja to już pewnie z 10 kg waży. 7300 g było 30 kwietnia :) Co do diety malucha, to spróbować trochę może i tak, ale jednak to chyba za wcześnie, żeby dziecko wszystko jadło. Wiem, że niektóre mamy tak robią. justi - ale to już całkiem nie będziesz karmić piersią? Zazdroszczę smokowania. Ania oprotestowała już smoczek zupełnie :( Ciekawe, kiedy się pojawi post...
  5. U nas plan obiadowy nadal w toku ze skutkiem mieszanym. Dzisiaj byłam na ćwiczeniach a potem u koleżanki. Mówię sobie - trudno, bierzemy ubranka na zmianę, pieluchy tetrowe i jedziemy w gości ze słoiczkiem z zupą. Może otoczenie będzie sprzyjało posiłkowi, bo już trzy dni z rzędu bezzupkowe były. Koleżanka ma synka młodszego o równe 2 miesiące. No i udało się. Co prawda trzy podejścia były, ale za trzecim Ania pożarła mały słoiczek zupki z cukinii. Wyrwała mi również kubek z jogurtem wiśniowym i zjadła tak około łyżki stołowej. Co prawda nabiału nie można jeszcze ponoć podawać, ale taka ilość nie powinna zaszkodzić jak sądzę. Więcej jej już nie dałam, chociaż miała ochotę. Więc się rozpłakała. Zjadła również całe jabłko z jednego kawałka szarlotki oraz z mojej kolacji trochę marchewki gotowanej (niestety solona i ze śmietaną) oraz kotleta mielonego. Szok. Biorąc pod uwagę poranne zjedzenie 50ml musu jabłkowego z suszoną śliwką, to mamy prawdziwy sukces kulinarny :) Przed snem zapiła to wszystko butlą mleka 130ml i kima. Tak więc dzisiaj zjadła tylko trzy razy mm (ale rano tylko 60ml) a reszta to normalne posiłki :) Jedyny incydent był taki, że godzinę po zjedzeniu zupki zwymiotowała "nieco", bo ulaniem tego nie nazwę. A to dlatego, że zobaczyła małpkę w bajce w tv i tak się do tej bajki nakręciła, zaczęła machać kończynami, piszczeć, krzyczeć itp., że po prostu poszło jej nosem i tyle. Się trudno mówi. Miałam jeszcze jedno body na zmianę a w spodniach obtartych musiał zarzyganiec mały do domu wracać. Słuchajcie, przy tej pogodzie, to trudno się nawet ze spacerem wcelować :( Na dłuższy to się boję wyjść, bo niby chmury nie ma, a za chwilę jest i leje. Więc tak krążę jak mucha koło kupy wokół domu. Makabra.
  6. Beznadziejne to forum się zrobiło! Wpisy wyskakują losowo mam wrażenie! Jak pisałam rano to nie było jeszcze tych z wczoraj!!! Antałek - no jakiś odjechany ten doktorek ;) Nic się nie łam, ważne że Fasolka rośnie :) Nie jego pokichany inteteres czy się zdecydowałaś teraz czy tak wyszło. Nie cierpię takich sugestii... Ciekawe jak u mnie będzie... No w życiu bym siebie o taką głupotę nie podejrzewała... :( Myślałam o drugim dziecku, ale tak za 2-3 lata gdzieś a nie teraz :( Jak ja pracę znajdę potem??? Załamka... :( A finansowo, to chyba będę organy sprzedawać... :( Do tego wstawanie do dwójki dzieci w nocy o różnych godzinach... Mam nadzieję, że mi się to śni... Ale szanse, że w ciąży nie jestem są bliskie zeru. Przy Ani zaskoczyłam za drugim razem. Różnica wieku by była rocznikiem 2 lata (pewnie bym urodziła jakoś w połowie lutego 2014), ale wiekiem niecałe 1,5 roku. Ania skończyła właśnie 6 miesięcy. Mrufka - ja tą kaszkę manną wsypuję do wody w której gotują się warzywa i potem to razem miksuję. Nie umiałam wymierzyć wody do takiej małej ilości kaszki i mi się zawsze spaliła albo coś. Wizja żłobka u nas na razie odsunięta w czasie, ale zobaczymy jak M będzie sobie radził i w ogóle. My nie