Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Iwka78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Iwka78

  1. Mrufka - nie widziałam takich książeczek z elementami magnetycznymi. Gdzie kupiłaś? Muszę wypróbować, bo staram się, żeby czytanie i oglądanie książeczek było stałym elementem planu dnia. Czytanie na dobranoc nie wychodzi jeszcze, ale przed południową drzemką czytamy i w ciągu dnia też. Tymek wysoki! Ania to taka okrągła cały czas jest, więc niektóre rzeczy w szerz za małe. Co do marudzenia, to chyba najlepiej sprawdza się tłumaczenie i odwracanie uwagi zaraz po tłumaczeniu. Ale bywają sytuacje, że nic nie pomaga i jest atak płaczu, walenia po głowie (bo Ania wali się w głowę jak jest sfrustrowana) i innych takich. Generalnie jak jest zmęczona, albo przy zębach, jest gorzej, wiadomo. Rzucania na podłogę na razie brak, ale niewykluczone, że się pojawi, bo zaczęła tupać nogą. Walczymy z porannymi pobudkami od czasu przeprowadzki Ani do nowego pokoju. Brak szczebelków w łóżeczku skutkuje tak, że jak się tylko obudzi, to siada, bierze picie i wyłazi z łóżeczka. Oczywiście rozbudza się tym i tyle. Dzisiaj pobudka o 5 rano. Na szczęście ją usłyszałam, nie zdążyła wyleźć. Powiedziałam, że noc jeszcze i idziemy aaaaa. Dała się uśpić jeszcze na godzinę dosyć szybko, więc wnioskuję, że jednak była śpiąca. Po 6tej już przyszła do nas do sypialni. M mówi, że on to jeszcze aaaa robi i czy ona też chce. Ania "tak". Poszła po swoją poduszkę, kocyk, butelkę i się z tym władowała do naszego łóżka. Oczywiście nie poszła spać, tylko dużo na ten temat miała do powiedzenia. No ale lepsza 6ta z minutami niż 5ta rano. Może to kwestia czasu i się jej ten sen unormuje jakoś. Próbowałam kłaść ją później, ale nie spała dłużej, tylko była szybciej zmęczona rano. Zasypia w okolicach 20tej. W dzień śpi 1-1,5 godziny teraz. To chyba nie jest długo?
  2. ewinkaa, klaudia - 3 palce to inaczej 3 cm :) nie wiem dlaczego, ale tak to lekarze liczą jakoś. Trochę bez sensu, no bo niby 10 cm to dwie ręce mają wejść??? Bzdura, ale ja pytałam ginki, stąd wiem.
  3. mama3chlopców - no ja to bym chciała cc. Jak przypomnę sobie tą godzinę skurczy przy pierwszym porodzie, to nie wyobrażam sobie np. 14 godzin z takim bólem. Ja z tej godziny to tylko ze 30 minut pamiętam, a potem to mi się film urwał i M mi opowiadał, że jak się z łóżka zwlokłam, to sobie sama chciałam robić cc tymi instrumentami, co były przygotowane ;) Jeden plus, że zawsze mówiłam, że jak nie dostanę zzo to się będę darła pewnie nieludzko, a się nie darłam, bo nie mogłam powietrza z bólu złapać ;) No i paprało mi się długo krocze, pomimo, że nie byłam cięta i miałam tylko 2 czy 3 szwy powierzchowne to się zrosty jakieś porobiły i teraz mam dyskomfort przy współżyciu cały czas. Przez pół roku to nawet badanie ginekologiczne było wykluczone. Wolę mieć te zrosty na brzuchu. Gin powiedziała, że dobrze, że mnie nie cięli bo dopiero by mi się paprało. Taki mój urok :-P esmi - ja tak samo skarpetki wkładam, "na żabę" ;) Kucam też na żabę, ale potem muszę się czasem złapać czegoś, żeby wstać. Najgorsze, że tego kucania mam dziesiątki razy w ciągu dnia, bo córa jest na etapie robienia bałaganu twórczego ze wszystkiego co jest dostępne, a potem biega i się o to potyka. Więc ona rozwala a ja zbieram . z sikaniem to u mnie podobnie jak piszecie, albo ból pęcherza na koniec, albo leci tak jakby bez ciśnienia i mam wrażenie, że nie do końca. . qrcze, byłam rano w tesco, chciałam kupić pieluchy i inne takie dla Małej, a tu nie było małych. Wkurzyłam się jak nie wiem co, bo wyszłam tylko z chusteczkami i kremem do pupy. Wrrr....! Jakoś łatwo się denerwuję ostatnio. . gościu - kg lecą niezależnie czy się je czy nie. Taka uroda ciąży, każdy przechodzi ją inaczej. Dla pocieszenia - duża część takich kg to zazwyczaj woda i schodzi w ciągu kilku dni po porodzie. 9-10 kg gubi się niejako samoistnie dosyć szybko (to jest waga dziecka, wody, łożysko, więcej krwi itp.). Wodę, czyli opuchliznę też. Reszta, czyli sadełko, zostaje i trzeba wytuptać. Ja przytyłam w pierwszej ciąży 13-14 kg, po porodzie na drugi dzień przybyło mi jeszcze 5 kg bo bardzo spuchłam. No i zostały mi 4 kg które zgubiłam dopiero jak odstawiłam córę od piersi, karmiąc nie dało rady. oczekująca - mnie jak kiedyś ktoś pojechał tekstem, że jestem gruba, to odpaliłam, że ja to chociaż schudnę jak urodzę. Nie ma co się przejmować głupimi komentarzami, chociaż wiem, jak to boli. Ja mam w sobotę ślub brata i już słyszę te komentarze. A człowiek przy obecnych gabarytach to czego by na siebie nie wsadził, to źle wygląda. Kreację mogłam sobie uszyć równie dobrze z prześcieradła, tylko dziurę na głowę wyciąć i efekt byłby podobny. Nic to, już niedługo nam zostało :) sylwia04011985 - tycie w ciąży to chyba od jedzenia nie zależy. No może czasami. Ja nie jadłam więcej w pierwszej ciąży a i tak tyłam, dosłownie w oczach. Szczególnie na koniec. Teraz żrę ciągle lody, bo mnie ślina zalewa na samą myśl, a przytyłam mniej. Wczoraj wlazłam na wagę, to jakieś 8 kg na razie. Jeszcze mi zostały dwa miesiące prawie, więc do 12 kg pewnie dobiję lekko. Chyba, że cud jakiś będzie. nomadic - to nędznie masz w tym szpitalu, że zzo nie dają... :( ale chociaż maluchy zabierają na jakiś czas i dokarmiają w razie potrzeby, to plus.
  4. Milena Wiktoria będzie :) chociaż będę próbowała jeszcze przeforsować Aleksandrę ;)
  5. Widzę, że wszystkie już czujemy się "bardzo w ciąży" ;) Ja dopiero 33 tydzień, a czuję się jak jakiś zesztywniały słoń albo coś. Brzuchal wielki, z pierwszą córą to nie miałam takiego nawet przed porodem :/ Zakładanie skarpetek to wyczyn niemal kaskaderski, mycie podłogi przypomina maraton, a spanie... najchętniej spała bym zawieszona w próżni, bo żadna pozycja nie jest dobra. Mała jak na razie położona jest poprzecznie, więc brzuch zaczyna mi się już po bokach ciała ;) Do tego córa wierzga mi po wątrobie i chyba nerce, miodzio. Pewnie niebawem się przekręci, to odetchnę nieco. Ja to się boję upałów, bo już zaczynam nieco puchnąć. Pisałyście o zabieraniu dzieci w szpitalu po porodzie. W W-wie to chyba w większości szpitali jest room-in czy jak to się nazywa, czyli że dziecko jest z matką i go nie zabierają. Ja pierwszy raz rodziłam w Piasecznie i tam nie zabierali dzieci w ogóle. Nawet jak wymagały naświetlania przy żółtaczce to zwozili sprzęt do pokoju i trzeba było się zajmować maluchem. Nie kąpali też dzieci, nawet po porodzie. Wycierali tylko, bo w polityce szpitala jest tak, że ta wydzielina która jest na skórze maluszka po porodzie powinna się wchłonąć i jak się jej nie zmywa, to jest lepiej dla skóry dziecka. My wykąpaliśmy córkę jakoś tak jak miała ze 3 tygodnie dopiero, bo mówili, żeby poczekać najlepiej jak pępuszek odpadnie i go nie moczyć. Nie widać było, że Mała była nie kąpana. Wytarta dokładnie była po porodzie, pachnąca. W tamtym szpitalu są bardzo dobre warunki i opieka, więc właściwie pozostawienie dziecka pod wyłączną opieką matki nie stanowiło chyba problemu dla żadnej z dziewczyn, nawet po cc. Sale są wyłącznie 2-3 osobowe z dużymi łazienkami, można się kąpać zabierając dziecko ze sobą. Na sali poporodowej leży się 2 godziny, położna pomaga się wykąpać i przebrać, potem na położniczy się trafia. Coś słyszałam, że teraz się po porodzie sn leży 3 dni a po cc 5 dni. Słyszałyście coś na ten temat? Jak rodziłam, to po sn było się 2 dni, a po cc 3 dni.
  6. Nomadic - ja mam tez plamy na twarzy, akurat z pierwszej ciąży. Podobno od wątroby. Znaczy się od ucisku na wątrobę. Niektórzy twierdzą, że robią się jak się na słońcu za dużo przebywa, ale to bzdura. Wylazły mi w ostatnim miesiącu ciąży a córka urodziła się w listopadzie. Miały zniknąć po ciąży, ale niestety zostały. Można to usunąć laserem, już się dowiadywałam. Czekam, czy wylezą mi kolejne tym razem, to usunę hurtem ;) Na porodówce byla dziewczyna, co miala cale czoło w takich plamach, też z poprzedniej ciąży i jej nie zeszły. Ale może takie przebarwienia są różne, mają różne podłoże. Pytałaś swojego gina?