mamy oszczędności, bo nas okradli dwa razy w odstępie 1,5 tygodnia. Chyba jeszcze nie było ciebie na forum jak pisałam o tym. Tak więc mamy kredyt na rozgrzebaną budowę domu i brak kasy, bo rąbneli min. akurat forsę, którą M tego dnia wyjął z konta, żeby za dach robotnikom zapłacić. No i ogólnie wzięli wszystko co dało się spieniężyć, więc już sprzedać nawet nie ma czego. A oszczędności to wiadomo - w budowę całe poszły. Ja już w ciąży byłam jak nas załatwili. Trzeba było koszty ciąć. W ogóle temat rzeka. titucha - no ja mam właśnie nadzieję, że jak się teraz przemęczę z tą dwójką maluchów, to potem będzie łatwiej. Tyle, że nie wiem, jak ja będę tą ciążę ewentualną znosić, bo jeszcze nie doszłam do siebie po poprzedniej :( Ciągle mi się cycki goją, jeszcze porcja skóry zlazła. Niby jest lepiej, ale bez stanika pidżamy nie włożę, mowy nie ma. Zostało 2 kg do zgubienia, odchudzam się właśnie. Więc nie jem zdrowo. Kwasu foliowego nie brałam. Nieco się denerwuję, że to bardzo zły moment na ciążę :(
  7. Acha. I z newsów. Jak tym razem w ciąży nie będę to się baaaaardzo zdziwię. Głupota ludzka nie zna granic. Ale pierwszy raz mnie nie bolało i chyba na mózg nam padło. Gites. :(
  8. titucha - znikniesz dziewczyno... ;) Ania wczoraj znowu nie zjadła zupki :( Może jej nie smakowała...? Sama nie wiem... Dzisiaj zjadła 50ml musu z jabłek i śliwek suszonych. Ona rano bardziej daje się przekonać, więc podaję owoce a zupkę po południu, bo lepiej wchodzi.
  9. Assiula - za szybko? Ja myślałam, że to ja za szybko to robię ;) Ania już je właściwie wszystkie warzywa poza takimi wyraźnie nie dopuszczalnymi (pomidor, kapusta, groch), kleik, kaszkę kukurydzianą, trochę mannej (łyżeczkę), mięso indyka, ryż gotowany, masło, olej i oliwę. Surowe jabłko, banana, gotowaną gruszkę, winogrona, suszone śliwki (ale owoce trudno jej zaaplikować). Soki odpuściłam, bo nie ma mowy żeby wypiła jakikolwiek. Próbuję z owocami. Ostatnio po obiadku z indykiem jak przeglądałam słoiczki w sklepie zauważyłam, że takie składniki są po 7 miesiącu :-/ W niedzielę planuję podać rybę. Nie widzę alergii itp. (po glutenie była wysypka, odstawiłam na dwa dni i podałam znowu i jest dobrze) więc na razie będę ciągnęła tak dalej. Nawet ostatnio w gościach Ania wyrwała mi kawałek herbatnika i pożarła. I nic jej nie było. mamusia24latka - to w tą podróż wczasową w przyszłym życiu pojedziemy razem ;) czasem to mam wrażenie, że moja następna podróż będzie czarną limuzyną w dębowej jesionce... ;) Ty masz chociaż z głowy, bo już dwoje dzieci. A ja jak pomyślę, że jeszcze jedno by się przydało, żeby Ania nie była sama jak starych zgredów zabraknie to mi się odechciewa wszystkiego... :(
  10. mrufka - u nas planu dnia nie dało się w zasadzie wprowadzić żadnego. Tylko wieczory są w miarę uporządkowane - 19-19.30 kąpiel, butla i lulu, no i po około 3 godzinach od przebudzenia rano jest przewidywalna drzemka. Ale jej czas różny - od 20 minut do godziny. Zazwyczaj 40 minut. W ciągu dnia jest jeszcze jedna drzemka, ale mniej przewidywalna. Po około 3-4 godzinach od poprzedniej. I tak samo 20 minut do godziny, zazwyczaj 30 minut. No i potem to już Ania nie śpi, chyba, że wyjdę na spacer koło 16tej to się kimnie, ale wówczas jest problem z zaśnięciem wieczorem, albo budzi się o 4-5 rano i nie chce zasnąć. Tak więc kijowo.