  7. Cześć Mamusie :) Wyszłam ze szpitala po świętach i mam wrażenie, że tyle skorzystałam, że sobie odpoczęłam. Dostałam kroplówkę która rozwaliła mi żyły w ręku (potas), sine łapsko jak u narkomana. Odstawili mi leki przeciwzakrzepowe, badania nic konkretnego nie wykazały. Ogólnie czuję się lepiej, ale też staram się nie przemęczać. Oczywiście kusi mnie non stop, że to czy tamto nie zrobione, syf w chałupie na potęgę, ale na razie dzielnie się powstrzymuję i robię w domu totalne minimum. Gotuję nawet tylko dla Ani właściwie. Dzięki temu jakoś nie mdleję i nowych żylaków nie mam :) Brzuchal ogromny. Przed porodem z Anią takiego nie miałam, a tu jeszcze prawie 2 miesiące... :-/ Młoda położona poprzecznie jak na razie, ale to 32 tyd., więc pewnie się jeszcze przekręci. Ania od początku właściwie była "na nietoperza", więc dolegliwości "brzuchowe" też inne. Teraz ruchy Małej są mega nieprzyjemne, wręcz bolesne, bo kopie mnie po wątrobie albo okłada po nerkach. Do tego rusza się bardzo dużo, więc jestem typową, jęczącą ciężarówką ;) Przytyłam jak dotąd 9 kg, ale tylko brzuch mi urósł. Ania rozwija się pięknie. Żartujemy z M, że na kolejny dzień będzie sama pisała i czytała ;) Jest wysoka, ubranka już na 92 cm kupuję, chociaż jak ją mierzyliśmy przy ścianie to 82 cm wyszły wzrostu, waga 11 kg. Na placu zabaw obserwuję, to jest o dobre pół głowy czasem wyższa od rówieśniczek. Jak to możliwe??? Ile mierzą wasze maluchy??? Byliśmy w piątek w zoo, chociaż chłodno, to chociaż nie padało. Ani bardzo się podobało, oczywiście głównie małpy :) Z nowości, to ładnie posługuje się pędzelkiem (kupiłam jej jakiś czas temu książeczkę do malowania wodą), bazgra kredkami po wyznaczonym obszarze (wcześniej robiła to na oślep, po podłodze również), je sama łyżeczką drugie danie, potrafi przelać w wanience wodę z butelki do butelki (mnie się to czasem nie udaje!), zaczyna ciągnąć za sobą zabawki na sznurku, buduje z klocków wieloelementowe konstrukcje. Przeprowadziliśmy ją do nowego pokoju, postaram się jutro wrzucić fotki :) Bardzo przypadł jej do gustu dywanik z myszami (50 zł na allegro) i naklejki na ścianę. Łóżeczko na razie stare, wyjęte szczebelki. Niestety Ania z samodzielności postanowiła korzystać na maksa i urządza nam pobudki np. o 5 rano... :( Po prostu jak się obudzi, to wychodzi od razu z łóżeczka i rozrabia. W końcu kolejne zęby na horyzoncie. Wyrżnęła się brakująca dolna dwójka i idą dwie górne czwórki, jedna już kawałkiem wylazła. Trochę z tymi zębami łączę poranne pobudki. Z Anią da się dogadać. Pokazywała, że jej dokucza coś w buzi. Myślałam, że zebrała z podłogi coś i się jej przykleiło np. do podniebienia. Ale pytam czy ząbek przeszkadza, ona że tak. I pokazuje na miejsce, gdzie żel na zęby leży. Pytam, czy posmarować, ona że tak. Posmarowałam jej tego zęba, za chwilę oświadczyła, że idzie "aaaa", czyli spać i spała 2 godziny, co normalnie jest rzadkością. Pokazuje różne rzeczy, które chce, żeby zrobić np. posmarować jej buzię kremem albo stopy ;) Co chce zjeść, wypić itp. Trzeba ją wziąć na ręce i otworzyć lodówkę, a ona pokaże, co będzie jadła na kolację np. jajko, parówkę, wędlinę albo jak chce jakiś soczek czy owoc. Mandarynkę obiera sama, jabłko gryzie z całego, tylko obieram. Ciastka wyjmuje sama z szafki i pudełko potem zamyka i odstawia na miejsce. Jak rozleje picie, to idzie po szmatkę, wyciera i chowa na miejsce. Oby tak jej zostało... ;) Niestety manifestuje też swoje zdanie i słowo "nie" opanowane jest do perfekcji, łącznie z zalewaniem się łzami. Czasem człowiekowi brak siły z tłumaczeniem w tym ryku, ale cóż... Krzyku unikamy w domu. Lepsze efekty przynosi długotrwała perswazja, czyli tzw. pranie mózgu, he, he!
  8. Hipp jest od pierwszego dnia, Mustela też ma bardzo dobre kosmetyki ale drogie. Całkiem przyzwoity jest krem Bambino do pupy, te kosmetyki tez są od 1 dnia. Linomag jest dobry, mozna kupić w wersji z cynkiem lub bez. W szpitalu u mnie odparzenia wlasnie linomagiem polozne leczyly. Smarowaly bardzo gruba warstwę i byl bardzo skuteczny. Bepanthen trzeba zmywać przed karmieniem, na ulotce jest napisane. Lanoliny nie trzeba, ale mnie nie pomagala. ja biorę żelazo, tardyferon, 2 tabletki. I jest mi niestety również niedobrze :(
  9. Ja również przesyłam najlepsze świąteczne życzenia:) jedzcie dużo, za mnie też, bo wlaśnie w szpitalu wylądowałam i nie pojem za bardzo.
  10. co za banda durni się tutaj znowu pojawia??? ja też nie mam czasu i siły na kompa głównie. Szykujemy pokój dla Ani, bo jej dotychczasowy przejmie młodsza siostra. Do szpitala mnie na razie nie położą na szczęście, chociaż muszę brać leki cały czas. Ogólnie czuję się nie najgorzej. W każdym razie się nie duszę ;) antałek - ja już się boję, co będzie za dwa miesiące... :-/ Ania weszła w jakiś wcześniejszy bunt dwulatka chyba. Masakra. Wali się w głowę zabawkami, albo uderza głową o ścianę, meble itp. Dzieje się tak, gdy usłyszy "nie", albo gdy się nudzi lub próbuje przyciągnąć uwagę. Zaczęła też rzucać czym popadnie i gdzie popadnie, najchętniej w kogoś. Boję się, że będzie próbowała agresywnych zachowań wobec siostry :( Nadal nie mówi w sensie normalnego mówienia, ale kiwa głową na "nie" i na "tak", więc nieco łatwiej się dogadać. Nocnik zawieszony na razie, jedzenie łyżką też. Nocnik dlatego, że nie chcę jej znowu przeziębić (polowanie na kupę wiąże się z bieganiem po domu bez spodenek lub rajstop), a łyżką wywala wszystko i sprawia jej to więcej przyjemności, niż samo jedzenie. Z kasą krucho, więc na marnowanie żarcia czas jeszcze przyjdzie. Fajnie, że Młody dzielnie rośnie i jest już zdrowy :) Ja jak byłam z Anią w szpitalu, to warunki były nienajgorsze, ale podobno w innych warszawskich szpitalach jest tak jak piszesz. Mieliśmy więc farta po prostu. Podobno epidemia ospy jest. A Ania nie zaszczepiona, bo ciągle chora. Strach się bać.
  11. misia - moja doktorka obiecuje mi cc. Ale... Muszę wytrzymać do 39 tyg. co jest niemożliwe. Jeśli zacznie się wcześniej, to będę miała skierowanie, ale wiadomo, zależy od lekarza na dyżurze, czy się zgodzi. Może zechcieć mnie zbadać i okaże się, że mogę rodzić sn i z cc lipa. Poza tym coś słyszałam, że przy tym leku cc robić nie należy. Lek na zakrzepicę przepisała mi inna ginekolog i najchętniej do niej bym się przeniosła bo jest rozsądna. Ona mi na cc nie pozwoli raczej. Jakbym wiedziała, że to tak będzie z tą ciążą wyglądało, to bym sobie odpuściła i Ania była by jedynaczką. Co do wózka, to masz rozsądne podejście. Też bym tak zrobiła jak ty pewnie, tym bardziej, że będzie służył dwójce dzieci. Ale nie mam kasy. Nawet 150 zł będzie ciężko wykombinować, a wózek kupić trzeba. Nawet łóżeczka chyba nie kupimy Ani, tylko będzie spała na razie na samym materacu. Nie będzie za co. Wezwania do zapłaty to już odkładam tylko na kupkę. Mamy strasznie dużo opłat i to nas zjada. Nie da się już zrezygnować z niczego, a sama rata za dom i rachunek za gaz to już 3 tys. Dobrze, że nie mamy innych kredytów...
  12. Dzięki dziewczyny za słowa otuchy :) monika - mnie właśnie doktorka powiedziała, że to pewnie po połogu minie. A czy słyszałaś coś od koleżanki, czy dostała zzo przy porodzie? Podobno nie dają przy takich lekach? misia - wózek świetny! Właśnie musimy kupić spacerówkę dla Ani, bo obecny wózek przejmie młodsza. Co prawda myślałam o czymś tańszym, ale poszukam używanego.
  13. ja tak szybko, bo u mnie apokalipsa. Ania zapalenie oskrzeli. ZNOWU! Dzisiaj 7 dzień antybiotyk i niestety trzeba było znowu włączyć leki na astmę kolejne 7 dni :( Kaszel i katar oczywiście w komplecie. Ja również przeziębiona, pewnie zaraziłam się od niej. Oprócz tego moj****aaardzo złe samopoczucie zostało zdiagnozowane jako, uwaga: zakrzepica. Mam niezliczone ilości żylaków, niedługo chyba na uszach również. Do tego mdleję statystycznie co drugi dzień, mam okropne duszności. Dostałam frexyparynę, muszę sobie robić zastrzyki co 24h w brzuch. I w tym wszystkim szalejąca Ania, która wywala wszystko na podłogę, nudzi się już na potęgę w domu, a ja mam zawroty głowy za każdym razem, jak się schylę. O tym w jakim stanie jest dom i ogród (bo wiosna przecież) nie wspomnę. U nas co roku od trzech lat pogrzeby (dziadek M, mój tata i mama w ubiegłym roku), więc w tym roku pora chyba na mnie. Wczoraj padłam na ulicy jak poszłam robić echo serca, bo podejrzenie wady serca miałam jeszcze. Wstyd jak nie wiem co. Zbiegowisko i w ogóle. A dzisiaj rano myślalam, że się po prostu uduszę. Nie muszę dodawać, że kasy z zus nie dostaję nadal, co leczenia nie ułatwia.
  14. mama3chlopcow - no właśnie, my się budujemy, ale przez ten zus i inne pechowe zbiegi okoliczności musieliśmy się wstrzymać z dalszymi pracami. Mamy podobnie jak u was, 3 sypialnie teraz i "salon", ale tenże salon i jedna sypialnia są przejściowe, do dwóch pokoi mamy drzwi tylko, reszta otwarta. To jest stara część domu po mojej babci, trochę przebudowaliśmy, wyremontowaliśmy i mieszkamy. Ale wiadomo, jak to w starym domu, wszystko ciągle się sypie i cały czas niewykończone i nieumeblowane tak jak bym chciała - oczywiście kasa :) Jak pojawiły się pieniądze to woleliśmy wziąć kredyt i samodzielnie zamieszkać, ale trochę się pokomplikowało. Ja też w sumie nawet się cieszę, że dwie dziewczynki, bo jakoś łatwiej będzie je zgodzić razem gdyby co. Na razie planujemy wynieść się z sypialni do jednego przejściowego pokoju, żeby dziewczynki miały swoje pokoiki jednak i Milenka nie budziła starszej Ani w nocy jak będzie płakała, bo Ania odpukać w końcu zaczęła przesypiać noce. Apropo - macie jakieś tanie pomysły na dekoracje i "ocieplenie" pokoiku dziecięcego? Niczego z mebli raczej nie bardzo będziemy mogli kupić :( kasia2014 - ja wolałabym gości w szpitalu nie przyjmować. Jakoś tak głupio wywalać cyca przy teściowej na przykład, że o teściu nie wspomnę... Z pierwszą córą to leżałam 6 dni, więc ataku się nie udało odeprzeć. Jak już przyszli raz, to potem codziennie byli. Porażka. Dobrze, że leżałam na 2-osobowej sali, bo jakby była np 6-cio osobowa i do każdego przylazły dwie osoby to tylko w mózg sobie palnąć. oczekująca - ja też mam potworne zaparcia :( i przepraszam za bezpośredniość, jeszcze hemoroidy mi wylazły psia krew. Pytałam ginki co na to poradzić i mi poleciła syrop Lactulosum. Trochę się po tym ruszyło, ale jak tylko nie wypiję to się męczę.