  11. agnieszka - ja bym obstawiała zaparcia po kaszce. Oliwa to raczej odwrotnie powinna działać. U nas mięsny obiadek wydobył się drugą stroną dziecięcia w postaci mocno śmierdzącej "po dorosłemu" i zbitej kupki. Razy trzy. Przynajmniej łatwo zmienić pieluchę z taką zawartością. Po kleiku ryżowym kupy takie bardzo zbite zaobserwowałam i jak kaszkę kukurydzianą w większej ilości podam to też. U mnie miesiączki regularne w miarę - czyli tak jak przed ciążą, nie miałam "co do dnia" nigdy. Za to zdecydowanie bardziej obfite. I tak miałam obfite, a teraz to już w ogóle makabra. justi - mądra baba z tej twojej doktorki. Jedna, co nie straszy. Bo ja to w koło tylko słucham, że "w tym wieku to dziecko powinno..." I potem człowiek sobie nerwy szarpie, że coś nie tak. Zupełnie niepotrzebnie. A Ania też zaczęła zezować. Prawym okiem. Jak zasypia. Ciekawostka. Co do wprowadzania warzyw i owoców to moim zdaniem (jakie sobie z autopsji wyrobiłam) nie ma reguły co do smaków. Dużo zależy od dziecka. Ania nie gustuje w słodkich daniach na przykład. Owoców właśnie nie chce a zupki zjada. W miarę. Dzisiaj jakimś cudem zjadła 90ml musu z gruszki i winogrona domowej roboty. No i ją ruszyło na maksa... Chyba to co wczorajszy indyk z ryżem zatrzymał, to dzisiaj gruszka wymiotła. Cztery kupy z czego dwie na plecach. Ale dziecko szczęśliwe, śluzu brak, więc widać po prostu owoce jej rozluźniły przewód pokarmowy. Za to dla odmiany zupka jarzynowa z dynią oprotestowana. Ale mm też nie chciała, więc widać nie była głodna po prostu. A potem nie było czasu już walczyć z karmieniem.
  12. justi - no ja myślę, niestety, że ta przespana nocka nie koniecznie będzie regułą ;) Ania też przespała ze trzy noce całe (czyli od 19tej do 6-7rano). Ale generalnie to są pobudki. Dzisiaj była wyjątkowo jedna o 3ciej i pobudka poranna o 7ej. Ale normalnie to jest około 2giej i 4-5tej a potem to już koło 7ej wstaje. W ciągu dnia ma jedną pewną drzemkę po około trzech godzinach od przebudzenia i śpi minimum 30 minut. Czasem godzinę. A w ciągu dnia to już różnie. Najczęściej jeszcze raz się kimnie na 30 minut i tyle. Bywały oczywiście dni, na przykład jak ostatnio padało tak ciągle to jednego dnia spała raz 3 godziny a potem jeszcze dwie. No i w nocy. Nie mogłam sobie miejsca znaleźć, wszystko wysprzątałam, ugotowałam i w ogóle ;) assiula - moja na dworzu to śpi tylko jak wózek jedzie. Wózek staje - oczy w ciągu 5 minut są jak 5 zł i koniec imprezy. No i maks godzinę śpi na spacerze. Jak chodzę 2 godziny to drugą się gapi albo wyć zaczyna jak jej się nudzi. Dzisiaj na obiadek Ania dostała danie mięsne :) ugotowałam osobno ryż, osobno mięsko z indyka i osobno dynia+marchewka+pietruszka. Potem to wszystko z wodą z warzyw i masełkiem zmiksowałam. Niestety mięso nie miksuje się tak dobrze blenderem jak warzywa, zostają trochę takie jakby włókna. Ryż też na papę się nie miksuje. Ale generalnie konsystencja powstała mazista, chociaż gęściejsza niż typowa zupka. No ale smakowało :) M zdziwiony, że dzisiaj zjadła a wczoraj nie. Szkoda słów. Zobaczymy jak będzie z kupą. Zauważyłam, że te warzywne zupki to jakoś szybko przez dziecię przelatują. Nawet jak zje sporo, to za dwie godziny muszę jej butlę dać. A po tej mięsnej zjadła po 3,5 godzinie, więc chyba bardziej treściwa była dla niej. Ja tam sporo tego indora wpakowałam. Jutro jeszcze to samo plus kolejna próba z owocami. Tym razem kupiłam gruszkę i zamierzam ją podgotować trochę i zmiksować. Może podejdzie. A na piątek planuję zrobić rybę po grecku dla Młodej, podobno 1-2 razy w tygodniu warto podawać ryby.