  15. o małej ilości miejsca w pokoju to do mamowy pisałam :) magda - jak masz ochotę, to kup coś i nie mów teściowej. Nie wszystko musi wiedzieć. Masz rację, że nie chcesz kaszy mannej dawać, to jest gluten i dopiero od 5-6 miesiąca się daje. Kiedyś było inaczej. Jeśli będziesz musiała dokarmiać, to mieszankę zdążysz kupić po porodzie w każdym spożywczaku. Ale to mało prawdopodobne, że będziesz musiała :)
  16. mama3chłopców - mojej córce nie podawali wit. K w zastrzyku po porodzie. Tylko szczepili wzw. Wit. K dostałam przy wypisie w kapsułkach do podawania razem z wit. D. Ale możliwe, że to zależy od szpitala, bo widzę, że wiele rzeczy nawet podstawowych czasem się różni. Na przykład w niektórych szpitalach nie pozwalają pić w czasie porodu, u mnie wolno było, tylko jeść nie. Zresztą kto by był w stanie ;) Lubię lakiery Rimmela, faktycznie chyba jedne z najtrwalszych moim zdaniem. Tylko teraz siedzę w domu, to nie ma sensu malować, bo ciągle coś robię z wodą, więc nawet najlepszy nie wytrzyma. magda - nie martw się teściową. To podobno taki skarb, który powinno się trzymać pod ziemią ;) dowcip taki był, więc z przymróżeniem oka oczywiście :-P Moja też kryształowa nie jest, w ogóle mi nie pomagała jak córa się urodziła. Przy drugiej też nie mam na co liczyć. Również nie bardzo możemy coś urządzić dla Malucha, bo mamy kichę finansową, przez mój wstrzymany zasiłek z zus. Kombinuję coś tanim kosztem zrobić. Może uda wam się chociaż kącik wygospodarować dla Maleństwa. Koleżanka ma łóżeczko w jednym pokoju ze swoim łóżkiem, ale wykorzystała takie naklejki na ścianę nad łóżeczko i to fajnie wygląda dosyć. Też się zastanawiam, bo są od 1 zł na allegro. oczekująca - ja to bym tylko na lodach i pączkach żyła. Masakra. Zmienię się w wieloryba... Chociaż kiszona kapustka po pączusiu, mniam...! :) Też was tak boli brzuch przy przekręcaniu z boku na bok? Okropne to jest. Wybudzam się w nocy przez to, a przecież na jednym boku spać się nie da. Na plecach to już w ogóle nie mogę, bo mi powietrza brakuje. Też muszę kupić jakieś koszule do karmienia na ramiączkach na upały. Tylko kichowato będzie to wyglądało, jak będzie stanik wyłaził na grubych ramiączkach spod nich. Jeszcze się waham. Co do biustonoszy, to polecam takie sportowe. Są wygodne również na noc. U mnie klasyczne się nie sprawdziły, bo trudno dobrać rozmiar według mnie. Nie wiadomo ile piersi urosną, poza tym po nakarmieniu są mniejsze o jeden rozmiar spokojnie, więc stanik mi wisiał, zanim wezbrało i wtedy był zaciasny. Teraz chyba kupię tylko sportowe i jeden jakiś elegantszy na wyjście klasyczny z fiszbiną tylko i miseczkami odpinanymi.