  13. Justi - wszystkiego NAJ oczywiście!!! :) Ja w tym roku na okrągło, 35 kończę. Ale w październiku dopiero na szczęście :) Mamy chyba podobne "zapotrzebowanie" na prezenty ;) Ja z okazji imienin zażyczyłam sobie również "dzień bez dziecka". No i miałam dzisiaj. Co prawda większość czasu spędziłam w szpitalu z mamą walcząc o możliwie szybkie przyjęcie, ale i tak trochę czasu dla siebie miałam. Efekt: odparzona pupa sztuk raz (bo M nie smarował kremem), zupka niezjedzona (bo Ania nie miała ochoty. A czego się kuźwa spodziewał?! Okrzyków radości?! Dzisiaj pierwszy dzień z mięskiem był), brudne talerze i kubki zajęły szafki kuchenne i wtargnęły na ławę w salonie, śmieci wylazły z wiadra i opanowały podłogę (w tym torebka z pieluchą z kupą, która się "nie zmieściła". A to pech.), resztę wolnej podłogi zajęły: kocyk, mata edukacyjna, leżaczek i fotelik samochodowy (po kiego czorta nie mam pojęcia). No cóż. Mogło być gorzej. W każdym razie dziecko szczęśliwe ;) Mrufka - mnie udało się kupić dynię w Almie. Świeżą. No ale ona nie jest ekologiczna :( chociaż z drugiej strony myślę, że dynia jest najbezpieczniejszym produktem, bo nie są używane do jej uprawy dodatki chemiczne (przynajmniej tak zakładam, bo to taki chwast, którego ani robale nie żrą, ani nawozu nie wymaga, rośnie wszędzie chyba). Tak więc kupiłam. A z jedzeniem to cały czas jest problem. Raz lepiej, raz gorzej. No ale ja wprowadzam już coraz więcej produktów, a Małej zajmuje sporo czasu zanim się przekona do nowego smaku. Generalnie próbuję od miesiąca, a chyba ze 3 razy udało się tak, że otwierała paszczę sama i zjadła wszystko. Zazwyczaj pluje i się cieszy. Ale trzeba próbować :) Agnieszka - u nas kupy też bardziej zbite. I to zdecydowanie zasługa rozszerzonej diety, bo na mm były musztardowe (jedyne co je różniło od tych po naturalnym mleku, to brak grudek). Mają też dziwne kolory w zależności od jedzenia - po dyni ceglaste, po cukinii zielonkawe, po bananach brunatne. Silie - ale akcja! Już pełzanko! U nas nawet się nie zanosi... A jak z karmieniem, przeszłaś na mm czy jeszcze odciągasz?
  14. misia - no wczoraj były faktycznie jeszcze komunie. Chrzestna Ani wyruszała na jakąś. Pogoda do kitu była, chociaż później się rozpogodziło jakoś to i też ziąb był jak diabli. Zresztą mnie jest zimno cały czas, bo jestem przeziębiona. Jeszcze wczoraj chciałam rozgrzać się gorącą kąpielą, a tu ciepła woda nie chciała lecieć :( Tylko letnia. :( Musiałam wziąć taki prysznic i odpalić poduszkę elektryczną. Dzisiaj M wstawał w nocy do Ani, bo mnie kapie z nosa i muszę sobie zatyczki z chusteczek robić jak ją karmię. No i ona mi te korki z nosa chce wyciągnąć koniecznie i nie ma ochoty zasypiać. Jak na złość, miał trzy pobudki w nocy, he, he! Niech zobaczy jak to jest mieć dziecko ;) A z tą robotą to nie wiem. Na przykład mam sobie sama rozmawiać z dyrektorem generalnym, czy się zgodzi na jeden dzień wolny w tygodniu. I to mam rozmawiać w poniedziałek, jak już w pracy będę. A on mówi tylko po angielsku, mój angielski jest słaby i ona wie, że będę miała problem się dogadać. Do tego powiedziała, że planuje zmiany, żeby mogła zostać dziewczyna, która była za mnie na zastępstwo, ale nic mi więcej nie powie, bo i tak już za dużo powiedziała. A ja nie miałam z tą babą dobrych relacji, więc zmian na lepsze się nie spodziewam raczej. :( No ale cóż... Na razie muszę pracować tam gdzie pracowałam, bo z maleńkim dzieckiem i prawie roczną przerwą w pracy na nową posadę nie mam co liczyć za bardzo. Zresztą co ci będę mówić, wiesz jak jest... :( Praca poza księgowością nie byłaby dla mnie dobra, bo tam są takie nietypowe stanowiska, że będę miała problem potem ze zmianą pracy. Na razie chcę pracować 2 lata, a potem pomyślę o drugim Wilkołaku ;) Nie żebym instynkt macierzyński poczuła, ale jedynakom nie jest łatwo, więc dobrze by było wyprodukować Ani rodzeństwo.