  17. A u nas cisza zębowa... Oby nie cisza przed burzą... Misia - zazdroszczę trochę urządzania mieszkania, bo my mamy teraz kichę totalną finansowo. Zus nadal mi nie płaci (czyli od 21.12.13 jestem bez pieniędzy), decyzja z jednego miejsca pracy mimo mojego odwołania nie została uchylona i poszła do sądu, więc pewnie ze 2 lata będę czekała. Z drugiego miejsca pracy historia się ciągnie wciąż i jeśli coś dostanę, to pewnie od najniższej krajowej. Ile to w ogóle teraz jest? Pewnie z 700 zł? Musimy kupić Ani nowe łóżeczko, bo jej obecne przejmie siostra. No i chciałam, żeby miała chociaż namiastkę swojego pokoju, a nie graciarnię :-/ Kombinuję, co tu zrobić tanim kosztem. Może uda się kupić dywanik i kosz na pluszaki, widziałam taki wiszący do sufitu z siatki, chyba 20 zł kosztuje, a dywaniki z wykładziny obrębionej po 28 mkw, całkiem ładne, chociaż mało puszyste niestety. Fajne są też naklejki na ścianę, więc może coś takiego...? Mebli innych niestety nie będziemy w stanie kupić, więc zostanie szafa z sypialni i komoda :( Jak macie jakieś jeszcze pomysły na "ocieplenie" pokoiku dziecięcego tanim kosztem, to będę wdzięczna :) Ania apetyt ma bardzo zmienny teraz. Czasem trudno jej dogodzić. Je mniej, ale jak złapie fazę, to ciągle coś podjada. Oczywiście najchętniej ciastka. I ostatnim hitem są batoniki owocowo-zbożowe hippa. Na szczęście są bez cukru, tylko owoce i zboża, więc przymykam oko na to łakomstwo. Pomijając cenę tego przysmaku - 3 zeta. Fajne są też takie musy owocowe w saszetkach. Ania nauczyła się pić z butelki z dziobkiem i kubek niekapek poszedł w odstawkę. Niestety jak jest bardzo nakręcona, to pije za szybko, czasem się zachłyśnie albo zaleje. No ale cóż. Ważne, że się uczy czegoś nowego :) Koleżanki synek dwa miesiące młodszy świetnie radzi sobie z piciem z kartoniku przez słomkę, ale ja jeszcze nie próbowałam dawać. Obcinałyście już dzieciom włosy? Jeśli tak to same, czy u fryzjera? Grzywkę ciachnęłam sama, ale z tyłu się nie podejmuję, szczególnie, że Ania się kręci i włosy też się kręcą... ;)
  18. Dziewczyny, dopiszcie mnie do tabelki proszę - Termin 30.06, dziewczynka. Nie zaglądam zbyt często niestety, zazwyczaj czasu wystarcza tylko na przeczytanie, ale sercem jestem z Wami ;) Jutro idę robić test glukozy. Dzisiaj odbiłam się od drzwi. Specjalnie rano wstałam, mąż załatwił, że będzie w pracy później, żeby ze starszą zostać. Jadę na pobranie krwi, a tu słyszę, że mam mieć ze sobą glukozę... No porażka... W poprzedniej ciąży też robiłam ten test ogt ale nikt mi glukozy przynosić nie kazał. Oczywiście apteki były zamknięte tak rano i lipa. W przychodni u mnie na nfz, to oprócz glukozy kazali mi swoją wodę przynieść. Dobrze, że nie kazali kupić strzykawki i igły ;) W temacie pieluszek, który się przewinął. Ja używam dla starszej córy Dadę i jestem zadowolona, chociaż pampers jest wg mnie lepszy. Na początek planuję kupić właśnie pampersy białe, bo są delikatniejsze dla małej pupki a odparzenia są okropne. Moja Mała nie miała, ale pilnowałam bardzo zmiany pieluszek i smarowania kremem za każdym razem. Za to koleżanki synek odparzenia dostał od chusteczek nawilżanych pampersa i to tak potwornego, że skóra mu schodziła! Błyskawicznie się to ponoć robi. Kosmetyki. Słyszałam, że nivea i johnson uczulają najczęściej. Ja miałam bambino i było ok. Od nivea Ania miała uczulenie właśnie, od johnsona nie. Kupiliśmy za to krem do pupy i żel do mycia ciała i włosów w jednym z hippa i okazał się na prawdę dobry, jest od 1 dnia życia, a nivea i johnson od 1 miesiąca bodajże. Półka cenowa nivea zdaje się. Używam do tej pory. Faktycznie emolienty są najlepsze i najdelikatniejsze. Jak córa dostała alergii, to myliśmy ją w tym. Ale to są drogie potwornie rzeczy. No i Mustela jest super, tylko nie jest pachnąca, czyli pachnie specyficznie :) I też droga niestety. Mustela jest w ogóle dobra. Ja na rozstępy używam i po porodzie chcę sobie kupić taki żel na obkurczanie skóry. Bardzo mi się sprawdziły te kosmetyki, zero rozstępów i w ogóle. Co do obchodu w szpitalu, to jak ja rodziłam nie było takich przemarszów wojsk :) Był lekarz i pielęgniarka. Położne wpadały bez obchodu, ale nie zaglądały, chyba, że któraś na coś się skarżyła. No i trzeba było kreację zadzierać do góry niestety przy lekarzu ;) Na szczęście tylko brzuch macali i zaglądali bez macania między nogami. To chyba od szpitala zależy. Na studentów ponoć można nie wyrazić zgody. Uświadomiłam