  15. mamita - słyszałam, że miesiączka "psuje" smak pokarmu i dzieciom czasem nie smakuje. Chyba nie masz wyjścia jak przetrzymać :( misia - chyba na razie nie będziemy obchodzić imienin, jakoś mi się to kojarzy ze starszymi. Anny jest 26 lipca, więc jakby co pora roku fajna ;) agnieszka - ja nie gotuję z masłem zupki. Prawdę mówiąc nie przyszło mi to do głowy, potraktowałam je na zasadzie oliwy. Rozpuszczam je po prostu w ciepłej zupie. antałek - chyba od skończonego 6 m-ca jest to mleko z "2". Chociaż przypuszczam, że to jest bardziej orientacyjne, więc można podać nieco wcześniej albo nieco później. Mi zostanie tego z "1" bo zamówiłam więcej, więc Ania będzie je jadła jeszcze pewnie przez tydzień. Mrufka - no to cię załatwili w robocie bez mydła :( Znajdziesz coś innego, nie łam się ;) Widać, że dobry z ciebie pracownik :) Też się martwię co u mnie, bo szefowa coś kombinuje ale robi z tego tajemnicę, a ja już za tydzień idę pierwszy dzień.
  16. Misia - ja karmię w leżaczku, do krzesełka to chyba dziecko musi już dobrze siedzieć, więc na razie nie zakupiłam. Jeszcze poczekam. Leżaczek podnoszę tak na półsiedząco i jest ok. Assiula - gotuję ziemniaka oddzielnie "w mundurku". Faktycznie jak dawałam gęstą zupkę, to gorzej szła. Najlepiej wchodzi taka konsystencja, że się leje z łyżeczki. Powiedzmy taka jak sok pomidorowy.
  17. Co kupujecie pociechom na pierwszy Dzień Dziecka? Ja zakupiłam książeczkę i mogę polecić :) Zabawy jest co nie miara, Ania nauczyła się otwierać drzwi od szafy i gada do zielonego potwora :) Szkoda tylko, że ceny takich książeczek-rozkładanek są takie wysokie :( http://www.artibiuro.pl/rozkladanki-3d/rozkladanki-potworki-16-str-8-tytulow
  18. Mrufka - u nas chyba też przeziębienie :( coś mi się wydaje, że Młoda łapnęła, jak nas burza spotkała, a ja nie miałam dla niej długich spodni tylko kocyk. Wtedy się bardzo ochłodziło a trzeba ją było odkrywać przy przekładaniu wózek-fotelik i zapinaniu pasów. Zresztą mnie też drapie w gardle nieludzko, bo byłam wtedy w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączkach. Bez kocyka ;) Wcześniej dawałam Ani wit C w kropelkach taką jak Cebion, tylko akurat nie było i dali mi Juvit. Ale to jest to samo. W zasadzie na drugi dzień było lepiej. Assiula - u mnie też już się wycie zaczyna. Dzisiaj Ania na rękach od 15.30 do 18tej. W końcu padła przy butli o 18.30, wykąpaliśmy ją wcześniej i śpi. Okropnie się oplątuje w kocyk. Ma taki cienki polarowy i naciąga go sobie na głowę. Muszę więc wstawać kilka razy i ją odplątywać delikatnie. Niestety bez tego kocyka nie może usnąć, więc odpuściłam. Czasem ją nakrywam tylko dodatkowo drugim i śpi taka oplątana na mumię. Moja soków odmawia. Ale spróbuję może jutro wycisnąć z jabłka soczek i zmieszam jej z wodą. Ja słoiczków hippa nie sprawdzałam. Wiem tylko że Gerber to niezły "szit". No ale o gustach się nie dyskutuje... Gotuję sama i nie zajmuje to dużo czasu. Zrobienie zupki to jakieś 10 minut (nie licząc czasu w którym zupka się gotuje sama). Myślę, że bardziej czasochłonne będzie to gotowanie jak dojdą wywary z mięsa, bo trzeba będzie już normalny rosołek gotować z włoszczyzną. Dzisiaj zrobiłam zupkę cukiniową - cukinia, ziemniak, trochę marchewki, selera i natka pietruszki z masełkiem i kaszką kukurydzianą standardowo. Wyszła bardzo smaczna, sama bym zjadła :) Młoda wcięła chętnie. Mam jeszcze taką samą na jutro, bo robię na dwa dni. A w niedzielę będzie ziemniaczana z koperkiem. Można ponoć też podawać zielony groszek i brokuły. Może coś wymyślę z indykiem na przyszły tydzień. Inspiracja z przepisów podanych przez ciebie ;)
  19. Misia - a w tych "gotowcach" po 6 miesiącu nie ma już glutenu w składzie? Ja bym ugotowała tą kaszkę mannę na wodzie i zmiksowała ewentualnie z daniem ze słoiczka. Madzik - no na to nocne budzenie to nie ma reguły niestety. Ania jest na mm a i tak budzi się conajmniej raz w nocy na jedzenie. Czasem dwa razy, a bywa, że co dwie godziny je po trochu. Niektóre maluchy nawet jak mają dwa latka potrzebują zjeść w nocy. Niby można odzwyczajać, ale teraz to wydaje mi się że za wcześnie i budzenie w nocy wynika z głodu a nie przyzwyczajenia. Współczuję w perspektywie pracy takiego trybu dnia, ale mnie też to czeka niestety już od czerwca :( Podobno mm jest bardziej ciężkostrawne i dzieci po nim dłużej śpią. Tak samo jak się kleik ryżowy do mleka doda na noc. Ale na Anię to nie działa na przykład.
  20. qrczę w końcu się dorwałam do kompa ;) silie - u nas siateczka się sprawdza, wkładam do niej najczęściej banana, można też inne podgotowane albo surowe owoce i warzywa (jabłko na przykład). titucha - zajrzałam do tego linka, ale Ania nie "idzie" zgodnie z tym planem, chociaż niektóre rzeczy faktycznie się zgadzają. No i u nas jest ten skok chyba (25 tydzień), bo lament odbywa się przy kąpieli na przykład i w ogóle w dziwnych sytuacjach. W aucie. Przy kładzeniu na przewijaku. I coś napisali, że dziecko ogląda metki przy misiach ;) Ania ogląda i ślini wszelakie metki, już zeżarła farbę z większości. Interesujące są również supełki, ogonki i inne końcówki. Widać taką pasję w spojrzeniu jak obraca sobie owo "coś" w rączce :) Zębole widzę u Łucyi puściły się jak grzyby po deszczu. Za rok w tym tempie będzie miała już zęby stałe ;) Sukces kulinarny, muszę się pochwalić, w końcu zaistniał! :) :) Drugi dzień zupka została pożarta. Trzeba tylko szybko łyżką w paszczuchę ładować, bo dziecko się szybko nudzi. Więc stara zagęszcza ruchy i sukces jest murowany :) Przepis który spotkał się z aprobatą: dynia+marchewka+kaszka kukurydziana na wodzie+oliwa z pestek+pół łyżeczki kaszy mannej (gluten włączamy). Właściwie, to sukces jest z małym minusem, bo po kaszy mannej dnia drugiego wystąpiły krostki na zadku konsumenta. Tak więc gluten odstawiamy na razie na tydzień i od poniedziałku w zamian dorzucamy mięsko z indora. Sukces owocowy również odniesiony :) Przepis: jabłko duszone z suszoną śliwką (udało mi się w Almie kupić taką bez konserwantów we wiórkach). Skoro Gerber to robi, to ja też. A co tam. ;) Nie wiem tylko, dlaczego robi również deserek jabłko, banan i...twarożek? Z mojej "pediatrycznej" rozpiski wynika, że nabiał dopiero w 10 miesiącu można włączać, a ten deserek od 4 miesiąca był... Pamiętam o zamieszczeniu owej rozpiski będącej skarbnicą mej wiedzy na temat menu, ale czasu brak jak na razie. W walce o prawo do kompa jestem na pozycji przegranej. Albo zwycięża M albo Morfeusz, który mnie porywa w objęcia. Jutro będzie zupka z cukinii i ziemniaka z natką pietruchy. Podobno trzeba dużo różnych kombinacji podawać i najlepiej z zielonymi warzywami, to potem dzieci będą chętniej jadły. Zobaczymy. Jak wiadomo z autopsji własnej teoria z praktyką ma się nijak do siebie ;) Ale może na fali dobrej passy Anulec pożre i zielone warzywka. Miłego, drogie Panie nocnego wypoczynku ;)! Wkrótce będę miała więcej czasu na forum, bo od czerwca do pracy, he, he!