sobie, że trzeba zrobić jeszcze jeden poważny zakup. Moskitiera kobity! Lato będzie, komary perfidne rzucają się na małe istoty bez opamiętania. Kupowaliśmy w zeszłym roku na biegu, bo okna zamknąć było nie sposób, a zaraza cięła córę potwornie. Niczym nie można było jej popryskać ani nic, bo to dla starszych dzieci wszystko jest. Teraz już kupię na pewno. A tak to nic jeszcze nie mam... W kwietniu planuję kupić, jak będziemy szykować pokoik. Pościel. U nas nieużywana. Poduszki ponoć do ukończenia roku dzieciaczek nie powinien używać, a pod kołdrą mojej było za ciepło. Śpi pod kocykiem, wcześniej w śpiworku trochę spała. Ochraniacz na szczebelki to dobry pomysł, szczególnie na nieco później, jak maluch zaczyna się wiercić w łóżeczku. Moja córa śpi w niepojętych pozycjach i dzięki ochraniaczowi nie uderzała się w szczebelki ani nie wkładała rączek i nóżek między nie. No i łóżeczko wygląda przytulniej. U mnie 25 tydzień leci teraz, 7 kg na plusie, 80 cm w pasie. Rozstępów na razie brak, ale to myślę zasługa musteli, bo tendencję do paskudztwa mam. Młoda tak boksuje, że jakaś sporcmenka będzie chyba. Mam potworną ochotę na słodycze, więc tą glukozę to nosem wciągnę. Mniam! :-P
  19. Zastanawiające, że ludzie mają tyle wolnego czasu i tak mało pomysłów na jego zagospodarowanie, że muszą jakieś bzdury bez sensu wypisywać... Żal... Matko i córko, jaka ta moja Ania jest energiczna! Wczoraj była na trochę niania, bo przychodzi 2x w tyg. po 6 godz., dokąd nie znajdzie pracy, to jakoś pociągnęłam. Ale dzisiaj od rana padłam jak skórka z norki. Ania nie usiedzi pięciu minut w miejscu. Teraz faza wdrapywania się na wszystko (meble tapicerowane, ale też stolik rtv, ława, stołki itp.) wchodzenia do wszystkiego (np. sitko, miska, nocnik, niewykluczone, że łyżka również...). Bardzo rzadko ma momenty, że się zajmie czymś na dłużej. Spacery na plac zabaw są ok i grzebanie w piasku. Ogólnie robienie bałaganu, brudzenie i hałasowanie jest teraz na topie. Ja nie wiem, jak to będzie przy dwójce, boję się coraz bardziej... Antałek - podziwiam, że ogarniasz. Ja to chyba oszaleję coś czuję jak będzie druga córa. Pozostaje mieć nadzieję, że temperament będzie miała inny. Dzisiaj M stwierdził, że nie wie, czy dałby radę nerwowo z Anią cały dzień wytrzymać. Dawno z nią nie zostawał tak długo. Misia - Ania też w tym wózku w leroy nie chciała długo siedzieć. Wolała w tym koszu z tyłu :) Ale marketowe wózki z siedziskiem dla dziecka są dobrym pomysłem. O ile są w ruchu, he, he...! ;) Nie mam auchana nigdzie w pobliżu niestety. Obkupiłam Młodą w tesco. A dzisiaj chcę kupić jej buciki wiosenne, bo w ccc jeszcze są na wyprzedaży. Jedne kupiłam, ale są jednak troszkę za duże. A widziałam takie fajne adidaski, więc pójdę tam dzisiaj z Anią, to przymierzę od razu. I coś w rodzaju pantofelków bardziej odkrytych widziałam, to zobaczę. Nie martw się urządzaniem mieszkania, my po 13 latach nadal mamy "prowizorkę" ;) Już sobie odpuściłam nawet. Ale chciałoby się, to fakt... ;) mrufka - fajnie, że w tym waszym żłobku jest więcej czasu na adaptację. Mam wrażenie, że z wiekiem jest coraz trudniej. Ania była wcześniej bardziej ufna, teraz przyklejona jest potwornie. Nie miałabym sumienia zostawić jej tak od razu, zawyła by się całkiem. Nie jestem zdania, że dziecko musi się wypłakać. Potem trauma gwarantowana. Uważam również, że niektóre dzieci trudno mogą się adaptować do żłobka, a czasem jest to w ogóle nie możliwe i trzeba zrezygnować. Dla dobra dziecka. . u nas szczebelki wyjęte, bramka założona. Przed łóżeczkiem leży poduszka, bo Ania wychodzi dziwacznie z łóżeczka i nie chcę, aby się rąbnęła. Ale dochodzi do wprawy. jak sobie radzicie z domowymi obowiązkami? Robicie wszystko jak maluchy pójdą spać? Ja to muszę gotować z Anią na rękach, bo wyje, jak coś robię w kuchni. Rzecz jasna czasem wyje, bo nie wszystko się da zrobić jedną ręką. A głównie po prostu obiadu nie ma. Odkurzyć pozwoli i kurze wytrzeć jakoś. O ile nie muszę zestawiać jakiś rzeczy, bo wtedy by to wszystko potłukła. O prasowaniu nie ma mowy (grzebanie przy wtyczce i szarpanie za kabel, ewentulanie ściąganie aktualnie prasowanej rzeczy z deski), rozwieszanie prania też cienko (ściąganie na podłogę rzeczy). Sprzątanie łazienki - mowy nie ma (wrzucanie wszystkiego do toalety, próby grzebania w niej i włażenia do środka, wciskanie się za umywalkę=rąbnięcie i ryk, rozsypywanie proszku do prania, włażenie do brodzika...).
  20. Misia - gratuluję nowego lokum przede wszystkim! No i pracy bliziutko również :) zaoszczędzony czas - bezcenny! :) wygląda na to, że moja Ania nie jest odosobniona w wyrzucaniu śmieci :) Ona już nawet zbiera z podłogi i leci wyrzucić :) Pieluchę swoją brudną też :) Niestety, to ponoć mija z wiekiem ;) Podobnie jak zamiłowanie do szczotki do zamiatania i mopa, he, he! :-P Ania toleruje tylko zakupy spożywcze, ale przy dłuższych jest problem, trzeba ją jednak "wypuszczać" z koszyka, bo nie usiedzi. Chociaż lubi jazdę w tym takim miejscu, gdzie się malucha sadza w koszyku w markecie. Jak jadę wózkiem, to musi trzymać coś w rękach z zakupów, bo się denerwuje. Ja tak samopas nie daję Ani jeść łyżką raczej. Kontroluję to, bo kiedy je to je w miarę dobrze, ale w międzyczasie również próbuje mieszać "energicznie" w miseczce i robić z niej procę ;) W ramach przerwy w posiłku ;) Najlepiej idą jej jabłka duszone, bo to się trzyma w miarę dobrze łyżeczki i właściwie po kilku próbach jest w stanie zjeść połowę porcji sama. Potem trzeba jej przytrzymywać rączkę, żeby nie chlapała, albo nakarmić, jak się znudzi samodzielnym jedzeniem. Z widelcem nie próbowałam, bo boję się, że sobie coś nim zrobi. Rączką je sama bez problemu. terlikula - 100 lat cię nie było!!! :) Wygląda na to, że Tosia ceni sobie niezależność, podobnie jak moja Ania :) Czasem długo muszę jej tłumaczyć, zanim przystanie na mój punkt widzenia :) Chyba ściągnę pomysł z wózkiem, bo Ania też się wyrywa i za rękę chodzić za bardzo nie chce. Tosia chyba nie taka kruszynka, normalna jest myślę. Ania teraz też 11 kg waży i nosi taki sam rozmiar ubranek jak Tosia. No i nie wiem, czy te rozmiary jakieś dziwne, czy one obie mają krótkie nóżki nie daj Bóg??? gosik - u nas też się zaczęło od pchaczyka, a o potem to już błyskawicznie Ania zaczęła chodzić. I się zacznie jazda, zobaczysz... ;) dorka - to pewne, że będzie druga córa :) Teraz 23 tydzień mam ciąży, 24 wg usg. Z Anią też długo nie miałam brzucha, przed porodem 97 cm w brzuchu miałam. Sprawdzałam, ile czasu maluchy mają na zrobienie pierwszego kroku. Podobno do 18 m-ca życia, ale większe dzieci mają trudniej, więc nie masz się czym martwić myślę. Masz rację, dzieci to skarb. Tylko taki, który kosztuje a nie wzbogaca, hi, hi! :-P żartuję oczywiście, jakoś tam wzbogaca na pewno, chociaż czasem czuję się uboższa a nie bogatsza ;) życie matki, eh... musiałam pociąć posta, bo forum traktowało go jako spam. I to dlatego, że w odpowiedzi do moniki użyłam cyfry arabskiej zamiast słowa "czwórki"... porażka...
  21. monika - Tadzio ma już z głowy przynajmniej najpaskudniejszą część ząbkowania, bo te czwórki chyba są jednymi z najgorszych zębów, a dwie już są :) Wiadomo jak długo będzie się utrzymywała tendencja do zapychania kanalika? Z tego dzieci wyrastają? Jaki Tadzio ma widelczyk, plastikowy, czy taki zwykły mu dajesz?
  22. Silie - faktycznie, teraz to jest fajny wiek u maluchów. Tylko żeby jeszcze buntu trochę mniej było, to już w ogóle było by nieźle :) Ja jestem czasem masakrycznie padnięta po całym dniu opieki nad Anią. Ale są momenty, kiedy cieszę się, że jest. Inna sprawa, że niezależnie od minusów i tak nie wyobrażam sobie, jakby miało jej nie być. Wyrasta na silną, energiczną osóbkę i tym się pocieszam, jak nie nadążam za nią ze swoją energią :) Mam nadzieję, że dzięki temperamentowi będzie jej łatwiej w życiu. To większość "twoich" maluchów śpi jeszcze dwa razy? A jak organizujesz karmienie? Masz kilka krzesełek i dajesz obiad na raz wszystkim, czy po kolei? Śpią w jednym pokoju, tam gdzie się bawią?
  23. Jeja! Super dziewczyny, że się odezwałyście! :) Już mi się żal robiło, że forum zamiera, a strasznie się już do was wszystkich przywiązałam :)
  24. 33ona - ja przytyłam już 5 kg, więc sporo :( No ale jestem po trzydziestce, więc może to też nie jest bez przyczyny. W pierwszej ciąży przytyłam 13-14kg i 4 kg było mi ciężko zrzucić. Wbrew opinii, że traci się przy karmieniu dużo, ja właśnie wtedy nie traciłam. Dopiero jak skończyłam karmienie. Może zapasy tłuszczyku do karmienia były potrzebne? W szkole rodzenia mówili nam, że 9-10 kg się traci automatycznie, a cała reszta to sadełko, które trzeba zrzucić. I w moim przypadku to chyba była prawda... Co do płci, to myślę że wiarygodność zależy od aparatu i osoby, która robi usg. W poprzedniej ciąży poznałam płeć w 12 tyg na 70% i się sprawdziło. Teraz w 13 tyg. już wiedziałam i na razie nic się nie zmienia, a usg mam robione na każdej wizycie, czyli co 3 tyg. Pierwsze usg miałam robione genetyczne z testem pappa, więc bardzo dokładne, może stąd duże prawdopodobieństwo. Flavia - ja pracowałam w tej firmie od końca sierpnia, ale na zlecenie. Od października miałam umowę na czas nieokreślony a na zwolnienie poszłam od 19.11. Nawet nie wiedziałam, że zus coś kontroluje. Dopiero jak zaczęłam się upominać o pieniądze, to decyzję na piśmie mi dali. Smarujesz się czymś na rozstępy? Ja nie mam, ale nigdy nie wiadomo, smaruję się. ilonek - ja tam okna myję, ale nie wszystkie na raz. Firanki też piorę i wieszam, ale z drabiny. Słyszałam, że podobno nie można rąk do góry podnosić. No ale traktuję to raczej jako przesąd. Też nic mi nie było po myciu okien. Ja mam teraz budowę na przeciwko domu, więc okna kurzą się masakrycznie, co dwa miesiące muszę myć maks. Do czerwca to bym nic przez nie nie widziała chyba ;) a męża nie proszę o pomoc, bo dużo pracuje i nie mam sumienia nawet.
  25. kasia - mnie jak Młoda strzeli po jajniku, to też czuję kłócie. A to dopiero 23 tydzień! Aż strach pomyśleć, jak mały lokator podrośnie.
×