  21. Mata bardzo fajna :) też się rozglądam już za czymś nowym, bo Ania ma mało zabawek i coraz trudniej ją czymś zająć. A ta nasza mata jest lipna. Co do kupek, to u nas mm plus zupka raz dziennie. Po zupce kupa bardziej zbita, ale jest raz-dwa razy dziennie. Nie mogę przekonać Ani do soczków w żadnej postaci. Akceptuje tylko wodę i napary ziołowe. Nie chce też jabłek ani surowych ani gotowanych ani pieczonych... (ponoć dzieci lubią to co się w ciąży jadło. Gucio. Ja wcinałam jabłka kilogramami). Zjada trochę banana. Kaszkę kukurydzianą jak dodam do zupki to zjada. Kleiku ryżowego nie za bardzo, wyczuwa go bezbłędnie w mm. Tak więc kulinarnie - lipa :( Za chwilę kończy 6 miesiąc i wypadało by mięsko do zupek dodawać a ona na razie niewiele zjada samych warzywnych. Niby więcej, ale i tak mało. Według rozpiski pediatry 150ml powinna zjadać, a ona ma to na 2-3 razy :( Dzisiaj pojemność małego słoiczka Gerbera zjadła, ale w dwóch podejściach. Ja dodaję oliwę z pestek owoców i zbóż, ale może faktycznie spróbuję masełko, to lepiej jej podejdzie. W każdym razie jak jest ziemniak i dynia to więcej zjada. A wasze maluchy ile zjadają zupki?
  22. mrufka - co do chrztu to kwestia parafii. Mój brat ma "nieuregulowaną" sytuację. W jego miejscowości są dwa kościoły. I w jednym nie chcieli Małej ochrzcić a w drugim bez większych problemów. Tak więc radzę próbować :) Bardziej "dla ludzi" są kościoły prowadzone przez zakonników zazwyczaj. Nie pamiętam z jakiej miejscowości jesteś, ale w W-wie jest taki kościół przy Woronicza róg z... nie pamiętam... ale mogę sprawdzić jakby co. gosik - no współczuję choróbska :( Ania też coś kicha i pokasłuje, ale to chyba alergia, bo wczoraj prawie cały dzień na ogródku byłyśmy. Rozkładam jej kilka kocy i sobie ładnie leży i się bawi. Chyba ze dwie godziny leżała. Potem zjadła, zdrzemnęła się i znowu ze 30 minut. Tak więc powoli odgruzowują ogród ;) Ja nie podaję ekologicznych warzyw bo nie mam do nich dostępu. Kupuję zwykłe. Alergii nie widać, kupa też się unormowała po dodaniu do menu dyni. Brak apetytu nie wynika raczej z "nieekologiczności" produktów ;) agnieszka - moja też ziemniaka preferuje :) titucha - szkoda abonamentu i opłaty tracić, bo w innych miejscach można zrobić "od ręki" usg przezciemiączkowe. My robiliśmy w lecznicy na Ochocie, 90 zł, robią w soboty, czeka się tydzień. Do neurologa dopiero się wybieramy. Chociaż nie wiem, czy pójdę, bo Ania dzisiaj rano sama przekręciła się na brzuszek dwa razy!!! :) Myślę, że ćwiczenia zachęcające do tego w końcu coś dały :) Słuchaj, na forum może nie bardzo każdy chce się ujawniać ;) ale gdybyś miała faktycznie taki problem z dostaniem się do lekarza z Łucją, to daj znać mi na maila, ja ciebie zawiozę. Gratis, rzecz jasna ;) Mieszkasz po drugiej stronie Wisły o ile pamiętam, ale to nie jest Zakopane, a ja do końca maja siedzę w domu. Moja Ania jest przyzwyczajona do jazdy samochodem prawie codziennie, więc możemy "grupowo" jechać ;)
×